Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Pawel Jaskolka / PressFocus

„To jest polski Jamie Vardy!” Jak Mateusz Kuzimski heroicznie prowadzi Wartę do utrzymania?

Autor: Mariusz Bielski
2021-03-02 14:20:57

W ostatnim czasie nie możemy się nachwalić Warty Poznań, ale nie dziwota, skoro od wznowienia rozgrywek pod koniec stycznia jest jedną z najlepiej punktujących ekip w Ekstraklasie. Coraz częściej wobec konkretnych Zielonych sypią się pochwały, więc dorzucimy jeszcze jedną laurkę – dla Mateusza Kuzimskiego.

W teorii jego dorobek wcale nie jest imponujący – 6 goli po 19 kolejkach to nie są statystyki, na widok których klękają narody. Przy takim Pekharcie (15 trafień) czy Imazie (10) oczywiście facet byłby półkę czy dwie niżej. Natomiast nie zapominajmy, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A z perspektywy Warty ten wynik akurat akurat jest świetny. Zwłaszcza gdy doliczymy do niego jeszcze 3 asysty. Wtedy okaże się, że mamy do czynienia z gościem, który swemu zespołowi załatwił dokładnie 50% wszystkich trafień i ogólnie wyróżnia się ponad bezsmakowy ligowy dżemik.

O swojej roli w zespole dokładnie opowiadał na Weszło, gdzie wyjaśniał, że warto (hehe) oceniać go nie tylko przez pryzmat bramkowy. – Gra napastnika nie opiera się tylko na strzelaniu goli i czekaniu na to, aż koledzy coś wykreują. Samo poruszanie po boisku, pomaganie zespołowi w defensywie, walka o górne piłki… Dzisiaj nie da się od tego uciec. Więc nie jest też tak, że czekam 90 minut na to, aż ktoś mi poda w pole karne (…) Wiem, jakie mam zadania w drużynie – wyjaśniał.

To jest zresztą kluczowe w kontekście Kuzimskiego, iż występuje w prawdpodobnie najmniej „wygodnej” dla napastnika drużynie w całej lidze. Jeśli regularnie oglądacie Ekstraklasę, na pewno wiece doskonale, że poznaniacy wolą się okopać na własnej połowie, a kąsać jedynie z kontr i po stałych fragmentach. Ma to oczywiście ozdzwierciedlenie w statystykach. Nikt nie strzela radziej niż Warciarze – 9,58 razu na mecz. Proporcjonalnie to samo tyczy się średniej celnych uderzeń – 2,63. Celność? Też najniższa w stawce, bo na poziomie 27,47%. Jeśli chodzi o kluczowe podania, nie licząc Łukasza Trałki najwięcej ma właśnie Kuzimski – 11. Tyle co między innymi Chodyna, Mączyński, Chodyna, Danielak, Exposito, Sapała, Musonda czy… Grzesik. To praktycznie 4 razy mniej niż najwyżej zestawieni zawodnicy Ekstraklasy. Ale to nic, jedziemy dalej, do stworzonych okazji. Znów najmniej miała ich Warta, wszak zaledwie 22 przy aż 53 pierwszego Rakowa. Czujecie dysonans? Analogicznie Zieloni mają też najniższy współczynnik xG – 16,47.

Krótko rzecz ujmując, nie są to cieplarniane warunki dla napastnika. – Granie w ataku Warty jest przyjemniejsze od sortowania selera – twierdzi mimo wszystko nasz bohater, który właśnie tym niegdyś zajmował się na emigracji w Anglii.

Na tle całej ligi oraz innych snajperów jego skuteczność jest wręcz rozbrajająca:

 

 

A to wszystko przy zaledwie 28 uderzeniach ogólnie i zaledwie 10 celnych w całym sezonie. Wychodzi na to, że Mateusz trafia do siatki co 4,67 strzału, co daje mu niedalekie miejsce za Pekhartem (3,27), Bilińskim (3,29), Imazem (3,50), czy Świerczokiem (4,63). Daleko za nim w tym aspekcie plasują się na przykład Jimenez (7,00), Ivi (9,00), Ishak (6,14), Paixao (6,00) czy Forbes (6,17).

Podobnie zresztą z trzema asystami, które zamienił na 3 asysty. Koledzy po jego podaniach nie zwykli pudłować.

Szczerze powiedziawszy po starcie sezonu nie spodziewaliśmy się, że facet tak odpali. Niby był tym samym Kuzimskim, co obecnie, aczkolwiek na tle obrońców przeciwnika wyglądał trochę jak piłeczka kauczukowa. Wyraźnie odczuł przeskok z drugoligowej Chojniczanki do ekstraklasowej Warty. Ale to tym milsze zaskoczenie, że po paru chwilach jednak potrafił się do niej dostować.

Komplementy ze strony Piotra Reissa są zatem zdecydowanie uzasadnione. – Dosyć późno trafił do ekstraklasy, ale mam nadzieję, że będzie dla Warty kimś takim, kim dla Leicester City jest Jamie Vardy. Oczywiście zachowując wszelkie proporcje, ale wiemy, jak Vardy się rozstrzelał w Premier League – chwalił Kuzimskiego legendarny napastnik na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Najfajniejsze u napastnika Warty jest jednak to, że jego gole to nie są trafienia po wystawionych patelniach do pustaka albo karnych, lecz w sytuacjach, gdy naprawdę trzeba było pokazać, iż potrafi się grać w piłkę. Mała galeria:

 

Reasumując:
1 – drugie tempo akcji i trudny technicznie strzał słabszą nogą
2 – dwóch obrońców dogoniło Kuzimskiego, lecz minął ich zwodem i uderzył obok bramkarza
3 – piłka trafiła pod jego nogi całkiem przypadkowo, przytomnie zachował się w sytuacji, w której wielu napastników byłoby zaskoczonych futbolówką przy nodze
4 – delikatny lob nad bramkarzem
5 – sprytny strzał obok golkipera po podaniu od Trałki ze środka pola
6 – gol po mądrym zejściu na bliższy słupek i podaniu od Baku

– Paradoks polega na tym, że już za dzieciaka te proste sytuacje do wykończenia dla mnie proste nie były. Lepiej wykańczałem sytuacje, gdy byłem w trudnej pozycji, tyłem do bramki czy wygoniony gdzieś poza światło bramki. A z tymi prostymi było tak, że czasami pudłowałem. Wiadomo, że zawodnik się rozwija i dzisiaj jest już tak, że przy stuprocentowych okazjach mam więcej spokoju. Ale i te trudne okazje lubię, można się wykazać, strzelić też ładnego gola – opowiadał snajper Warty na Weszło.

Na marginesie – ten sposób zdobywania bramek, głównie dzięki zimnej krwi, wysokiej koncentracji, sprytnemu ustawianiu się, kojarzy nam się z Airamem Cabrerą w jego najlepszej formie.

Jeśli Kuzimski w taki sposób ustrzeli jeszcze paru rywali, a Warta ostatecznie utrzyma się w Ekstraklasie zasłuży może nie na pomnik, ale na pewno na sporą premię oraz uznanie za jednego z największych bohaterów Zielonych w całych rozgrywkach.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się