Autor zdjęcia: Zagłębie Lubin / Accredito
Bad boy, skandalista i ekspert nie tylko od pięknych goli. 10 ciekawostek o Miroslavie Stochu
Transferom takich starych Słowaków możemy tylko przyklasnąć. Na papierze wygląda to na majstersztyk Zagłębia Lubin, bo jeszcze pół roku temu nie było żadnych szans sprowadzić Miroslava Stocha do Polski. To w tej chwili chyba nawet najciekawszy transfer w zimowym oknie w całej Ekstraklasie i trudno będzie go przebić. Bardzo rzadko się zdarza bowiem, by do naszej ligi trafiali zawodnicy z takim CV. Stoch ma jednak bujne życie nie tylko piłkarskie, ale i towarzyskie. Poznajcie go bliżej, bo jest bez wątpienia postacią barwną!
1. Zaczniemy banalnie - od pytania, jak to się w ogóle stało, że możliwy był jego transfer do Zagłębia Lubin? Gdy pytaliśmy o niego w środowisku menedżerskim jeszcze pół roku temu przy okazji tworzenia raportu o zawodnikach bez kontraktu, usłyszeliśmy stanowcze: "nie ma szans, nie ten pułap płacowy". W sierpniu odszedł bowiem z PAOK-u Saloniki, gdzie zarabiał pieniądze, jakich w Ekstraklasie nie płaci nikt i nieszczególnie chciał zejść z tych kwot. W Grecji jednak nie strzelał goli, nie asystował i byli nim zawiedzeni, a na koniec pobytu w Salonikach przypałętał mu się jeszcze koronawirus. Cała suma nieszczęść spowodowało rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron.
Na początku września podjął treningi ze Slavią Praga i wydawało się, że wróci do zespołu, w którym zaliczył najlepszy sezon w karierze. Po dwóch tygodniach okazało się jednak, że nie dogadał się z klubem z Sinobo Stadium. W tzw. międzyczasie odrzucił jeszcze oferty klubów MLS oraz ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, co zdradził w wywiadzie dla Weszło były kolega klubowy Stocha, Karol Świderski. 60-krotny reprezentant Słowacji wolał zostać w Europie, w świetle awansu swojej kadry na mistrzostwa Europy, aby mógł się lepiej przygotować. W Lubinie na pewno będzie miał do tego okazję, a kluczowe w jego przeprowadzce na Dolny Śląsk były osoby dyrektora sportowego Lubomira Guldana i trenera Martina Seveli, rodaków Stocha.
2. A co sam zawodnik robił ostatnio? Po podpisaniu kontraktu z Zagłębiem mówił, że był w ciągłym treningu indywidualnym. I faktycznie, na jego instagramowym profilu widać, że trenował na praskich orlikach. We wrześniu zaś zadebiutował jako ekspert w czeskiej telewizji O2 TV Sport przy okazji meczu Slavii z FC Midtjylland w IV rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Zebrał pochlebne opinie.
3. Jak duży to jest transfer, świadczy nie tylko CV i widniejące w nim Chelsea czy Fenerbahce, ale również prestiżowy fakt, iż jest pierwszym w historii Ekstraklasy zdobywcą nagrody im. Ferenca Puskasa za najpiękniejsze trafienie roku 2012.
4. Ostatniego oficjalnego gola strzelił jednak... 21 miesięcy temu. Trafił wówczas w derbach Pragi z Duklą. Od tego czasu zagrał raptem 22 spotkania. Pewnie trochę czasu zajmie, zanim wróci do pełnej dyspozycji.
5. Na Słowacji nazywany jest "cnotliwym krukiem", co w idiomatycznym tłumaczeniu na nasze oznacza typowego bad-boya. Niejednokrotnie wpadał w skandale, o których szerzej napiszemy dalej, co sprawiło, że o Stochu i o jego narzeczonej, Pauli Bedzetiovej, która jest popularną czeską modelką, lubią rozpisywać się tamtejsze tabloidy. Wielką popularnością w Czechach i na Słowacji cieszyło się nagranie udostępnione przez Stocha, na którym śpiewali razem znaną w tych krajach piosenkę. Zarzucano im ponadto nadmierne przywiązanie do luksusu. Mówiło się, że słowackiemu gwiazdorowi zdarzały się nawet imprezy w samolocie. Sam zawodnik stanowczo temu zaprzeczał.
6. A skoro już jesteśmy przy pani Pauli... We wrześniu dostało się jej rykoszetem po prowokacji, jaką urządził sobie Stoch na Instagramie. 31-latek wyśmiał bowiem odpadnięcie Slovanu Bratysława z Ligi Europy po porażce z KuPS Kuopio. Napisał wówczas: "Karma wraca. Tak przeklinaliście mnie i wyśmiewaliście rok temu. Circus Slovan", odnosząc się do sytuacji, gdy jako gracz PAOK-u przyjechał do Bratysławy na mecz i był wygwizdany oraz lżony z trybun.
Taka reakcja Stocha rozwścieczyła fanów Slovana, którzy, mówiąc łagodnie, poddawali w wątpliwość wierność jego partnerki, wspominając coś o "domu otwartych drzwi". Reprezentant Słowacji przyjął całą sytuację z humorem i zaprosił krewkich kibiców do swojego lokum. Podobno nie przyszli.
7. To nie jego pierwszy konflikt z fanami. W Slavii po jednym ze swoich pierwszych meczów (nieumyślnie) zwyzywał Spartę Praga. Ciesząc się z wyjazdowej pucharowej wiktorii na Fotbalem Trinec 5:1 wszedł do kibiców na trybunę, wziął do ręki megafon i zachęcony przez gniazdowego wykrzyczał głośno między innymi "Śmierć Sparcie", co jest częścią śpiewanej przez kibiców "Cervenobilich" piosenki. Miał z tego powodu potem spore nieprzyjemności, groziła jemu i klubowi pokaźna kara finansowa, musieli też przeprosić Spartę.
8. Stoch nie przepada też za mediami. Nie podoba mu się, że śledzą każdy jego ruch i wiele zachowań wyolbrzymiają. Miał zaatakować jednego z tureckich dziennikarzy w Stambule po tym jak ten domniemał, że wraz z Michalem Kadlecem w hotelu skakali do basenu robiąc niebezpieczne salta. Redaktorowi słowackiego tygodnika Plus 7 groził z kolei przez SMS, gdy ten opublikował film, na którym obściskiwał się z pewną brunetką i tańczył do słynnej piosenki A Little Party Never Killed Nobody wokalistki Fergie.
9. Niestety, jednym z mniej chlubnych wydarzeń z jego życia, jest odebrane prawo jazdy. I to nie chodzi bynajmniej o zdanie egzaminu, lecz o interwencję policji. Został złapany bowiem po pijanemu swoim żółtym Ferrari na ulicach rodzimej Nitry. W wydychanym powietrzu miał 1,17 promila alkoholu. Za ten incydent z kadry Słowacji wyrzucił go na pewien czas selekcjoner Vladimir Weiss.
10. Na koniec ciekawostka transferowa: Stoch rzekomo mógł trafić do naszej ligi już latem 2017 roku. Wówczas to bardzo poważnie zainteresowane Vadisem Odjidją-Ofoe było Fenerbahce Stambuł. Tureckie media informowały, że 19-krotny mistrz Turcji był do tego stopnia zdeterminowany, że chciał dać w zamian Słowaka, pokrywać część jego kontraktu i jeszcze dopłacić za Belga. Ostatecznie podobno Vadis jednak takim ruchem nie był szczególnie zainteresowany.