Autor zdjęcia: Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus
Dwa oblicza po obu stronach i sprawiedliwy remis. Podbeskidzie 1:1 Jagiellonia
Specyficzny był mecz Podbeskidzia z Jagiellonią. W pierwszej połowie do gry palili się tylko gospodarze, w drugiej próbowali wyłącznie goście, co niewtajemniczonym sugeruje - zresztą całkiem słusznie - że nie był to futbol wysokich lotów. Nie licząc pojedynczych momentów, nie bardzo było na co popatrzeć.
- Bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem spotkania było kolejne trafienie Rafała Janickiego. Obrońca, który miał pogrążyć Podbeskidzie, nieoczekiwanie stał się opoką defensywy i ważnym ogniwem ofensywnym, szczególnie przy stałych fragmentach. Dobrze grający Janicki to tak rzadki obrazek, że wciąż nie możemy uwierzyć w tę przemianę. Ciekawe, jakich metod użył Robert Kasperczyk, skoro Janicki nie tylko ustabilizował formę, ale też pozbył się fatalizmu, który ściągał na siebie i wszystkich wokół. Duża rzecz, serio.
- O fatalizmie Janickiego wspominamy nieprzypadkowo. W ostatnich latach obrońca „Górali” stał się niemal uosobieniem pecha. A to strzelił prawidłowego gola, które sędzia nie uznał, a to przypadkowo przeciął tor lotu piłki, czym zmylił swojego bramkarza, a to w sytuacji, gdy po prostu nie dało się popełnić błędu, zaliczył spektakularny kiks i tak dalej, długo można wymieniać. W Bielsku-Białej element pecha nagle gdzieś zniknął, zamiast tego jest fart, którego Janickiemu tak bardzo brakowało. Idealnie obrazuje to sytuacja z 66. minuty, gdy po strzale Borysiuka piłka przeszła po nodze Janickiego i wpadła do bramki, Pesković nie miał nic do powiedzenia. Wydawało się, że wróciły stare demony defensora, ale powtórki pokazały, że inicjujący akcję Makuszewski, był na minimalnym spalonym. Janicki i reszta mogli odetchnąć z ulga. Jeszcze nia tak dawno było to nie do pomyślenia.
- Swoją drogą po co w tej sytuacji do monitora VAR został przywołany Szymon Marciniak? Kwestie ze spalonym rozstrzygane są na wozie, bez konieczności konsultowania się z arbitrem głównym. Komuś najwyraźniej pomieszały się zasady.
- Jaga, która w pierwszej połowie była tragiczna, po przerwie przeszła spektakularną metamorfozę. Jej zarzewiem była zmiana w… obronie. Beznadziejnego Bogdana Tiru, który w akcji bramkowej nie upilnował Janickiego, zmienił Ivan Runje i nagle goście zaczęli grać. Do zwycięstwa to nie wystarczyło, ale koniec końców w Białymstoku nie powinni narzekać - po pierwszej części meczu byliśmy niemal pewni, że ekipa Bogdana Zająca na Podlasie wróci bez punktów. Na jej szczęście Podbeskidzie chyba za bardzo zadowoliło się jednym golem i totalnie odpuściło drugą połowę. Remis można uznać za sprawiedliwy.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 Jagiellonia Białystok (0:1)
1:0 - 13’ Janicki (asysta: Roginić)
1:1 - 53’ Wdowik
Podbeskidzie: Pesković 5 - Modelski 3, Janicki 6, Rudnić 5, Mamić 4 - Rzuchowski 4, Hora 5 (85’ Miakuszko - bez oceny), Frelek 4 (76’ Bieroński - bez oceny) - Danielak 4, Biliński 3 (66’ Wilson - 4), Rognić 6 (66’ Marzec - 3)
Jagiellonia: Dziekoński 5 - Olszewski 5, Tiru 2 (46’ Runje - 6), Augustyn 5, Nastić 4 - Makuszewski 4, Borysiuk 4 (75’ Romanczuk - bez oceny), Pospisil 4, Imaz 5, Wdowik 6 (80’ Fernan Lopez - bez oceny) - Cernych 3 (80’ Bortniczuk - bez oceny)
Sędzia: Szymon Marciniak
Nota: 3
Żółta kartki: Danielak - Borysiuk, Pospisil, Augustyn
Piłkarz meczu: Rafał Janicki