Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus
Dlaczego to może być dobra runda dla Stali Mielec?
Podczas gdy większość kibiców twierdzi, że Stal są jednymi z głównych kandydatów do spadku, my postanowiliśmy pójść pod prąd i wlać w jej serca trochę nadziej. Zastanówmy się zatem dlaczego runda wiosenna wcale nie musi być dla mielczan taka zła?
1. Bo ma Leszka Ojrzyńskiego
Tylko tyle i aż tyle. Historia pokazuje jednak, że jeśli walczysz o utrzymanie i potrzebujesz fachowca, któremu będziesz mógł w pełni zaufać co do stawianych mu celów – musisz postawić na Ojrzyńskiego. Oczywiście o ile akurat jest dostępny. Klub z Podkarpacia miał to szczęście i teraz może z większą nadzieją podchodzić do tegorocznej wiosny. Zwłaszcza, gdy przypomni sobie poprzednie podobne przygody swego trenera w innych klubach Ekstraklasy.
- Podbeskidzie w 2013/14 brał na ostatnim miejscu w tabeli, kończył sezon na 10.
- Arkę w 2016/17 brał na 10. miejscu, utrzymał ją na 13.
- Wisłę Płock w 2018/19 brał na 15. miejscu, utrzymał ją na 14.
O jego dokonaniach w Koronie nie ma co wspominać, wszyscy pamiętają jak dobry zespół wtedy zbudował. Tylko w Górniku mu nie poszło, ale to tylko jeden wyjątek od ogólnie pozytywnej reguły.
2. Bo ma całkiem sensowny terminarz
Biorąc pod uwage 6 najbliższych kolejek, aż 4 razy Stal zagra u siebie – z Wisłą Płock, Cracovią, Lechią oraz Podbeskidziem. A że każda z tych ekip posiada swoje mniejsze lub większe demony, to zdecydowanie w zasięgu mielczan będzie wywalczenie z 5-6 oczek w tym okresie. Wyjazd na Wartę czy Jagiellonię to też nie muszą być skazańcze wycieczki. W końcu sporą część trudniejszych przeciwników Stal podejmie u siebie – właściwie całe obecne top3, czyli Pogoń, Raków i Legię.
3. Bo nie próbuje przekombinować swojej gry
Jeśli jesteś beniaminkiem albo po prostu drużyną o bardzo ograniczonych możliwościach finansowo-kadrowych, to nie porywaj się z motyką na słońce i nie próbuj robić ze swojej drużyny drugiej Barcelony. Już wielu na tym poległo, dosłownie co roku meldowała nam się w Ekstraklasie jakaś romantyczna ekipa, która grać efektowniej i zawsze kończyło się kompromitująco. Zagłębie Sosnowiec, najbardziej ŁKS i ostatnio Podbeskidzie… Nikt nie wychodził z tarczą z tej wymiany ciosów. Dużo lepiej w walce o utrzymanie spisują się drużyny, które bardziej stawiają na pragmatyzm. Dobra organizacja w defensywie, sprawnie przeprowadzane kontry, dopracowane ofensywne i defensywne stałe fragmenty, agresywny pressing na własnej połowie… Czyli wszystko, co uwielbia Leszek Ojrzyński i co jest potrzebne Stali.
4. Bo zespół powoli przestaje być zależny od jednego zawodnika
Przez długi czas było tak, że jeśli maciej Domański nic nie wyczarował w ofensywie, to mielczanie praktycznie nie stwarzali większego zagrożenia pod bramką. Strzelał, asystował, rozpoczynał akcje – miał udział przy wszystkich bramkach zdobytych przez Stal, takiej anomalii dawno nie widzieliśmy. Aktualnie ten współczynnik spadł do 70,6%, natomiast odliczająć asysty drugiego stopnia – do 47,1%. Trochę ma to związek z obniżką formy samego pomocnika, a trochę po prostu inni wzięli się do roboty. Jadze strzelali Flis, Tomasiewicz i Zjawiński, dogrywali Kościelny oraz Dadok. Lechowi sztukę wpakował Prokić, asystował Kościelny. Z Zagłębiem bezpośrednio z wolnego trafił Forsell, a trzy karne z Legią wywalczył Zjawiński. Teraz do tej układanki doszli Jankowski oraz Kolew i szczególnie po pierwszym z wymienionych należy się spodziewać kilku ważnych bramek. Ostatnie 5 sezonów w Ekstraklasie tego napastnika to kolejno: 9, 16, 5, 9 i 8 oczek w kanadyjce. Jest potencjał!
5. Bo spora część zawodników pod wodzą Ojrzyńskiego złapała zwyżkę formy.
Na początek powołajmy się na oceny, które wystawiamy:
- Flis 3,63 → 4,67
- Getinger 4,22 → 4,60
- Kościelny 4,11 → 4,80
- Matras 3,86 → 4,50
- Zjawiński 3,00 → 3,83
- Prokić 3,38 → 4,10
- Żyro 4,16 → 4,80
Oczywiście nie u wszystkich przemiana jest spektakularna. Nikt nagle nie stał się ani Sergio Ramosem, ani Luisem Suarezem. Natomiast nie ma też chyba przypadku w tym, że 5 z 7 przywołanych nazwisk do zawodnicy defensywni. Stal co prawda nadal traci sporo goli, bo aż 1,5 na mecz, ale znów punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Zanim na Podkarpacie przyszedł Ojrzyński, współczynnik ten sięgnął pułapu na poziomie 2,22 – a to już był wynik tragiczny. Biorąc pod uwagę wcześniej wspomniany terminarz spodziewamy się, że w najbliższych meczach jeszcze trochę spadnie.