Autor zdjęcia: Własne
Żuraw gra o posadę. Podbeskidzie pracuje nad transferem. Płatek: Nie wykluczam, że Boakye zostanie w Górniku na dłużej
W czwartkowej prasówce o problemach Dariusza Żurawia, który walczy o posadę w Lechu. Do tego wywiad z Marcinem Burkhardtem, czy komentarz Artura Płatka na temat transferowego hitu Górnika Zabrze.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
„Skok Stocha do wyjściowego składu”
Z Miroslavem Stochem w Lubinie wiązane są wielkie nadzieje, a moment na jego pierwszy występ w podstawowej jedenastce jest idealny. W starciu z drugoligowym rywalem, na dodatek na swoim stadionie (gospodarz meczu został zmieniony, bo boisko w Chojnicach nie nadawało się gry), Zagłębie jest zdecydowanym faworytem. Dlatego nowy skrzydłowy będzie mógł zademonstrować swoje ofensywne walory, a zarazem potraktować taki występ jako ostre przetarcie przed następnymi ligowymi meczami. Stoch zagrał już w końcówce wyjazdowego starcia w Poznaniu (0:0), ale wtedy Lech niemal bez przerwy atakował i piłkarz musiał się skupić na grze obronnej. Radził sobie z tym zadaniem całkiem obiecująco, co potęguje optymizm. Pytanie tylko, czy jest już gotowy na grę w dłuższym wymiarze czasowym.
***
„Podbeskidzie już nie w takiej biedzie”
Jakich ruchów kadrowych można spodziewać się w Podbeskidziu jeszcze w trwającym oknie (w Polsce zamknie się 24 lutego)? Dopinane jest przejście Davida Niepsuja, który na początku lutego rozwiązał kontrakt z Wisłą Kraków. 25-letni obrońca w ostatnich dniach przechodził w Bielsku-Białej testy medyczne. – Sławek Cienciała (główny skaut w klubie – przyp. red.) i Jan Nezmar (doradca zarządu ds. sportowych – przyp. red.) pracują jeszcze nad „złotym strzałem” transferowym. Ale jeśli nic z tego nie wyjdzie, świat się nie zawali – przekonuje prezes Kłys.
Więcej TUTAJ
***
„Burkhardt: Żal mi ukaranych piłkarzy”
Ależ zostali zmuszeni! Rozmawiałem między innymi z Kacprem Falonem, piłkarzem Pogoni, który przyznał, że dostali wyraźny, bezdyskusyjny rozkaz od trenera Daniela Purzyckiego poddania się „wlewce” gigantycznie przekraczającej dozwolone normy.
Powiedzmy, że był to nakaz trenera. Wysłał chłopaków na te nieszczęsne kroplówki. To nie powinno mieć miejsca. Chłopcy mocno ucierpieli, bo dostali kilkuletnie dyskwalifikacje, które właściwie kończą ich przygodę z piłką. Po ludzku mi ich żal. Na pewno mogą liczyć na naszą pomoc, mimo iż to nie my byliśmy odpowiedzialni za tę sytuację. Na pomoc prawną, choć wiem, że sami sobie ją zapewnili. Też na pomoc w znalezieniu przez nich pracy. Nie w strukturach klubu, bo na to nie pozwala dyskwalifikacja. Chodzi o zwyczajną pozasportową pracę, by mogli zarabiać na życie. Chęć pomocy zadeklarowali ludzie z zarządu, sponsorzy.
Żal mi ich. Wspomniany Kacper Falon jest zdruzgotany dyskwalifikacją. „Piłce poświęciłem 15 lat życia. Mnie, młodego człowieka, także pozostałych, surowo ukaranych kolegów kosztowało wiele wysiłku, poświęceń i wyrzeczeń, by znaleźć się w ligowej piłce. I choć będę walczyć, dziś jestem załamany”.
Dlatego nie chcemy zostawić ich na lodzie. Jesteśmy otwarci na pomoc. Współczuję im, bo przecież sam byłem, a właściwie jestem piłkarzem i nigdy nie chciałbym z winy kogoś innego zostać pozbawionym swojej pasji.
Więcej TUTAJ
***
„Górnik znów zaskoczył”
Odpowiedzialny za jego sprowadzenie Artur Płatek opowiada, że operacja związana z transferem trwała cztery dni, a Górnik po prostu wszedł przez lekko uchylone drzwi i wykorzystał szansę na zakontraktowanie 28-letniego zawodnika z Ghany. Nazywa ją okazją last minute. Boakye podpisał kontrakt do końca sezonu. Czy jest szansa, żeby został w klubie na dłużej? – Tak i nie – tajemniczo komentuje Płatek.
