Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Zawada do Korei, Emreli do Rakowa? Boguski: Nie było rozmów o nowej umowie. Ostra walka o głosy w PZPN-ie

Autor: zebrał Maciej Golec
2021-02-06 08:10:25

W sobotniej między innymi zapowiedź meczu Rakowa z Legią, wywiad z Rafałem Boguskim, czy informacja transferowa w kwestii napastnika zespołu z Częstochowy. Jest rzecz jasna również Magazyn Lig Zagranicznych.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

„Co da się zmienić w pięć dni”

W trakcie zimowego okna transferowego z Legii odeszło już siedmiu piłkarzy, dwóch kolejnych szuka klubu i trenuje z rezerwami. – Na sobotni mecz z Rakowem mam do dyspozycji 16 zawodników – wyjawił Michniewicz. Nie dopowiedział, że wśród nich jest trzech bramkarzy. – Musimy zaakceptować fakt, że przewaga personalna Legii minęła. Jeśli wszyscy są zdrowi, to trzon zespołu jest bardzo mocny, ale teraz nie możemy już wybierać po dwóch-trzech piłkarzy na pozycję, a tak bywało wcześniej. Dziś jest zupełnie inna sytuacja, do której musimy się dostosować. Liczę, że ktoś do nas dołączy, bo sytuacja kadrowa nie jest najlepsza. Na sobotę mam niewielki wybór, na pewno przydaliby się piłkarze do rywalizacji i grania, żeby drużyna lepiej funkcjonowała, ale nie wszystko zależy ode mnie. Cały czas coś się dzieje w kwestii wzmocnień, lecz na dzisiaj efektów nie ma – mówił Michniewicz.

Trwają rozmowy w sprawie powrotu Kamila Grosickiego – 32-letni skrzydłowy WBA jest gotowy grać w Legii, ale na razie strony są daleko od porozumienia w kwestiach finansowych. Zespołu z Warszawy nie stać na płacenie piłkarzowi kontraktu przekraczającego pół miliona euro rocznie.

Więcej TUTAJ

***

„Emreli może być następcą Zawady”

Według naszych ustaleń 20-letni skrzydłowy może nie być ostatnim transferem do klubu. Lada chwila do koreańskiego Jeju United odejdzie Oskar Zawada. Częstochowianie mają za niego dostać ok. 350 tys. euro. Po transferze w zespole zostanie tylko jeden napastnik, a na to w klubie z ulicy Limanowskiego nie mogą sobie pozwolić. Trener Marek Papszun lubi mieć podwójną obsadę na niemal każdej pozycji.

Jakiś czas temu pytaliśmy szkoleniowca, czy w kręgu jego zainteresowań jest Mahir Emreli. To 23-letni reprezentant Azerbejdżanu i gracz Qarabagu Agdam. Jego umowa wygasa z końcem czerwca i snajper już teraz może negocjować z nowymi pracodawcami. Ponoć azerski klub jest gotowy sprzedać napastnika w tym oknie. Kwota wykupu to 200-300 tys. euro. Biorąc pod uwagę zyski ze sprzedaży Piątkowskiego i transfer Zawady, taki wydatek jest jak najbardziej możliwy. Kilka tygodni temu Papszun przyznał, że zna Emreliego. Zaznaczył jednak, że Raków interesuje się większą liczbą graczy. 

Więcej TUTAJ

***

„Doświadczenie czy młodość?”

Adrian Benedyczak czy Luka Zahovič? Kto wystąpi przeciwko Cracovii w ataku Pogoni Szczecin? – Jeszcze nie podjąłem wiążącej decyzji – nie ukrywa trener lidera PKO PB Ekstraklasy Kosta Runjaic. Niemiecki szkoleniowiec tak naprawdę pierwszy raz w sezonie musi się głowić nad wyborem napastnika, bo jesienią hierarchia była jasna – Słoweniec miał miejsce w wyjściowej jedenastce, a Polak pełnił rolę zmiennika. Po spotkaniu z Rakowem w Bełchatowie (1:0) już nie jest to tak bardzo oczywiste.

