Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: własne

Reiss: Dlaczego nie wymagać od ekstraklasowiczów gry w LM? Polskie kluby pytały o zawodników Slavii. Świerczok bliżej powrotu

Autor: Bartosz Adamski
2021-02-18 09:08:04

Pod względem objętościowym najlepiej w czwartek wygląda Sport, który przygotował m.in. propozycje nowych zawodników do reprezentacji Polski dla Paulo Sousy. Jakościowo zaś króluje Przegląd Sportowy, ciekawą rozmówkę mamy też w Super Expressie, ale my zapraszamy już na nasz dzisiejszy wywiad z Jarosławem Mroczkiem. A co w Gazecie Wyborczej? Tylko relacja z meczu Barcelony. Przypomnijmy: spotkanie było we wtorek.

PRZEGLĄD SPORTOWY

"Bilek: Potencjał mamy większy, niż gdy graliśmy w LM"

Jest pan zaskoczony, że Nezmar podjął współpracę z klubem polskiej ekstraklasy, do tego wszedł do niego, kiedy ten był ostatni w tabeli?
Że poszedł do waszej ligi, nie jest dla mnie zaskoczeniem. On ma znakomite know-how, jak rozwijać kluby mniejsze i większe. Dzięki pracy w Polsce pozna nowych ludzi, nowy rynek, zbierze dodatkowe doświadczenie. A że wybrał Podbeskidzie? Wyzwanie przed nim ogromne, ale widzę, że sobie radzi, bo drużyna gra lepiej niż jesienią.

W trwającym oknie transferowym miał pan dużo telefonów z Polski w sprawie piłkarzy Slavii?
Niezręcznie mi mówić, o które kluby chodzi, ale z dwoma prowadziliśmy dość zaawansowane rozmowy.

Więcej TUTAJ

***

"Gotowy na ekstraklasę"

Boruc wciąż nie wrócił do treningów. Miszta ma więc dużą szansę, by potwierdzić, że można już na niego stawiać. – Jestem przekonany, że to będzie kolejny bramkarz, którego Legia sprzeda za bardzo duże pieniądze. Jego najmocniejszą stroną jest to, jak rozumie grę, antycypuje. Radek Majecki był wybitną postacią, jeśli chodzi o poziom reakcji na uderzoną piłkę. Natomiast Czarek umie się przygotować na daną sytuację, ogarnąć wiele bodźców naraz, pomaga kolegom, jednocześnie koncentrując się na swoim przygotowaniu. Zanim przeciwnik otrzyma piłkę, on już wie, jak ma się zachować – mówi Maciej Kowal, trener, który pracował z Misztą kilka lat przy Łazienkowskiej. W styczniu przeniósł się do Krakowa, gdzie trenuje bramkarzy Wisły. Miszta nazywa go swoim drugim ojcem. Znają się doskonale, nie ma więc znaczenia, że dziś pracują w różnych klubach.

Więcej TUTAJ

***

"Niełatwo o odrodzenie"

- Trenerzy po dzisiejszych testach wiedzą, w jaki sposób ze mną popracować i w którym momencie dać mi szansę. Jestem dobrej myśli i wierzę, że to stanie się szybko – powiedział Kurzawa po podpisaniu kontraktu z Pogonią Szczecin. Biorąc pod uwagę, że siedmiokrotny reprezentant Polski ostatni mecz rozegrał w lipcu ubiegłego roku, wiara w szybką okazję do regularnych występów jest kompletnie nieuzasadniona, co pokazują przykłady choćby Michała Żyry, Pawła Cibickiego czy Nadira Ciftciego.

