Autor zdjęcia: Paweł Jaskółka / PressFocus
Po co komu Crnomarković, skoro jest Kruk?! Lech 0:0 Zagłębie
Jedni mają całkiem odważny styl gry, a ich obrońcy wyjątkowo lubili popełniać babole. Drudzy natomiast stracili przed tym spotkaniem kilku defensorów i w sumie na dzisiejszy mecz puścili kwartet rezerwowych. Na chłopską logikę powinna być strzelanina. Na Ekstraklasową – nie mogło zakończyć się inaczej niż bezbramkowym remisem.
Mimo wszystko jednak parę wniosków wyciągnąć się da!
- Nie licząc sparingów, z Kamilem pierwszy raz gramy razem. Musimy się mocno skupiać i sobie podpowiadać – mówił w przerwie Damian Oko i wygląda na to, że ostatecznie panowie doskonale się dogadali. Zwłaszcza podobała nam się gra młodzieżowca, po którym zdecydowanie nie było widać, iż to jeden z jego pierwszych meczów. W przerwie zresztą różne sytuacje analizował Maciej Murawski, zwracając uwagę na to jak dobrze się ustawia i grał na wyprzedzenie. A tak się martwiono o ten duet, skoro Guldan poszedł w dyrektory, Simić jest kontuzjowany, a Balić z Crnomarkoviciem i Jończym się wykartkowali… Zupełnie niesłusznie! Ba, może za jakiś czas to właśnie Kruk i Simić powinni tworzyć podstawową parę środkowych obrońców Miedziowych? Lepiej chyba promować zdolną młodzież niż dżemik z Serbii, któremu w dodatku czasem odłącza się prąd...
- Starzyński vs Ramirez. Potencjalny spektakl, prawda? No właśnie niekoniecznie. Po nich dwóch spodziewaliśmy się jakichś fajerwerków, a co najwyżej kolejny raz przekonaliśmy się, że ten sezon to zdecydowanie nie jest ich sezon. Panowie byli dzisiaj co najmniej irytujący w swej niefrasobliwości. Akurat oni potrafią przecież dograć koledze co do milimetra, na nos, między paroma rywalami. Dzisiaj wyglądało to raczej, jakby chcieli wyeliminować któregoś z przeciwników z gry poprzez ustrzelenie go futbolówką. Jeśli nawet nas, postronnych widzów, to irytowało, nie chcemy nawet wiedzieć jakim mięsem rzucać musieli fani jednej i drugiej ekipy.
- Mraz natomiast kolejny raz pokazał, że po prostu nie można na niego liczyć. Bartku Białku, wróć! A tak zupełnie na serio… W Polsce okienko transferowe jeszcze trwa, więc może dobrym pomysłem dla lubinian byłoby ruszenie po snajpera, który będzie umiał trafić do celu nie tylko na strzelnicy? Samuel miał dziś dwie naprawdę dobre okazje w pierwszej połowie i oczywiście obie zmarnował. Pierwsza – no trudno, trzeba było się wykazać sporym refleksem, uderzyć z obrotu, nie on jeden by się pomylił. Druga jednak to już niemalże akcja sam na sam i trafienie prosto w van der Harta. Cóż, z taką dziewiątką lubinianie daleko nie zajadą. Gorzej, że alternatywy, czyli Sirk lub Szysz to również żadne gwarancje bramek...
- Uprzedzając pytania – Stoch dostał dziś 16 minut, podczas których praktycznie nie miał piłki przy nodze. Nie da się go miarodajnie ocenić.
Lech Poznań 0:0 Zagłębie Lubin
Lech: van der Hart (6) – Czerwiński (5), Rogne (3) (46’ Milić 5), Salamon (6), Kraweć (4) (46’ Skóraś 3) – Karlstrom (5), Tiba (4) – Kamiński (3) (81’ Sykora), Ramirez (3) (81’ Awwad), Puchacz (3) – Ishak (3) (74’ Szymczak)
Zagłębie: Hładun (4) – Wójcicki (5), Kruk (7), Oko (6), Bartolewski (5) – Żubrowski (6), Poręba (4) – Drazić (4) (74’ Stoch), Starzyński (3), Szysz (2) – Mraz (2) (74’ Sirk)
Sędzia: Sebastian Jarzębak
Nota: 4
Żółte kartki: Kraweć, Milić
Piłkarz meczu: Kamil Kruk