Więcej TUTAJ

***

„Boguski: Chcę dalej grać w piłkę”

Czy jest już podjęta decyzja, co dalej po 30 czerwca? Wtedy wygasa pana kontrakt z Wisłą. 

Na dziś dalej chcę grać w piłkę. To jest mój priorytet. Czuję się dobrze i jestem zdrowy. Zawsze gdy rano wstaję, mam ochotę przebywać w klubie. Pragnę dalej kontynuować tę przygodę. 

Rozmów pomiędzy panem a zarządem na razie nie było? 

Do niczego takiego jeszcze nie doszło. Jest początek lutego, mamy trudną sytuację, więc na razie musimy skupić się na tym, aby piąć się w górę tabeli. 

W międzyczasie pojawiały się plotki o zainteresowaniu panem przez różne kluby z niższych klas rozgrywkowych. Jest w nich ziarno prawdy? 

Żadna taka propozycja się nie pojawiła.

Więcej TUTAJ

***

„Faron: Ciemne chmury nad Wawelem”

Bardzo szanuję ludzi zarządzających obecnie Wisłą Kraków. Jednocześnie dziwi mnie biznesowa naiwność w aferze z Buksą. Największym błędem była cała szopka z ogłoszeniem podpisania umowy do 2023 roku. Do dziś nie mogę pojąć, jak ktoś mógł się zgodzić przy Reymonta na to, by wprowadzić opinię publiczną w błąd. Tomasz Jażdżyński tłumaczył w „Dzienniku Polskim” i Interii: „To nie był pomysł klubu. Tyle mogę powiedzieć. To był pomysł mający, że zacytuję jednego z członków zarządu, który mi go przekazał, doprowadzić do tego, żeby agenci przestali już dzwonić”. Wydaje się, że doszedł do tego jeszcze jeden powód – czysto wizerunkowy. Działacze Wisły chcieli pochwalić się sukcesem, którego nie odnieśli. Niezwykle trafne zdanie wypowiedział w Weszło Piotr Obidziński. „To bardzo trudne w Wiśle przy tym poziomie presji i historii jej ratunku, by pamiętać, że to nie chwilowa liczba lajków jest wyznacznikiem decyzji, a długofalowy rozwój klubu”.

Więcej TUTAJ

***

„Obywatele obierają kurs na tytuł”

Nie obchodzi mnie, co mówią eksperci. Ich opinie wpadają do jednego ucha, a wypadają drugim – przekonuje menedżer Manchesteru City Pep Guardiola. A eksperci mówią jednogłośnie: The Citizens obrali kurs na mistrzostwo Anglii i są głównym kandydatem do zdobycia tytułu. Kataloński szkoleniowiec nic sobie z tych słów nie robi, bo ma dobrą pamięć i wie, że jeszcze kilka miesięcy temu ci sami znawcy opowiadali, że jego drużyna może mieć problem z załapaniem się do czołowej czwórki, a Guardiola z utrzymaniem posady dłużej niż do czerwca. W listopadzie jego zespół znajdował się bowiem w połowie stawki i grał mało przekonująco. Dzisiaj, po dziewięciu zwycięstwach z rzędu w Premier League i trzynastu we wszystkich rozgrywkach, wicemistrzowie kraju są liderem z trzema punktami przewagi nad Manchesterem United i jednym meczem więcej do rozegrania. Co się zatem stało, że City przeszło tak dużą metamorfozę?

Więcej TUTAJ

***

„Diabeł uderzył jak młot”

Kiedy kolejni gracze Premier League pod nosem narzekali na trudy sezonu i kalendarz spotkań napięty do granic możliwości, urodzonego w Warrington piłkarza rozpierała energia. Niby codziennie trenował, niby był z drużyną, ale później, regularnie, tydzień w tydzień, kolejka po kolejce, dostawał obuchem w głowę. I tak właściwie przez cały 2020 rok. Bo właśnie 1 stycznia poprzedniego roku Lingard po raz ostatni zagrał w podstawowym składzie Manchesteru United. Później przepadł. 

