Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Pawel Andrachiewicz / PressFocus

Oliwa sprawiedliwa. Chojniczanka dziękuje za Crnomarkovicia i świętuje awans! Zagłębie 0:1 Chojniczanka p.k (PP)

Autor: Maciej Golec
2021-02-11 20:40:35

Sprawiedliwości stało się zadość. Nie ukrywamy, że cieszy nas ten awans Chojniczanki, bo Zagłębie na nic innego nie zasłużyło, jak tylko na potwierdzenie żenady, którą dzisiaj odstawiło. A na deser dostaliśmy kompromitację sędziego Kosa i zmarnowaną kluczową jedenastkę przez Djordje Crnomarkovicia. Genialny to był transfer, nie zapomnimy go nigdy.

Chojniczanka zasługuje na najszczersze wyrazy szacunku i uznania oraz na konkretną pochwałę. Za to, że jako outsider postawiła Zagłębiu twarde warunki. Za to, że doszła do większej liczby sytuacji. Za to, że mimo bycia w środku przygotowań do sezonu bez żadnego rytmu meczowego, dotrzymywała lubinianom kroku. I przede wszystkim za wygranie wojny nerwów w konkursie rzutów karnych, który przeciągał się w nieskończoność. Ten wynik to jest tak naprawdę wielka kompromitacja „Miedziowych”, bo nie potrafili się przez 120 minut skonkretyzować w działaniach, a z całym szacunkiem do piłkarzy drugoligowca – w takich okolicznościach wygrana była ich obowiązkiem i tu nie ma nawet nad czym dyskutować.

Drugoligowiec nigdy nie startuje z pole position, gdy jego przeciwnikiem jest klub z Ekstraklasy. Dlatego tym ważniejsze na starcie dla takich drużyn, jak Chojniczanka, powinna być maksymalizacja skuteczności w spotkaniach o być albo nie być w rozgrywkach pucharowych. Dzięki temu Błękitni niegdyś wygrali u siebie z Lechem, ale żeby daleko nie szukać – również Puszcza z Lechią we wtorek. Ale nawet gdyby Chojniczanka miała dzisiaj 10 rzutów karnych, pięć sytuacji sam na sam i rzut wolny pośredni z dwóch metrów, nie można byłoby przejść obok decyzji sędziego Damiana Kosa, który ograbił ją z gola, a co za tym idzie – sprawił, że musiała się z tym cienkim Zagłębiem męczyć przez 120 minut. Nie dość, że nie zobaczył, że piłka po strzale Ziętarskiego przekroczyła linię, to jeszcze po kilkuminutowej weryfikacji VAR stwierdził, że gdzieś tam był spalony. Problem w tym, że na spalonym nie był piłkarz, który wówczas przyjął piłkę, a jego dwaj koledzy. Kabaret.

 

 

Moglibyśmy równie dobrze Chojniczankę zganić. Bo przecież miała rzut karny w 2. minucie spudłowany przez Mateusza Klichowicza, setkę na głowie Mikołajczaka po błędzie Kruka, a potem pudło Skrzypczaka – takich sytuacji nie można marnować. Ale jakie to ma znaczenie? Powtarzamy, drugoligowiec, który za dwa tygodnie rozpoczyna rozgrywki ligowe, miał więcej szans do zdobycia bramki niż klub z Ekstraklasy z takimi zawodnikami, jak Drazić, czy Stoch. Stoch, który dzisiaj co najwyżej wpasował się w żenadę zaproponowaną przez kolegów w pierwszej połowie, a nie wziął gry na swoje barki – tak jak od niego się oczekuje. Wiadomo, dopiero chwilę temu przyszedł do Polski, ale od zawodnika takiego kalibru wymagalibyśmy minimum sprawczości, gdy po drugiej stronie boiska stoi ekipa teoretycznie o co najmniej dwie klasy lepsza. 

Teoretycznie. Bo tym spotkaniem Chojniczanka udowodniła, że klasy, woli walki i determinacji jej nie brakuje. 

Zagłębie – wręcz przeciwnie. Gdyby mecz odbywał się w Chojnicach, piłkarze powinni z własnej kieszeni zapłacić za bilet powrotny.

Zagłębie Lubin 0:1 Chojniczanka (5:6 p.k.)

Chojniczanka: Sokół – Mudra, Klabnik, Grolik, Grobelny – Kona (98’ Nowak), Ziętarski – Orlik (81’ Golański), Mikołajczak (81’ Emche), Klichowicz (58’ Ryczkowski) – Skrzypczak (98’ Rakowski).

Zagłębie: Forenc – Wójcicki, Kruk, Oko (70’ Crnomarković), Bartolewski – Żubrowski – Szysz, Poręba (85’ Łakomy), Drazić, Stoch (46’ Starzyński) – Mraz (75’ Sirk).

Sędzia: Damian Kos.

Żółte kartki: Forenc, Kruk – Grolik, Grobelny


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się