Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Hyballa: Piłkarze muszą być diabłami. Lavicka dokończy sezon,Brzęczek w Śląsku od lata? Czernik: Nie zrobię z Górnika korporacji

Autor: zebrał Mariusz Bielski
2021-02-24 08:15:24

Do dzisiejszej prasy warto zajrzeć z kilku powodów – dla wywiadu z prezesem Górnika Zabrze, rozmówki z Peterem Hyballą i tekstu o możliwie zmianie trenera w Śląsku. Poza tym trochę ligowej bieżączki.

PRZEGLĄD SPORTOWY

„Najgorszy start od 34 lat”

„Słowacki szkoleniowiec ma wyraźny problem z zestawieniem optymalnej jedenastki, a po kolejnych niepowodzeniach reaguje nerwowo. W ataku chciał stawiać na Samuela Mraza, a w drugiej kolejności na Roka Sirka. Skoro obaj totalnie zawodzą, zaczął testować inne rozwiązania. Ustawianie na szpicy Patryka Szysza miało jeszcze jakiś sens, mimo że nawet sam trener publicznie zadeklarował, że nie jest to typowa dziewiątka i bardziej nadaje się na skrzydło. W meczu z Rakowem trener w niekonsekwencji posunął się jednak znacznie dalej, desygnując do gry na szpicy Dejana Dražicia, który na pewno nie jest napastnikiem i w tej roli traci ważne atuty. Ševela jest jednak zdesperowany – wysyła do swoich przełożonych sygnał w stylu: dajcie mi napastnika, bo nie mam kim grać. To tylko jeden z wielu jego problemów, lecz akurat ten działacze spróbują załatwić, szykując transfer w stylu last minute. A jeżeli taki, to wiadomo, że obarczony sporym ryzykiem...”

Więcej TUTAJ

***

„Zieloni skuteczni do bólu”

„Warta zaskakuje wszystkich. Mnie, kibiców, ekspertów. Ale będziemy to robić dalej – stwierdził po meczu w Gliwicach szczęśliwy Tworek. – Chcielibyśmy zadowalać fanów grą z polotem i sytuacjami, ale doceniam też pracę w obronie, bo sztuką jest nie dopuszczać przeciwnika do sytuacji, a takie fragmenty również w Gliwicach mieliśmy. Może nie było to piękne spotkanie do oglądania, jednak kiedy widzę zmęczonych piłkarzy z przekrwionymi oczami, niemających siły nawet na radość po zwycięstwie, muszę to docenić – dodał szkoleniowiec. A powodów do radości w Warcie nie brakuje, bo gdyby sporządzić tabelę, w której pod uwagę brane byłyby tylko spotkania rozegrane w 2021 roku, piłkarze ze stolicy Wielkopolski byliby liderem ekstraklasy.”

Więcej TUTAJ

***

„Jak synek z Zabrza został prezesem Górnika?” - wywiad z Dariuszem Czernikiem

„Jaki jest Górnik prezesa Czernika?
Wiem, że nie będzie korporacją. Koleżeństwo, partnerstwo, kawa i rozmowa zamiast maili – to moje metody działania. Jestem synek stąd. Pokory mi nie brakuje, cały czas się uczę, ale jako człowiek się nie zmieniłem.

Coś cię zaskoczyło w tej pracy?
Dziś wiem, o ilu rzeczach nie wiedzą dziennikarze. Poważnie. W każdym tygodniu dzieje się tyle, że materiału starczyłoby na kilka czołówek. Kontakty z mediami mam dobre, ale ja chyba byłem bardziej natrętny, częściej dzwoniłem i wypytywałem o informacje. Dziś dziennikarze są łagodni, czasem wręcz się dziwię, że tak mało pytają.