Co prawda ślad po nim nie zaginął, bo znaleźć było go dosyć łatwo, ale gdyby sprawdzać tylko protokoły po ligowych meczach, to do końca poprzedniego sezonu 24-krotny reprezentant Anglii pojawił się w sprawozdaniach tylko cztery razy. W obecnym nie było go wcale. 

Aż do 3 lutego 2021 roku. Piłkarze w Premier League zdążyli już rozegrać 21. kolejkę sezonu 2020/21, a Lingard nadal nie wstał z ławki. Ba, on ledwie miał okazję na niej usiąść, bo Solskjaer powołał go do meczowej kadry ledwie czterokrotnie. Pozostałe mecze Czerwonych Diabłów oglądał z perspektywy kanapy. Ale kiedy już z niej zszedł, zrobił to w imponującym stylu.

Więcej TUTAJ

***

„Sześcioletni sen Wilków”

Jeszcze w listopadzie wydawało się, że to będzie kolejny nudny sezon w wykonaniu VfL Wolfsburg. Po kompromitacji w kwalifikacjach do Ligi Europy z AEK Ateny, po kiepskim początku rozgrywek Bundesligi, po licznych kłótniach trenera Olivera Glasnera z przełożonymi trudno było optymistycznie patrzeć w przyszłość. Jednak w Wolfsburgu sytuacja się uspokoiła, piłkarze nagle odzyskali formę, szkoleniowiec zaś zaufanie szefów. Efektem jest wywalczony w tym tygodniu awans do ćwierćfinału Pucharu Niemiec oraz skok na trzecie miejsce w tabeli Bundesligi wywalczony w ubiegły weekend. Wolfsburg znowu jest mocny, Wolfsburg znowu jest groźny i coraz więcej drużyn w Niemczech obawia się Wilków. Czy jest to jedynie chwilowy zryw, czy stała tendencja, przekonamy się w najbliższych tygodniach. Ale wiele wskazuje na to, że klub z miasta Volkswagena do końca bieżącego sezonu będzie się liczyć w walce o miejsce gwarantujące start w Lidze Mistrzów.

Więcej TUTAJ

***

„Odrodzenie Barcelony”

I gdy fani nastawiali się na najgorszy sezon od lat, Barca nagle ożyła. Symptomy poprawy dała już w grudniu, a ostatnio odniosła pięć zwycięstw z rzędu w lidze i awansowała do półfinału Pucharu Króla. Wczoraj wylosowała rywala, będzie nim Sevilla (mecze 10.2 i 3.03). W środowym starciu z Granadą zdawało się, że dobra passa się skończy, bo jeszcze w 87. minucie przegrywała 0:2, ale zespół pokazał charakter, doprowadzając do dogrywki i ostatecznie odnosząc zwycięstwo 5:3.

Za metamorfozą Barcy stoi oczywiście powrót do wielkiej formy Messiego. W ostatnich trzech spotkaniach ligowych zdobył pięć bramek, świetnie zagrał też z Granadą, choć patrząc na gole i asysty raczej trudno tak stwierdzić, bo wyróżnił się tylko jednym podaniem, z którego padła bramka. Inne statystyki pokazują jednak, ile znaczył dla drużyny, m.in. stworzył aż dziewięć sytuacji kolegom. Jakby chciał udowodnić, że płacenie mu 555 mln euro za czteroletni kontrakt (tyle będzie łącznie kosztować jego utrzymanie w tym okresie) nie jest przesadą.

