Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Bayern nie chce puścić Lewego. Kupcewicz: Czy Sousa miał wpływ na powołania? Trochimiuk ma prawo wrócić do sędziowania

Autor: zebrał Maciej Golec
2021-03-17 08:15:30

Najgorętszym tematem środowej prasy jest mecz Polaków na Wembley i pytanie, czy będą mogli w nim zagrać Robert Lewandowski, Krzysztof Piątek i ewentualnie Arkadiusz Milik. Wygląda na to, że w kwestii Roberta wszystko będzie zależeć od Angeli Merkel. W PZPN-ie nie tracą nadziei.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

„Niemcy nie chcą puścić Lewego”

Dopóki Niemcy nie zmienią obecnie obowiązujących przepisów związanych z koronawirusem, występ Roberta Lewandowskiego oraz Krzysztofa Piątka w spotkaniu z Anglią na Wembley będzie wykluczony. Co prawda jest kilka możliwości, że najlepszy piłkarz świata będzie mógł zagrać 31 marca w Londynie, ale PZPN oraz Lewy i Bayern mają coraz mniejsze pole manewru, bo są uzależnieni przede wszystkim od decyzji gabinetu kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Bardzo możliwe, że ostateczna decyzja, czy selekcjoner Biało-Czerwonych Paulo Sousa będzie mógł skorzystać z Lewandowskiego oraz Krzysztofa Piątka, a także grającego w Ligue 1 Arkadiusza Milika, zapadnie dopiero dzień przed wylotem do stolicy Anglii. Na razie jednak trzeba wychodzić z założenia, że najlepszy piłkarz świata nie dostanie zgody od klubu.

***

„Sawicki: Szukamy rozwiązania problemu”

Jak wygląda sytuacja dziś? 

Bayern, Hertha i OM muszą zwolnić Roberta Lewandowskiego, Krzysztofa Piątka i Arkadiusza Milika na rozpoczynające się w poniedziałek zgrupowanie reprezentacji Polski. Zawodnicy będą do dyspozycji selekcjonera na spotkania z Węgrami oraz Andorą. Kluby mogą się nie zgodzić na udział zawodnika, jeśli po powrocie do kraju musiałby udać się on na kwarantannę dłuższą niż pięć dni. Jesteśmy w kontakcie z federacją niemiecką oraz klubami naszych napastników i pracujemy nad rozwiązaniem tej sytuacji tak, by nikt nie był pokrzywdzony. Do Londynu wylatujemy dzień przed meczem i wyobrażam sobie, że rozmowy będą trwały do ostatniej chwili. Do tego czasu będziemy też obserwowali, jak i czy będą zmieniały się przepisy w poszczególnych krajach. Z tego co wiem, w Bawarii istnieje wyjątkowa ścieżka zwalniania niektórych osób z przymusowej kwarantanny – choć nie mówię, że zostanie on wdrożona w przypadku Roberta, bo na to jeszcze za wcześnie.

***

„Boniek: martwimy się na zapas”

„W tym momencie najważniejsze dla nas są mecze z Węgrami, a potem z Andorą. Anglią zajmiemy się później, nie ma co martwić się na zapas. Gdyby sytuacja potoczyła się nie po naszej myśli, będziemy mieć czyste sumienie, że zrobiliśmy wszystko, by zawodnicy polecieli do Londynu. Przypomnę, że kadra grała już bez Roberta i potrafiła np. zremisować 1:1 w Portugalii w Lidze Narodów”.

***

„Sousa: Najlepsi są napastnicy”

Praca z napastnikami klasy Lewandowskiego i Milika musi być dla pana dużym wyzwaniem. 

