Autor zdjęcia: Lukasz Sobala PressFocus
INFO: Luquinhas na dłużej w Legii? Kucharski: Transfer Muciego mógł upaść przez Twittera. Klimala będzie wypożyczony z Celticu?
W najnowszym przeglądzie wiadomości z polskiego futbolu sporo jest o Legii Warszawa - blisko pozostania w tym klubie na dłużej jest Luquinhas, a Radosław Kucharski wypowiedział się w Lidze+ Extra m.in. o zimowych transferach. A co jeszcze? Doniesienia o sytuacji Patryka Klimali w Glasgow, a także raporty zdrowotne Urosa Radakovicia i Tomasa Pekharta.
***
Jak przekazuje Piotr Koźmiński, jest bardzo duża szansa, że Luquinhas przedłuży kontrakt z Legią Warszawa. Również dyrektor sportowy mistrzów Polski, Radosław Kucharski, potwierdził w Lidze+ Extra, że rozmowy trwają i są na dobrej drodze.
A jeśli Legia miałaby sprzedawać Brazylijczyka, to nie za mniej niż 5-6 milionów euro.
Luquinhas imponuje ostatnio formą. Choćby popis w Zabrzu. Przyjrzałem się zatem kulisom. Ile tak naprawdę Legia za niego zapłaciła? Czy chce go sprzedać? Jaka kwota wchodzi w grę? Czy były/są już oferty? Co z przedłużeniem jego umowy? Tu sporo szczegółów: https://t.co/rPxx0v8Mvl
— Piotr Koźmiński (@UEFAComPiotrK) February 28, 2021
***
A poniżej inne najciekawsze wypowiedzi Radosława Kucharskiego w niedzielnym programie w Canal+ (za legia.net).
"Dane z Transfermarkt: Muci za 500 tys. euro i Jasurbek za 300 tys. euro – są prawdziwe? Nie, nie są. Nie rozmijają się mocno z prawdą, ale są nieprawdziwe. Nie są to transfery sfinalizowane przez nas w stu procentach. Na ogół tendencja na rynku jest taka – nie jest to tylko tendencja Legii, ale ogólnie przy transakcjach wychodzących z klubu, że coraz częściej mamy do czynienia z płatnościami ratalnymi. W tych dwóch przypadkach - mowa o Mucim i Jasurbeku.
Ernest Muci? Nie był to łatwy proces. Patrząc na to, jak pracujemy w Legii od kilku sezonów, nie jestem tylko i wyłącznie osobą, która jednoznacznie podejmuje decyzje przy transferach. Oczywiście, mam ostateczny wpływ na kontraktowanie piłkarzy, ale kwestia zarządzania grupą skautów, ludzi, którzy odpowiadają w Legii za opiniowanie piłkarzy, uważam, że jest kluczem do sukcesu. Cieszę się, że mam grupę osób, z którymi dobrze, ciekawie, interesująco, bardzo merytorycznie się pracuje.To wspólny projekt, a nie projekt autorski dyrektora sportowego. Kontynuując wątek Muciego... Bardzo trudny temat. Powiedziałbym szczerze, że to chyba jeden z trudniejszych transferów do klubu, który przeprowadzałem. Bardzo intensywny transfer, wymagający dużej dozy kreatywności. Transfer mógł się wykrzaczyć na pewnym etapie. Praktycznie na finiszu okazało się, że w dobie social mediów informacja wypłynęła na zewnątrz, mimo wcześniejszej, praktycznie dwumiesięcznej pracy za kulisami. To troszeczkę pokrzyżowało plany na koniec, ale cieszę się, że Ernest ostatecznie złapał nasz projekt tak mocno, że chciał do nas dołączyć."
***
Według informacji Andrew Smitha, szkockiego dziennikarza gazety "The Scotsman", z którym rozmawiał portal WP Sportowe Fakty, Patryk Klimala latem może odejść na wypożyczenie z Celtiku. - (...) Nie sądzę, żeby Klimala awansował z czwartej pozycji wśród napastników. (...) Latem mogą przyjść inni, co oznaczałoby, że wtedy zostałby wypożyczony - powiedział dziennikarz zajmujący się na co dzień zespołem z Glasgow.
***
Jakub Ojrzyński został natomiast włączony do kadry pierwszego zespołu Liverpoolu. 18-letni bramkarz usiadł na ławce rezerwowych podczas meczu Premier League z Sheffield United.