Nie boisz się, że po sezonie odejdą trener Marcin Brosz i dyrektor sportowy Artur Płatek?
Artur ma kontrakt do czerwca 2022 roku. Marcinowi kończy się umowa po sezonie i rozmawiamy, co dalej. Słuchaj, to jest kolejny ewenement. Nie wiem, czy tylko na skalę Polski, czy szerzej. Górnik to klub, w którym wszystkie najważniejsze osoby urodziły się na paru kilometrach kwadratowych. Pani prezydent jest z Kończyc, dzielnicy Zabrza, szef rady nadzorczej jest z mojego rocznika, znamy się jeszcze z podwórka, trener Brosz jest z Paniówek, gminy oddalonej od Zabrza o trzy kilometry, a Artur Płatek z Janka – dzielnicy koło kopalni „Makoszowy”. A prezes jest zza winkla, czyli zza rogu. 

Umiałbyś zwolnić trenera?
Nigdy nie byłem zwolniony ani też nikogo nie zwolniłem z pracy, a będąc w „Sporcie”, miałem takie kompetencje. I tego chciałbym się trzymać. Zawsze staram się rozmawiać. Pracujemy w bardzo trudnych czasach. Nie mogę przeboleć tej pandemii – miesiąc po tym, jak zostałem prezesem, wszystko zostało pozamykane. Strasznie boli mnie widok pustego stadionu – pamiętam czasy, w których trzy godziny przed meczem rozkładało się gazetę na ławce, żeby zająć miejsce i skubało „słoniora”, jadło krupnioka z żymłą – czyli razowym chlebem. Pamiętam, że zawsze, jak się spotykaliśmy na dziennikarskim szlaku, mówiłeś, żebym powiedział coś po śląsku. Gwarą posługuję się dobrze, ale syn już słabo.”

Więcej TUTAJ

***

„Jeden stopień na raz”

„Drugi, mniejszy kłopot, z jakim musiał sobie poradzić były gracz Olimpii, to przystosowanie się do sposobu gry ŁKS. Nie dość, że zmienił poziom rozgrywkowy, to jeszcze w Grudziądzu częściej występował w roli skrzydłowego niż środkowego napastnika, gdzie widzi go Stawowy. – Takie ustawienie trenowaliśmy w Turcji i tak będę ustawiał Piotrka. Oczywiście pamiętam, że w razie potrzeby może też zagrać na skrzydle – mówi trener ŁKS. Teraz Janczukowicz nie ma ani problemów ze zdrowiem, ani z kondycją, ani z grą w roli środkowego napastnika. Jedyne, na co może narzekać, to brak zwycięstwa w barwach ŁKS. Najpierw łodzianie przegrali z Legią 2:3 w rozgrywkach o Puchar Polski, a później musieli uznać wyższość GKS Tychy (0:3) w ligowym starciu. – Gdyby nie to, że wcześniej zagraliśmy dobry mecz z Legią, mógłbym po spotkaniu z GKS stwierdzić, ze coś złego dzieje się z zespołem. Na razie jest za wcześnie na takie słowa. Musimy ciężko pracować i grać dalej – stwierdził ostatnio Stawowy.”

Więcej TUTAJ

***

„Gdzie są kandydaci na prezesa PZPN?”

„O czywiście jest również drugi kandydat. On korzysta z faktu, że publicznie się nie ujawnił, choć ma zamiar startować. W środowisku są ludzie, którzy już robią mu nieformalną jeszcze kampanię, więc on przycupnął sobie z boku. To nie przypadek, że Cezary Kulesza na razie się nie wychyla. Trudno go o cokolwiek kampanijnego zapytać, jeśli ofi cjalnie nie ubiega się o stanowisko. Na świeczniku jest Koźmiński i to jego konkurentowi najwyraźniej pasuje. W efekcie również Kulesza nie angażuje się w głośne rozmowy o otwarciu trybun dla kibiców. Jest prezesem Jagiellonii Białystok, wiceprezesem PZPN do spraw piłkarstwa profesjonalnego, lecz nie skłania go to do publicznych działań, nawet nie próbuje być przedstawicielem klubów albo i całego środowiska w rozmowach z rządem. To, że marzy mu się rola szefa PZPN, nie jest dla niego obecnie bodźcem do aktywności, co mnie zdumiewa.”