Więcej TUTAJ

***

"Reiss: Lech źle wydaje pieniądze"

„Transferowy rekord macie, a w gablocie stare gacie!” – to jeden z transparentów, który wściekli kibice Kolejorza wywiesili ostatnio w Poznaniu.
Wracając do poprzed-niego pytania: piłka to biznes, jasne, ale przede wszystkim emocje! Ktoś, kto zarządza klubem sportowym, musi zdawać sobie sprawę, że robi to dla kibiców. Oni są najważniejsi. Bez kibiców nie ma sportu. Lech istnieje dla fanów, dla lokalnej społeczności, dla całej Wielkopolski. Klub fajnie funkcjonuje pod względem zarządzania, ale chyba zabrakło świadomości, że pieniądze to nie wszystko, że Kolejorz musi zwyciężać. A Lech mimo wysokiego budżetu i takich samych płac dla zawodników, właściwie nie odnosi sukcesów. Owszem, niedawno było podniecenie, że zespół trenera Dariusza Żurawia awansował do fazy grupowej Ligi Europy, ale jest jeden kłopot... Naszym drużynom stawia się coraz mniejsze wymagania. A dlaczego nie wymagać od ekstraklasowiczów gry w fazie grupowej Ligi Mistrzów? My zachwycamy się awansem do grupy Ligi Europy, a tam jest tyle drużyn, że do literki „zet” niedługo dojdzie nazwa grupy. Cóż, gdzieś w tym wszystkim się pogubiliśmy i z roku na rok poprzeczka jest obniżana...

Niedługo będziemy się cieszyć, że strzeliliśmy gola w eliminacjach Ligi Europy...
To wcale nie jest wykluczone (śmiech). U nas każdy chce być najlepszy na swoim podwórku. To też jest coś. I gdyby Lech zdobywał co roku mistrzostwo, kibice mieliby satysfakcję.

Więcej TUTAJ


SPORT

"Trafienie po wielokroć cenne"

Dla wysokiego zawodnika, który ledwie kilka minut przed trafieniem upadł na murawę wijąc się z bólu, to drugi gol w ekstraklasie. Pierwszego zdobył w poprzednim sezonie, w wysoko przegranym spotkaniu z Legią Warszawa przy Łazienkowskiej (1:5) w listopadzie 2019 roku. W bieżących rozgrywkach trafił w meczu pucharowym, wygranym 3:2 z KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. Co ciekawe też ratował wtedy „górników”, jako że wyrównał na 2:2 już w doliczonym czasie. Teraz z kolei jego gol przyczynił się do ligowych punktów i przełamania złej passy. Drużyna prowadzona przez Marcina Brosza nie wygrała przecież wcześniej czterech kolejnych ligowych spotkań.

Jak podała strona GórnikZabrzeStats, trafienie środkowego obrońcy w starciu z drużyną z Mielca było bramką numer 1700 w ekstraklasie zdobytą przez zabrzan na swoim stadionie. - Cieszę się, że ją zdobyłem, ale przede wszystkim z trzech punktów - podkreśla 22-letni defensor.

***

"Kurzawa wybrał Pogoń"

Wszystko zdawało się zmierzać do tego, że Rafał Kurzawa ponownie trafi do Górnika. Ponownie, bo przecież w Zabrzu wylądował w 2010 roku z Marcinków Kępno. Z przerwą na grę w Energetyku ROW Rybnik był w górniczym klubie aż do 2018 roku. Z Górnikiem awansował do ekstraklasy, wywalczył miejsce dające grę w europejskich pucharach, notując w sezonie 2017/18 największą liczbę asyst w lidze. Trafił do reprezentacji Polski, a Adam Nawałka zabrał go na mundial do Rosji, gdzie zagrał w wygranym meczu z Japonią. Po opuszczeniu Górnika trafił do Amiens SC, ale nie był to dobry wybór. Nie przebił się we francuskim klubie, dwukrotnie będąc wypożyczanym do Danii. Najpierw grał w FC Midtjylland, a potem w Esbjerg fB. Na początku października zeszłego roku jego kontrakt z Amiens został rozwiązany. Od tego momentu Kurzawa trenował indywidualnie. Górnik chciał go pozyskać poprzedniej zimy i jeszcze wcześniej, byli nawet sponsorzy, którzy oferowali finansowe wsparcie przy gaży zawodnika, ale nic z tego wtedy nie wyszło. Nie wyszło też i teraz, bo „Kurzi” wybrał opcję Pogoni.

