Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz PressFocus
Ogromny pech Bielika, ale nie dramat. Oni są przykładem, że wielkie granie wciąż jest możliwe
Krystianowi Bielikowi trzeba teraz po prostu współczuć. Po zerwanym w zeszłym roku więzadle krzyżowym wracał do świetnej dyspozycji, właśnie znalazł się w jedenastce miesiąca Championship według ocen za występy, można było spekulować, czy nie powinien wyjść w podstawowym składzie najbliższych meczów reprezentacji Polski, a tu niestety znów trach. Czekać będzie go kolejna wielomiesięczna przerwa.
Cała sytuacja od początku wyglądała dramatycznie. Jak przekazał na Twitterze podczas meczu Derby County z Bristol City dziennikarz „The Athletic” Ryan Conway, „Krystian Bielik leży i trzyma się za kolano. Jego okrzyk z bólu słychać z trybuny prasowej, która jest po drugiej stronie boiska”. Polak musiał być znoszony z boiska na noszach w 36. minucie. W oczach miał łzy, przeczuwając co się święci.
I niestety we wtorek nadeszło potwierdzenie: 23-latek ponownie zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawej nodze. Ominą go zatem przełożone mistrzostwa Europy, na grę w których tak bardzo się cieszył. Wydawał się być pewniakiem do wyjazdu na Euro, w Derby County wielokrotnie był wybierany najlepszym zawodnikiem meczu, trafił do jedenastki miesiąca całej ligi za grudzień, teraz też według ocen zasłużył na takie wyróżnienie.
Niestety jednak, w tym roku do trzech występów w narodowych barwach nie dołoży kolejnych gier. Czeka go wielomiesięczna przerwa (od sześciu do dziesięciu miesięcy), a potem żmudna rehabilitacja. Ostatnio do gry wrócił w listopadzie, po 284 dniach. I praktycznie od razu wskoczył na wysoki poziom.
Nic zatem straconego dla wychowanka Górnika Konin, tym bardziej, że historia pokazuje, iż ponowne zerwanie ACL nie oznacza wcale braku możliwości gry na wysokim poziomie. Na pokrzepienie serca Bielika, przypominamy historie tych, którzy po tak ciężkich kontuzjach wrócili do gry.
Sergio Asenjo
Obecny bramkarz Villarreal jest niebywałem pechowcem. W swojej karierze zrywał więzadło krzyżowe aż czterokrotnie! Jego koszmar rozpoczął się w maju 2010 roku, kiedy to, jeszcze jako zawodnik Atletico Madryt, po raz pierwszy doznał kontuzji prawego kolana. Na boisko wrócił po 185 dniach, w listopadzie tego samego roku, lecz grą nie nacieszył się zbyt długo. Kontuzja odnowiła się w lutym i Hiszpan ponownie wypadł z gry na sześć miesięcy. W kwietniu 2015 roku prawe kolano po raz trzeci odmówiło posłuszeństwa. Wielu lekarzy nie dawało już Asenjo szans na powrót do gry, ale utalentowany golkiper walczył z całych sił, by wrócić i udało mu się to po niemal 300 dniach. Stał się wówczas w Hiszpanii symbolem ambicji i sportowego ducha, ale w 2017 roku nastąpiło kolejne nieszczęście: tym razem zerwał ACL w dotychczas zdrowej, lewej nodze.
Mimo to znów okazał się niezłomny i ciągle jest pewnym punktem Villarreal. Grał w Lidze Mistrzów, występował w Lidze Europy, zadebiutował w reprezentacji Hiszpanii. Być może nieustanne kontuzje spowolniły jego rozwój, ale dawał radę cały czas utrzymywać się w mocnym zespole jednej z najlepszych lig świata.
Ronaldo
21 listopada 1999 roku, w trakcie spotkania włoskiej Serie A pomiędzy Interem a beniaminkiem z Lecce, Ronaldo zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie. Rehabilitacja brazylijskiego snajpera trwała dokładnie 144 dni, a więc niespełna 5 miesięcy. Do gry wrócił w meczu Pucharu Włoch Inter - Lazio, który odbył się 12 kwietnia 2000 roku. Po zaledwie 6 minutach na boisku operowane więzadło nie wytrzymało. Przez tę kontuzję stracił cały sezon 2000/2001.