Więcej TUTAJ

***

„Kryzysowy klasyk”

Kontuzje to kolejny z długiej listy kłopotów OM. W Lens drużyna przerwała co prawda serię czterech porażek z rzędu, ale remis trudno uznać za sukces. W ostatnich 10 kolejkach OM wygrało tylko raz. Wściekli kibice w sobotę wdarli się do ośrodka treningowego i dokonali zniszczeń o wartości kilkuset tysięcy euro. Domagali się dymisji prezesa Jacquesa- -Henriego Eyrauda. O tym, jak dziwnie Olympique jest zarządzane, przekonał wszystkich trener Andre Villas-Boas, który we wtorek podał się do dymisji, bo klub sprowadził bez jego wiedzy pomocnika Oliviera Ntchama. – Dowiedziałem się o tym rano z prasy – powiedział. Z kolei o odejściu Nemanji Radonjicia usłyszał w poniedziałek o 22.30. We wtorek ogłosił dymisję, rezygnując z pieniędzy należnych mu do końca obowiązującej do czerwca umowy. Zawodnicy byli tym równie zdziwieni, jak on transferami klubu. O decyzji Portugalczyka przynajmniej część z nich dowiedziała się z konferencji prasowej. Wcześniej szkoleniowiec powiedział o niej tylko bramkarzowi Steve’owi Mandandzie.

Więcej TUTAJ

***

„Trzej królowie”

Jest ich trzech, w każdym z nich polska krew i jeden przyświeca im cel – zatrzymywać strzały przeciwników. Bartłomiej Drągowski z Fiorentiny, Łukasz Skorupski z Bolognii i Wojciech Szczęsny z Juventusu. O ile nowy selekcjoner reprezentacji Polski Paulo Sousa może z niepokojem obserwować, co dzieje się ostatnio z jego środkowymi obrońcami, o tyle liczba kandydatów do bramki Biało-Czerwonych musi wywoływać na twarzy Portugalczyka szeroki uśmiech. W obecnym sezonie Serie A nie raz i nie dwa polscy golkiperzy ratowali skórę kolegom i bez ryzyka można ich określać jako kluczowe postaci drużyn.

Więcej TUTAJ

***

„Wichniarek: Wierzę, że Dardai może odbudować Piątka”

To był trudny rok dla Piątka i Herthy. Przeżywał w tym klubie różne momenty, pewnie więcej tych gorszych. Trudno się jednak temu się dziwić, skoro ma obecnie już czwartego trenera w ciągu 12 miesięcy. Każdy szkoleniowiec jest inny, każdy ma swój pomysł na prowadzenie zespołu, inny niż poprzednik. Nie ma mowy o kontynuacji myśli trenerskiej. Efektem tych zmian jest... taka sama liczba punktów, jaką ma Arminia. A przecież w klub z Bielefeld zainwestowano ostatnio ok. 3 miliony euro, podczas gdy w Hercie była to kwota ok. 130 milionów. Jak widać, pieniądze nie grają, nie przekładają się na wyniki i na to, jak zespół prezentuje się na boisku. Właśnie na tym boisku jest największy problem, bo indywidualnie zawodnicy Herthy są na wysokim poziomie. Nie tworzą jednak zespołu, a przecież na końcu on jest najważniejszy. Berlińczycy mają grupę indywidualności, z której żaden dotychczasowy trener nie potrafi ł ulepić jednego organizmu. Być może ta sztuka uda się klubowej legendzie, jaką niewątpliwie jest Pal Dardai, wracający na ławkę trenerską. To też pokazuje chaos, jaki panuje w klubie, bo latem 2019 roku ówczesny zarząd z Michaelem Preetzem na czele zwolnił Węgra, uważając, że nie ma jakości, aby tworzyć nową potęgę za pieniądze inwestora Larsa Windhorsta. Teraz trener wraca i ma nie tyle stworzyć „wielki” klub, ile uratować go przed „wielkim” upadkiem do 2. Bundesligi.

Więcej TUTAJ

„SPORT”

„Zacne osiągnięcie Martina Chudego”

Jest bardziej niż prawdopodobne, iż słowacki golkiper wybiegnie na boisko w Bielsku-Białej w podstawowym składzie, a jeśli wytrwa do końcowego gwizdka, będzie się mógł pochwalić 70 kolejnymi pełnymi meczami. Takim wynikiem nie może się szczycić żaden zawodnik ekstraklasy.

