Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus
Ale żeby tyle poświęcić dla kogoś, kto jest zerem? W pewnym stopniu podziwiamy!
W konflikcie na linii Aleksander i Adam Buksa – Wisła Kraków nie ma zwycięzców. Każdy w jakiś sposób przegrał. Klub – PR-owo, ogłaszając przedłużenie nieprzedłużonego kontraktu oraz finansowo, a piłkarz – rzucił słowa na wiatr, przez co stracił szacunek wśród kibiców.
Może i Buksa powinien zabrać w tej sprawie głos. Ma 18 lat, jest pełnoletni, odpowiada za swoje czyny, więc nienajlepszym pomysłem jest w pełni zrzucać odpowiedzialność na ojca lub agenta. Jednak, patrząc na reakcję drugiej strony, w tym wypadku są to kibice, dochodzimy do wniosku, że lepiej nic nie mówić niż zabierać głos w tak infantylny, a w zasadzie również typowy sposób. Bo nie napiszemy, że wywieszenie obraźliwych transparentów nas zaskoczyło. W krakowskiej skali absurdów, w której na samym szczycie jest bieganie po mieście z nożami i maczetami, dzisiejsze wydarzenie nie jest pewnie nawet w TOP 5. Co bynajmniej nie znaczy, że nie jest godne potępienia.
Można mieć żal do piłkarza, że nie wywiązał się z ustnej umowy oraz że skoro powiedział „A” – tak istotne w tym kontekście dla wizerunku klubu, który ma w sercu, to powinien też powiedzieć „B”, „C” i tak dalej. Sami uważamy, że postąpił źle. Przede wszystkim dlatego, że dał mikrofon swojemu ojcu, a sam odsunął się w cień niejako uprzedmiatawiając się. Ukazując się jako produkt, który potrafił tylko wstawić na Instagramie zdjęcie z koszulką Wisły i numerem „2023” na plecach, a nie jest skory, by wypowiedzieć się sam za siebie, gdy wiślacki Kraków zapłonął.
Ale…
No nie, to jest żenada.
Ciekawie się bawią w Myślenicach.
— Oskar Mochnik (@Oskar_M04) February 10, 2021
_______________________________
fot. Wisła - kibicowska elita (FB) pic.twitter.com/gnxMlBP0sq
Klasyczny przykład, jak jedna decyzja (której nomen omen nie da się jednoznacznie ocenić, bo spotykają się ze sobą dwa sprzeczne stanowiska ojca i współwłaściciela), potrafi zmienić postrzeganie jeszcze niedawno uwielbianej osoby. Osoby, której nazwisko skandował cały stadion po zdobytej bramce.
Tomasz Jażdżyński przedstawił swoją wersję na łamach Interii, Adam Buksa odbił piłeczkę w tekście na portalu meczyki.pl, a Maciej Bałaziński – oskarżony przez ojca Aleksandra o manipulowanie – wystosował pozew przeciw niemu pozew. I jesteśmy w kropce, bo z rzeczy pewnych wiemy tylko, że kontrakt miał być przedłużony, ale nie został przedłużony, a Aleksander Buksa pozował do zdjęcia jakoby on faktycznie miał być przedłużony oraz wziął podwyżkę wynikającą z przedłużenia, które nie miało miejsca. Reszta to przepychanka strony kłamiącej (Wisła w sprawie przedłużenia) z tą niesłowną („stronnictwo” Buksów), więc na jakiej podstawie powinniśmy teraz bezgranicznie wierzyć w to, co obie strony mówią?
Mimo wszystko, nie da się wybronić transparentów z takimi hasłami:
- Buksa Judasz!
- Ojciec milioner zarobku znów szuka, powiedział: synku przyjaciół oszukaj
- Tatuś kupił Ci karierę ale dla nas jesteś zerem
- Białą Gwiazdę całowałeś, lecz za kasę się sprzedałeś!
- Nie ty pierwszy, nie ostatni, będziesz epizodem w szatni
Oczywiście co poniektórzy są przeszczęśliwi, że kibice dali młodemu popalić. Ba, część nawet szczyci się, że obyło się bez wulgaryzmów! Cóż za osiągnięcie, gratulujemy, może jakąś naklejkę typu „dzielny pacjent” przyznać za wybitnie kulturalne opluwanie drugiej osoby? Pewnie by się przydała, ale przy takim zaangażowaniu w akcję, autorzy mogliby chociaż postarać się przy wymyślaniu rymów. Jesteśmy trochę zawiedzeni...
A tak na poważnie. Kibice z jednej strony nazwazli Buksę zerem, a z drugiej specjalnie dla niego poświęcili czas i pieniądze, by kupić farbę w spreju, pomalować płótna, przyjechać do Myślenic, rozstawić transparenty przy boisku, zrobić im fotki i wstawić do mediów społecznościowych.
Podziwiamy, że poświęcacie aż tyle uwagi osobie, która jest według was zerem. Może więc jest kimś więcej? Bo na pewno jeszcze niedawno była.