Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus
Dno w tabeli, na boisku wcale nie lepiej. Stal 0:0 Cracovia
Trzeci ligowy mecz w 2021 roku i znowu bez kompletu punktów. Takim sposobem Cracovia może nie mieć najspokojniejszej wiosny w dziejach. Po rozpoczętej dzisiaj kolejce ma szansę już się otrzeć o ostatnie miejsce w tabeli, a jej gra – co smutne – wcale temu nie przeczy.
- Po tym meczu moglibyśmy zadać multum pytań z pytajnikiem „gdzie”, ale najbardziej ciśnie się na usta to o środek pola Stali Mielec. Gdzie on był w pierwszej połowie? Bo na pewno nie na boisku. Tomasiewicz, Domański, czy Granlund byli kompletnie niewidoczni i momentalnie zostali zepchnięci do defensywy. To jest całkiem spory kamyczek do ogródka Leszka Ojrzyńskiego z dwóch powodów. Po pierwsze – powtarzały się błędy z drugiej połowy meczu z Górnikiem, kiedy Stal wyglądała bardzo słabo. A po drugie – beniaminek nie wykorzystał najpoważniejszego osłabienia Cracovii, czyli pauzy Pellego van Amersfoorta. Zamiast tego rozstąpił się w formacjach niczym Morze Czerwone, dzięki czemu ofensywni gracze Cracovii mieli multum przestrzeni do kreowania swoich ataków. Inna sprawa, jak ją wykorzystywali w praktyce.
- Wykorzystywali tak, że to Stal stworzyła dwie najgroźniejsze sytuacje, które prawie skończyły się bramkami. Ba, w pierwszej połowie mielczanie oddali jeden strzał. Dosłownie jeden. A i tak powinni prowadzić, tyle że Maciej Jankowski przegrał pojedynek oko w oko z Karolem Niemczyckim. Ale właśnie, udało się tę sytuację wypracować, tak jak poprzeczkę Forsella. A Cracovia, mimo że wyszła na Stal dwoma napastnikami, była jak zawsze bezzębna. Komentatorzy chwalili dzisiaj Rivaldinho za to, że dwa razy dobrze zagrał piłkę – to jest chyba najlepsze podsumowanie tego, do jakiego poziomu zjechały oczekiwania wobec snajperów „Pasów”. O Marcosie Alvarezie szkoda nawet się rozwodzić. Jedyną kwestią, nad która moglibyśmy debatować jest to, który z nich był w Mielcu słabszy.
- Coś pozytywnego? Młodzieżowcy. Z obu stron, a najbardziej – o dziwo – z tej krakowskiej. Na wyróżnienie zasłużył Karol Niemczycki, bo gdyby nie on, Michał Probierz miałby po meczu jeszcze mniej tęgą minę. Jak wspomnieliśmy, wybronił strzał Niemczyckiego, ale też miał zasługi w tym, że bomba Forsella nie skończyła się bramką. Po drugiej stronie równie solidnie wyglądał Rafał Strączek, ale te dwie kwestie nas raczej nie zaskoczyły. Najbardziej zwróciliśmy uwagę na Daniela Pika, który od początku śmigał na lewym skrzydle, jak szalony. Wygrywał dryblingi, prokurował rzuty wolne przy polu karnym rywali, oddawał strzały. Tylko zabrakło kropki nad i, którą powinien był postawić w drugiej połowie. Ale tak czy siak – na tle kolegów wyglądał dziś bardzo dobrze.
Tylko co to daje, skoro Cracovia nie wygrała kolejnego meczu z rzędu, a po tej kolejce może się otrzeć o miejsce spadkowe? Janusz Filipiak na pewno nie ma teraz łatwych dni, zaraz może się bowiem okazać, że zatrzymanie Michała Probierza w klubie było decyzją, nad którą będzie musiał się poważnie zastanowić.
Stal Mielec 0:0 Cracovia
Stal: Strączek (5) – Getinger (5), De Amo (5), Chorbadzhiyski (5), Matras (4) – Granlund (5) (46’ Dadok – 4), Tomasiewicz (4), Domański (4), Prokić (2) (46’ Forsell – 5) – Jankowski (3) (71’ Mak – bez oceny), Kolew (3) (79’ Zjawiński – bez oceny).
Cracovia: Niemczycki (6) – Rapa (5), Szymonowicz (5), Rodin (4), Hanca (4) – Sadiković (5), Loshaj (4) – Fiolić (3) (56’ Thiago – 4), Pik (6) (74’ Budziński – bez oceny), Alvarez (3) (74’ Strózik – bez oceny), Rivaldinho (3).
Sędzia: Sebastian Jarzębak
Nota 2x45: 4.
Żółte kartki: Granlud, Getinger, Dadok, Tomasiewicz, Forsell – Rodin, Pik.
Piłkarz meczu: Karol Niemczycki.