O Martinie Chudym głośno jest obecnie również z innego powodu. Niedawno bramkarz zabrzan udzielił wywiadu słowackiemu dziennikowi „Novy czas”. Mówił w nim m.in. o szczepieniu i kwestiach związanych z pandemią. Jak podkreślił, sam nie zamierza się zaszczepić. Uważa bowiem, że nie tędy droga. Dodał, że przytulał i całował osobę z rodziny, która była zakażona covidem. „Przeszedłem dziesiątki testów i żaden nie miał pozytywnego wyniku. Wiem, że nie byłem chory” - mówił.

***

„Czy znajomość wyjdzie na dobre?”

Hora od razu został uświadomiony, o co toczy się gra w tym sezonie. - Cel jest jeden, musimy zostać w ekstraklasie i z całych sił chcę w tym pomóc - mówi napastnik. Pozyskiwanie zawodników zza południowej granicy to dla Podbeskidzia żadna nowość, choć trzeba pamiętać, że zdecydowanie częściej pod Klimczok trafiali Słowacy. Jeżeli chodzi o Czechów, to przed Jakubem Horą w bielskim klubie grali: Lukasz Hojdys, Zdenek Dembinny, Adam Brzezina, Frantiszek Metelka i Ondrzej Szourek. Dwóch ostatnich trafiło do klubu za pierwszej kadencji trenera Kasperczyka. Metelka był jednym z kluczowych graczy zespołu, który wiosną 2011 roku awansował do ekstraklasy.

***

„Uciec katu spod topora”

Legia miała szczęście, że na czas jej kompromitacji z Podbeskidziem przypadał mecz Raków - Pogoń, z którego zwycięsko wyszli „portowcy”. Dzięki temu tylko jeden z konkurentów do tytułu wyprzedził aktualnego mistrza. Stołeczni spadli na 2. miejsce, a jeśli dziś przegrają z Rakowem, mogą znaleźć się na najniższym stopniu podium i ponownie złapać kontakt z goniącym czołówkę peletonem. Warszawiacy jak najlepiej chcieli skupić się na przygotowaniach do starcia z częstochowianami, więc ich treningi były zamknięte dla mediów.

***

„Przejdą do historii?”

Warszawa nie jest dla Rakowa zbyt przyjaznym środowiskiem. Częstochowianie z Łazienkowskiej nie wywieźli nawet punktu. - Zwycięstwo z tak utytułowaną drużyną zawsze dobrze smakuje i cieszy. W naszym przypadku oznacza to też przejście do historii. W lidze jeszcze tej sztuki nie udało się dokonać. Koncentrujemy się w pełni na tym spotkaniu, jesteśmy dobrej myśli i zrobimy wszystko, żeby z Warszawy wywieźć 3 punkty - mówi wahadłowy Rakowa. W ostatnim spotkaniu Kun nie pojawił się na boisku. Teraz jest gotowy na to wyzwanie.

- Skupiam się zawsze na najbliższym meczu i żeby przygotować się w najlepszy możliwy sposób. Chcę dbać o formę piłkarską i fizyczną, to jest dla mnie najważniejsze - kończy Kun.

***

„Mentalnie podbudowani”

Drugim zmartwieniem szkoleniowca był uraz Dominika Steczyka. Młodzieżowiec, który w ostatnim czasie grał coraz lepiej, zakończył spotkanie z podejrzeniem złamania kości. Późniejsze diagnozy okazały się dużo bardziej optymistyczne. - Przerwa Dominika potrwa około dwóch, trzech tygodni, ale wiele zależeć będzie od przebiegu rehabilitacji - informuje trener Piasta, który przed meczem ze Śląskiem musi postawić na innego młodzieżowca. - Pewne korekty są nieuniknione, skład nie musi być taki sam jak z Wisłą. Najbliżej jedenastki jest skrzydłowy Arek Pyrka, mający już za sobą kilka spotkań w ekstraklasie, ale pozostali młodzieżowcy również będą brani pod uwagę - dodaje szkoleniowiec ekipy z Okrzei. Sprowadzony przed sezonem ze Znicza Pruszków Pyrka zaliczył 11 występów i uzbierał 355 minut. Dużo lepiej powodzi mu się w Pucharze Polski, bo w dwóch meczach strzelił 2 gole i zapisał asystę.

