Autor zdjęcia: Adam Starszynski / PressFocus
21 jeden niepodważalnych powodów dlaczego wiosną warto uważnie śledzić I ligę!
Pierwsza liga to styl życia. Pierwsza liga to stan umysłu. Pierwsza liga to folklor. Pierwsza liga to zagadki. Pierwsza liga to niespodzianki… Krótko mówiąc – pierwsza liga to kalejdoskop tego, co w polskiej piłce uwielbiamy najbardziej. Dlaczego warto ją tak uważnie śledzić tej wiosny?
1. Bo dawno nie było w niej tak mocnej obsady. Termalica, Łęczna, ŁKS, Widzew, GKS Tychy, Radomiak, Arka, Miedź, Odra, Korona… Każda z tych ekip ma chrapkę, by awansować do Ekstraklasy lub chociaż o nią powalczyć. Niecieczanom raczej już nic w tym temacie nie grozi, skoro mają 10 oczek przewagi nad drugim Górnikiem, ale cała reszta właśnie? Zapowiada się niezły kocioł.
2. Bo zimą pojawiło się w niej sporo naprawdę ciekawych zawodników, żeby wymienić choćby Rygaarda, Ricardinho, Rosołka, Abramowicza, Masłowskiego, Tomczyka czy Oliveirę.
3. Bo to dobre miejsce na ogrywanie młodych chłopaków. Kogo warto wziąć pod lupę? Na pewno Grabowskiego, Sobocińskiego, Gryszkiewicza, Rakoczego, Zdybowicza, Ogorzałego, Hajdę, Samca-Talara i Czubaka.
4. Bo ciekawi jesteśmy jak poradzą sobie łódzkie kluby. Nie tylko ze sobą w nadchodzących derbach, lecz głównie z własnymi demonami. Idealizm Rycerzy Wiosny już zgubił w starciu z GKS-em Tychy, Widzew z kolei przeciwnie, zaprezentował się na tle Korony pewnie jak prawie nigdy wcześniej, a i jego zimowe transfery muszą budzić nadzieję na lepszą rundę niż jesienna. Byleby tylko Enkeleid Dobi faktycznie wprowadził tam atrakcyjny styl, zamiast tylko o nim gadać.
5. Bo z kolan podnosi się Korona. Raz, że Raków wstrzyknął w nią sporo gotówki ostatnimi czasy. Dwa, że zmiany w zarządzie klubu i odebranie go Hundsdorferom sprawiły, iż kielczanie wreszcie zaczęli wychodzić z potężnych długów i chaosu organizacyjnego. Na Suzuki Arenie jest całkiem skromnie – czego efekt to między innymi ogłoszenie trenera Bartoszka również dyrektorem sportowym – ale przynajmniej istnieje realna nadzieja na nadejście spokojniejszych czasów.
6. Bo intrygująca wydaje się Arka, w której w ostatnich miesiącach doszło do poważnych przetasowań. Odszedł trener Mamrot, którego z zarządem łączyły napięte relacje, a potem pożegnano się z kilkoma ważnymi graczami – Jankowskim, Drewniakiem, Kwietniem czy Marciniakiem. Jedni grali lepiej, drudzy gorzej, nie zmienia to jednak faktu, że zmiany personalne wyszły spore. Ba, według Przeglądu Sportowego gdynianie zamierzają pokusić się nawet o inne ustawienie taktyczne w rundzie wiosennej…
7. Bo ta sama Arka ma coś do udowodnienia sobie oraz kibicom. W sezon weszła piorunująca, klepiąc każdego po kolei z takim rozmachem, że aż przecieraliśmy oczy. Z czasem jednak zespół ten popadł w mocną stagnację, zaczął grać wolno i przewidywalnie pod każdym względem. Która oblicze gdynian jest tym prawdziwym?
8. Bo ciekawy projekt narodził się w Tychach. Przed tym sezonem nikt nie wymieniał GKS-u w gronie zespołów gotowych do walki o awans, a tu proszę! – Naszym celem jest przynajmniej 6. miejsce. Mamy dobrą pozycję wyjściową – bez ogródek stwierdził Artur Derbin cytowany przez „Przegląd Sportowy”. Wygrane starcie z ŁKS-em aż 3:0 tylko potwierdza siłę tej ekipy. Biela, Grzeszczyka czy Stebleckiego serio można się obawiać.
9. Bo zastanawiają nas możliwości Radomiaka. Nie ma co ukrywać – wspominamy o nim pod kątem transferów, jakie zrobił zimą. Dla przypomnienia – za wieloma z nich stoi tajemnicza grupa menedżerska, która sprowadza do zespołu Dariusza Banasika graczy i w sporej części opłaca ich kontrakty. W ten sposób udało się sprowadzić Amancio, Cande, Filipe czy Rossiego. Niektórzy zapowiadają te ruchy jako hity, aczkolwiek wobec każdego można mieć spore wątpliwości.
10. Bo interesujący jest GKS Bełchatów, a właściwie kwestia jego dalszego istnienia. Sytuacja zmienia się tam jak w kalejdoskopie. Brunatni już dwukrotnie byli na skraju upadku, lecz jakoś udało im się podtrzymać tlen. Mówiło się, że do wiosny GKS przystąpi mając w składzie głównie młodzieżowców. Owszem, zimą sporo ważnych postaci ewakuowało się z Bełchatowa, ale exodusu udało się uniknąć. Teraz w klubie są dwa priorytety – utrzymanie i znalezienie nowych źródeł finansowania. Aby uniknąć upadłości, obie te rzeczy muszą się udać. Jedna bez drugiej raczej nie ma prawa bytu.