Kiedy Zbigniew Boniek zadzwonił z propozycją pracy w Polsce, od razu miałem same pozytywne myśli związane oczywiście z nazwiskiem kapitana. Ono jest pierwszym, które chyba każdemu przychodzi do głowy, kiedy pomyśli o piłkarskiej reprezentacji Polski. Doświadczenie piłkarza klasy Lewandowskiego jest fantastyczne dla trenera, jestem zadowolony, że będziemy mogli wzajemnie sobie pomóc osiągać sukcesy. Bardzo bym chciał, żeby reprezentacja Polski była w stanie kontrolować mecz i przeciwnika przez większość czasu, dłużej utrzymywać się przy piłce, być pod bramką rywala, stwarzać sporo sytuacji. Ale do tego będzie potrzebna odpowiednia organizacja w defensywie. Musimy pamiętać, że oczekiwania to jedno i one muszą odpowiadać profilom oraz umiejętnościom zawodników, którzy są do dyspozycji. Jedno z największych zadań, jakie czekają mnie w pracy z reprezentacją Polski, to ułożenie bloku obronnego. Ma być agresywny jak zawodnicy ofensywni i to jest wyzwanie, patrząc na piłkarzy. Przypominam, że defensywa to nie tylko obrońcy – zwracałem uwagę na skrzydłowych. Ważne, jak będą zachowywać się z piłką, ale i bez niej, jak będą wracać na swoją połowę, pomagać z tyłu, pilnować pozycji, nie zostawiać miejsca przeciwnikowi. Organizacja gry i odbudowa pozycji po stracie piłki będą miała kluczowy wpływ na wyniki dwóch najbliższych meczów. Jestem przekonany, że w kwalifikacjach to my częściej będziemy mieć inicjatywę, dlatego tak ważne będą reakcje i zachowania po stracie.

***

„Powrót boga. Ibra znowu w kadrze”.

39-letni snajper wraca do reprezentacji po ponad czterech i pół roku. Zrezygnował z gry w niej po finałach EURO 2016, ale od dłuższego czasu spekulowano, że może zmienić decyzję. Już przy okazji mundialu 2018 (Szwedzi doszli tam do ćwierćfinału) pojawiały się takie pogłoski, ale nic z tego nie wyszło. Jesienią Andersson i Ibrahimović spotkali się, porozmawiali, a efektem jest powrót żywej legendy do kadry. Uściślając, „Powrót Boga” – jak sam napisał na swoim koncie na Twitterze. – To znakomity piłkarz, najlepszy, jakiego mamy w Szwecji. Jestem bardzo szczęśliwy, że chciał wrócić do reprezentacji. Oprócz tego, co może dać na boisku, wniesie ogromne doświadczenie i pozytywnie wpłynie na pozostałych zawodników naszej drużyny – powiedział Andersson.

***

„Pomocnicy naszego asa”

W czterech ostatnich zwycięskich meczach aż siedem goli strzelił Robert Lewandowski. Nie zdołałby tego dokonać, gdyby nie pomoc kolegów, a zwłaszcza Leona Goretzki i Thomasa Müllera. Imponujące są zwłaszcza statystyki tego pierwszego – dwa gole i pięć asyst w tych spotkaniach. Ten drugi może pochwalić się trzema podaniami, po których padały bramki dla Bayernu, tyle że wystąpił w trzech z czterech meczów, bo w pierwszym starciu w Rzymie jeszcze nie mógł zagrać z powodu koronawirusa. Ten wcześniej dopadł także Goretzkę.

Więcej TUTAJ

***

„Zbudowali mur londyński”

W 12 spotkaniach pod wodzą Niemca The Blues stracili tylko dwa gole. A właściwie pozwolili rywalowi strzelić zaledwie jednego, ponieważ druga bramka to pech Antonio Rüdigera, który w meczu z Sheffield Utd (2:1) przypadkowo skierował piłkę do własnej bramki. Jedynym menedżerem Chelsea, który wcześniej zbudował taki mur pod własną bramką, był Jose Mourinho, którego drużyna w sezonie 2004/05 również straciła dwie bramki w tym samym okresie pracy. – Trener powiedział, żebyśmy poczuli się komfortowo i wierzyli w siebie – mówi obrońca The Blues Andreas Christensen.

Więcej TUTAJ

***

„Fatalny start Pasów”

Po poniedziałkowej wygranej Stali Mielec nad Podbeskidziem Bielsko-Biała (2:1) w PKO BP Ekstraklasie został już tylko jeden zespół, który po wznowieniu rozgrywek jeszcze nie zdołał pokonać żadnego z rywali. Fatalna passa Cracovii rozpoczęła się w poprzednim roku i trwa do dziś. W 2021 Pasy uzbierały cztery punkty i pod tym względem są najgorsze w lidze.

