Autor zdjęcia: Tomasz Kudala PressFocus
Co jeszcze więcej może zrobić Ojrzyński? Gliwiccy zmiennicy odwrócili mecz. Piast - Stal 2:1
Nieprawdopodobny jest ten sposób, w jaki Stal Mielec nieustannie marnuje okazje podbramkowe. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego już do przerwy mogli mieć zamknięty mecz, a tymczasem w drugiej połowie dali sobie wydrzeć nawet remis i ciągle okupują ostatnie miejsce w tabeli.
Tak jak tydzień temu Stal wykreowała na piłkarza meczu Dusana Kuciaka, tak teraz uczyniła to z Frantiskiem Plachem. Słowacki golkiper wyczyniał cuda, gdy najpierw w 59. minucie obronił strzał Krystiana Getingera po rykoszecie, potem dobitkę Macieja Jankowskiego z kilku metrów, a jeszcze wyciągnął piłki meczowe, gdy już w doliczonym czasie gry z ostrego kąta uderzał Andreja Prokić, by za moment znów w niemożliwy sposób odbić strzał Łukasza Zjawińskiego. Słowakowi pomagali koledzy, jak wtedy gdy Patryk Sokołowski wybijał z linii główkę Mateusza Matrasa, ale jednak w zwycięstwu Piasta jest ogromna zasługa Placha.
A to ledwie ułamek sytuacji, jakie mielczanie mieli w tym spotkaniu. Oddali w sumie 14 strzałów, ale aż połowa z nich była celna i w większości sprawiała niemałe kłopoty Plachowi. W zasadzie już do przerwy podopieczni Leszka Ojrzyńskiego powinni prowadzić przynajmniej 2:0 i mieć komfort w drugiej połowie. Do siatki trafił jednak tylko Aleksandyr Kolew po fatalnym błędzie Piotra Malarczyka, a powinien to zrobić jeszcze przynajmniej Mateusz Mak.
Piast Gliwice był wówczas na deskach, miał może pół sytuacji przez całą pierwszą odsłonę. Znów zawodził Kristopher Vida, słabo wyglądali też wszyscy zawodnicy ofensywni, poza Jakubem Świerczokiem, który znów próbował zrobić coś z niczego. W drugich 45 minutach gliwiczanie skrzętnie skorzystał jednak z tlenu, jaki podali mu zawodnicy z Podkarpacia. W zasadzie już po pięciu minutach mógł odwrócić wynik meczu, ale jeszcze z linii bramkowej piłkę wybił Marcin Flis po uderzeniu Michała Chrapka, zaś próby Arkadiusza Pyrki i Tiago Alvesa poleciały minimalnie obok bramki. Jednak jak głosi stare gliwickie porzekadło, co się odwlecze, to nie uciecze i gracze Fornalika najpierw wyrównali za sprawą Patryka Lipskiego, który nawiązał do pięknego uderzenia z rzutu wolnego podczas meczu w eliminacjach do Ligi Europy z Dinamem Mińsk, a potem zwycięstwo dał im "Joker z Coimbry", czyli Alves. W rolach głównych wystąpili więc zawodnicy desygnowani do gry przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski w przerwie meczu.
Naprawdę trudno jest coś zarzucić w ostatnich tygodniach trenerowi Ojrzyńskiemu, mimo że jego zespół ciągle jest bez zwycięstwa w 2021 roku i jego sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna. Stal wygląda naprawdę nieźle, stwarza sobie wiele okazji, ale jest masakrycznie nieskuteczna. 48-letniemu szkoleniowcowi udało się odblokować Kolewa, ale teraz musi wejść jeszcze do głowy Jankowskiego, Zjawińskiego czy Maka. Jeśli to mu się powiedzie, to trudno będzie nam uwierzyć, by drużyna z Mielca z taką grą się nie utrzymała.
Piast Gliwice - Stal Mielec 2:1 (0:1)
0:1 - Kolew 8' asysta Matras
1:1 - Lipski 61'
2:1 - Alves 72' asysta Świerczok
Piast: Plach (8) - Konczkowski (5), Malarczyk (3) (82' Huk - bez oceny), Czerwiński (6), Holubek (4) - Sokołowski (6), Jodłowiec (4) (46' Lipski - 6) - Pyrka (5) (69' Steczyk - 4), Chrapek (4) (75' Milewski - bez oceny), Vida (2) (46' Alves - 6) - Świerczok (6).
Stal: Strączek (5) - Granlund (6), Matras (6), Żyro (4), Flis (5), Getinger (5) - Mak (3) (57' Jankowski - 2), Domański (4) (73' Dadok - bez oceny), Tomasiewicz (4), Forsell (4) (73' Prokić - bez oceny) - Kolew (6) (57' Zjawiński - 3).
Sędzia: Damian Kos (Gdańsk)
Nota: 5
Żółte kartki: Zjawiński, Flis (Stal)
Piłkarz meczu: Frantisek Plach