***

„Potrzebny jest balans”

W środę kapitanowi wrocławskiej drużyny oczyszczono torebkę stawu kolanowego i już rozpoczął rehabilitację, a na boisko powinien wrócić za cztery tygodnie. Brak doświadczonego pomocnika to nie jedyny problem Vitezslava Laviczki. Szkoleniowiec Śląska nie ukrywa, że skuteczny pościg dzisiejszych rywali w spotkaniu z Wisłą Kraków zrobił na nim duże wrażenie. - Nie ma zbyt wielu drużyn, które mają taką jakość i siłę, by odwrócić wynik z 0:3 na 4:3 - przyznał Czech. 

- Oglądaliśmy ten mecz w drodze do Mielca. Piast pokazał, że ma pewność i wiarę w siebie, że ma możliwości, żeby odrobić sporą stratę. Myślę, że to zwycięstwo dodało mu jeszcze więcej charakteru i będzie chciał go pokazać w meczu z nami. Czy mam pomysł na zatrzymanie Jakuba Świerczoka? To dobry napastnik, mający jakość i efektywność, co potwierdził w niedzielę w Krakowie. Przygotowujemy się jednak na cały zespół, a nie na jednego zawodnika. Musimy zwrócić uwagę, jak funkcjonuje cała gliwicka drużyna.

***

„„Pasy” na horyzoncie”

Tymczasem lider PKO BP Ekstraklasy sposobi się do sobotniego meczu ligowego z Cracovią. We wtorek, po dwóch dniach wolnego, piłkarze Pogoni wznowili treningi. Zajęcia odbyły się przed południem, a ich pierwsza część miała miejsce na boisku ze sztuczną nawierzchnią pod balonem. Następnie podopieczni trenera Kosty Runjaicia przenieśli się na boisko numer 3 z naturalną nawierzchnią, gdzie odbyła się typowo piłkarska część treningu. W środę, czwartek i piątek „portowcy” również trenowali na boisku nr 3. 

W najbliższym pojedynku trener Pogoni Kosta Runjaić przy ustalaniu podstawowego składu i meczowej „20”, nie będzie mógł uwzględnić kilku zawodników. Pomocnik Kacper Kozłowski, który opuścił pierwszy mecz rundy wiosennej z Rakowem Częstochowa, na początku bieżącego tygodnia przeszedł kolejne badanie USG, które pozwoliło sztabowi medycznemu określić stan kontuzjowanych mięśni zginaczy kolana.

***

„Wróci do swojej pracy ze zdwojoną siłą”

Dotychczasowy drugi trener nie tylko nadzorował mikrocykl poprzedzający wyjazd do Szczecina, ale także zajął miejsce przed kamerą i w tradycyjnej przedmeczowej wideokonferencji prasowej odpowiadał na pytania dziennikarzy. 

- Od początku wiedzieliśmy, że strata pięciu karnych punktów, z którą zaczynaliśmy sezon, może wiązać się z trudnościami w trakcie rozgrywek - stwierdził drugi trener Cracovii. - Ale zawodnicy są bardzo świadomi i zdają sobie sprawę z tego faktu oraz bardzo profesjonalnie przepracowali ten tydzień i z optymizmem patrzymy na zarówno na ligowy mecz z Pogonią jak i wtorkowe pucharowe spotkanie z Wartą Poznań.

***

„Konkretny, pewny siebie, nieustraszony”

Na dwa tygodnie przed pierwszym w tym roku meczem o punkty GKS Tychy rozegra najciekawiej zapowiadający się tej zimy sparing. Dziś o 14.00 podopieczni Artura Derbina na murawie Stadionu Pod Dubnom staną twarzą w twarz z zawodnikami 3. zespołu słowackiej ekstraklasy, MSzK Żylina. Filarem obrony jest w nim... tyszanin Jakub Kiwior, który 15 lutego obchodził będzie 21. urodziny.

