Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: ŁKS

Porządki po Stawowym, czyli 7 zadań dla Ireneusza Mamrota w ŁKS-ie

Autor: Mariusz Bielski
2021-03-07 23:05:24

Ireneusz Mamrot właśnie przejął ŁKS po Wojciechu Stawowym. Nie chcemy co prawda pisać, że teraz musi po nim posprzątać, aczkolwiek rzeczywiście wiele jest prac, które powinien wykonać. Jakie będą najważniejsze zadania nowego trenera?

1. Awansować

Banalne, ale to dość oczywiste, skoro przy al. Unii 2 w ogóle doszło do zmiany trenera. Zarządcy ŁKS-u najchętniej dostaliby się do Ekstraklasy bezpośredni, a nie przez baraże. I nie dziwota, przypadkowych ekip w nich nie będzie, bo I liga w tym sezonie jest cholernie mocno obstawiona. Oprócz łodzian na najwyższy poziom rozgrywkowy chętnie dostałyby się też takie drużyny jak GKS Tychy, Górnik Łęczna, Arka, Radomiak czy Miedź Legnica. A i jeszcze ze 2 kolejnych zespołów byśmy nie skreślali. Tabela jest płaska, na co też ŁKS musi uważać, bo nad 7. miejscem ma zaledwie 6 oczek przewagi, a kolejek pozostało jeszcze kilkanaście. Dwie wtopy i może być cieplutko, więc wyniki trzeba poprawić na już.

2. Być elastycznym

Ireneusz Mamrot zdecydowanie nie jest takim futbolowym romantykiem jak Kazimierz Moskal, a na pewno nie jak Wojciech Stawowy. Zatrudnienie go świadczy również o fakcie, iż prezes Salski stwierdził, że na możliwości drużyny i generalnie polski futbol trzeba spojrzeć mniej utopijnie, bardziej… Cóż, realnie. Czy to znaczy, że teraz ŁKS robi zwrot o 180 stopni, będzie skupiał się na defensywie i grał z kontry? Broń boże! Na pewno jednak będzie szukał większego balansu między obroną oraz atakiem. A patrząc na kadrę Rycerzy Wiosny będzie musiał dopasować taktykę do charakterystyki zawodników, nie zaś odwrotnie. Trudno wyobrazić sobie bowiem, aby łodzianie nagle zaczęli prezentować piłkę a’la Leszek Ojrzyński. Pirulo, Dominguez, Rygaard, czy nawet Sobociński z Morosem zamęczyliby się w takim sposobie gry. Na pewno zatem potrzebny będzie pewien kompromis między pryncypiami szkoleniowca, a typem piłkarzy, których poprowadzi.

3. Uszczelnić obronę

Trzeba chyba przeprowadzić jakieś badania genetyczne, by odkryć, czy obrońcy ŁKS-u popełniają tyle błędów ze względu na nieodpowiednie przygotowanie, czy po prostu mają błędy w DNA. W drugim wypadku nic niedałoby się zrobić, ale zakładając bardziej pozytywny scenariusz, Ireneusz Mamrot może nad tym popracować. Ba, musi! W ostatnich 9 spotkaniach łodzianie stracili 22 gole (średnio 2,44 na mecz) i ani razu nie zachowali czystego konta. Mając taki durszlak zamiast defensywy po prostu nie da się wywalczyć awansu. Najtrudniej będzie doprowadzić do porządku Macieja Dąbrowskiego, do którego nawet Stawowy zdążył stracić cierpliwość…

4. Dobrze wykorzystać nowe nabytki

Zimą na al. Unii 2 przybyli tacy gracze jak Janczukowicz, Marciniak, Rygaard oraz Ricardinho. Pierwszy już pokazał, że niezły z niego sęp pola karnego i potrafi zdobywać bramki z ochłapów. Takie, jakich często ŁKS-owi brakowało w ostatnich tygodniach czy nawet sezonach. Marciniak miał pecha, że doznał poważniejszej kontuzji, ale generalnie to solidny obrońca, w Ekstraklasie też jeszcze by pograł. Rygaard? Cholera, nie zdziwilibyśmy się, gdyby brało go np. Zagłębie Lubin lub inny klub z okolic środka tabeli Ekstraklasy. A na Widzew nawet nie wyszedł w podstawowej jedenastce… Bez sensu. Ricardinho przedstawiać nie musimy, w Wiśle Płock wiele razy pokazywał się jak kozak. W niedawnych derbach zresztą też – genialna była ta jego przewrotka. Widać, że piłka się go słucha zdecydowanie bardziej niż choćby Sekulskiego, o Corralu nie wspominając. Nie po to też jeszcze wcześniej pozyskano Domingueza i nie po to utrzymano Pirulo, aby z całą tą paką nie wywalczyć powrotu do Ekstraklasy. Nie mamy też wątpliwości, iż wspomnianych wyżej piłkarzy pozyskano właśnie z myślę o występach na najwyższym polskim poziomie rozgrywkowym. Trzeba ich tylko (i aż) odpowiednio wykorzystać, bo co do wyoskiej jakości – nie mamy wątpliwości wobec tych graczy.

