Autor zdjęcia: Własne
Boniek: Sousa umiał wytłumaczyć swoje powołania. Król: Nie kupuję psychologów w piłce. Błąd: W ratowaniu córki nie jesteśmy sami
Wywiad ze Zbigniewem Bońkiem o sytuacji Lewandowskiego czy Milika, z Adrianem Błądem o ratowaniu życia córki, z Jakubem Bartkowskim o życiowej formie, z Grzegorzem Królem o możliwościach Lechii, z Sebastianem Milą o Kozłowskim… A do tego jeszcze stulecie Rakowa, historia Scaleta i wiele innych ligowych czytadeł. Zapraszamy!
PRZEGLĄD SPORTOWY
„Zbigniew Boniek: Nie tylko Bayern będzie decydował”
Jakie są szanse na występ Roberta Lewandowskiego przeciwko Anglii?
Zacznijmy od tego, że dziś problem mamy nie tylko my i Robert, dotyczy on większości reprezentacji. Niemcy zaczynają zgrupowanie i nie przyjeżdża czterech zawodników z ligi angielskiej. Austriacy też są zdziesiątkowani. Jeśli zawodowych piłkarzy kontroluje się niemal dzień w dzień, powinna istnieć jakaś furtka, która ułatwiałaby graczowi życie w takich sytuacjach. Inna sprawa, że w ogóle nie rozumiem podejścia do tematu ewentualnej nieobecności Lewandowskiego na Wembley, bo przecież najpierw rozgrywamy inne mecze. W Polsce czujemy się Brazylią. Wydaje nam się, że z każdym, z wyjątkiem pięciu czy sześciu najmocniejszych reprezentacji, wygramy na luzie. Pokonajmy najpierw Węgrów i Andorę, a dopiero później skoncentrujmy się na Anglii.
Temat jest gorący, bo brak Lewandowskiego w starciu z Wyspiarzami byłby ogromnym osłabieniem.
I tu się z panem zgadzam. Natomiast, jeśli wystąpi taka konieczność, będziemy musieli polecieć bez niego. W Lidze Narodów przeciwko Portugalii graliśmy bez Lewego i kilku innych zawodników, a mimo to udało się wywalczyć korzystny dla nas remis. Wielka dyskusja na temat Roberta w kontekście Anglii jest teraz naprawdę nie na miejscu. Pracujemy nad tym, by zagrał. Jesteśmy w kontakcie z UEFA. Wysłaliśmy dokumentację z informacjami, jak przygotujemy zawodników do meczu. Więcej zrobić nie możemy. Jest jeszcze inna kwestia, o której się nie mówi: co w przypadku, jeśli Lewandowski przekaże Bayernowi, że leci do Anglii mimo późniejszej kwarantanny? Przecież może to zrobić. Załóżmy, że mówi monachijskim działaczom: „Najwyżej nie zagram w dwóch albo trzech meczach, świat się nie zawali”
Paulo Sousa zaskoczył pana powołaniami?
Nie wywierałem na niego żadnego nacisku. Gdybym chciał to zrobić, pewnie powiedziałbym: „Weź Tomka Kędziorę, regularnie gra w Dynamie Kijów”. Kartkę z listą nazwisk dostałem pół godziny przed jej ogłoszeniem. Rozmawiałem z selekcjonerem dopiero po fakcie i każdą swoją decyzję potrafił logicznie wytłumaczyć.”
***
„Jakub Bartkowski: Były myśli – co to będzie?!”
„Grał pan kiedyś lepiej niż w ostatnich miesiącach?
Wiadomo, jak to często jest z oceną grania – determinują ją liczby. I w moim przypadku pod tym względem na pewno jest najlepiej. Teraz znajduje się to na takim poziomie, na jakim bym chciał. Ale czy nigdy nie grałem lepiej? Trudno powiedzieć. Nie potrafi ę sobie przypomnieć, by był pan tak aktywny w ataku jak w minionych tygodniach.
Obecnie w Pogoni wyrósł pan na jedną z kluczowych postaci ofensywy i bardzo często jest pan pod polem karnym rywali. Wcześniej tego nie było.
To prawda, od pewnego czasu widać, że w każdym spotkaniu staram się uczestniczyć w atakach. Odważniej zapędzam się pod szesnastkę przeciwników. Być może faktycznie wcześniej było tego za mało i właśnie dlatego trener Kosta Runjaic nie zawsze na mnie stawiał.