11. W ogóle walka o utrzymanie zapowiada się cholernie interesująco. Eksperci jednym tchem wymieniają zespoły, które do końca rozgrywek będą kotłowały się w dole tabeli: Resovia, Sandecja, Zagłebie Sosnowiec, GKS Jastrzębie i GKS Bełchatów właśnie. Mimo iż ostatnich rzeszowian dzieli 7 oczek od jastrzębian, to sprawa wciąż nie wydaje się zamknięta. Sączersi na przykład nie przegrali swoich ostatnich 6 meczów, a podopieczni Pawła Ściebury nagle wygrali 4 z 5 ostatnich spotkań. A najlepsze – przynajmniej z perspektywy postronnego widza – jest to, że nikt się tych cudownych comebacków nie spodziewał. To co, następna Resovia?
12. Bo Zagłębie Sosnowiec to mocny kandydat do miana króla zimowego polowania. A jednocześnie całkiem mało osób wspomina o ekipie Kazimierza Moskala w tym kontekście. A przecież do zespołu dołączyli między innymi Ambrosiewicz, Sobczak, Masłowski czy Misak – każdy z nich jawi się jako spore wzmocnienie do wyjściowej jedenastki i, kto wie, może nawet jako gwiazda całej ligi?
13. Bo ciekawi nas co dokładnie przyniesie zimowa rewolucja w Widzewie. Na przełomie grudnia i stycznia z RTS-em pożegnała się prezes Martyna Pajączek, zatrudniono też nowego szefa działu skautingowego, odstawiono od składu kilku ważnych piłkarzy takich jak Pawłowski czy Rudol, a i stołek Enkeleida Dobiego nie wydaje się być najbardziej stabilnym meblem w I lidze. Nowe władze zapowiedziały, że oczekują, iż łodzianie włączą się do walki o baraże i… Z jednej strony pewnie tę drużynę na to stać. Z drugiej, jeśli się nie uda, za pół roku przez Piłsudskiego 138 zapewne przetoczy się kolejna rewolucja.
14. Bo jest duża szansa, że znowu będziemy oglądać pierwszoligowych bramkarzy z wielką przyjemnością. Zaplecze Ekstraklasy to dla nich doskonały poligon doświadczalny oraz okno wystawowe. Przykłady Niemczyckiego czy Szromnika dowodzą, że kluby z najwyższego poziomu rozgrowkowego dokładnie przyglądają się golkiperom z niższego szczebla i w razie czego nie będą bali się na nich postawić. Jesienią między słupkami brylowali szczególnie Jałocha, Gostomski, Loska, daleko w tyle nie pozostawali też Bieszczad czy Kochalski.
15. Bo mamy w tej lidze paru zawodników, dla których kiedyś kupowało się bilety na trybunę, a teraz włącza się tv. Nie gadajcie, że nie ostrzycie sobie ząbków na kolejne wyczyny Letniowskiego, Pirulo, Gergela, Banaszewskiego, Biela i jeszcze paru innych!
16. Bo na zapleczu Ekstraklasy nie brakuje trenerskich osobowości przez duże „O”. Większość zespołów prowadzą wyraźiści szkoleniowcy i to w różnoraki sposób. Mamy więc romantyków takich jak Stawowy i Moskal; trenerów chcących odbić się z powrotem do Ekstraklasy w osobach Lewandowskiego czy Djurdjevicia; jednego z najlepszych motywatorów, czyli Bartoszka; paru szkoleniowców na dorobku, niektórych całkiem młodych – Ścieburę, Derbina albo Węglewskiego; w końcu też uznane nazwiska pokroju Mroczkowskiego, Skrobacza i Kieresia. Trudno dostrzec w tym gronie typowy ligowy dżemik, który niczym by się nie wyróżniał.
17. To będzie nieprzyjemny argument, ale musimy go użyć – bo trzeba na własne oczy przekonać się jak bedznadziejne jest sędziowanie bez VAR-u w I lidze. Koniecznie trzeba coś z tym zrobić, bo bywają takie kolejki, gdy arbitrzy wypaczają wyniki nawet kilku meczów…
18. Bo mamy szansę, aby pojawił się sensowny król strzelców. Gdybyśmy mieli typować kto ostatecznie zajmie najwyższą lokatę w tej klasyfikacji, zastanawialibyśmy się nad jakimś z tria: Gergel, Zapolnik, Letniowski. Nawet pomimo faktu, iż pierwszy ma nad pozostałymi przewagę odpowiednio 3 i 5 oczek. Wspominamy jednak o tym wyścigu, ponieważ zdarzały nam się sezony, kiedy to zestawienie bardziej żenowało niż dawało powody do dumy. Przykłady? Rozgrywki 2018/19 i najlepszy wynik Sabali w postacie 10 goli. Ogólnie rzecz biorąc od dawna nikt nie przebił bariery 20 bramek, więc liczymy teraz na miłą odmianę.
19. Bo jak zwykle już na starcie rundy da się dostrzec kilka gorących trenerskich stołków. Już wcześniej wspominaliśmy o Enkeleidzie Dobim, do stawki dorzucimy jeszcze Radosława Mroczkowskiego, Marcina Węglewskiego (choć też z powodów kłopotów finansowych GKS-u Bełchatów) i – a co tam, przewrotnie! – Dietmara Brehmera.
20. Bo skoro będą zwalniać, to później muszą również zatrudniać. Na zatrudnienie czekają Jacek Zieliński, Artur Skowronek, Krzysztof Brede, Mirosław Smyła, Ireneusz Mamrot, Dominik Nowak, Marcin Kaczmarek, Mariusz Rumak… A to tylko połowa listy.
21. Bo restauracje, siłownie, kina i inne rozrywkowe miejsca pozostają zamknięte. Co więc macie do roboty lepszego od oglądania I ligi?! No właśnie...