***

"Pesko po trzecią setkę"

„Pesko” jest jednak ostatnim, którego należy winić za koszmarną jesień w wykonaniu Podbeskidzia. Mało tego, gdyby nie słowacki bramkarz śmiało można stwierdzić, że „górale” mieliby na swoim koncie mniej niż dziewięć punktów, które udało im się w tamtym roku uciułać. To on uratował remis w Szczecinie, a także dobrze bronił w starciu z Zagłębiem Lubin. Było to jedno z dwóch jesiennych zwycięstw Pod-beskidzia. Teraz bardzo doświadczony słowacki golkiper, który zbliża się do bariery 200 występów w ekstraklasie, spisuje się co najmniej równie poprawnie. W meczach z Legią Warszawa, Górnikiem Zabrze i Cracovią wpuścił tylko dwa gole, a tylko jedna bramka padła z gry, bo „Pasy” trafiły z rzutu karnego.

***

"Piast silniejszy na Wartę"

Poważniejszy wydawał się początkowo uraz tego drugiego, ale obaj nie zagrali w Szczecinie. Choć zawodnicy w Gliwicach szybko się rehabilitowali, to widząc opłakany stan murawy na obiekcie Pogoni, nikt nie chciał ryzykować zbyt wczesnego ich powrotu do gry. Sytuacja się jednak poprawia i istnieją spore szanse, że przynajmniej jednego lub nawet obu zobaczymy w poniedziałkowym meczu przy Okrzei z Wartą Poznań. Obaj napastnicy pokazali się z dobrej strony we wspomnianym meczu z Wisłą, ale kibice najbardziej oczekują powrotu Świerczoka, który jest najskuteczniejszym polskim snajperem w ekstraklasie. – Uraz Dominika Steczyka na początku wyglądał na dosyć groźny, ale z dnia na dzień następuje spora poprawa. Co do Kuby Świerczoka również podobnie to wyglądało. To są takie kontuzje, które można wyleczyć w ciągu kilku dni lub może to potrwać dwa tygodnie – wyjaśniał trener Waldemar Fornalik.

***

"Jakub Arak na horyzoncie"

Marek Papszun i jego zespół mają spore kło-poty. Od czterech spotkań częstochowianie nie potrafią w lidze zdobyć gola. Stąd też w ostatnich tygodniach nasiliła się praca działu skautingu, by na Limanowskiego ściągnąć nowego napastnika. Praktycznie pewny jest transfer Jakuba Araka. Jest to co najmniej zaskakujący ruch ze strony Rakowa. Arak jest niezwykle podatny na kontuzje. Ponadto nie strzela wielu goli, na poziomie ekstraklasy ma ich zaledwie 5 w 68 występach. Jednak 25-latek ma być tylko zmiennikiem. Częstochowianie chcą pozyskać jeszcze zagranicznego zawodnika. Nie wiadomo jednak kto nim będzie. Negocjacje w sprawie transferu Mahira Emrelego z Qarabagu Agdam upadły. Klub z Azerbejdżanu miał zbyt duże oczekiwania finansowe.

***

"Rozczarowani i wściekli"

- Znowu byliśmy lepsi, znowu prowadziliśmy – powiedział po piątkowym spotkaniu we Wrocławiu szkoleniowiec Wisły. - Mieliśmy lepsze statystyki jeśli chodzi o podania, zanotowaliśmy więcej strzałów. Do tego dość szybko zdołaliśmy wyrównać na 1:1. Podobnie było po przerwie, gdzie pokazaliśmy dominację. Jestem rozczarowany, że nie wygraliśmy tego meczu. Co prawda zabraliśmy ze sobą jeden punkt, ale nasza skuteczność nie była najlepsza i po prostu jestem zły.

