Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz / PressFocus
Szukał godnego następcy Furmana na rynku, a on siedział pod jego nosem!
– Filip Lesniak jest nawet lepszym piłkarzem niż Dominik Furman – rzucił swego czasu Marek Jóźwiak. Kompromitacja działacza, umówmy się. Nafciarze całą rundę cierpieli w środku pola bez swego lidera i dopiero z czasem urósł im nowy.
Mateusz Szwoch.
Serio, kto by pomyślał?
Żeby była jasność – pamiętamy jakie wejście miał ten chłopak seniorskiego futbolu, choć oczywiście nie w Legii. Tam w sumie większej szansy nie dostał. Najpierw 8 meczów w sezonie 2014/15, w których nie zabłysnął niczym ciekawym, później jeszcze 3 występy i do widzenia bez większego żalu. Mocno na ofensywnym pomocniku korzystała natomiast Arka i przed sprzedaniem go, i po odzyskaniu.
• 2012/13 – I liga – 32 mecze, 3 gole, 10 asyst
• 2013/14 – I liga – 28 meczów, 6 goli, 7 asyst
• 2015/16 – I liga – 14 meczów, 2 gole, 6 asyst
• 2016/17 – Ekstraklasa – 36 meczów, 3 gole, 7 asyst
• 2017/18 – Ekstraklasa – 33 mecze, 10 goli, 4 asysty
Aż w końcu przyszedł transfer do Wisły Płock i w sumie chłopak nam się posypał. Zwłaszcza w poprzednich rozgrywkach to była tragedia. Owszem, uzbierał co prawda 6 oczek w klasyfikacji kanadyjskiej, aczkolwiek liczby te wykręcił nie dzięki dobrej formie, lecz pomimo złej. Gdy tworzyliśmy podsumowania za jedną z rund czy cały sezon, Mateusz zawsze kręcił się w niechlubnym gronie najmniej efektywnych zawodników całej ligi. Tamte rozgrywki kończył ze średnią ocen na poziomie 3,83 w skali 1-10. Żebyście mieli dobry punkt odniesienia – to mniej więcej taki sam pułap jakości co Uros Djuranović, Santeri Hostikka, Rusłan Babenko czy Diego Żivulić. Talia asów by z tego nie powstała…
Pisaliśmy wówczas: „Wystarczy obejrzeć kilka meczów Wisły Płock, żeby dostrzec, jak fatalnie spisuje się ciągle forsowany na pozycji ofensywnego pomocnika Mateusz Szwoch, ale tak naprawdę do tej ofensywy niewiele wnoszący.” Kiedy nastomiast z mazowieckiej ekipy odchodził Furman, wróżyliśmy: „Jeśli ktoś będzie mógł go godnie zastąpić w środku pola to właśnie Szwoch. Teraz, albo nigdy. Mateusz przecież potrafi znakomicie podać, dośrodkować, uderzyć, ma pojęcie o grze kombinacyjnej. Ostatnie w Ekstraklasie jednak pokazywał te atuty od święta.”
Jakże to wszystko odmienne od wrażeń, które sprawia Szwoch dzisiaj! Oczywiście jak każdemu ligowcowi zdarzają mu się też kiepskie przeloty – fatalnie wyglądał choćby w starciach z Rakowem czy Jagiellonią. Natomiast ogólnie progres w jego grze widać ogromny. Wcześniej wspominaliśmy o fatalnej średniej not Mateusza. Obecna wynosi aż 4,87 i nie dziwota, skoro bohater tego tekstu to w tej chwili najlepszy asystent (6) w Ekstraklasie, ex aequo z Rafałem Pietrzakiem. Gdy dołożymy do tego jeszcze dogrania drugiego stopnia i gole, uzyskamy 11 oczek, czyli aż 55% udziału Szwocha przy wszystkich golach płocczan w bieżącym sezonie. To czwarty najwyższy wynik po Domańskim, Imazie i Pekharcie. Jakkolwiek spojrzeć – zacne grono.
O postępie ofensywnego pomocnika i przejęciu przez niego znacznej odpowiedzialności po Furmanie świadczą zresztą też dwie inne rzeczy. Zazwyczaj jest tak, że jeśli on nie poprowadzi zespołu do zdobyczy bramkowych, jego kumple bardzo często tracą punkty. Sami zobaczcie:
Wiele mówi też statystyka kluczowych podań. W calym zeszłym sezonie uzbierał ich 23. W bieżącym ma ich na koncie już 34, a przecież proporcjonalnie jesteśmy dopiero na półmetku. Jasne, wiąże się to również z faktem, iż po odejściu Furmana to właśnie Mateusz przejął obowiązek znacznie częstszego wykonywania stałych fragmentów. Co jednak nie zmienia faktu, że przeszedł on ogromną metamorfozę. Widać to zresztą w aspektach, których nijak nie da się zmierzyć. Odpalcie sobie jednak skróty z meczów Wisły przeciwko Podbeskidziu czy Zagłębiu i zwróćcie uwagę na mowę ciała Szwocha. Dostrzeżecie, że z gościa promienującego asekuranctwem i brakiem pewności siebie zmienił się w piłkarza grającego na luzie. A przez to też odważnie. Ryzykiem wkalkulowanym są częste straty, kiedy notorycznie wchodzi się w pojedynki, więc w gorszych meczach i na tym ofensywny pomocnik trochę traci. Z drugiej strony całkiem często miewa spotkania, w których robi wielką różnicę na plus:
• vs Lech – 80% udanych dryblingów
• vs Zagłębie – 71% udanych dryblingów
• vs Piast – 66% udanych dryblingów
Łącznie w stych starciach Nafciarze uzbierali 7 na 9 punktów. Przypadek? Nie sądzimy!
Nie będzie chyba zatem przesady w stwierdzeniu, że spokojne utrzymanie Wisły Płock w Ekstraklasie – a wiele na to wskazuje, skoro zdystansowali się od Stali na 8 oczek i 7 pozycji – będzie w dużej mierze jego zasługą.
Widzi pan, panie Marku, wcale nie trzeba było sprowadzać Lesniaków i Szumilasów, aby godnie zastąpić Furmana...