Wychowanek Chrzciciela, w którym zaczynał biegać za piłką jako 4-latek, w Tychach grał również w barwach Gromu i GKS-u. W pierwszym zespole zaliczył tylko sparingi. Trafił jednak do reprezentacji Polski U-16, a następnie wyjechał do Belgii, gdzie 1 lipca 2016 roku został zawodnikiem Anderlechtu. W klubie dwukrotnego zdobywcy Pucharu Europy Zdobywców Pucharów oraz triumfatora Pucharu UEFA nie przebił się do pierwszego zespołu 34-krotnego mistrza Belgii, więc przeniósł na Słowację i po sześciu miesiącach w FK Zeleziarne Podbrezova wypłynął w Żylinie.

***

„Tylko zaraza może zatrzymać Atletico”

W lidze rywalizacja o mistrzostwo dopiero minęła półmetek, ale coraz wyraźniejszy staje się faworyt. Atletico idzie jak burza, pokonując przed tygodniem Cadiz 4:2 odniosło 8. z kolei zwycięstwo, Kolejne potknięcie Realu Madryt sprawiło, ze obrońca tytułu został wyprzedzony przez Barcelonę i oba kluby mają 10 punktów straty do Atletico i jeden mecz rozegrany więcej. Atletico ma jednak inny problem, jest nim koronawirus. Pozytywny wynik testów mieli już: Angel Correa, Szime Vrsaljko, Jesus Gimenez, Luis Suarez, Lucas Torreira, Diego Costa i trener Diego Simeone. 

Costa rozwiązał kontrakt i wyjechał do Brazylii, pozostała piątka zawodników zagrała w ostatnim meczu z Cadizem. Jednak Covid-19 nie odpuszcza. Pod koniec stycznia zakażeni zostali Mario Hermoso i Belg Yannick Carrasco, w tym tygodniu dołączyli do nich Portugalczyk Joao Felix i wypożyczony z Lyonu Moussa Dembele. Atletico ma dużą i wyrównaną kadrę, ale nie wiadomo jak sytuacja się rozwinie, bo w Hiszpanii odnotowano kolejny wzrost zakażeń.

„SUPER EXPRESS”

„Sapała: Celujemy w mistrzostwo Polski”

Celujecie w mistrzostwo Polski?

Oczywiście. Jeśli ktoś nie ma takich aspiracji, to powinien dać sobie spokój z tym sportem. Po to gra się w piłkę, aby zdobywać trofea. Utrzymujemy się w ścisłej czołówce i walka o mistrzostwo nabrała realnego kształtu.

W jakich aspektach Raków jest mocniejszy od Legii?

Według mnie nasze atuty to intensywność i organizacja gry. Jesteśmy tak dobrze poukładanym zespołem, że praktycznie każdego rywala jesteśmy wstanie zdominować i z każdym możemy wygrać.

„GAZETA WYBORCZA”

„Kto zastąpi Bońka?”

– Walka o głosy poparcia jest ostra, a argumentacja kandydatów bezwzględna. Jak mnie nie poprzesz, to po wygranych wyborach wypier... twój związek w powietrze – zdradza kulisy kampanii jeden z „baronów”.

Marka Koźmińskiego – poza Ryszardem Niemcem z Małopolski i Radosławem Michalskim z Pomorza – oficjalnie popiera m.in. szef Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej Andrzej Padewski: – Stawiam na Koźmińskiego. A Czarkowi prosto w oczy powiedziałem, że nie będę go popierał, bo nie wierzę w jego umiejętności menedżerskie.

Zwolennicy szefa Jagiellonii oficjalnie jeszcze się nie ujawnili, ale podobno w tej koalicji są m.in. związki: Podlaski, Śląski, Lubuski i Opolski. Jednak Henryk Kula, prezes Śląskiego ZPN, wypiera się, że jest stronnikiem Kuleszy. Twierdzi, że ktoś „chce mu przypiąć taką łatkę”.

Więcej TUTAJ


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się