Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz / PressFocus

Stokowiec znowu zapowiada ofensywną Lechię. Do ilu razy sztuka?

Autor: Maciej Golec
2021-01-30 11:21:08

Piotr Stokowiec po raz kolejny zapowiada atrakcyjną, ofensywną grę Lechii. A przynajmniej konkretyzuje swoje oczekiwania wobec drużyny. Czy tym razem za słowami pójdą też czyny? Mecz z Jagiellonią w teorii wydaje się być idealny na początek tej drogi.

Na pytanie w wywiadzie dla sport.tvp.pl o to, jak Lechia chce grać w rundzie wiosennej, Piotr Stokowiec odpowiedział:

– Z polotem i szybko. Czyli tak, jak w meczu z Cracovią. Zawsze będę dążył do tego, by grać ofensywnie. Myślę, że było to widać w sparingach. Bo choć – oprócz Wisły Płock – mierzyliśmy się z niżej klasyfikowanymi rywalami, to liczba wypracowywanych sytuacji robiła wrażenie.

Nie tylko liczba wypracowanych sytuacji, ale również zdobytych bramek. Wyniki kolejno: 3:0, 9:1 i 2:0 robią wrażenie, mimo że – tak jak trener przyznał – poprzeczka nie była zawieszona zbyt wysoko. Ale nadal – żaden ekstraklasowy zespół nie był tak skuteczny podczas zimowych przygotowań. Jednak liga a sparingi to dwa zupełnie inne światy. Taką samą narrację o chęci ofensywnej gry słyszeliśmy z ust Piotra Stokowca latem 2019 roku, przed obecnym sezonem, jak i w grudniu. Rewolucyjnego postępu w tym aspekcie gdańszczanie nie poczynili.

Wiemy, że ktoś za chwilę wyjmie z rękawa kartę o nazwie „koronawirus” tłumaczącą każdego ze wszystkiego, ale to byłoby zbyt duże uproszczenie, wszak są drużyny, które też miały swoje problemy, a teraz są na fali. Przykład pierwszy  z brzegu – Pogoń Szczecin, u której prawie wszyscy zawodnicy przechorowali w tym samym czasie, nie mogli trenować przez bardzo długi czas, a od wczoraj są liderem Ekstraklasy. Może nie gra tak, jak chce Stokowiec - ofenswynie i z polotem, ale za to skutecznie. 

Tymczasem Lechia w trwającym sezonie wykreowała sobie jedynie 21 sytuacji do zdobycia bramki (dane z Ekstrastats) – gorszy wynik uzyskały tylko Podbeskidzie i Warta Poznań. Co więcej gdańszczanie, mają też najniższy procent ich wykorzystywania – 23,81. Co z tego, że są wysoko, jeśli chodzi o średnią liczbę strzałów na mecz (6. miejsce – 13,64), skoro już procent strzałów celnych obnaża gdańską siłę rażenia. Trzecia pozycja od końca z wynikiem niespełna 31% - gorsze w tym aspekcie są tylko Cracovia i Warta Poznań. 

Biało-zielonych kojarzymy bardziej z pragmatyzmu niż szaleńczych szarż na bramkę rywala przez większość czasu. Ostatnie spotkanie rundy jesiennej, kiedy Lechia pokonała na wyjeździe Cracovię 3:0, pokazało jednak, że podopieczni Piotra Stokowca miewają też inną twarz pozwalającą na dobicie rywala. Ale żeby nie stało się to przyjemną dla kibiców odmiennością, tylko regułą, potrzebnych jest kilka rzeczy:

Po pierwsze, sprawczość w środku pola. Chwalenie Kenny’ego Saiefa jest zasadne, wszak ma on duży wpływ na to, w jaki sposób są prowadzone akcje, jakiego nabierają tempa oraz jakie rozwiązania mają potem jego koledzy, ale oprócz tego potrzeba czegoś jeszcze. Liczb. Obok Amerykanina w kolumnach z golami i asystami jak na razie widnieją same zera i nikt nam nie wmówi, że nie jest to problem. Podobnie jest w przypadku Tomasza Makowskiego. Maciej Gajos z kolei jedynego gola strzelił we wspomnianym meczu z Cracovią, oprócz tego ma też jedną asystę, tak samo, jak Jarosław Kubicki. Bieda aż piszczy.

Po drugie, odświeżenie skrzydłowych. Nie  w tym sensie, żeby koniecznie wymienić (choć Musolitin i Ceesay powinno powalczyć o miejsce), ale sprawić, by napastnicy wiedzieli, że mają na kogo liczyć. Pisaliśmy już o tym kilkukrotnie – jedynym, który jesienią w tym względzie nie zawodził notorycznie (co nie znaczy, że nie grał w kratkę) był Brazylijczyk Conrado, który strzelił 4 gole i zaliczył 2 asysty. Żeby rozhulać ofensywę bez wątpienia po bokach potrzebna jest większa liczba sprawnie działających motorów napędowych.

Po trzecie, utrzymanie dyspozycji przez Rafała Pietrzaka. W sytuacji, w której Lechia ma bardzo dobrych egzekutorów po stałych fragmentach (Paixao, Zwoliński, Nalepa, Kopacz), ułożona noga lewego obrońcy nie raz będzie skarbem. Zresztą, Polak nie musi już tego udowadniać, bowiem w rundzie jesiennej zaliczył najwięcej asyst po stałych fragmentach spośród wszystkich piłkarzy w Ekstraklasie (5). Do tego dołożył gola bezpośrednio z rzutu wolnego. Między innymi jego zasługą jest to, że Lechia na jesieni zdobyła aż 12 bramek po stałych fragmentach, a stosunek goli do tych z gry wynosi aż 60% (w obu przypadkach lepsza jest tylko Pogoń Szczecin).

Do rozpoczęcia bardziej ofensywnego rozdziału w tym sezonie Jagiellonia wydaje się być idealnym rywalem. Raz, że historycznie gdańszczanom gra się z nią bardzo dobrze – przez ostatnie 6,5 roku Lechia odniosła u siebie z Jagą 6 zwycięstw, 4 razy zremisowała i ani razu nie przegrała. Dwa, że białostocczanie to trzeci (po Stali i Podbeskidziu) najgorzej broniący zespół w Ekstraklasie, a według portalu Ekstrastats przeciw ekipie Bogdana Zająca stworzono do tej pory 37 sytuacji do zdobycia bramki – mocne drugie miejsce po bezapelacyjnie liderującym Podbeskidziu. 

W szeregach Lechii co prawda zabraknie dziś ostatniego kata Jagiellonii, czyli Łukasza Zwolińskiego, który po wejściu z ławki w Białymstoku strzelił dwa gole i dał gdańszczanom 3 punkty. Ale skoro Piotr Stokowiec chce z zasady grać ofensywnie i atrakcyjnie, to brak jednego ogniwa nie powinien mu w tym przeszkodzić, prawda? 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się