Skąd ta zmiana? Runjaic rozmawiał albo pracował z panem indywidualnie?
Tak naprawdę trener od zawsze wymagał ofensywnej gry od bocznych obrońców. W trakcie odpraw pomeczowych dostawałem feedback, że powinienem być aktywniejszy w ataku. Jednak nie mieliśmy indywidualnych spotkań albo rozmów na ten temat. Znałem oczekiwania trenera, przyjmowałem jego uwagi i próbowałem wcielić w życie. Według mnie to normalna kolej rzeczy. Tak to z reguły wygląda. Wydaje mi się, że w defensywie od dawna prezentowałem solidny poziom, a ostatnio udało mi się przekuć teorię w praktykę i stałem się skuteczniejszy też w ofensywie. Faktycznie pod tym względem da się dostrzec różnicę w mojej grze.”
Więcej TUTAJ
***
„Grzegorz Król: Lechia ma za dobry zespół, by nie wygrywać”
„Czwarte miejsce Lechii odzwierciedla jej kadrowy potencjał?
Lechia ma za dobry zespół, by nie wygrywać. Serię rozpoczęła przekonującą wygraną z Rakowem, drużyna uwierzyła w siebie i poszło. Zrobiła się fajna atmosfera, bo jak są wyniki, to humory dopisują. I gra się znacznie łatwiej. Nie słychać też o jakichś finansowych opóźnieniach wobec piłkarzy, chociaż... nie jest to zakulisowa wiedza. W szatni nie mam nikogo „swojego”, bo Piotr Stokowiec wyczyścił wszystkich z mojej ekipy (śmiech). Do gry wrócił Udovičić, a sądzę, że zespół będzie miał pożytek z Josepha Ceesaya. Sporo potrafi młody Janek Biegański i wiem, że jest chętny do ciężkiej pracy. Zasłużenie dostał powołanie do kadry U-21. Jeśli będzie się tak rozwijał, podejrzewam, że pobędzie w Lechii góra rok, bo ktoś wyciągnie po niego ręce. Tylko ta pandemia… Piłkarz dałby z siebie trochę więcej, mając wsparcie kibiców. Chora sytuacja z tym wirusem, obostrzeniami...”
Więcej TUTAJ
***
„Powrót do roli dominatora?”
„W pięciu z sześciu minionych sezonów losy tytułu rozstrzygały się w ostatniej serii spotkań. Od rozgrywek 2013/14, kiedy Legia wyprzedziła Lecha o dziesięć punktów, nie zdarzyło się, by na mecie wicemistrz tracił do mistrza więcej niż pięć punktów. W ubiegłym sezonie Legia zapewniła sobie tytuł dwie kolejki przed końcem, ale po ostatniej serii miała tylko trzy punkty więcej od Lecha, bo na koniec trener Aleksandar Vuković wystawiał zmienników i młodych graczy. Obecna Legia ma szansę zdominować ekstraklasę.”
Więcej TUTAJ
***
„Dwa trenerskie światy”
„Możliwe, że w przyszłym sezonie oba zespoły będzie budował już ktoś inny. Probierz całkiem niedawno jedną nogą był poza klubem. Po przegranym 0:1 ligowym spotkaniu z Wartą szkoleniowiec w trakcie konferencji prasowej wypalił, że jest zmęczony i rezygnuje z pracy w Cracovii. 48-latek nie wziął jednak pod uwagę, że owszem, ma przy Kałuży sporo do powiedzenia, ale nie w każdej kwestii. Jego dymisję zablokował Janusz Filipiak i Probierz przynajmniej do końca sezonu będzie trenerem Cracovii. Co będzie dalej? Trudno przewidzieć, ale patrząc na wyniki i kadrę Pasów, nie obędzie się bez kolejnej rewolucji, niezależnie od tego, kto będzie prowadził zespół. Fornalik, choć z zupełnie innych powodów, też może zmienić pracę. Po sezonie kończy się jego kontrakt z Piastem i możliwe, że będzie chciał poszukać nowych wyzwań. – Zasłużył na szansę pracy w największych polskich klubach – kończy Baszczyński.”