W rundzie wiosennej pozytywów w grze Cracovii trzeba szukać przede wszystkim w meczach Pucharu Polski. Pasy w 1/8 finału pokonały Wartę (1:0), a w 1/4 finału pewnie wygrały z Chojniczanką (3:0). Dzięki temu Cracovia wciąż ma szansę na obronę trofeum i wywalczenie miejsca w eliminacjach europejskich pucharów. Kibice Pasów mogą być też zadowoleni z dwóch zimowych wzmocnień. Co prawda Luis Rocha w debiucie dostał czerwoną kartkę, ale od tamtej pory znacznie się poprawił i wypełnił lukę na lewej stronie defensywy. Również Jakub Kosecki wniósł do gry Cracovii sporo ożywienia. Wyróżniającymi się postaciami są także Karol Niemczycki, Pelle van Amersfoort i Sergiu Hanca.

Więcej TUTAJ

***

„Żelazne nerwy Lavicki”

We wtorek wrocławska „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że nowym szkoleniowcem na pewno zostanie Maciej Skorża, bo władze klubu doszły już z nim do porozumienia, a jedyną kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje czas wymiany pierwszego trenera. Prezes Śląska Piotr Waśniewski stanowczo jednak temu zaprzecza. – Jedyną władzą, która obecnie zwalnia trenera Lavičkę, jest czwarta władza, czyli media – mówi szef klubu. 

– Jest zupełnie naturalne, że kiedy drużyna nie wygrywa, nie gra porywającego futbolu, to w klubie toczą się dyskusje na temat środków zaradczych, a wśród nich po pewnym czasie musi pojawić się też opcja ewentualnej zmiany trenera. Nie zaprzeczyłem kiedyś tym oczywistym procesom i nagle rozpętała się medialna licytacja, kto zastąpi trenera Lavičkę. Choć ja nie twierdzę, że zostanie zwolniony, w ogóle nie podnoszę tego tematu – dodaje Waśniewski.

Więcej TUTAJ

***

„Bugajski: Ten arbiter ma prawo wrócić”

Sędzia uniewinniony prawomocnym wyrokiem nie powinien powiększać stada czarnych owiec słusznie eliminowanych z PZPN. Sprawa jest cokolwiek niezręczna, ale tym bardziej należy ją załatwić – Radosław Trochimiuk zasługuje na powrót do sędziowania w ekstraklasie, a jedynym warunkiem, który musi spełnić, powinno być zaliczenie wszystkich niezbędnych testów i egzaminów. Jego historia to trwające ponad dziesięć lat zabiegi o oczyszczenie z posądzeń o przyjęcie łapówki, co w przypadku sędziego jest czynem w zasadzie dyskwalifikującym.

Więcej TUTAJ

„SPORT”

„Powołania, czyli co autor ma na myśli”

Szerokim echem odbiło się również powołanie dla Kamila Grosickiego. Wszyscy wiemy, że piłkarz ten w reprezentacji Polski rozegrał wiele dobrych spotkań i w ostatnich latach jest jej kluczowym zawodnikiem. Ale ostatnio nie gra w klubie. Mało tego, nie siedzi nawet na ławce rezerwowych w spotkaniach West Bromwich Albion, z którego w ostatnim okienku transferowym mógł odejść, ale zdecydował się zostać w Premier League. Co na to Paulo Sousa? - Grosicki to ważny zawodnik, który ma wielkie doświadczenie. Chciałbym też wyróżnić jego cechy przywódcze. Wiem, że będzie wartością dodaną w naszej drużynie - powiedział Portugalczyk. Sęk jednak w tym, że „Grosik” spędził w tym sezonie na boiskach angielskiej ekstraklasy – uwaga - 149 minut! Następnych przed meczami reprezentacji już nie będzie. Jego zespół najbliższe spotkanie rozegra dopiero na początku kwietnia. Piłkarz jest już w Polsce i może przygotowywać się do zgrupowania reprezentacji, które rozpoczyna się oficjalnie od najbliższego poniedziałku.