5. Lepiej wykorzystać tych, co mieli stanowić o sile zespołu już wcześniej…

… a jednak z jakiegoś powodu nie uwalniają pełni potencjału. Pierwszy na myśl przychodzi Michał Trąbka. Pomocnik niby kreatywny, z naprawdę dobrą techniką, widzący sporo, aczkolwiek rzadko popisujący się jakimś błyskotliwym podaniem. Przecież takich piłek jak do Pirulo z Widzewem to on powinien próbować posyłać ze 3-4 razy na mecz! Tymczasem naprawdę dobre występy rozgrywającego możemy oglądać raz na 5-6 przypadków. Trochę za mało… Przemek Sajdak przeważnie bywa poprawny – tylko i aż, bo chyba zbyt często gra na alibi. Kolejny na liście jest Maciek Wolski, przez Stawowego uznawany za prawego obrońcę. Nie wiemy jakie plany co do niego ma Irenesz Mamrot, aczkolwiek na pewno przydałoby się w końcu znaleźć na niego konkretny pomysł, a nie wiecznie rzucać po pozycjach. Zwłaszcza, że momentami chlopak ten jakby się wyłączał, czego efektem są potem kuriozalne błędy w defensywie. Adrian Klimczak? Niby solidny boczny defensor, za którym Arka mogła przez pewien czas tęsknić, lecz ostatecznie też bez większego błysku. Zwłaszcza w kwestii ofensywnych liczb, a przecież lubi sobie pobiec do przodu. A to w sumie wierzchołek góry lodowej – w podobnym tonie dałoby się jeszcze napisać o Srniciu, Morosie czy nawet Sekulskim.

6. Nie kombinować

Zwłaszcza pod koniec rundy jesiennej Wojciech Stawowy wykonywał kilka akrobacji jeśli chodzi o dobór personalny jedenastki. Okej, czasem z konieczności, gdy nagle paru zawodników się wykartkowało lub zmagało z COVID-em. Eksperymenty bywały jednak… Zuchwałe, delikatnie mówiąc. Sajdak czy Nawotka jako fałszywe dziewiątki lub skrzydłowi, Wolski na prawej obronie, Dankowski na lewej, Gryszkiewicz na lewym boku, podobnie Trąbka, a ostatnio Janczukowicz… Nie dziwota, iż czasem poszczególni piłkarze nie za bardzo wiedzieli co mają robić. Lepiej byłoby, gdyby w przyszłości mogli się realizować raczej na swych nominalnych pozycjach. Zwłaszcza jeśli zespołu nie dotknie jakiś kontuzjowo-kartkowo-wirusowy kryzys.

OBSTAWIAJ 1 LIGĘ U NASZEGO PARTNERA BETSAFE!

7. Rozejrzeć się za nowym bramkarzem

Do spółki z Krzysztofem Przytułą oczywiście. Panowie powinni jednak pomyśleć o obsadzie tej pozycji w dłuższej perspektywie. Teoretycznie rękawicę pierwszeństwa po Malarzu mógłby przejąć Arndt, choć na ten moment trudno stwierdzić, czy chłopak się nadaje, czy nie. Po prostu zbyt rzadko dostaje szansę zaprezentowania swych umiejętności. Malarz natomiast ma 41 wiosen na karku, więc niebawem pewnie będzie kończył karierę. Zresztą, czasem widać u niego, że refleks już nie ten i nie dziwota. Przydałoby się też, aby jego następca trochę lepiej grał nogami, zwłaszcza jeśli Ireneusz Mamrot planuje pozostać przy obecnym stylu gry drużyny i budowaniu akcji od samego tyłu.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się