Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Łukasz Sobala / PressFocus

Konsekwencja i logika. Tych słów brakuje w słowniku Komisji Ligi

Autor: Maciej Golec
2021-02-12 20:00:37

Gdybyśmy złowili złotą rybkę, to zażyczylibyśmy sobie – po pierwsze – zlikwidowania głodu na świecie, po drugie – zaprowadzenia w nim pokoju i wreszcie po trzecie, najważniejsze – wyjaśnienia logiki i konsekwencji w decyzjach Komisji Ligi. To się po prostu w głowie nie mieści.

Mieliście kiedyś tak, że nie ważne jak złą rzecz zrobiliście wy i wasze rodzeństwo, to i tak dostawaliście taką samą karę? Dwa tygodnie bez komputera i basta, mimo że skala tych występków była zupełnie inna. Nie wiemy, czy członkowie tychże komisji mają dzieci, ale bardzo często zdarza im się postępować w sposób równie nielogiczny i wykraczający poza możliwości wyłapania jakiejkolwiek konsekwencji w działaniu. Kolejnym na to przykładem jest dzisiejsza decyzja o dyskwalifikacji Tomasa Pekharta na 3 mecze Pucharu Polski z powodu kopnięcia rywala w tyłek. Umyślnego, głupiego, zasługującego na karę, ale nadal jest to tylko kopnięcie w tyłek niepowodujące żadnych szkód. 

Przykładem pośrednim rzecz jasna, bo w przypadku Czecha decyzję podejmowała Komisja Dyscyplinarna PZPN, czyli inne ciało. Ale wydany wyrok jeszcze bardziej podkreśla absurd jednego z tych wydanych przez Komicję Ligi. I nie chodzi nam o to, że Pekhart nie powinien ponieść kary. Wręcz przeciwnie, te 3 mecze są może i nawet słuszne, nie nam o tym decydować. Nie mamy dostępu do sędziowskiego protokołu. Jednak wymagalibyśmy trzeźwej oceny sytuacji od ludzi, którzy go mają. Bo jeżeli przewinienie Pekharta i bandycki, umyślny (Komisja Ligi to potwierdziła wlepiając karę Zagłębiu oraz asystentowi Ivanowi Vrabecowi, który kazał zawodnikowi złapać kartkę) faul Crnomarkovicia są klasyfikowane tak samo, to albo trzeba wyrzucić do śmieci widełki kar (o ile takowe istnieją), albo odwołać ludzi, którzy podejmują decyzje. Bo to wcale nie jest odosobniony przypadek.

Tak, nasze pretensje kierowane są w stronę Komisji Ligi.

W ubiegłym sezonie dyskwalifikacją na cztery spotkania, czyli jedno więcej niż powyższa dwójka, ukarany został Ognjen Gnjatić. Piłkarz Korony wjechał wyprostowaną nogą w staw skokowy Michalisa Maniasa z Pogoni. Wyglądało to bardzo groźnie, a trener kielczan Mirosław Smyła skomentował decyzję Komisji Ligi w następujący sposób: 

- Biorąc pod uwagę, że w pomeczowym protokole zdarzenie zostało opisane jako grożące kontuzją przeciwnika, to mogło być nawet pięć i więcej meczów. Nie zgadzamy się z taką opinią, ale niewiele mogliśmy zrobić. Dobrze, że „Ogi” wyraził skruchę. Pozytywnie oceniona była również obecność na posiedzeniu komisji prezesa Krzysztofa Zająca

Z kolei bardzo podobny faul Abdula Aziz-Tetteha na Arkadiuszu Recy (a nawet ostrzejszy, bo zawodnik Lecha trafił bezpośrednio w staw skokowy) zasługiwał już tylko na trzy mecze dyskwalifikacji. 

Przypominamy, Piotr Pyrdoł, którego sfaulował Djordje Crnomarković, ma złamaną nogę i nie zagra do końca sezonu. Jeśli ten umyślny faul nie groził kontuzją przeciwnika, to już naprawdę nie wiemy, na czym to wszystko się opiera. William Remy za nadepnięcie na piłkarza Cracovii został zdyskwalifikowany na 4 spotkania, Jakub Tosik za atak wyprostowaną nogą w piszczel Josipa Barisicia w 2016 roku wyleciał na 2 mecze. Dużo bardziej brutalnie i groźnie wyglądało przewinienie Tomasza Makowskiego na Bartoszu Kapustce – także wyprostowaną nogą. Wówczas młodzieżowiec Lechii ukarany został trzema meczami przerwy. Czy Komisja Ligi ma do dyspozycji maszynę losująca ze studia LOTTO?

Serio, często zastanawiamy się, jakim kluczem posługują się jej członkowie. Przykłady odnośnie do fauli moglibyśmy mnożyć, ale jeszcze lepiej to wygląda, gdy spojrzymy na kary innego typu, a mianowicie te za naruszenie nietykalności sędziego.

W 2019 roku Cezary Stefańczyk dotknął sędziego Frankowskiego czołem w czoło. Dosłownie. Wyglądało to tak:

 

 

Za takie zachowanie piłkarz Wisły Płock został zdyskwalifikowany na pół roku, a po trzech miesiącach tę karę mu zawieszono, więc mógł od nowego sezonu już normalnie grać.

Piłkarz Śląska Wrocław Sito Riera, miał niemal bliźniaczą sytuację, tyle że z sędzią Piotrem Lasykiem. Po faulu, za który zobaczył drugą żółta kartkę, poniosły go emocje i w podobny sposób zetknął się z arbitrem głową. Jaką dostał karę? Na początku jedynie 5 spotkań zawieszenia, jednak po odwołaniu się do Rzecznika Ochrony Prawa Związkowego przez Najwyższą Komisję Odwoławczą PZPN, nie mógł zagrać przez… 8 miesięcy. Pal licho, że niedługo po decyzji wyjechał z Polski. 8 miesięcy.

Z kolei Żarko Udovicić zrobił jeszcze coś innego. Nie uderzył sędziego głową podczas Derbów Trójmiasta, a po prostu go dotknął, położył na nim rękę. Co jednak nie spotkało się z aprobatą (słusznie), piłkarz Lechii wyleciał z boiska, a Komisja Ligi wlepiła mu dwa miesiące dyskwalifikacji. 

I gdzie tu jest konsekwencja? Gdzie logika? Z każdą kolejną decyzją dziwimy się jeszcze bardziej. Tylko szkoda zawodników pokroju Piotra Pyrdoła, którzy najbardziej ucierpieli, a widzą, jak ich „oprawcy” zaraz będą biegaą po boisku jak gdyby nigdy nic. 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się