Czary goryczy dopełnił niewykorzystany rzut karny i zmarnowanie przewagi liczebnej, bo pół godziny krakowianie grali jedenastu na dziesięciu. Nic więc dziwnego, że w tygodniu poprzedzającym mecz z Pogonią pod Wawelem obowiązuje zasada – przekuć niedosyt w żądzę zdobycia kompletu punktów.

***

"Już odliczają dni"

To była w Opolu dość spokojna zima. Jej najważniejszym wydarzeniem było odejście Sebastiana Boneckiego do Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Po sprzedaży „Bonego” szybko znaleziono jednak jego następcę. Był pomysł ściągnięcia Michała Masłowskiego, który wylądował ostatecznie w Zagłębiu Sosnowiec, ale nr 1 na liście życzeń był Szymon Drewniak z Arki Gdynia i ten cel udało się klubowi z Oleskiej zrealizować. - Jesteśmy szczęśliwi, że do nas trafił. To bardzo wartościowy piłkarz, o którego bardzo mocno zabiegaliśmy. Szymon też cieszy się, że do nas dołączył. Stworzymy mu dobre warunki do rozwoju i tego, by pomógł nam w spełnieniu celów – deklaruje szkoleniowiec Odry, której marzy się po sezonie zajęcie miejsca w czołowej szóstce I-ligowej tabeli, gwarantujące udział w barażach o ekstraklasę. Wzmocnienie środka pola Drewniakiem zamknęło kadrę. - To futbol i dopóki okno transferowe jest otwarte, życie może przynieść różne niespodzianki. W razie czego, mamy przygotowane pewne wyjścia awaryjne, ale nie oczekuję już, by cokolwiek się w naszym składzie zmieniło. Mamy teraz dobrą rywalizację na każdej pozycji – twierdzi Brehmer.

Więcej TUTAJ

***

"Latający Holender"

Najnowszy nabytek „Miedzianki” jest skrzydłowym, który może grać na obu stronach boiska. Pierwszym klubem Burgeringa była Delta Sports 95 Houten, skąd w 2016 roku przeszedł do v.v. 't Goy. Tam grał przez dwa lata, a następnie przeniósł się do I-ligowego FC Eindhoven. Pierwszego lipca ubiegłego roku został zawodnikiem III-ligowego Sportlust' 46. - W Miedzi bardzo mi się podoba - powiedział dla oficjalnej strony klubowej Byron Burgering. - Jest to klub z ambicjami, który chce awansować do polskiej ekstraklasy. Myślę, że jest tu dla mnie duża szansa na dalszy rozwój jako piłkarza. Na razie będę występował w drugim zespole Miedzi, ale dobrą grą chciałbym wywalczyć sobie możliwość zaprezentowania się trenerowi pierwszej drużyny.

***

"Żyto Owies Jęczmień"

- Przyzwyczajam się też do nowych „pseudonimów”. Do tej pory najczęściej mówiono do mnie „Życiu”, ale w Tychach koledzy poszli w... odmiany zbóż. Jestem więc „Żytem”, „Owsem”, „Jęczmieniem” i nie obrażam się, bo wiem, że to jest przejaw sympatii, a przy okazji mam dystans do siebie. Z numerem też nie było problemu. W Puszczy grałem z 25 na plecach, a ponieważ w GKS-ie ten numer był wolny, to też go sobie wziąłem. Mogę chyba powiedzieć, że już się wkomponowałem w zespół, a sparing z MSzK Żylina chyba najpełniej pokazał, że możemy sobie w tym sezonie wysoko zawiesić poprzeczkę. Odszedłem z Puszczy Niepołomice, żeby piłkarsko zrobić kolejny krok do przodu i uważam, że Tychy są dobrym miejscem do rozwoju. Naszym celem jest pozycja w szóstce i o to będziemy walczyć już od sobotniego spotkania z ŁKS-em w Łodzi (12.40) i koncentrować się na każdym kolejnym spotkaniu – kończy Wiktor Żytek.