Więcej TUTAJ

 

SPORT

„Andrzej Niewulis: Zapracowaliśmy na to zwycięstwo”

„Trzy punkty poprawiły atmosferę w szatni? Można było odnieść wrażenie, że nastroje zaczęły podupadać…
Nie podupadały, ale trochę zeszliśmy na ziemię. Nie mówię, że bujaliśmy w obłokach i myśleliśmy o mistrzostwie. Wiedzieliśmy, że mamy solidną drużynę, dobrze wyglądamy, jesteśmy optymalnie przygotowani i wszystkie tegoroczne mecze mogły się różnie potoczyć. Z Zagłębiem również jako pierwsi straciliśmy bramkę, ale pokazaliśmy jednak, że jesteśmy drużyną. Wygrana w takim momencie jest niesamowicie motywująca. Jestem przekonany, że pchnie nas do przodu.

Nie mieliście momentu, że przez dobre wyniki w lidze i Pucharze Polski, dodatkowo w roku 100-lecia klubu, po prostu uderzyła wam sodówa?
To się dzieje jakby naturalnie, media nas dość mocno pompowały. Zresztą nie robiły tego nie mając powodów. Wszystko układało się dla nas bardzo dobrze. Zdobywaliśmy punkty, a nasza gra przekonywała. Graliśmy zdecydowanie, wysokim pressingiem, mieliśmy piłkę i stwarzaliśmy sobie sytuacje. Taki jest nasz cel. Po prostu, jak większość drużyn przeszliśmy mały kryzys, aczkolwiek chodzi mi głównie o wyniki. Będę w tej sytuacji bronił całą drużynę. Mówiło się, że nasza gra nie wyglądała najlepiej. Uważam, że jak na stan boisk i warunki atmosferyczne, nie graliśmy źle. Po prostu czegoś nam w poprzednich spotkaniach zabrakło. Mogły się one dla nas potoczyć zupełnie inaczej. Wyszliśmy jednak z tego kryzysu wynikowego i cieszymy się z zwycięstwa nad Zagłębiem.”

***

„Potrafi przymierzyć efektownie”

„Za każdym razem, gdy wychodzę na boisko, staram się wykonać kolejny krok do przodu - mówi napastnik Wisły. - Chcę pokazać, co potrafię i zdobywać bramki dla klubu i kibiców. Liczę na ich wsparcie, które pomoże mi prezentować się coraz lepiej. W meczu z Pogonią miałem też z przodu wsparcie Żana Medveda i po jego zagraniu padła bramka. Obaj jesteśmy napastnikami, więc równie dobrze w następnym meczu role mogą się odwrócić i to ja będę podającym, a on skieruje piłkę do siatki. I wtedy też będą się cieszył, bo jesteśmy drużyną i nieważne, kto trafia. Najważniejsze jest to żeby wygrywać, a z Pogonią wygraliśmy (…) - Od początku rundy wiosennej pokazywaliśmy, że gramy inną piłkę niż w poprzednim roku - dodaje krakowski snajper. - Pokazaliśmy też ten nasz futbol w meczu z liderem i choć spotkanie z Pogonią było bardzo trudne, to grając zespołowo sięgnęliśmy po zwycięstwo.”

