Autor zdjęcia: Łukasz Sobala PressFocus
Kolejorz miał gonić czołówkę, a wyprzedza go już nawet Wisła Płock... Górnik 1:1 Lech
Lech Poznań po przerwie zimowej miał od razu wskoczyć na wysokie obroty i ruszyć w pogoni za czołową trójką, tymczasem na razie to się jeszcze zagrzebał w zaspie. Podopieczni Dariusza Żurawia z Zabrza przywożą tylko punkt, choć sędzia Tomasz Kwiatkowski odgwizdał im dwa rzuty karne...
...I oba anulował. Najpierw zobaczył faul Norberta Wojtuszka na Tymoteuszu Puchaczu, a w tej decyzji utwierdzał go tylko przekonujący młodzieżowy reprezentant Polski, tymczasem powtórki pokazały, że Puchacz przewrócił się z głodu. W drugą sytuację ponownie zamieszany był Wojtuszek, lecz tym razem czysto wybił piłkę i został kopnięty przez Michała Skórasia. Arbiter z Warszawy początkowo widział całą sytuację inaczej, ale błyskawicznie został sprostowany na VAR-ze. Ogółem sędzia Kwiatkowski nie miał najlepszego dnia. Dawał się nabierać na faule na krzyk, a jeszcze śmiało mógł wyrzucić z boiska już w 2. minucie debiutującego w naszej lidze Jespera Kalstroema. Zobaczcie sami, jak z Ekstraklasą przywitał się zastępca Karlo Muhara Jakuba Modera.
Dwie minuty w Ekstraklasie. Artysta pic.twitter.com/gCfoRLLXoT
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) January 30, 2021
Trzeba przyznać, że z tego remisu nie ma zadowolonych. Górnik się nie cieszy, bo prowadził po bardzo ładnej akcji i golu Alexa Sobczyka, który póki co w naszej lidze strzela tylko najbogatszym. Lech, bo miał wygrać, a udało mu się tylko wywalczyć remis. I to wcale nie był wyraźnie lepszy. Jasne, tradycyjnie częściej miał piłkę, ale patrzymy na statystykę strzałów, a tam 10 do 7 dla zabrzan. "Kolejorz" oddał raptem trzy celne uderzenia. Jeden z nich, Filipa Szymczaka, został wybity z linii bramkowej przez Giannisa Masourasa. Drugi, po główce Thomasa Rogne, zatrzepotał w siatce. Trzeciego nie pamiętamy, bo szczerze mówiąc - był kompletnie nieistotny.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Rogne miał naprawdę masę szczęścia. Ale nie przy golu, tylko wcześniej, jeszcze w pierwszej połowie, gdy główkował Jimenez. Norweg tak się wczuł w rolę zwiadowcy, że zapomniał opuścić szlaban i w ten podniesiony kikut oberwał piłką. Póki co z tego opisu wyłania się obraz totalnej głupoty, więc zapytacie pewnie, gdzie ten fart? Ano po naprawdę długiej analizie VAR okazało się, że snajper z Zabrza był na minimalnym spalonym...
Krótko mówiąc, nie działo się w tym meczu wiele. Nie cieszą się przesadnie ani w Zabrzu, choć przeskoczyli przynajmniej na chwilę Śląsk Wrocław i zbliżyli nieco do trzeciego Rakowa Częstochowa, ani w Poznaniu. Optymista powie, że lechici dzięki temu remisowi odrobili jeden punkt do podium. Pesymista zaś zauważy pewien problem: mają jednego przeciwnika do przeskoczenia więcej. Gracze z Poznania są na dziesiątej lokacie w tabeli, a wyprzedziła ich już nawet Wisła Płock.
Górnik Zabrze - Lech Poznań 1:1 (1:0)
1:0 - Sobczyk 7' asysta Jimenez
1:1 - Rogne 60' asysta Czerwiński
Górnik: Chudy (5) - Masouras (6), Paluszek (5) (46' Wiśniewski - 5), Koj (4), Gryszkiewicz (6), Janża (6) - Wojtuszek (5) (58' Ściślak - 4), Kubica (4) (71' Manneh - bez oceny), Nowak (5) (84' Prochazka - bez oceny) - Sobczyk (6) (58' Krawczyk - 4), Jimenez (5).
Lech: Van der Hart (5) - Czerwiński (6), Rogne (6), Salamon (4), Puchacz (5) - Karlstrom (4), Tiba (5) - Skóraś (4) (71' Kraweć - bez oceny), Marchwiński (2) (83' Ramirez - bez oceny), Kamiński (4) - Szymczak (3) (71' Awwad - bez oceny).
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Nota: 3
Żółte kartki: Sobczyk, Manneh - Karlstrom
Piłkarz meczu: Alan Czerwiński