Autor zdjęcia: Youtube / Vilniaus Zalgiris
Ciekawi zawodnicy ze słabszych europejskich lig (2). Litwa: Gwiazd brakuje, raczej gracze z potencjałem na I ligę
W ostatnich kilku latach największy zarobek któregoś z litewskich klubów z tytułu transferu to 150 tysięcy euro. Wygląda to mizernie, nawet w porównaniu z sąsiednią Łotwą, z której raport mogliście ostatnio przeczytać. Dla naszych klubów to więc tani rynek, ale niestety nie mamy dobrych wieści: nie ma w kim tam obecnie wybierać.
Wprawdzie liga litewska jest tylko cztery miejsca za naszą Ekstraklasą w krajowym rankingu UEFA, ale przepaść piłkarska, organizacyjna i finansowa jest naprawdę bardzo duża. Lepiej od zespołów z Litwy w bieżącej edycji europejskich pucharów punktowały nawet ekipy z Irlandii Północnej, Wysp Owczych, Kosowa czy Gibraltaru. Litwini są w stanie zwojować więcej od drużyn łotewskich, które ostatnio analizowaliśmy, ale to w dalszym ciągu europejska czwarta liga, dla której szczytem marzeń jest III runda eliminacji do Ligi Europy.
Zeszłorocznym mistrzem (liga gra w systemie wiosna – jesień) został Żalgiris Wilno, który po trzech latach odzyskał tytuł, detronizując Suduvę Mariampol. Przez problemy finansowe w poprzednim sezonie uczestniczyło tylko sześć zespołów, dlatego w A Lydze rozegrano raptem 20 kolejek. W edycji 2021 tych drużyn będzie już dziesięć, dzięki czemu utrzymało się ostatnie FK Riteriai.
Nie ma co ukrywać, że są to rozgrywki w sporym kryzysie. Trudno znaleźć zespół, o którym z ręką na sercu moglibyśmy powiedzieć, że na pewno utrzymałby się w Ekstraklasie. Nie jest to oczywiście żaden merytoryczny wyznacznik, ale dla przykładu cała kadra mistrza Litwy, Żalgirisu, wyceniana jest przez Transfermarkt na 4,9 miliona euro. To niewiele więcej niż pierwszoligowy ŁKS Łódź i mniej niż Podbeskidzie Bielsko-Biała. Zaryzykujemy zresztą stwierdzenie, że takie Podbeskidzie śmiało mogłoby grać w A Lydze o mistrza.
Jeśli chodzi o zarobki, to są one zbliżone do tych na Łotwie, choć raczej troszkę niższe. Ma to związek z kryzysem litewskiej piłki. Nawet Suduva nie jest w stanie płacić takich pieniędzy jak Ryga FC lub RFS Ryga. Najlepsi zawodnicy mogą liczyć obecnie raczej na pobory w wysokości 4-5 tysięcy euro. Trudno zatem byłoby przekonać tam do przejścia nawet zawodników, którzy występują w słabszych drużynach z naszej I ligi, choć ostatnio z Zagłębia Sosnowiec do Mariampolu przeniósł się Markas Beneta, ale z tego co wiemy, na naszym zapleczu dostawał jeszcze mniej niż teraz w wicemistrzu Litwy. Przeciętne zarobki w litewskiej ekstraklasie mogą nie wynosić obecnie nawet 2 tysięcy euro. Zespoły, które dołączyły ostatnio – FC Dziugas, FC Hegelmann, FK Jonava i FK Nevezis – znacznie tę średnią zaniżają, proponując groszowe kwoty. Trudno mówić o A Lydze jako o w pełni profesjonalnych rozgrywkach. Swoją drogą, część meczów jest rozgrywanych w halach ze sztuczną murawą.
Nie ma co ukrywać, że wielkich gwiazd w tej lidze nie znajdziemy. Brakuje przynajmniej jednej wybijającej się postaci. Dość powiedzieć, że najlepszym strzelcem ostatnio był Hugo Videmont, który w 2017 roku odbił się od Wisły Kraków. Ba, w zasadzie każdy z poniższej piątki w najlepszym razie ma potencjał na dolne rejony Ekstraklasy, a zdecydowanie pewniejszym byłoby stwierdzenie, że na I ligę. Generalnie jest to dla nas tani rynek, ale przynajmniej w tej chwili wielkich talentów nie widzimy.
W każdym razie zapraszamy do przyjrzenia się, na kogo można zwrócić uwagę. Szukaliśmy zawodników poniżej 30. roku życia, którzy w jakiś sposób są perspektywiczni. Trudno było ich wytypować z uwagi na niski poziom rozgrywek, ale wyszperaliśmy pięciu zawodników, którzy mogą stanowić realne wzmocnienie przynajmniej dla klubów z naszego drugiego szczebla rozgrywkowego. Znalazło się tu czterech obcokrajowców i jeden Litwin. Przedstawiamy czterech zawodników ofensywnych i jednego defensywnego.