Więcej TUTAJ
***
„Mickey po liftingu”
„Sprowadzenie Bednarka na Bułgarską było dla van der Harta jasnym sygnałem, że po powrocie do zdrowia wcale nie może być pewien miejsca w pierwszym składzie. Żeby wrócić do wyjściowej jedenastki, nie będzie wystarczyła zgoda od sztabu medycznego. Trzeba będzie mieć też tę od trenerów, mających w kadrze jeszcze jednego doświadczonego i w dodatku całkiem niezłego golkipera. – Taki był plan klubu, by mieć w zespole dwóch równorzędnych bramkarzy, pasujących do koncepcji Lecha. Dziś widać, że to przyniosło skutek, bo przy Bułgarskiej nie muszą się martwić o obsadę tej pozycji – dodaje Kotorowski. – Tak naprawdę to był ryzykowny ruch – ocenia z kolei Radosław Majdan – Ja nie lubiłem, gdy rezerwowy miał podobne umiejętności. Wolałem mieć pewność i spokój, że jeśli popełnię jeden, dwa błędy, dalej będę grał. Przy równorzędnych bramkarzach już takiej opcji nie ma, bo trener może sobie pozwolić na zmianę po pierwszej wpadce – tłumaczy Majdan.”
Więcej TUTAJ
***
„Jadą do Poznania pod wodzą strażaka”
„Towarzystwo zachichotało, chociaż nikomu nie było do śmiechu. Piłkarze dostali ochrzan za beznadziejny poziom, zaś argument kapitana Tarasa Romanczuka, iż zespół walczy, kibiców zupełnie nie przekonał. „Wy macie grać w piłkę, a nie walczyć!” – poinstruowali graczy i dodali: „A jeśli komuś się nie podoba zarabianie kupy kasy, to oddawać dresy i wyjazd z Białego, bo to nie dom spokojnej starości ani przytułek!”. Chwilę wcześniej oberwało się szkoleniowcowi, też za mityczną „walkę” (jego zdaniem chęci do niej nie sposób odmówić podopiecznym). Do tej pogadanki wkradł się akcent kabaretowy, gdy Zając próbował przetłumaczyć kibicom: „Gdyby nie wirus, który zaatakował drużynę, walczylibyśmy o mistrzostwo Polski”. Napisalibyśmy, że śmiechom nie było końca, lecz po jednym wybuchu trener usłyszał, iż u sympatyków Jagi całkowicie stracił zaufanie i że jeśli ma honor, niech poda się do dymisji.”
Więcej TUTAJ
***
„Człowiek, który musi mieć władzę”
„Dopiero za drugim podejściem Kolew zdołał znaleźć u nas pracę, lecz musiał obniżyć sobie poprzeczkę. Skusiła się na niego I-ligowa Stal i okazało się, że nie trzeba odpalać promocyjnych fi lmików w internecie, by zobaczyć, że Bułgar jednak potrafi strzelać. Potem był dobry sezon w ekstraklasowej Sandecji (siedem goli) i... kompletna flauta. Przez półtora roku w Arce i Rakowie z różnych powodów grał niewiele, no a nawet jeśli grał, to w sumie zdobył ledwie jedną bramkę. Ubiegły rok spędził w lidze kazachskiej, w której nic nie strzelił. W tym momencie do historii Kolewa wkroczył Leszek Ojrzyński, który zimą wziął pod uwagę różne przesłanki i wyszło mu, że Bułgar w jego drużynie będzie przydatny. Intuicja na razie go nie zawodzi, napastnik z Sofii znowu zaczął trafiać, choć na razie robi to tylko w przegranych meczach.”
Więcej TUTAJ
***
„Klub wykuty w cieniu kominów”
„3. Pierwszy pobyt w ekstraklasie 1994 rok – Raków po raz pierwszy w historii awansował do ekstraklasy, wówczas nazywanej I ligą.
Awans częstochowianie zapewnili sobie już dwie kolejki przed końcem sezonu po zwycięstwie 6:1 na własnym stadionie z Arką Gdynia. – Wiecie panowie, najpiękniejsze jest dzieło tworzenia. A nam w Rakowie udało się coś stworzyć – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Zbigniew Dobosz. W najwyższej klasie rozgrywkowej Raków spędził cztery kolejne lata. W sezonie 1995/1996 Czerwono-Niebiescy zajęli najwyższą lokatę w historii ekstraklasowych występów – ósmą.