***
Uros Radaković po strzeleniu gola Wiśle Płock stracił przytomność i został zabrany przez karetkę do szpitala na badania. Jak informuje "Sport w Małopolsce", tomograf nie wykazał nic bardzo groźnego i serbski obrońca mógł wrócić do Krakowa.
Dobre wiadomości z Płocka. Uros Radaković przeszedł badania tomografem. Wyniki są na tyle dobre, że lekarze zgodzili się ostatecznie, żeby piłkarz @WislaKrakowSA wracał samochodem do Krakowa już dzisiaj. Dalsza diagnostyka już w Krakowie. #WPŁWIS
— Sport w Małopolsce (@sportmalopolska) February 28, 2021
***
Tomas Pekhart przed klubowymi kamerami opowiedział trochę o swoim urazie. Zdradził m.in., że czuje jeszcze ból w ekstremalnych sytuacjach.
"Czuję się bardzo dobrze. Cały czas mnie boli czy już mniej? To jest właśnie zły aspekt tego wszystkiego, bo niby wszystko jest okej, nie odczuwam bólu normalnie, ale czuję go w jakichś ekstremalnych sytuacjach, których nie da się przewidzieć.
Tak samo było przed ostatnim meczem. Trenowałem na 100 procent, robiłem sprinty, nawet trener mnie pytał jak się czuję, a ja mówię: trenerze, top. Zagram. I przyszło ostatnie pięć minut, mieliśmy stałe fragmenty, oddałem strzał, wykonałem ruch i poczułem tak jakby prąd przepływający przez całe ścięgno udowe. Od razu zszedłem z treningu, następnego dnia miałem badanie w szpitalu i dowiedzieliśmy się co to jest. Jest zapalenie obok nerwu, które wywiera na nie nacisk przy określonych ruchach. Wtedy właśnie czuję ból i właściwie niewiele można z tym zrobić. Po prostu należy odpoczywać i poczekać aż zapalanie ustąpi."
Pytacie jak wygląda sytuacja Tomasa. Główny bohater sam opowie Wam o powrocie do zdrowia 💪
— Legia Warszawa 👑 (@LegiaWarszawa) February 26, 2021
Trzymamy kciuki @pegas11 i czekamy! 👊 pic.twitter.com/jA9RLoEpC1
***
Leszek Ojrzyński uważa, że Lechia Gdańsk ze Stalą Mielec zdobyła nieprzepisową bramkę.
"To drużyna, która dobrze się broni, ma dużo szczęścia i moim zdaniem zdobyła nieprawidłową bramkę i wiem, co mówię, bo nasz obrońca dostał od Zwolińskiego w nos tak, że krew się polała. Ja nie jestem sędzią, ale wiem, w jakiej sytuacji jestem ja i moja drużyna - walczę o życie i nie będę udawał, że mam inne myśli. To było przypadkowe, ale miało kluczowe znaczenie dla tej sytuacji, bo Flis krył Zwolińskiego i dostał cios w nos, a Zwoliński mijał bramkarza. Gdyby tego ciosu nie było, to Flis by asekurował akcję.
Szkoda, że coś takiego nas spotyka, bo jeden punkt może nam dać upragnione szczęście. Bez tej bramki nie byłoby też nerwowości, a miała ona niebagatelny wpływ na wynik meczu. Mieliśmy dużo sytuacji, by odmienić losy spotkania, ale tego nie zrobiliśmy. Powiedziałem chłopakom w szatni: głowy do góry. Gdybyśmy byli słabszą drużyną, to temat byłby inny, teraz byliśmy nieskuteczni. Ciężko cokolwiek powiedzieć, z drugiej strony jestem dumny z chłopaków, którzy walczyli do końca. Lechia jest znana z takiej gry, z Rakowem też wybroniła zwycięstwo. Ja dawno nie miałem sytuacji, by moja drużyna miała taką przewagę i nie zremisowała meczu, a to nas spotkała przez tą bramkę. Dla mnie każde uderzenie w twarz to przewinienie."
Źródło: WP Sportowe Fakty
***
Michał Probierz na konferencji prasowej po meczu z Zagłębiem Lubin przekonywał, że Cracovia... idzie w dobrym kierunku. Przypomnijmy, że Zagłębie wygrało 4:2.