***

„Kupcewicz: Czy Sousa miał wpływ na powołania?”

W kadrze na mecze w eliminacjach mistrzostw świata jest aż czterech środkowych obrońców. To może oznaczać, że nowy selekcjoner będzie chciał grać na trzech środkowych defensorów?

Trudno powiedzieć, wyjdzie to w praniu. Swoją drogą ciekawe, czy na te powołania Sousa miał sam wpływ. Nie chcę wywoływać jakiejś afery, że ktoś mu pomagał, ale proszę zobaczyć, on jest na stanowisku kilka tygodni. Facet zobaczył kilka meczów w naszej lidze i się pewnie załamał. A proszę powiedzieć, kogo z Pogoni by pan teraz powołał? Jest dwójka zawodników, z których jeden jest młody, perspektywiczny, ale nawet w lidze nie występuje, a gramy w eliminacjach mistrzostw świata. Czy to jest czas na sprawdzanie tych chłopaków? Całe szczęście, że nasza grupa w eliminacjach mistrzostw świata nie jest taka mocna. Mnie, jak mówię, brakuje przede wszystkim dwójki Kędziory i Walukiewicza.

***

„Runjaić dogonił śląską legendę”

Coś ostatnio drgnęło w polskiej ekstraklasie, bo kluby nie są już tak skore do zwalniania szkoleniowców. Oczywiście nadal zdarzają się przypadki decyzji nieprzemyślanych i zbyt impulsywnych, jednak fakty są takie, że obecnie aż sześciu trenerów pracuje w swoich klubach co najmniej trzy lata - najdłuższy staż ma Marek Papszun (Raków, prawie pięć lat!), potem Marcin Brosz (Górnik), Michał Probierz (Cracovia), Waldemar Fornalik (Piast), właśnie Runjaić, a także Piotr Stokowiec (Lechia).

Licząc wszystkie spotkania urodzonego w Wiedniu niemieckiego szkoleniowca chorwackiego pochodzenia, wyjdzie ich dokładnie 123 - 6 Pucharu Polski i 117 meczów ekstraklasowych, o które chodzi się w tym właśnie tekście. Jak bowiem doniósł portal statystyczny Ekstrastats, w połączeniu z lubującym się w cyfrach Wojciechem Frączkiem z TVP, Runjaić w tej klasyfikacji wyprzedził śląską legendę Pogoni, trenera Eugeniusza Ksola, który „portowców” w najwyższej klasie rozgrywkowej prowadził 116 razy. Ksol urodził się w Chorzowie w 1933 roku i choć piłkarską karierę zaczynał w Ruchu, to wystąpił w jego szeregach ledwie raz, w młodym wieku trafiając do Szczecina, z którym związał się na resztę swojego życia.

***

„Osamotniony lider”

W rundzie wiosennej Lopez ponownie stał się liderem ofensywy trzeciej drużyny ligi. Zachwyca swoją skutecznością, szczególnie ze stałych fragmentów gry. Piłka po jego uderzeniach albo ląduje w siatce, albo też - odbita przez bramkarza - trafia do jego kolegów w obrębie pola karnego, którzy z lepszym bądź gorszym skutkiem ją dobijają. Ale poza stałymi fragmentami trudno rozpływać się nad jego dyspozycją. Nadal daleko mu do formy z października. Wtedy jednak częstochowianie mieli bufor w postaci innych ofensywnych piłkarzy, którzy swoją postawą mogli przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść. Obecnie nie ma zawodnika, który wsparłby Lopeza. Ofensywie Rakowa brakuje obecnie skuteczności. Jeżeli drużyna utrzymać miejsce na podium, musi się to zmienić.