Największą zagadką pozostaje, jak Górnik, któremu pod względem finansów daleko do ligowej czołówki, przekonał do gry u siebie zawodnika, który w Crvenie Zvezdzie zarabiał 840 tysięcy euro, a trzy lata temu chińskie JS Suning wyłożyło za niego sześć milionów euro. W Zabrzu zapewniają, że nie rozbili banku, by opłacić piłkarza, którego dziewczyna studiuje w Polsce. – Copperfieldem nie jestem, ale niekiedy coś się udaje – mówi zadowolony Płatek. – Nie musieliśmy za niego płacić, przyszedł za darmo. Mocno zjechał z finansowych oczekiwań, bo w Górniku nie tworzymy kominów płacowych, oferując komuś 300 tysięcy euro. Tym transferem nic nie tracimy. Potrzebowaliśmy takiego napastnika, a nasi młodzi piłkarze powinni od niego czerpać – zaznacza Płatek.
Więcej TUTAJ
***
„Oby bez wpadki”
Trudno wyobrazić sobie inny scenariusz finału Klubowych Mistrzostw Świata niż gładkie zwycięstwo Bayernu. Robert Lewandowski i pozostali piłkarze mistrza Niemiec muszą jednak uważać, bo zbytnia pewność siebie zgubiła już kilka europejskich klubów i do domu wracały z pustymi rękoma.
Ostatnim zespołem, który boleśnie się o tym przekonał, była Chelsea. Dziewięć lat temu zespół prowadzony przez Rafaela Beniteza jechał do Jokohamy mocno poobijany. Rzadko się zdarza, żeby triumfator Ligi Mistrzów już w połowie sezonu wiedział, że nie obroni zdobytego w poprzednich rozgrywkach trofeum i nie będzie królem Europy. Chelsea w 2012 roku była już poza burtą w LM i zwycięstwo w KMŚ miało nieco osłodzić fanom The Blues kompromitację w najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach.
Więcej TUTAJ
„SPORT”
„Liczy na bramki i kibiców”
W Zabrzu ma odpowiadać za zdobywanie bramek. - Co jest moim celem w Górniku? Żeby kibice mnie zapamiętali, żeby wspominali, że był kiedyś taki piłkarz z Ghany, który dobrze sobie radził w ich klubie - mówi. W rozmowie z Bartłomiejem Perkiem, rzecznikiem prasowym Górnika, Boakye zaskoczył. Nie tylko wiedział, że zabrzanie mają 14 mistrzowskich tytułów, ale też... wszystkie po kolei wymienił, poczynając od 1957, a na 1988 roku kończąc! - Bardzo wierzę w kibiców, bo bez nich nie ma zespołu. To superrzecz być w klubie z taką historią i tradycjami. Crvena Zvezda ma podobne tradycje, jej kibice też są niesamowici. Pragnę dać z siebie jak najwięcej, by pomóc drużynie iść do przodu. Mam nadzieję, że kiedy stadiony zostaną otwarte, będziemy mogli liczyć na duże wsparcie naszych fanów - mówi.
***
„Najlepszy na świecie”
Zawodnik, który kilka miesięcy temu biegał po polskich boiskach, strzela teraz gole jak na zawołanie. Ma ich 21 i w solidnej lidze jest zdecydowanie najskuteczniejszy, a niedawno - przez Międzynarodową Federację Historyków i Statystyków Futbolu - został uznany za najlepszego strzelca na świecie. Przedstawiciele renomowanej IFFHS nie mogli podjąć innej decyzji. W styczniu 26-letni napastnik zdobył aż 11 bramek, a wszystko w 6 meczach rozegranych w ciągu 20 dni! W spotkaniach z ADO Den Haag (4:1) i z Vitesse Arnhem (4:1) zdobył po 4 bramki. Do tego zaliczył dwa trafienia w starciu z Willem II Tilburg (2:1) i jedno z Fortuną Sittard (2:3).
***
„Tułacz: Wiedzieliśmy, jak zagrać z Lechią”
Jaki mieliście pomysł na podejście do Lechii?
