
Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus
Legioniści znów zaimponowali, na taką Lechię czekaliśmy! Jedenastka i antyjedenastka 18. kolejki Ekstraklasy
Piłkarze Legii i Lechii bardzo się starali, ale ostatecznie nie zajęli wszystkich miejsc w XI kolejki. Niemniej te dwie ekipy zaimponowały nam najbardziej. A kto oprócz nich?
BRAMKARZ
Dante Stipica (drugi raz) – Można się spierać czy był dobrze ustawiony przy strzale Forbesa. Poza tym jednak – w drugiej połowie zwłaszcza – kilka razy uratował Pogoń przed utratą gola. Wybronił sam na sam z Saviciem, groźne uderzenie Forbesa, próbę Medveda z paru metrów przy okazji rożnego… Uprzedził też Kostarykanina dalekim wyjściem w samej końcówce, tam też mogło być bardzo gorąco. Byłaby kompromitacja Pogoni, gdyby nie Dante.
OBROŃCY
Filip Mladenović (piąty raz) – Gość jest niemożliwy. Niby lewy obrońca, a liczby kręci lepsze niż 90% ekstraklasowych skrzydłowych. Ekstraklasowa wersja Marcelo z najlepszych lat, oczywiście zachowując odpowiednie proporcje. Dwa gole, asysta, przy straconych bramkach nie mógł nic poradzić. Zbozień ponoć do teraz co parę sekund ogląda się za siebie, aby zobaczyć, czy Serb go nie obiega na przykład w drodze do lodówki po śniadanie.
Rafał Janicki (drugi raz) – Chyba zdał sobie sprawę, że jeśli w Podbeskidziu nie pokaże się od kozackiej strony, to jego następnym przystankiem w karierze będzie I liga. No i fakty są takie, że znów zagrał świetne spotkanie. Wszędzie go było pełno, wygrywał znakomitą większość pojedynków, strzelił gola i nawet próbował rajdów środkiem pola niczym brazylijczyk Lucio. Świetny transfer Górali.
Michał Nalepa (trzeci raz) – Cichy bohater Lechii w spotkaniu z Górnikiem. Niby nie zrobił nic „wow”, nie trafił do siatki ani nie wybił piłki z linii. Niemniej to w dużej mierze dzięki niemu gdańszczanie na luzie pokonali zabrzan. Stoper zgasił wiele ich akcji w zarodku, doskonale współpracował z Kopaczem, Tobersem oraz Biegańskim.
POMOCNICY
Luquinhas (trzeci raz) – W momencie, w którym ludzie zaczęli wytykać mu brak liczb, on zaczął je poważnie kręcić. W starciu z Wisłą Płock wpisał się na listę strzelców i to dwukrotnie, dzięki czemu Legia nie musiała drżeć o wynik do ostatnich sekund. Bardzo posłużyła mu zmiana systemu na 3-4-2-1, gdzie pełni rolę jeden z dziesiątek. Dzięki temu znacznie częściej operuje w środku pola, a nie na skrzydle. To był klucz do odpowiedniego wykorzystania jego potencjału.
Bartosz Kapustka (trzeci raz) – Kolejny beneficjent zmiany ustawienia warszawian. Im więcej luzu ma, tym lepiej gra. No i dlatego totalnie zaorał Wisłę Płock. Wyglądał jak chłopak z gimnazjum na tle przedszkolaków, a efektem tego są: gol, asysta pierwszego oraz asysta drugiego stopnia. Już wcześniejszymi meczami Kapustki się zachwycaliśmy, ale przeciwko Nafciarzom wzniósł się na jeszcze wyższy poziom.
Jan Biegański (pierwszy raz) – Zdaje się, że Lechia wreszcie ma sensownego młodzieżowca! Pisanie o Janku „profesor” to może byłaby przesada, aczkolwiek fakt jest taki, że w meczu z Górnikiem totalnie podporządkował sobie środek pola. Niby Manneh czy Nowak nie byli pod jego ścisłym krycie, ale koniec końców pomocnicy rozbijali się o gdańszczan, w tym właśnie o Biegańskiego. Zawsze był tam, gdzie powinien, nie dawał się łatwo omijać
Łukasz Trałka (trzeci raz) – Druga, trzecia czy która młodość? Weteran środka pola doskonale dowodził nim w trudnym dla Warty meczu, w którym schowała się za podwójną gardą. Ale, jak to też w boksie bywa, wystarczył jeden cios, aby powalić Piasta. Wyprowadził go właśnie Trałka – najpierw przechwytem, a potem asystą do Kuzimskiego. Przez 90 minut wykonał też mnóstwo czarnej roboty, dzięki której gliwiczanie przez cały ten czas bili głowami w mur.
Ivi Lopez (czwarty raz) – Wreszcie zaliczył występ bliski wysokiemu poziomowi, do którego nas przyzwyczaił. Co prawda czasem irytował jeśli chodzi o samolubność i straty z tego wynikające, aczkolwiek koniec końców to on w dużej mierze przesądził o zwycięstwie i przełamaniu Rakowa. Trochę więcej dokładności i naprawdę nie byłoby się czego czepiać.
NAPASTNICY
Felicio Brown Forbes (pierwszy raz) – Ciekawe czy w Rakowie nie żałują, że go oddali? Oczywiście Kostrykanin bywa irytujący, ale jak już mu piłka siądzie, to nie ma przebacz. Asystę co prawda zaliczył fartowną, wszak jego dośrodkowanie wykorzystał nie kolega z drużyny, Benedikt Zech. No ale druga bramka dla Wisły – miodzio, piękny strzał z dystansu za kołnierz Stipicy.
Flavio Paixao (trzeci raz) – Wielkie przebudzenie Portugalczyka po 8 meczach posuchy. Z Górnikiem był jednak zabójczo skuteczny – strzelił gola, zaliczył asyste, a powinien był w sumie dwie, lecz po jego podaniu Ceesay skiksował, choć miał przed sobą pustą bramkę.
***
ANTYJEDENASTKA KOLEJKI:
***
ANTYBOHATER KOLEJKI: Piotr Waśniewski, prezes Śląska, ponieważ Vitezslav Lavicka dowiedział się o poszukiwaniu nowego trenera dla wrocławian z mediów, a nie od przełożonego. Typowa polska żenada.