***

„Gorzki, zapomniany smak”

„Teraz jest odwrotnie, ale przebieg meczu, jak i szansa na awans w tabeli sprawiły, że bardzo ciężko przełyka się gorycz tej porażki. – Jesteśmy źli, że przegraliśmy – mówił po meczu Waldemar Fornalik. – Stworzyliśmy ze dwie, trzy sytuacje, po których powinniśmy byli zdobyć bramki, a tak się nie stało. W piłce tak czasem bywa, że zespół, który stwarza więcej okazji nie wygrywa i taka sytuacja miała miejsce teraz – dodawał szkoleniowiec Piasta. Dużo ożywienia w szeregi gospodarzy wprowadził rezerwowy Gerard Badia, który mógł doprowadzić do wyrównania. – Szkoda, mieliśmy dużo więcej sytuacji niż Warta, która czekała tylko na nasz błąd. Taki się przytrafił i Warta strzeliła nam gola. Boli ta porażka, bo takie mecze chcemy wygrywać, zwłaszcza kiedy gramy u siebie. Musimy dalej pracować i szkoda, że w tym meczu piłka nie chciała wpaść do siatki. Trzeba przeanalizować to, co się wydarzyło, bo drużyna w 10. ostatnich meczach pokazywała, że jest mocna – komentuje kataloński skrzydłowy gliwiczan.”

***

„Chciałby pokazać klasę”

„Dlaczego przyszedłem do Górnika? Bo to klub z wielkimi tradycjami, z dużą rzeszą kibiców. To był dla mnie najważniejszy argument, żeby zdecydować się na grę w Zabrzu. Przekonał mnie projekt, jaki mi przedstawiono. To wszystko przypomina mi, także jeśli chodzi o sposób gry preferowany przez trenera, to co było w Zveździe, dlatego postanowiłem spróbować czegoś nowego. W życiu trzeba podejmować różne nowe wyzwania. To co było jest już za mną, teraz koncentruję się wyłącznie na Górniku - podkreśla 28-letni napastnik. Z 14-krotnym mistrzem Polski podpisał kontrakt do końca sezonu. - Nie ma znaczenia na ile podpisujesz umowę. Ważne, żeby w tym okresie dać z siebie tyle, ile możesz. Po ostatnim meczu z Lechią wróciłem do domu i go obejrzałem, bo na spokojnie chciałem zobaczyć co zrobiłem dobrze, a co źle. Analizowałem też jak grają obrońcy, co trzeba zmienić przed kolejnym spotkaniem. A co po sezonie? Zobaczymy. Może będzie możliwość podpisania rocznego lub dwuletniego kontraktu z Górnikiem... - stwierdził zawodnik.”

***

„Pokora i wiara w siebie”

„Po tym spotkaniu czujemy wprawdzie niedosyt, ale jest on połączony z pokorą - powiedział Filip Modelski, kapitan Podbeskidzia. - To pokazuje kierunek, w którym podążył zespół. Stale się rozwijamy i jesteśmy głodni zdobywania punktów w każdym spotkaniu. Dlatego musimy podejść z szacunkiem do tego punktu. Bo, w moim odczuciu, będzie on ważny w końcowym rozrachunku - podkreślił doświadczony gracz bielskiego zespołu. - Na pewno możemy żałować pierwszej połowy. Była ona bardzo dobra w naszym wykonaniu i mogliśmy wtedy zamknąć mecz. Przeciwnik był niemal na deskach, zabrakło nam jednego, kończącego ciosu - Filip Modelski zdobył się na metaforę rodem ze sportów walki, a także przyznał, że w drugiej połowie sytuacja się odwróciła. I dlatego, jego zdaniem, należy szanować to, co udało się „góralom” w tym spotkaniu osiągnąć. W końcu czwarte z rzędu spotkanie bez porażki to coś, co drużynie spod Klimczoka w tym sezonie się jeszcze nie przytrafiło. Po raz ostatni taką serię bielszczanie mieli podczas poprzedniego pobytu na najwyższym poziomie rozgrywkowym.”

