Autor zdjęcia: Tomasz Kudala / PressFocus
Przebudzenie rozgrywającego, slalom gigant i młodzieżowiec-kozak. Jedenastka i antyjedenastka 19. kolejki Ekstraklasy
Ciekawa zbieranina powstała nam w najlepszej jedenastce kolejki. Sporo debiutantów i praktycznie tylko jeden weteran, który równie dobrze mógłby startować w konkurencji „slalom gigant”. A najgorsi? Cóż, pseudonim „Craxa” wobec Cracovii nabiera nowego znaczenia...
BRAMKARZ
Dusan Kuciak (pierwszy raz) – Cichy bohater skromnej wygranej Lechii? A gdzie tam, Dusan kozaczył w najlepszym tego słowa znaczeniu. Popisał się refleksem w wielu sytuacjach, broniach próby Forsella, Getingera, Kolewa, Zjawińskiego, Matrasa i jeszcze paru innych. W końcówce co prawda mocno mu pomogła poprzeczka, ale czy to nie jest tak, że szczęście sprzyja lepszym?
OBROŃCY
Andrzej Niewulis (drugi raz) – Polakowi do Petraska daleko, ale nie można zaprzeczać, że miewa bardzo dobre momenty. Takie, jak na przykład w starciu z Podbeskidziem. Kilkanaście przechwytów, mnóstwo wygranych pojedynków, gol na wagę na zwycięstwa… Czego chcieć więcej?
Mario Maloca (pierwszy raz) – Co prawda InStat tego nie potwierdza, aczkolwiek wiemy jak to jest ze statystykami… Prawdę powiedziawszy Maloca miał duży wkład w to, że ostatecznie Lechia dowiozła jednobramkowe prowadzenie do końca meczu. Miał sporo ważnych interwencji, nie mylił się tak jak w czasach przed zesłaniem do rezerw. Widać mobilizująco podziałała na niego ta banicja.
Jakub Bartkowski (drugi raz) – Pierwszy gol w sezonie, który - wydawało się - rozpocznie strzelanie Pogoni we Wrocławiu. Szczecinianie jednak nie poszli za ciosem, ale akurat do Bartkowskiego trudno mieć zastrzeżenia. W akcjach ofensywnych więcej nie błyszczał, ale w obronie był solidny.
POMOCNICY
Jan Biegański (drugi raz) – Ledwo co wszedł do Ekstraklasy, a czuje w się w niej jak ryba w wodzie. Kolejny raz pokazał, że bardziej doświadczeni rywale mu nie straszni. Wiele akcji i kontr przeciwników skasował w zarodku, a do tego jeszcze zaliczył asystę. Co prawda nieco przypadkową, ale to już nie jego problem!
Pedro Tiba (trzeci raz) – Męczył się Lech w spotkaniu z Wartą niemiłosiernie i koniec końców właściwie tylko jeden z zawodników stanął na wysokości zadania. No, ewentualnie jeszcze Johannsson. Niemniej to właśnie Portugalczyk powiódł Kolejorza do triumfu w heroicznych okolicznościach, najpierw notując asystę, a potem strzelając gola w 94. minucie meczu na 2:1. Generał, na którym zawsze można polegać.
Filip Starzyński (drugi raz) – Przebudzienie jednego z najlepszych rozgrywających ligi, chociaż w bieżącym sezonie można w to było nieco zwątpić. Przeciwko Cracovii Figo zagrał jednak istny koncert, pokazując się korzystne z wielu stron - jako doskonale zorientowany sęp pola karnego, pewny siebie egzekutor jedenastek i doskonały asystent z rzutów różnych. 3 punkty do kanadyjki po jednym meczu to wynik nie w kij dmuchał, a przecież jeszcze parę fajnych podań Filip też posłał
Rafał Boguski (pierwszy raz) – Próbujemy sobie przypomnieć drugi taki udany występ w jego wykonaniu w ostatnich latach i szczerze powiedziawszy trudno się doszukać. Musielibyśmy cofnąć się chyba do września 2018 roku i starcia Wisły z Lechią… W ostatniej kolejce natomiast niemal w pojedynke wygrał mecz Białej Gwieździe kompletując dublet. W tym raz pokonując bramkarza centrostrzałem, jakiego nie powstydziłby się Marek Sokołowski.
Luquinhas (czwarty raz) – Przykładając odpowiednią skalę w Ekstraklasie musi mierzyć się z podobnymi przeciwnościami losu co Neymar. On sobie robi slalomy między rywalami, oponenci nie przebierają w środkach i próbują połamać mu nogi agresywnie odbierać mu piłkę, ewidentnie przesadzając. W starciu z Górnikiem było to bardzo widoczne, aczkolwiek Brazylijczyk nic sobie z tego nie robił, wygrywając aż 10 z 14 dryblingów! Szalona statystyka jak na naszą ligę. Po jednym z takich rajdów zresztą zaliczył asystę do Kostorza. Kozacki występ.
NAPASTNICY
Erik Exposito (trzeci raz) – Może to trywialnie zabrzmi, ale gdyby nie Hiszpan, to Śląsk nie wygrałby z Pogonią. To on pociągnął zespół w ostatnich minutach pierwszej połowy i w końcu zdobył dublet. Mógł mieć nawet trzy gole, gdyby tylko odpowiednio przyjął podanie Picha. W odwecie Słowak zabrał mu asystę w samej końcówce.
Patryk Szysz (pierwszy raz) – Na dźwięk tego nazwiska długo będzie nam się przypominała bramka, jaką zdobył na 1:0. Piękna przewrotka, co tu dużo gadać. Później jeszcze asystował Starzyńskiemu, a w przeciągu całego meczu wsadził Roche na taką karuzelę, że Portugalczykowi ponoć do teraz kręci się w głowie
***
ANTYJEDENASTKA KOLEJKI
***
ANTYBOHATEROWIE KOLEJKI: Luis Rocha i Daniel Pik – Obaj okrasili swe występy czerwonymi kartkami. Dla Portugalczyka to był debiut, więc kiepsko. Polak natomiast oprócz tego sprokurował rzut karny dla Zagłębia.