"Graliśmy z zespołem, o którym wiedzieliśmy, że bardzo groźnie kontratakuje. Mieliśmy okazję to zobaczyć w kilku spotkaniach. W szczególności na początku dawaliśmy zbyt dużo okazji Zagłębiu, aby się rozpędziło.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w tej drużynie jest trochę nerwowości i musimy teraz nad tym najwięcej popracować, aby to uspokoić. Wiemy o tym, że wszyscy kibice Cracovii się martwią, zdaję sobie z tego sprawę, bo dla mnie jako trenera też jest to trudna sytuacja. Nie raz w takiej byłem, także wiem, co musimy poprawić, żeby zacząć punktować.
W Mielcu zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. W pierwszej połowie brakowało tylko zdobytej bramki i tego żałujemy. Idziemy w dobrym kierunku, mimo tego, że dzisiaj taka sytuacja miała miejsce i przegraliśmy spotkanie. W środę mamy pucharowe spotkanie, chcemy awansować, a później czeka nas wyjazd z Rakowem, gdzie próba charakteru będzie jeszcze większa."
Źródło: Onet.pl
***
A poniżej wypowiedź Martina Seveli.
"Zagraliśmy dzisiaj bardzo interesujący mecz. Pierwsze minuty meczu były bardzo dobre z naszej strony. Generalnie pierwsza połowa lepsza była moim zdaniem lepsza od drugiej pomimo dwóch czerwonych kartek dla rywali. Nasze nastawienie do tego meczu było bardzo mocne. Naszym celem było dzisiaj wygrać. Jestem bardzo zadowolony z tego powodu. Cieszę się ze zwycięstwa po serii, kiedy nie punktowaliśmy dobrze. Pozwoli nam to jeszcze lepiej przygotować się do kolejnego spotkania. Chciałbym w imieniu zespołu podziękować pracownikom naszego Klubu, którzy trzymali dzisiaj za nas mocno kciuki i kibicom, którzy również nas mocno wspierają. Druga połowa tak jak wspomniałem była już trochę słabsza pomimo, że graliśmy jednego zawodnika więcej. Na szczęście stały fragment gry zadecydował i Lorenco Simić zamknął to spotkanie. Musimy jednak pracować dalej, by uczulić zawodników i nie doprowadzać do tego, by rywal grając w osłabieniu stwarzał sytuacje pod naszą bramką."
Źródło: zaglebie.com
***
Dwugłos trenerski po meczu Wisły Płock z Wisłą Kraków.
Sobolewski: W różny sposób można kontrolować spotkanie. My chcieliśmy je kontrolować pod względem intensywności gry, co nam się na pewno udało, ale także pod względem taktycznym i również nam się to udało.
Ta kontrola była pełna do 80. minuty. Prowadziliśmy 1-0, a na losy spotkania wpłynęły dwie rzeczy - tylko i wyłącznie. Pierwsza rzecz to zejście Kuby Rzeźniczaka - spowodowane kontuzją, a druga to wejście na boisko Rafała Boguskiego, który tak naprawdę sam przesądził o losach tego spotkania. Serdecznie gratuluję mu tych bramek, szkoda że musiał strzelić je akurat przeciwko mnie, ale myślę, że to też jest taki sygnał, jeśli chodzi o Wisłę Kraków, że Rafał Boguski zasługuje na niesamowity szacunek i takim szacunkiem powinien być otaczany.
Hyballa: Przede wszystkim jesteśmy myślami z naszym zawodnikiem Urošem, który niestety po zdobyciu gola zderzył się głową z drugim piłkarzem. Najważniejsze jest dla mnie zdrowie moich zawodników. Byliśmy wszyscy przy karetce, podnosił palec do góry, był przytomny. Oczywiście pojedzie do szpitala, aby wszystko zostało sprawdzone. Mamy nadzieję i modlimy się o to, aby wyszedł z tego bez szwanku.
Jeśli chodzi o mecz, to był on trudny. Graliśmy w nowym systemie 3-5-2, który próbowaliśmy. Brakowało nam bowiem piłkarzy do gry na lewej i prawej stronie obrony. Musieliśmy jeszcze więcej grać pressingiem i tutaj duży ukłon w stronę zespołu Wisły Płock, bo to bardzo dobra drużyna, która grała bardzo bezpośrednio. W ostatnich dwudziestu minutach było jednak widać po naszych zmianach, że jesteśmy drużyną, zagraliśmy zespołowo.
Źródło: wislaportal.pl
***
Dwugłos trenerski po meczu Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin.