Pracowaliśmy nad tym na obozie przygotowawczym i przede wszystkim zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że aspekty jakości piłkarskiej mogą być po stronie rywala. Dlatego chcieliśmy to w jak największym stopniu zminimalizować i udało nam się. Mocno pracowaliśmy nad utrudnieniem gry Lechii, przede wszystkim na bokach, chcieliśmy ograniczyć swobodę indywidualnościom i zespół to zrealizował. Zwracaliśmy też uwagę na stałe fragmenty gry, które są bardzo mocną stroną Lechii. Na początku meczu nie udało nam się tego zneutralizować, ale potem udało nam się temu przeciwstawić. Trzeba było też korzystać z tego, co daje gra Lechii, czyli z jej wysokiego ustawienia, dzięki któremu każda piłka za linię obrony to szansa na szybki atak. Na tym bazowaliśmy.
W swoich planach braliście pod uwagę możliwość wykorzystania słabej ostatnio formy ligowej Lechii?
Lechia to drużyna, która ogólnie prezentuje się na boiskach ekstraklasy bardzo pozytywnie, w ostatnich dwóch latach grała w finale Pucharu Polski i raz go zdobyła. To firma i marka, jednak wiedząc, że ma słabszy moment, nastawialiśmy się na mecz, w którym wiedzieliśmy, jak zagrać i dzięki temu wygraliśmy.
***
„Śnieg i minus 11…”
Bez względu na prognozy pogody, „Kolejorz” w środę wczesnym popołudniem wyruszył do Sosnowca. - Już wcześniej pojechał tam nasz kierownik drużyny, mając na bieżąco przekazywać informacje odnośnie statu boiska. My natomiast sprawdzamy prognozy i wiemy jak ma ona wyglądać - jutro o godz. 20 ma być minus 11 stopni, odczuwalna temperatura to minus 18 i dodatkowo ma padać śnieg - powiedział trener Dariusz Żuraw. Jak dodał rzecznik Lecha, Maciej Henszel, decyzja o ewentualnym odwołaniu meczu może zostać ogłoszona w ostatniej chwili. - PZPN chce zrobić wszystko, by spotkania 1/8 finału Pucharu Polski odbyły się w terminie - podkreślił.
***
„Pietrzak: Zamierzam wrócić do Zagłębia Sosnowiec”
Kibice Zagłębia ciągle pytają, kiedy Rafał Pietrzak wróci na Stadion Ludowy – i to już nie w charakterze zawodnika innej drużyny czy kibica, ale piłkarza sosnowieckiej drużyny. Wszak w ekstraklasie w barwach Zagłębia debiutował pan 13 lat temu w wieku zaledwie 16 lat.
Jeśli będę tutaj potrzebny, a moja przygoda z Lechią będzie się kończyć, to zamierzam wrócić do Sosnowca i zagrać znów w Zagłębiu. Przecież jestem wychowankiem Zagłębia, to jest mój klub. I to się na pewno nie zmieni. Tutaj mam rodzinę, przyjaciół i znajomych. Do Sosnowca zawsze lubię wracać, mam nadzieję, że będzie mi to dane już na stałe.
Jak długi jest pański kontrakt z gdańskim klubem?
Jeszcze troszeczkę go mam (uśmiech). Z drugiej strony, niech moja przygoda w Lechii trwa jak najdłużej. Powrót do Zagłębia? Na pewno jest taki pomysł i tego nie ukrywam.
***
„Wykorzystał szansę”
Jednym z największych wygranych starcia z Górnikiem (2:1) jest Dominik Frelek, choć niewiele na to wskazywało. Piłkarz, który w tym roku skończy 20 lat, zaczął to spotkane na ławce rezerwowych, lecz w przerwie trener Robert Kasperczyk postanowił rzucić go na głęboką wodę. Ściągnął Jakuba Bierońskiego, który tego dnia nie czuł się zbyt dobrze, posyłając do boju Frelka. Opiekun „górali” zmianę tę wytłumaczył... nawierzchnią, na jakiej przyszło jego drużynie rywalizować w niedzielę. Szkoleniowiec uznał, że na ciężkim boisku lepiej poczuje się zawodnik o nieco skromniejszych parametrach fizycznych, z niżej osadzonym środkiem ciężkości. Słowem - Frelkowi łatwiej było poruszać się po grząskiej murawie niż mierzącemu niemal 190 cm Bierońskiemu.
***
„Kadra zagra z kibicami?”
W tym roku kadra w kraju ma rozegrać siedem spotkań. Pierwsze z nich w ramach eliminacji do mistrzostw świata 28 marca z Andorą na stadionie Legii. - Jeżeli sytuacja epidemiczna w kraju będzie się poprawiała, będziemy chcieli wystąpić do władz państwowych z inicjatywą wpuszczenia kibiców na stadiony podczas meczów reprezentacji. Na początek tak, aby na stadionie zajętych było maksymalnie 25 procent miejsc. Po to, aby zachować wszystkie rygory sanitarne, w tym jakże ważny dystans - powiedział przedstawiciel PZPN.