Do piłki klubowej wrócił we wrześniu 2001 roku, a w reprezentacji Brazylii pojawił się ponownie tuż przed rozpoczęciem mistrzostw świata w Korei i Japonii. Mimo że przed rozpoczęciem mundialu w kadrze po dwóch i pół roku nieobecności zdołał zagrać tylko dwa razy po 45 minut, to poprowadził Canarinhos do triumfu na azjatyckich boiskach, strzelając aż osiem goli!
Alessandro Florenzi
27 października 2016 roku Florenzi doznał zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie, ale był tak bardzo zdeterminowany do szybkiego powrotu, że pauzował tylko niecałe cztery miesiące. Nie ma wątpliwości, że to zbyt krótki okres na odpowiednią rekonwalescencję, gdyż zaledwie kilka dni po powrocie… ponownie zerwał to samo więzadło. Tym razem musiał odpoczywać znacznie dłużej, bowiem jego rozbrat od futbolu trwał pół roku.
Wychowanek AS Romy i przez wiele lat jedna z najważniejszych postaci tego klubu, w połowie sezonu 2019/20 postanowił przenieść się do La Liga, do Valencii, a od września ubiegłego roku występuje w Paris Saint Germain. Trudno zatem powiedzieć, żeby jego kariera wyhamowała – w wieku blisko 30 lat jest podstawowym prawym obrońcą jednego z najlepszych klubów świata i nosi opaskę kapitańską w odradzającej się reprezentacji Włoch.
Giuseppe Rossi
Włoch urodzony w Nowym Jorku trzy razy w swojej karierze borykał się z zerwaniem więzadła krzyżowego w kolanie, jednak za każdym razem wracał na boisko i pełnił ważną rolę w swoim zespole – w Villarreal, we Fiorentinie, a później Celcie Vigo. Mimo problemów z kolanem ciągle na radarze miały go wielkie kluby. Mówiło się m.in., że miałby pełnić rolę zmiennika Roberta Lewandowskiego w Bayernie Monachium, a nawet - jak sam twierdził - miał ofertę z FC Barcelony.
Po trzydziestce już tak nie błyszczał skutecznością, ale nie można powiedzieć, że kontuzje zrujnowały mu karierę. Zagrał 29 razy w reprezentacji Włoch, strzelał też w Lidze Mistrzów i Lidze Europy.
Arkadiusz Milik
Przykład najbliższy naszemu sercu. Jak wyliczył ostatnio Damian Smyk z Weszło, przez urazy i złe decyzje Milik w porównaniu do innych napastników z rocznika 1994 stracił już od 5000 do ponad 9000 minut gry, czyli dwa-trzy sezony grania. Mimo to ciągle chcą go bardzo mocne kluby. Miał trafić do Juventusu, poważny był też temat Atletico Madryt, o krok był od przejścia do AS Romy, a wylądował w końcu w Olympique Marsylia.
To jednak wciąż mocny klub, który występuje w Lidze Mistrzów. A Milik ciągle jest dobrej klasy napastnikiem, choć teraz na pewno będzie potrzebował czasu, by dojść do formy po pół roku bez występów w Napoli. Wcześniej, już po ponownym zerwaniu więzadeł krzyżowych, zdołał wrócić do wysokiej dyspozycji – przez dwa poprzednie sezony zdobył 28 bramek w 61 spotkaniach w Serie A.
***
Jak widać zatem, dla Krystiana Bielika ponowne zerwanie więzadeł krzyżowych nie musi brzmieć jak wyrok oznaczający koniec gry w piłkę na wysokim poziomie. Potrafi grać w piłkę, udowadniał to w tym sezonie, więc życzymy mu zdrowia i wytrwałości. Forma wróci, o to jesteśmy spokojni.