M. MAGIERA: Cudowny sezon 1993/94. Ten sen zaczął się od takiego bardzo ważnego spotkania ze Śląskiem Wrocław. To był mecz w Częstochowie i wygrana 1:0. Piekielnie trudne zawody. Po tym wyniku wszyscy zaczęli zdawać sobie sprawę, że może wydarzyć się coś wielkiego. Zwieńczeniem wszystkiego był mecz z Arką Gdynia i triumf 6:1 gwarantujący awans. Z tego co pamiętam, Waldek Żebrowski strzelił wtedy cztery gole. Była ogromna feta i chłopaki biegali dookoła boiska z pucharem od prezydenta Częstochowy. Dla mnie to było duże przeżycie, bo Jacek był już pełnoprawnym członkiem pierwszej drużyny, a nasz tata – Tadeusz od dobrych siedmiu, ośmiu lat był kierownikiem drużyny.”
***
„Misja francuskiego łącznika”
„W tym roku otworzyły się dla niego nowe możliwości. Czeski trener docenia jego uniwersalność. – Najlepiej się czuję jako środkowy pomocnik, może być jako „ósemka”, bo pamiętając o zadaniach defensywnych, lubię się też podłączyć do ataku. Odpowiada mi gra blisko bramki rywala, piłka mnie szuka, czuję, gdzie za chwilę może być. Ale wiadomo, że pomijając obronę, w Śląsku grałem już na każdej pozycji: jako napastnik, ofensywny, środkowy i defensywny pomocnik. Na skrzydle też zagrałem. W ostatnim meczu poprzedniego sezonu z Lechią Gdańsk byłem nawet skrzydłowym, jednak otwarcie przyznaję, że to raczej nie dla mnie – uściśla na wszelki wypadek.”
Więcej TUTAJ
***
„Warta ma komfort”
„Karny. Ten był wyjątkowy, bo w bramce stał Artur Boruc. – Była to dla mnie duża satysfakcja, bo naprzeciwko stał zasłużony bramkarz. Grał w dobrych klubach, ma spore umiejętności, więc fajnie było strzelić takiego karnego. Podszedłem jednak do niego bez większych nerwów – mówi pomocnik, który według pomeczowego raportu był najlepszym piłkarzem gości. Przebiegł najwięcej kilometrów ze wszystkich (12,03 km). Zadanie miał trudne, bo w środku pola zabrakło Łukasza Trałki (kartki) i Michała Kopczyńskiego (kontuzja). Jego dobry występ przyćmił jednak Filip Mladenović, który ma patent na Wartę. Jesienią zdobył bramkę i zaliczył asystę, teraz poprawił wynik o jedno trafienie.”
Więcej TUTAJ
***
„Krakowsko-mielecka linia tranzytowa”
„Stadiony Wisły Kraków i Stali Mielec dzieli niecałe 140 kilometrów. Ta niewielka, jak na polskie warunki, odległość sprzyja wymianie piłkarzy pomiędzy 13-krotnymi mistrzami Polski a tegorocznym beniaminkiem. Z transferów korzystają oba kluby. Drogę z Krakowa do Mielca i odwrotnie pokonują nie tylko zawodniocy, ale i trenerzy. Najświeższym przykładem jest Damian Pawłowski. Pomocnik został wypożyczony przez Biało-Niebieskich z Wisły na początku trwającego sezonu. Wychowanek Pogoni Szczecin początkowo regularnie dostawał w Stali szansę, wchodząc z ławki rezerwowych, jednak od końca stycznia nie pojawił się na ekstraklasowych boiskach ani na chwilę. Podczas kadencji trenera Leszka Ojrzyńskiego rozegrał w lidze niewiele ponad 60 minut. Pół roku przed Pawłowskim taką samą drogę przeszedł Jakub Bartosz. Defensor trafi ł na Solskiego na zasadzie transferu definitywnego w zimowym oknie. Zawodnik z Myślenic w rudzie wiosennej zagrał w sześciu meczach ligowych i po awansie Stali do ekstraklasy powrócił w okolice Krakowa, podpisując umowę z Puszczą Niepołomice. W ostatnich latach najbardziej udaną transakcją na linii Wisła-Stal było wypożyczenie przez mielczan Krzysztofa Drzazgi w trakcie rundy wiosennej sezonu 2016/17.”
Więcej TUTAJ
***
„Adrian Błąd: Rozgrywam najważniejszy mecz w życiu”
„Od poprzedniego tygodnia ta walka może chociaż trochę jest łatwiejsza, bo bardzo dużo osób zaangażowało się w pomoc Hani. Spodziewał się pan aż takiego odzewu, gdy zamieszczał post o zbiórce na leczenie waszej córki?