***
„Helik kontra Chelsea”
Dziś z kolei w walce o ćwierćfinał nie lada gratka, a zarazem największe w dotychczasowej karierze wyzwanie czeka Michała Helika. Niespełna rok temu 26-letni obrońca również występował w rozgrywkach pucharowych. W ćwierćfinale Pucharu... Polski jego Cracovia mierzyła się z I-ligowym GKSem Tychy i nie było to dla „Pasów” łatwe spotkanie, bo do kolejnej fazy awansowały po dogrywce. Teraz Helik powalczy o ćwierćfinał Pucharu Anglii i dojdzie do swoistej zamiany ról. Wprawdzie znów drużyna z zaplecza ekstraklasy zmierzy się z zespołem z elity, ale różnica polega na tym, że Helik zagra tym razem w niżej sklasyfikowanym zespole. Jego Barnsley podejmuje Chelsea.
***
„Skompletować sekstet”
Do tej pory w zmaganiach tych uczestniczyło dwóch naszych reprezentantów, ale żaden z nich w finale nie zagrał. W 2005 roku o trofeum rywalizował Liverpool, z Jerzym Dudkiem na ławce rezerwowych, i w finale – nieoczekiwanie – przegrał 0:1 z brazylijskim FC Sao Paulo. Trzy lata później Klubowe Mistrzostwo Świata padło łupem Manchesteru United, a trofeum wzniósł Tomasz Kuszczak. Polski golkiper również jednak był rezerwowym w starciu, w którym „Czerwone diabły” pokonały 1:0 ekwadorski zespół LDU Quito. Nie oznacza to, że polski piłkarz nigdy nie zagrał i nie był zwycięski po spotkaniu o miano najlepszej klubowej drużyny na świecie. Choć taki mecz pierwszemu z naszych zawodników, który był „uprawniony” do gry w nim, również umknął. W 1985 roku Juventus Turyn zdobył PEMK po pamiętnym finale na Heysel. W meczu wystąpił Zbigniew Boniek, który był jednym z jego bohaterów. „Juve”, wygrywając z Liverpoolem 1:0, zdobyło prawo do rywalizacji o Puchar Interkontynentalny z Argentinos Juniors. Ale w grudniu, kiedy odbyło się to spotkanie, „Zibiego” w drużynie Giovanniego Trapattoniego już nie było, bo latem odszedł do Romy.
***
„SUPER EXPRESS”
„Artur Płatek: Nie wykluczam, że Boakye zostanie z nami na dłużej”
Okazuje się, że jego dziewczyna studiuje w Polsce. To pomogło go przekonać?
O jego dziewczynie studiującej w naszym kraju miałem informację wcześniej i dla „Richiego” ten aspekt był ważny. Ona pochodzi z Ghany i studiuje ekonomię.
Powiedział pan, że pracowaliście ciężko przy tym transferze. Co było najtrudniejsze przy jego realizacji?
Na pewno nie były łatwe kwestie finansowe. Nie możemy konkurować w Polsce z Legią, Lechem czy Rakowem. Zarobki Richmonda są na wysokim poziomie, biorąc pod uwagę polską ekstraklasę. Rozmawialiśmy z nim kilkakrotnie i cieszymy się, że nam zaufał. Jedynym minusem na dzisiaj jest to, że przez miesiąc, po odejściu z Crvenej Zvezdy, nie trenował z zespołem, a ćwiczył indywidualnie. Na razie musi ciężko pracować i zobaczymy, co dalej. Nie wykluczam, że zostanie z nami dłużej niż tylko do końca sezonu.
***
„Żuraw straci skrzydła?”
To mogą być sądne dni dla trenera Lecha Poznań Dariusza Żurawia (49 l.). Chodzą słuchy, że ewentualna porażka z Radomiakiem (1/8 finału PP) w Pruszkowie może kosztować go posadę. Choć wiele wskazuje na to, że ostateczne decyzje zapadną dopiero po meczu ligowym z Wisłą Płock, to właśnie spotkanie z Radomiakiem urasta do miana być albo nie być Żurawia. Porażka z pierwszoligowcem zapewne przelałaby czarę goryczy. Sam Żuraw nie daje po sobie poznać, że jego posada wisi na cienkim włosku.