Autor zdjęcia: Krzysztof Porębski PressFocus
Biała Gwiazda w końcu u siebie i efektowna, i efektywna! Wisła 2:0 Jagiellonia
Tydzień temu w starciu z Piastem Gliwice podopieczni Petera Hyballi byli efektowni, ale nie byli efektywni i dali sobie wydrzeć trzy punkty. Teraz zagrało już wszystko - widzieliśmy składną, ofensywną grę, z solidnością w tyłach. A gdyby tylko Wisła Kraków miała w swoich szeregach skutecznego napastnika, mogło skończyć się pogromem.
- Felicio Brown Forbes przez długi mecz kreował bowiem na zawodnika meczu Xaviera Dziekońskiego. 17-letni golkiper dwukrotnie wygrywał pojedynki z reprezentantem Kostaryki, a raz pomógł mu słupek. Bezradni w starciu z bramkarzem Jagiellonii Białystok był także Łukasz Burliga, a Yaw Yeboah sparaliżowany nieporadnością kolegów w świetnej sytuacji posłał piłkę obok bramki. Spudłował też nieznacznie Jean Carlos.
- Swoich kolegów pięknym wolejem wyręczyć musiał Maciej Sadlok (prawą nogą!), który tym samym przejął od Dziekońskiego tytuł MVP. Jagiellonia stwarzała sobie okazje, ale niewiele one znaczyły przy sytuacjach Wisły Kraków. Mateusz Lis do większego wysiłku zmuszony był w zasadzie tylko dwa razy, po uderzeniach Martina Pospisila i Fedora Cernycha. Nie były to jednak takie próby, po których Lis musiałby skapitulować. Tym razem naprawdę defensywa "Białej Gwiazdy" stanęła na wysokości zadania. Imaz nie miał żadnej sytuacji, w zasadzie przez cały mecz był niewidoczny. Puljić? Wyłączony z gry w polu karnym przez Frydrycha i Sadloka, musiał głęboko schodzić po piłkę. Trudno w białostockim zespole z zawodników ofensywnych ogólnie kogoś wyróżnić. W miarę funkcjonowały skrzydła, ale dogrywać nie było za bardzo komu. A przecież w bój posłana została w zasadzie najlepsza jedenastka i jak równy z równym z Wisłą grała tylko momentami, przede wszystkim wtedy, gdy nadarzały się okazje do kontry. Nawet nie było za bardzo kim rozruszać poczynań z ławki. Skoro trener Bogdan Zając próbował gonić wynik Krisem Twardkiem i młodzieżowcami, to wiele znaczy...
- Dotychczas mecze domowe były zmorą Wisły, ale teraz w końcu wszystko zagrało tak, jak powinno. Zwycięstwo w sumie bezdyskusyjne. Kwestią wydawał się być tylko jego rozmiar. Nawet trudno powiedzieć o kimś, że zawiódł. Przez większość meczu indolencją raził Forbes, ale jednak trafił w 88. minucie, chyba w najtrudniejszej sytuacji ze wszystkich, jakie miał, więc winy odkupione. W końcu do formy wraca Georgij Żukow, pewnym punktem jest też Lis. Nawet o Dawidzie Szocie i Patryku Plewce można się wypowiadać pozytywnie. Trener Hyballa musi być naprawdę zadowolony ze swoich graczy, bo dokonał tylko jednej zmiany przez całe spotkanie. Jeszcze po drugim golu pokazywał na głowy, żeby nikomu nie zabrakło koncentracji i tym razem było jej pod dostatkiem. Wnioski sprzed tygodnia nie tylko wyciągnięte, ale i wcielone w życie, a to jednak rzadkość w naszej Ekstraklasie.
Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 2:0 (0:0)
1:0 - Sadlok 55' asysta Szot
2:0 - Forbes 88' asysta Żukow
Wisła: Lis (6) - Szot (5), Frydrych (6), Sadlok (7), Burliga (6) - Plewka (6), Savić (5), Żukow (6) - Jean Carlos (5) (67' Medved - 4), Brown Forbes (5), Yeboah (4).
Jagiellonia: Dziekoński (5) - Olszewski (3) (84' Matysik - bez oceny), Tiru (5), Augustyn (5), Nastić (5) (73' Wdowik - bez oceny) - Romanczuk (4), Pospisil (5) - Makuszewski (4) (84' Twardek - bez oceny), Imaz (2), Cernych (5) (73' Wojtkowski - bez oceny) - Puljić (4) (90+1' Bortniczuk - bez oceny).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Nota: 5
Żółte kartki: Szot - Olszewski, Matysik
Piłkarz meczu: Maciej Sadlok