Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus
Wrócił stary, dobry Starzyński? Dziś niezła okazja, by to potwierdzić
Tydzień temu byliśmy świadkami nagłego przebudzenia. Z piłkarskich zaświatów powrócił Filip Starzyński, który wreszcie przypominał tego zawodnika, którym zachwycaliśmy się przed przedłużeniem kontraktu z Zagłębiem. Czy potwierdzi to w kolejnych meczach?
Nieco ponad rok temu, w styczniu 2020 roku, Filip Starzyński podpisał nową umowę z Zagłębiem Lubin obowiązującą do czerwca 2023 roku, ale to przez długi czas wcale nie było oczywiste. Pomocnika „Miedziowych” najczęściej łączono z Lechią, ale warunki finansowe stawiane przez lubinian były na tyle wysokie, że temat upadł.
I patrząc na grę Starzyńskiego od tamtego momentu, w Gdańsku nie powinni być przesadnie smutni, że do transakcji nie doszło. Oczywiście odnosimy to do jego wcześniejszej formy, bo nie było też tak, że 29-latek podpisał kontrakt i nagle zniknął, przestał strzelać, asystować. 6 goli i 6 asyst w 17 meczach ubiegłego sezonu to żadna tragedia. Problemem jest brak równowagi – Starzyński potrafi zagrać genialne spotkanie, ale potrafi też na kilka meczów zniknąć lub – co gorsza – bardziej przeszkadzać niż pomagać.
Od lidera (a takim jest bądź powinien być pomocnik Zagłębia) oczekuje się przede wszystkim tego, że w trudnych momentach wspomoże zespół. Da impuls, weźmie grę na siebie i nawet dzięki egoizmowi strzeli bramkę, zaliczy asystę - zrobi cokolwiek. My tymczasem nie możemy się zdecydować, który początek roku – 2020 czy 2021 – był dla Starzyńskiego gorszy. W pierwszych czterech meczach obecnego posłał w sumie tylko jedno dokładne kluczowe podanie. Liczb, podobnie, jak reszta kolegów, nie notował. Nie wyrwał Zagłębia z marazmu, wręcz przeciwnie – razem z nim szurał po dnie. Choć trzeba też przyznać, że z meczu na mecz wyglądał coraz lepiej.
Ale wciąż – tych liczb na przestrzeli całego sezonu było śmiesznie mało. Gol i 3 asysty w 14 meczach to wynik godny co najwyżej niewyróżniającego się zawodnika w przeciętnym polskim klubie, a nie kogoś, kto dostał najwyższy kontrakt w historii Zagłębia (ok. 130 tys. zł miesięcznie) i wykręcał w przeszłości takie liczby:
2019/2020 – 8 goli, 12 asyst
2018/2019 – 13 goli, 7 asyst
2017/2018 – 6 goli, 3 asysty
2016/2017 – 8 goli, 8 asyst
Swoją słabą formę tłumaczył kilka dni temu na łamach portalu Weszło w ten sposób:
- Nie potrafię wskazać jednego powodu. Na pewno fizycznie rozstrajały mnie okresy, kiedy liga stawała. Po każdej takiej przerwie potrzebowałem więcej czasu na powrót do formy niż większość zawodników. Rwany rok. Na koniec sam złapałem koronawirusa i nie mogłem zagrać w kilku meczach. Dało mi to w kość. Walczyłem, żeby wrócić do swojej wagi, bo schudłem kilka kilogramów. To wszystko na mnie wpływało. Sam byłem niezadowolony z tego, jak wyglądam i jak się prezentuję. Wiedziałem, że w takiej dyspozycji niewiele daję drużynie. Ba, praktycznie nic.
Starzyński koronawirusa złapał pod koniec listopada i do końca roku w lidze już nie zagrał. Ale w przygotowaniach do rundy wiosennej uczestniczył już normalnie. Niemniej, dobrze, że chociaż sam zawodnik widzi, że coś jest nie tak i potrafi uderzyć w samokrytyczne tony. Gdyby na siłę wszystkich wokół przekonywał, że tylko media dostrzegają problem, to moglibyśmy się niepokoić. A tak? Już mecz z Cracovią nieco nas uspokoił (2 gole i asysta), ale tę dobrą dyspozycję trzeba jeszcze potwierdzić, bo co Starzyńskiemu z nieustannie rozchwianej formy? To ona była przecież jego główną zmorą.
Dzisiaj ma niezłą szansę, by zrobić krok w dobrą stronę, wszak Jagiellonia przyjeżdża do Lubina bez zakażonego koronawirusem Jesusa Imaza. Co to oznacza? Prawdopodobnie to, że podopieczni Rafała Grzyba nie będą się kwapić do prowadzenia gry, tym bardziej środkiem pola. Zadanie dla Starzyńskiego i spółki jest zatem jasne: przejąć kontrolę nad meczem, zdominować swój obszar na boisku i zagrać tak, jak z Cracovią - odważnie od początku. Co prawda mecze z tak rozbitą drużyną, jak „Pasy” i zdziesiątkowaną Jagiellonią nie powinny służyć za wyznacznik tego, czy mamy już do czynienia ze starym, dobrym Starzyńskim, ale mogą służy za swoistą trampolinę (również mentalną).
Dla Zagłębia najlepiej, żeby tak właśnie było, bo ich najbliższy terminarz nie należy do najłatwiejszych. Po starciu z Jagą zmierzą się z Górnikiem, Legią i Lechią – te spotkania będą dla Filipa Starzyńskiego i całej – do meczu z Cracovią ospałej – ofensywy Zagłębia poważnym sprawdzianem.