***

„Waga była ogromna”

Jakie wnioski muszą wyciągnąć bielszczanie po spotkaniu w Mielcu? Przede wszystkim nie mogą tracić goli w taki sposób, w jaki stracili. Pierwsze trafienie Stali wynikało z braku asekuracji Michala Peskovicia, który obronił strzał Roberta Dadoka, ale nie miał już szans przy uderzeniu Krystiana Getingera. - Tylko chyba on sam wie, jak to trafił – kręcił głową po meczu Robert Kasperczyk. Drugi stracony gol również nie powinien paść. Nie dość, że bielszczanie nie wybili piłki i nie oddalili zagrożenia, co powinni uczynić, to na dodatek Milan Rundić przeszkodził Peskoviciowi w skutecznej interwencji. Wygląda więc na to, że przed ostatnim meczem w marcu sztab szkoleniowy Podbeskidzia ma o czym myśleć. To będzie kolejne istotne spotkanie dla „górali”, choć zespół ten mniej ważnych meczów do końca sezonu grał nie będzie.

***

„Bilans na styku”

Skoro już jesteśmy przy bramkach zdobywanych w końcówkach meczów... Odkąd szkoleniowcem wrocławskiej jedenastki został Vitezslav Laviczka, bilans bramek strzelonych i traconych przez Śląsk po 80 minucie meczu jest korzystny. W okresie pracy Czecha jego zespół w końcówkach spotkań strzelił 18 goli, a stracił jednego mniej. Przysporzyło to wrocławianom 16 punktów, a w analogicznym czasie stracili „tylko” 13 „oczek”. Wychodzi zatem czarno na białym, że bilans zysków i strat jest korzystny dla podopiecznych Vitezslava Laviczki, chociaż różnice są minimalne.

***

„Krawczyk się rozpędza”

Dzięki niedzielnej wygranej 2:0 z Zagłębiem Lubin, „górnicy” wrócili na 5. miejsce w tabeli, które zajmowali po pierwszej części rozgrywek. Jednym z bohaterów meczu był Piotr Krawczyk, który efektownym uderzeniem pod poprzeczkę otworzył wynik spotkania z „miedziowymi”.

O bramce zdobytej w niedzielnym spotkaniu powiedział: - Michał Rostkowski dograł taką piłkę, że wystarczyło przyjąć i strzelić. Moje przyjęcie nie było może perfekcyjne, ale strzał był lepszy, piłka znalazła drogę do bramki i to jest najważniejsze - mówił po spotkaniu z lubinianami 26-letni napastnik Górnika, który do Zabrza został sprowadzony latem 2019 roku. 

***

„Głowy wysoko w górze”

Pierwszy tydzień marca zapowiadał, że w Cracovii zbliża się czas wiosennego przesilenia. Świadczyła o tym zarówno pewna wygrana 3:0 w ćwierćfinałowym spotkaniu Pucharu Polski z II-ligową Chojniczanką, jak i bezbramkowy remis wywalczony w wyjazdowym spotkaniu z Rakowem Częstochowa. Forma wychowanka FCM Targu Mures też wyraźnie idzie w górę, o czym świadczy nie tylko efektowna bramka zdobyta uderzeniem z 20 metra, ale także widowiskowa przewrotka, po której dobrze interweniował bramkarz Śląska. 

- Przełamanie przyjdzie - zapewnia rumuński pomocnik. - Skupiamy się na treningach, na których ciężko pracujemy i wierzymy, że efektem będzie ten moment, w którym pojawi się zwycięstwo. W piłce nożnej jednak nie da się tego zaplanować czy przewidzieć. Mieliśmy trudną sytuację związaną z kontuzjami i zachorowaniami na COVID. Dlatego teraz musimy pracować jeszcze ciężej, żeby wyjść z tego dołka. Nie wiem więc, kiedy, ale jestem przekonany, że to, co robimy, zaprocentuje.

***

„Zwolniony po zwycięstwie”

Brehmer został wczoraj poproszony, by o 11.30 stawić się w gabinecie zarządu. Jak relacjonuje, tam usłyszał m.in., że jednym z powodów zwolnienia jest fakt, iż nie chce już z nim współpracować zespół. Nieoficjalnie mówi się, że szkoleniowiec miał drobny zatarg z bramkarzem Mateuszem Kuchtą oraz nałożył na zespół karę po nieudanym starcie rundy wiosennej, która jednak została po wygranej z Zagłębiem (2:0) znacznie zliberalizowana.