***
Mieliśmy problem z wyborem najciekawszego zawodnika, z największym potencjałem, ale ostatecznie stawiamy na Angela Lezamę. To 23-letni Wenezuelczyk z FK Riteriai. W lidze litewskiej jest dopiero od lipca, zagrał raptem 8 meczów, ale z tego, co przyznawali nasi rozmówcy, wynika, że potencjał ma spory. Z dobrej strony pokazał się też w eliminacjach do Ligi Europy, przeciwko Derry City zanotował asystę, a Slovanowi Liberec strzelił gola. - Dobrze odnajduje się w ofensywie, może grać też bardziej z przodu, widywałem go również bliżej lewej strony. Notuje dobre liczby w Instacie, widać u niego zalążek dobrych umiejętności technicznych, ale mógłby je jeszcze rozwinąć. Aktywny na boisku, przemieszcza się także bliżej linii bocznej. Prawonożny, jeden z lepszych piłkarzy Riteriai. Potrafi dobrze dograć do kolegi, dośrodkować, ale i sprytnie przepuścić piłkę – mówi Rafał Kobza, prowadzący stronę Bałtycki Futbol. Minusy Lezamy? Mała aktywność bez piłki, kiepsko pracuje w defensywie. Taktycznie ma na pewno wiele do poprawy. Obecnie jest kontuzjowany.
***
Nieźle rozwija się też Emmanuel David. To 19-letni Nigeryjczyk wypożyczony z drugoligowego duńskiego BK Fremad Amager. W barwach Żalgirisu Kowno stawia pierwsze kroki w piłce seniorskiej i wygląda więcej niż przyzwoicie w skali ligi litewskiej. W 15 meczach strzelił 4 gole i zanotował 3 asysty. Nominalnie jest skrzydłowym, ale w meczu eliminacji Ligi Europy z FK Bodo/Glimt wyszedł w podstawowym składzie jako wysunięty napastnik. - Charakteryzuje go dobre prowadzenie piłki, szybkościowo też wygląda ok. Dobrze dośrodkowuje prawą nogą, szuka niekonwencjonalnych zagrań, stara się urywać obrońcom. Technicznie jednak ma wiele do poprawy, jest trochę chaotyczny. Pod własne pole karne też lepiej go nie dopuszczać – takie opinie o nim słyszeliśmy wśród naszych rozmówców. Aktualny potencjał? Nasza I liga.
***
Ze starszych graczy polecić możemy na pewno Tomislava Kisa (na zdjęciu głównym), czyli króla strzelców A Lygi z 2019 roku. Mówiło się wówczas, że może zasilić Wisłę Kraków, ale finalnie wylądował na wypożyczeniu w Korei Południowej. Dla Seongnam FC w 18 spotkaniach strzelił 5 goli (liga+puchar), ale wrócił tej zimy do Wilna. Rok temu był gwiazdą ligi, jakiej teraz zabrakło. Wyłączając okres czerwiec-sierpień, w prawie każdym meczu strzelał gola, udowodniając, że ma świetny instynkt strzelecki. Wygląda na to, że Chorwat zostanie w Żalgirisie na nadchodzący sezon, więc warto ponownie go obserwować. W formie jest to zawodnik, który powinien sobie poradzić w słabszych zespołach Ekstraklasy. Ze wszystkich graczy z tego zestawienia przy nim stawiamy najmniejszy znak zapytania.
***
Z litewskich zawodników młodego pokolenia najsensowniej wygląda Eligijus Jankauskas, etatowy reprezentant litewskich młodzieżówek, ale to zawodnik, który odbił się już od Słowacji i Czech, a ostatnio pozbyła się go Suduva na rzecz FK Panevezys. Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że nie poradziłby sobie też w Polsce, dlatego jedynym Litwinem, na którego zwrócilibyśmy uwagę jest 26-letni Gratas Sirgedas. Niegdyś materiał robiła o nim FIFA, jako o bardzo obiecującym zawodniku. Jego kariera rozwija się bardzo powoli, ale miał dobry rok 2020, przede wszystkim w reprezentacji. Swoimi dwoma golami dał wygraną w towarzyskim meczu z Wyspami Owczymi. - To podstawowy zawodnik Żalgirisu Kowno w minionym sezonie. Trener Rokas Garastas trochę rotował jego pozycją na boisku i wystawiał go na środku pomocy, jako ofensywnego pomocnika czy nawet na prawym skrzydle lub w ataku. Dużą zaletą jest jego uniwersalność i gra w ofensywie – opisuje Rafał Kobza. Wiemy, że już kiedyś był proponowany polskim klubom, ale żaden się na niego nie skusił.
***
Najlepszym obrońcą poprzedniego sezonu zdaniem ekspertów był natomiast Nemanja Ljubisavljević. To 24-letni serbski stoper, który w styczniu 2020 roku przeszedł do Żalgirisu Wilno z HNK Gorica. Nie wystąpił tylko w jednym meczu, gdy pauzował z kartki, poza tym grał wszystko od deski do deski. Mimo słusznego wzrostu (190 cm), nie można na niego za bardzo liczyć pod polem karnym przeciwnika. - Ewidentnie to gracz bardziej skierowany na defensywę, przez całą swoją karierę zdobył raptem 2 bramki w drugiej lidze chorwackiej. W obronie jednak bardzo pewny, dobrze grający głową, silny – przedstawia Kobza. Mimo wszystko jednak nasza Ekstraklasa to mogą być dla Serba za wysokie progi.
***
Krótko mówiąc, wygląda to mizernie. Za żadnego zawodnika nie moglibyśmy ręczyć, że poradzi sobie w Ekstraklasie. Dla polskich klubów to tani rynek, ale gdybyście spytali nas, czy warto któregoś z nich ściągnąć do Polski, odpowiadamy: nie warto. Ewentualnie byśmy zastanowili się tylko nad Kisem i może przyszłościowo nad Davidem czy Lezamą. Ten raport przedstawiamy bardziej ciekawostkowo, bo naprawdę nie ma w kim obecnie wybierać na Litwie.
Współpraca Rafał Kobza
Facebook Bałtycki Futbol
Twitter Bałtycki Futbol