***

„Podziękowania dla fizjoterapeuty”

„Tydzień przed inauguracją rundy wiosennej Konrad Jałocha nie wystąpił w próbie generalnej. Dostał czas na wyleczenie urazu i gdy ktoś obserwował występ tyskiego bramkarza w Łodzi, mógł sobie pomyśleć, że szybko wrócił do pełni sił. - Szybko, to prawda - potwierdza Konrad Jałocha. - Chciałbym za to podziękować naszemu fizjoterapeucie Leszkowi Simiłowskiemu, bo postawił mnie na nogi w pięć dni, a normalnie takie urazy leczy się dwa tygodnie. Dlatego muszę powiedzieć: „Leszek, szacun i dzięki, za to, że mogłem w meczu z ŁKSem zagrać”. Cieszymy się ze zwycięstwa, bo zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Tak jak w sparingach pokazaliśmy, że potrafimy grać i potrafimy się dostosować do tego, co przeciwnik chce grać i przeciwstawiamy się temu oraz umiemy wykorzystać mankamenty rywala. Wykorzystaliśmy je w stu procentach i wygraliśmy 3:0. Cieszy zero z tyłu i postawa drużyny. Cieszy dobry początek, a jak dobrze pamiętam - od kiedy jestem w Tychach - to tylko debiut zaliczyłem zwycięsko, wygrywając 2:1 z Chrobrym Głogów. Później było już gorzej.”

 

SUPER EXPRESS

„Peter Hyballa: Moi piłkarze muszą grać jak diabły”

„Sprawił pan, że piłkarze Wisły Kraków biegają po 120 km co mecz. Dadzą radę tak orać do maja?
Myślę, że tak. Mój trening jest ciężki, ale polega również na sztuce regeneracji. Zawsze musisz znaleźć ten balans. Czasem zespół zbyt często traci piłkę. Jeśli jesteś lepszy w posiadaniu piłki, to masz władzę. Pomysł na mecz jest po twojej stronie. Ostatnie dwa spotkania graliśmy w totalnym śniegu – z Jagiellonią i ze Śląskiem. Wtedy nie możesz grać w normalną piłkę, grasz długimi podaniami. Musisz mieć drugą piłkę. Wszystkie muszą być nasze. W mojej drużynie musisz co mecz biegać jak diabeł i grać jak diabeł. Prawie każdy nasz mecz był stykowy – 1:1, 1:0, 3:4, 1:1, 2:1 Musimy się szarpać o każdy punkt.

Po meczu z Pogonią Szczecin mówił pan, że dzwonił do Roberta Lewandowskiego i Thomasa Muellera, ale powiedzieli, że nie mają czasu, by pomóc. Żarty się pana trzymają bardziej niż reszty trenerów w Polsce.
Tego nie wiem. Najlepiej znam Kostę Runjaicia, który oczywiście nie jest Polakiem. Znam Martina Sevelę, dwa lata temu poznałem Adama Nawałkę. Dla mnie każdy w Polsce ma jakiś styl, szanuję każdego, choć wiem, że mam inne spojrzenie na futbol. Być może to różnica kulturowa, osobowości, języka. Są tutaj introwertycy i ekstrawertycy. Nie wszystkich musi w polskiej lidze stać na poczucie humoru. Najważniejszą sprawą i tak będzie to, co się wydarzy na boisku. Mam styl, który opiera się na gromadzeniu energii. Niektórzy to lubią, inni wręcz mnie za to nie znoszą. Zawsze robię tak, jak chcę.”

***

„Śląsk weźmie Brzęczka?”

„W niedzielę WKS podejmie drugą Pogoń Szczecin, a tydzień później zmierzy się z liderem – Legią Warszawa. Jeśli Śląsk nie wygra – a gra u siebie – to los Lavicki będzie przesądzony. Kto go zastąpi? Możliwe, że będzie to b. selekcjoner reprezentacji, Jerzy Brzęczek. Jeśli jednak Śląsk postawi na tego szkoleniowca, to zacznie on pracę dopiero po zakończeniu sezonu, ponieważ jest związany kontraktem z PZPN. Możliwe więc, że klub spisze ten sezon na straty i pozwoli dokończyć rozgrywki Laviczce, a następnie zastąpi go Brzęczkiem.”

 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się