***

"Mamy ściągę dla selekcjonera"

Reprezentacja Polski 25 marca rozegra swój pierwszy mecz w eliminacjach mistrzostw świata. Z Węgrami zmierzymy się w Budapeszcie i pewnie na ok. 2-3 tygodnie przed tym spotkaniem nowy selekcjoner reprezentacji Polski, Paulo Sousa, powoła kadrę na ten mecz, a także kolejne o punkty kwalifikacji - z Andorą (28 marca) i z Anglią (31 marca). Oczywiście rewolucji personalnej w stosunku do tych zawodników, na których stawiał Jerzy Brzęczek, spodziewać się nie należy. Przede wszystkim dlatego, że Portugalczyk swoje obowiązki objął niedawno. Oficjalnie zatrudniony został 21 stycznia, czyli dokładnie cztery tygodnie temu. Choć już wcześniej, jak sam przekonywał, obserwował zawodników, a Zbigniew Boniek przyznał, że zaskoczył go znajomością polskich piłkarzy.

Jego poprzednik do drużyny narodowej powołał 52 piłkarzy. 8 graczy, którzy bywali na zgrupowaniach, nigdy w jego zespole nie zagrało. „Sport” postanowił przyjrzeć się szerszej grupie zawodników, których poprzedni selekcjoner nie widział w zespole, albo takich, którzy w jego drużynie nie zagrali choćby minuty. Postanowiliśmy ułożyć jedenastkę takich zawodników, w której drobne wątki związane z drużyną narodową się pojawiają. Jednak nie na tyle poważne, by mówić o nich jak o seniorskich reprezentantach Polski. Wskazaliśmy również grupę zawodników nieco dalszego planu. Podstawowym kryterium były regularne występy poszczególnych zawodników w drużynach klubowych.

***

"Najpierw zbudujmy fundament"

Gdzie wtedy będą „Cidry”? Zapewne nadal w IV lidze, bo zimę spędzają na 6. miejscu w tabeli I grupy, ze stratą 8 punktów do prowadzącej Unii Kosztowy.

- Patrząc realnie, w tej rundzie walka o awans nie będzie możliwa. Mamy inne obszary, nad którymi musimy pracować. Drużyna jest bardzo istotna, ale o wiele tematów trzeba zadbać, by móc spróbować czegoś więcej. Słowo „awans” w Radzionkowie oczywiście będzie się przewijało, to na pewno, ale wywalczyć go na boisku jest bardzo trudno, a trzeba też powalczyć o niego organizacyjnie; być gotowym na wielu obszarach. Uważam, że nam potrzeba kilku lat na budowę fundamentu, z którym będziemy mogli patrzeć wyżej - przekonuje Marcin Dziewulski.

Więcej TUTAJ


SUPER EXPRESS

"Mroczek: Trener Runjaic bardzo chciał Kurzawę"

– O Kurzawę mocno zabiegał Górnik, co jeszcze dzień wcześniej potwierdzał jego dyrektor Artur Płatek. Czym przekonaliście Rafała?
– Myślę, że całym projektem budowy naszego klubu. Zawsze się staramy mówić prawdę piłkarzom, których chcemy pozyskać. Nasza praca nie jest nastawiona na jednorazowy, nawet największy sukces, ale chcemy zbudować klub, który wejdzie na stałe do polskiej czołówki. Rafał widział, co dzieje się z infrastrukturą klubu, jaki jest skład zespołu i gdzie jesteśmy wtabeli. Dlatego zaakceptował naszą ofertę. Na pewno nie zrobiliśmy Górnikowi na złość, ale zabiegaliśmy opiłkarza, który nam bardzo pasuje.

(My już zapraszamy na naszą dzisiejszą rozmowę z prezesem Pogoni Szczecin)


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się