Autor zdjęcia: Tomasz Kudala / PressFocus
Drodzy zabrzanie, nie mogliście tak grać od samego początku meczu? Górnik 2:1 Stal
Na wiele rzeczy bylibyśmy w stanie postawić pieniądze, ale na to, iż Górnik odwróci losy meczu w pół godziny w tak dramatycznych okolicznościach? No nie, pomni doświadczeń nie dalibyśmy się raczej przekonać.
A jednak to naprawdę się wydarzyło!
- Tyle narzekaliśmy przecież na sytuacje, gdy zabrzanie, kiedy cokolwiek im nie wychodziło, nie potrafili odpowiednio zareagować. Zero zmian taktycznych, rotacje personalne zazwyczaj nic nie wnosiły, nie widzieliśmy w trenerze Broszu większego pomysłu na skuteczny plan B. Tym bardziej jesteśmy miło zaskoczeni tym, jak w ostatnich 30 minutach wyglądali gospodarze. Przez poprzednie 60… Cóż, walenie głową w mur, więc jak najbardziej trener ma tam jeszcze wiele roboty do wykonania. Niemniej jednak kiedy Wiśniewski już pokonał Strączka po rożnym, w Górników zostało tchnięte nowe życie i rozpoczął się szturm, a momentami wręcz nawałnica. Dudnili w golkipera Stali aż miło, a swych sił próbowali Manneh, Boakye, Jimenez, Nowak czy Krawczyk. Ostatni znów został bohaterem, chociaż farta miał jak cholera, że po interwencji Żyry piłka poturlała mu się pod nogi. I to w 93. minucie! Chapeau bas za zimną głowę, wszak Piotrek nie rąbnął na pałę, tylko jeszcze na spokojnie przymierzył, zanim posłał plasowany strzał.
- Pisaliśmy niedawno o tym, że zabrzańska młodzież nie jest w stanie pociągnąć Górnika. No chyba, że w dół, to oczywiście jest stosunkowo proste. Wystarczy być jak Paluszek dzisiaj. Najpierw urwał mu się Kolew i trafił do siatki, później wyciął Prokicia we własnej szesnastce jak greenkeeper przydługą trawę. Nic dziwnego, że zszedł w przerwie. Podobnie zresztą jak zagubiony Kubica, ten akurat kosztem Wojtuszka. I o ile ostatni z wymienionych faktycznie wniósł trochę ożywienia, zwłaszcza swoimi szarżami, o tyle bardziej ponosiła go ułańska fantazja niż faktycznie był w stanie zagrozić defensywie mielczan. Minął Tomasiewicza, Getingera i… Łup, odbitka od Flisa czy Czorbadżijskiego. Marcin Brosz na pewno doceni starania, ale to jeszcze nie to.
- W stali wyjątkowo najjaśniejszym punktem był Aleksandyr Kolew, który chyba za punkt honoru obrał sobie zamknięcie nam krytycznych jadaczek. Bohaterem mógł zostać też Domański, ale cóż – musiałby wykorzystać karnego, a przecież Chudy go obronił.
Trzeba oddać Kolewowi, że robi swoje. Wszystko co najlepsze w ofensywie Stali było z jego udziałem: gol, zgranie głową do Prokicia wywalczającego karnego i zgranie głową do Prokicia, który mógł dograć Jankowskiemu na dostawienie stopy (nie dograł). Chyba taki był plan.
— Przemysław Michalak (@PrzemysawMicha2) February 15, 2021
- Nie możemy oprzeć się wrażeniu, że ta porażka to po prostu kara od losu dla Stali Mielec za jej minimalizm. Jasne, jej potencjał piłkarski jest mocno ograniczony, tabela jednak mówi wiele. Ale zeby aż tak oddawać pole?! Dla jasności przytoczmy kilka statystyk z drugiej części meczu:
• Posiadanie 79-21% na korzyść Górnika
• 16-1 w sytuacjach bramkowych
• 4-0 w celnych strzałach
• 6-1 w rożnych
• 168-35 w celnych podaniach
Drodzy państwo, to jest absolutna przepaść, dominacja i ostateczne potwierdzenie, że powrót Górnika z zaświatów to zdecydowanie zasłużone wydarzenie.
Górnik Zabrze 2:1 Stal Mielec (0:1)
0:1 Kolew 7’ (asysta Domański)
1:1 Wiśniewski 64’ (asysta Nowak)
2:1 Krawczyk 93’
Górnik: Chudy (5) – Masouras (3) (65’ Krawczyk 6), Paluszek (2) (46’ Evangelou 5), Wiśniewski (7), Gryszkiewicz (6), Janza (5) – Manneh (4), Nowak (6), Kubica (3) (46’ Wojtuszek 4) – Jimenez (3), Sobczyk (2) (65’ Boakye 4)
Stal: Strączek (7) – Granlund (5) (69’ Forsell 3), Matras (4), Czorbadżijskij (5), Flis (6), Getinger (5) – Tomasiewicz (5), Domański (4) (80’ Lisowski), Jankowski (2) (80’ Żyro 2), Prokić (5) (60’ Dadok 4) – Kolew (6) (69’ Zjawiński 4)
Sędzia: Daniel Stefański
Nota: 4
Żółte kartki: Paluszek, Evangelou, Boakye – Flis, Strączek
Piłkarz meczu: Piotr Krawczyk