"Lavicka: Wszyscy wiedzieliśmy, jaka jest sytuacja i czuliśmy, że musimy poprawić wyniki. Mariusz Pawelec jako kapitan robił ostatnio dobrą robotę, dziś też wyszedł na murawę, ale złapał kontuzję mięśnia dwugłowego. Niestety nie mógł kontynuować gry. Zrobimy analizę, diagnostykę i będziemy mieli więcej informacji o jego stanie zdrowie.
Nie uważam, że Robert Pich zagrał dziś bardzo zły mecz. Bardzo dużo walczył i na pewno miał swój udział w tym, że w końcówce pierwszej połowy udało nam się odwrócić losy spotkania. Szybko straciliśmy bramkę po stałym fragmencie, co jest mocną stroną Pogoni, ale udało nam się jeszcze przed przerwą wyjść na prowadzenie. Robert sporo pomagał w defensywie, a w końcówce meczu miał sytuacje, w której mogliśmy przypieczętować zwycięstwo, strzelić trzeciego gola. Nie udało się, zrobił dużo roboty, ale brakowało mu większej efektywności w grze.
Mateusz Praszelik złapał żółtą kartkę i chwilę potem zaliczył kolejny faul, było przez to ryzyko drugiej żółtej kartki i dlatego zrobiliśmy zmianę w przerwie. Do tego są małe detale taktyczne, które Mateusz może poprawić, by jego potencjał rozwijał się jeszcze lepiej.
Z mojej perspektywy Łukasz Bejger zagrał dobry mecz. Nie było to łatwe dla niego, by zadebiutować z takim przeciwnikiem jak Pogoń i w naszej obecnej sytuacji. Pokazał, że ma potencjał, w drugiej połowie miał problemy zdrowotne, ale pokazał też charakter, walczył do końca i z mojejgo punktu widzenia to był dobry debiut w jego wykonaniu.
Runjaic: Bardzo dobrze weszliśmy w ten mecz i wywieraliśmy presję w ofensywie. Strzeliliśmy gola po stałym fragmencie gry, tak jak ćwiczyliśmy na treningach. Myślę, że mieliśmy kilka szans na podwyższenie wyniku, ale po raz kolejny nie udało nam się zdobyć bramki. Takie okazje trzeba wykorzystywać, szczególnie jeśli ma się ambicje w tym sezonie. Później nastąpiła faza, w której poziom meczu po prostu opadł. Z tym doświadczeniem, które mamy w drużynie, powinniśmy mieć świadomość, żeby zejść do szatni z prowadzeniem 1:0. Zamiast tego przeciwnik zdobył dwie bramki i prostymi środkami wypracował sobie przewagę, która nie była zasłużona.
W drugiej połowie mieliśmy również kilka szans, których nie wykorzystaliśmy. Teraz z pustymi rękoma wracamy do domu. Przegraliśmy drugi mecz z rzędu. Ci co myśleli, że wszystko będzie szło po naszej myśli przez cały sezon, to zobaczyli, że nie do końca tak jest. Mam wrażenie, że ostatnie dwa mecze mogliśmy wygrać, ale prawda jest taka, że mamy zero punktów i daliśmy sobie wyszarpać te zwycięstwa. To jest dla nas wszystkich niezadowalające, przede wszystkim dla drużyny, która zostawiła na boisku wiele zdrowia.
W następnych tygodniach ważne jest rzeczowe podejście do wszystkiego, praca na treningach i wiara w siebie, aby przygotowywać się do kolejnych spotkań. Nie zaczynam w nic wątpić, teraz będziemy jeszcze bliżej wszyscy razem w drużynie i postaramy się o punkty w następnych meczach. Zwycięstwa i porażki nie dzieli wiele. Tak samo jest z euforią po wygranych i załamaniem po przegranych meczach. Wiadomo, że w najbliższych dniach będziemy niezadowoleni, ale to na pewno nam nie pomoże. Ważne, żebyśmy zjednoczeni wyszli z tej sytuacji. Oglądam bardzo dużo meczów naszej ligi i jestem przekonany, że nikomu nie będzie łatwo do końca sezonu. Podchodzę do tego spokojnie. Musimy pracować i robić swoje. Cały zespół musi konsekwentnie się przygotowywać. Gratulacje dla Śląska Wrocław."
Źródło: slaskwroclaw.pl / slasknet.com
***
Bartosz Frankowski znalazł się w gronie 12 sędziów głównych wyznaczonych do sędziowania meczów fazy grupowej finałów młodzieżowych mistrzostw Europy. Zostanie ona rozegrana w dniach 24-31 marca.
Źródło: 90minut.pl