„Na mieście” pojawiały się nawet plotki, że drużyna w ubiegłym tygodniu dwukrotnie odmówiła wyjścia na trening. - Bzdura. To wymysł poszukiwaczy sensacji - mówi prezes Lisiński, którego pytamy, czy u podstaw decyzji rzeczywiście stała m.in. nikła wola piłkarzy do dalszej współpracy z Dietmarem Brehmerem. - Nie chciałbym komentować żadnych wypowiedzi trenera - ucina szef Odry, dla którego to pierwsze zwolnienie szkoleniowca w tej roli.

***

„Może to kwestia presji”

- ŁKS jest teraz najważniejszy, walczymy o powrót do ekstraklasy i wierzę, że nam się ta sztuka uda, ale Zagłębie jest mi wciąż bliskie i chciałbym, aby ten zespół walczył o zupełnie inne cele. Trudno mi powiedzieć, dlaczego sytuacja jest tak zła. Gdyby nie fakt, że ligę opuszcza tylko jeden zespół, to byłoby naprawdę źle. Już w zeszłym sezonie graliśmy poniżej oczekiwań, niemal do końca rozgrywek walczyliśmy o utrzymanie, ale nie byliśmy na dnie. Teraz jest doświadczony trener, są piłkarze, zimą dokonano przemyślanych transferów, a mimo to nie ma wyników – podkreśla Nawotka.

***

„Wojny gabinetowe”

DFB na pewno chciałby trenera Bayernu, tak samo jak 56-latek chętnie zostałby selekcjonerem. Jego kontrakt obowiązuje jednak do czerwca 2023 roku, choć oczywiście jest to przeszkoda czysto formalna, a kluczowe w całej tej układance mogą być relacje, jakie panują w monachijskich gabinetach. Prezes Bayernu Karl-Heinz Rummenigge jest wielkim zwolennikiem Flicka, a ostatnio powiedział, że: - Bylibyśmy szaleni, jeśli przedwcześnie pozwolilibyśmy odejść naszemu szkoleniowcowi. Wydaje mi się, że doniesienia o decyzji DFB, wedle której Związek nie chce zakontraktować osoby, która 30 czerwca będzie miała obowiązującą umowę, są prawdziwe i... słuszne. Jesteśmy w trakcie jednego z najlepszych momentów w historii Bayernu, a każde porozumienie obliguje obie strony zarówno do praw, jak i obowiązków - mówił Rummenigge.

***

„Bardziej formalność niż cud”

Ubiegłoroczni finaliści Ligi Mistrzów, Paris SG i Bayern Monachium, fazę pucharową rozpoczęli do wyjazdowych zwycięstw 4:1 w Barcelonie i Rzymie. Przy takich wynikach mecze rewanżowe stają się formalnością. Dopełnił jej przed tygodniem Paris SG, teraz kolej na Bayern. Zrobi następny krok w kierunku obrony trofeum, a Robert Lewandowski będzie mógł powiększyć bramkowy dorobek. Najskuteczniejszy zawodnik poprzedniej edycji teraz w 5 meczach zaliczył 4 trafienia. Ostatnie z nich trzy tygodnie temu z Lazio.

***

„Atleti musi odrabiać”

Thomas Tuchel, niemiecki szkoleniowiec, który od końca stycznia pracuje w Chelsea, nadal jest niepokonany w nowym miejscu zatrudnienia. Były trener m.in. Borussii Dortmund i PSG zdążył już rozegrać 12 spotkań w roli opiekuna „The Blues”. Wygrał 8 meczów, a 4 zakończyły się remisami. „Niebiescy” pod jego wodzą imponują szczególnie w defensywie, bo stracili zaledwie dwa gole. Co ciekawe, do siatki zespołu ze Stamford Bridge udało się trafić drużynom, które ostatnio w rozgrywkach Premier League dołują. A mianowicie ostatniemu w tabeli Sheffield United, a także Southamptonowi. Co więcej, oba te mecze Chelsea rozegrała na wyjazdach. Oznacza to, że w pięciu spotkaniach u siebie pod wodzą Tuchela londyńczycy bramki jeszcze nie stracili.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się