Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus

Laga na Kolewa i Prokić na wariata? Nie, to nie mogło się udać... Stal 0:0 Śląsk

Autor: Mariusz Bielski
2021-02-01 20:37:11

Wiecie dlaczego Tadeusz Chmielewski swemu filmowi dał tytuł „Nie lubię poniedziałku”? Bo naoglądał się za dużo Ekstraklasy… No nie było to interesujące widowisko w wykonaniu Stali oraz Śląska.

- Obejrzeliśmy w zasadzie typowy wyjazdowy mecz wrocławian. W tym sezonie w delagacji udało im się pokonać tylko Wisłę Kraków oraz Podbeskidzie, co wielką sztuką nie było. Dziś znowu widzieliśmy typowe męczenie buły. I to pomimo sporego stężenia kreatywności na metr kwadratowy. No a przynajmniej w teorii. Wiecie – Pich, Sobota, Praszelik, Pawłowski, Zylla, Makowski posłani do boju, a kreatywności uświadczyliśmy od nich nich tyle, co śniegu na Saharze. Momentami już nie dało się patrzeć na kolejne dogranie do boku, kolejne, kolejne, aż w końcu stratę wynikającą z niedokładności. Zaiste trudna do pojęcia niemoc.

- Żeby jednak nie było – Stal wcale nie wypadła lepiej. Chociaż akurat stosowania prostych środków przez podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego należało się spodziewać i właśnie je dostaliśmy. Główny pomysł na przedostanie się pod bramkę Putnocky’ego? Długa piła na głowe Kolewa, zgranie i może ktoś nadbiegający zgarnie, zaskoczy jakoś w drugie tempo. Cóż, efekt wyszedł zgodnie z przewidywaniami, choć z racji samych warunków fizycznych obrońcy Wojskowych miewali z Bułgarem problemy. Ba, ten doszedł nawet do sytuacji strzeleckich po dośrodkowaniach, ale Kolew, jak to Kolew, nie trafił. Ergo – lepiej grał tyłem do bramki niż przodem. No i tradycyjnie zobaczył więcej żółtych kartek (1), niż strzelił goli. Dajmy jednak czas Aleksandyrowi, jego kolegom z drużyny oraz Ojrzyńskiemu na odpowiednie skalibrowanie celowników. To wcale nie musi być aż tak głupia strategia, jak się wydaje…

- Trener Ojrzyński chyba jednak dziś nieco zagubił się w swych taktycznych knowaniach jeśli chodzi o ofensywę. Niby rozumiemy – plan A nie przynosił efektu, więc trzeba było reagować. W praktyce jednak stryjek nie zamienił siekierki na kijek, lecz na totalny chaos.

    • Najpierw na szpicy biegał samotny Kolew
    • W 46. minucie wszedł Zjawiński i razem z Jankowskim ustawiali się bardziej wąsko, by wspierać Bułgara
    • Ale tylko przez kwadrans, bo wtedy Jankowski i Kolew zeszli, za nich weszli Prokić oraz Dadok, gracze o zupełnie innej charakterystyce
    • Po kilkunastu minutach dostali do pomocy Forsella, przy okazji nastąpiła zmiana systemu gry i przejście na 4 z tyłu      

Nic nie przyniosło dobrego skutku. Właściwie każda zmiana tylko pogłębiała nieskutecznzość Stali, zamiast pomagać jej czymś zaskoczyć Śląsk. Najgorszej wyglądał Prokić, bo w ogóle wyglądał. Już lepiej byłoby przejść obok spotkania. Nie dość, że lwia część jego zagrań lądowała prosto pod nogami rywali – i nie, nie były to próby odważnych podań, lecz zwykła niechlujność – to jeszcze w 85. minucie znokautował rywala łokciem, za co obejrzał drugą żółtą kartkę. Jednym słowem – koncert.

Stal Mielec 0:0 Śląsk Wrocław

Stal: Gliwa (5) – Granlund (5) (75’ Forsell), Czorbadżijskij (5), Matras (5) (93’ de Amo), Flis (6), Getinger (5) – Pawłowski (3) (46’ Zjawiński 4), Domański (4), Tomasiewicz (3), Jankowski (4) (61’ Dadok 4) – Kolew (4) (61’ Prokić 1)

Śląsk: Putnocky (5) – Janasik (4), Puerto (4), Tamas (5), Stiglec (4) – Pałaszewski (4), Sobota (3) (77’ Zylla), Praszelik (4) – Pawłowski (2), Pich (3) (71’ Makowski 4), Exposito (3) (77’ Piasecki)

Sędzia: Paweł Raczkowski
Nota: 4

Żółte kartki: Kolew, Czorbadżijskij, Prokić x2 – Pich
Czerwone kartki: Prokić
Piłkarz meczu: Marcin Flis


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się