To dla nas wielki szok. Zgłosiliśmy Hanię do fundacji, trochę czasu zajęło, zanim sprawdzili wszystkie papiery. W ubiegłym tygodniu, gdy już ją przyjęli, wrzuciłam na Twittera informację o zbiórce. Pomyślałem, że nie zaszkodzi, że może ktoś nie złożył jeszcze oświadczenia podatkowego, przekaże 1 procent na ten cel. To, co się jednak wydarzyło, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Schodzę z treningu i mam codziennie 300-400 powiadomień z Facebooka, Twittera, nieodebranych połączeń. Dzwonią najróżniejsi ludzie, z klubów ekstraklasy, pierwszej, drugiej ligi z propozycjami pomocy, zapytaniami, jak mogą nas wesprzeć. Już kilka dni po stworzeniu na Facebooku strony „Pomoc dla Hani” zaczęły do nas napływać koszulki na licytację tak znanych osób, że byliśmy totalnie zaskoczeni. Wiem, że Łukasz Piszczek zbiera podpisy kolegów z Borussii Dortmund, bardzo pomaga mi Wojtek Herman, który jest fi zjoterapeutą Rakowa i reprezentacji Polski, załatwia t-shirty piłkarzy, Filip Jagiełło i Jarek Kubicki też bardzo mi pomagają, odzywają się moje byłe kluby, jak Zagłębie. W Lubinie chcą wypuścić moje nazwisko na limitowanej koszulce, w której grają na 75-lecie klubu, zostanie ona wystawiona na licytację. Zgłaszają się zespoły, ludzie, z którymi nie mam nic wspólnego. Szok. Każdy odzew jest cenny. To niesamowite, jak jest tego wiele, jak środowisko piłkarskie jest zżyte. Mamy poczucie, że nie jesteśmy w tym sami.
Środowisko piłkarskie wiedziało już wcześniej, z czym się mierzycie?
Wszyscy w GKS od razu wiedzieli, jak wygląda sytuacja. Jak tylko Hania się urodziła, rozmawiałem z trenerem, dostałem ogromne wsparcie. Nie tylko wtedy, to trwa cały czas. Wiele trudnych spraw prywatnych załatwia się w ten sposób, że piłkarz dostaje tydzień wolnego, by ochłonąć. W mojej sytuacji nic by to nie dało. Pomogli mi, będąc ze mną, rozmawiając, robili wszystko, abym nie musiał rezygnować z treningów. To było dla mnie niezwykle ważne, mogłem się wyładować, dać ujście emocjom. Gdyby nie to, musiałbym je w sobie kumulować, nie wiem, jak dałbym radę. Poza kolegami z drużyny nie dzieliłem się za bardzo tą sytuacją, nie wiedziałem zresztą, jak się rozwinie, bo Hania pierwszy miesiąc życia spędziła na Oddziale Intensywnej Terapii, trwała walka o jej życie. Lekarze ją uratowali... Nie, tak naprawdę to ona sama się uratowała. Cudem.”
Więcej TUTAJ
SPORT
„Okrojona rocznica”
„Raków planował oczywiście także inne formy rocznicowe. Wiele pomysłów musiało zostać jednak odrzuconych. Kłopotów było wiele, zaczynając obostrzeń na przebudowie stadionu kończąc. Gdyby decyzje w mieście zostały podjęte wcześniej, a koronawirus nie byłby tak dotkliwy, to zapewne Raków obchodziłby 100-lecie przy Limanowskiego z kibicami. Plany trzeba było jednak zweryfikować. Przede wszystkim rocznicowe spotkanie, na które wybrano mecz z Górnikiem, odbędzie się w Bełchatowie przy pustych trybunach. Klub miał poza tym inne plany. Jednym z nich miało być wynajęcie sali kinowej, jednak z wiadomych względów (obostrzenia wchodzą w życie właśnie w dniu spotkania) nie dojdzie ono do skutku. Klub również oczekuje na decyzje władz ligi. Jeżeli wydadzą one zgodę, to klub ma wystąpić w historycznych koszulkach, których projekt ma być niespodzianką.”
***
„Z Górnika do kadry”
„Paluszek ma już przetarcie w reprezentacji. W listopadzie otrzymał powołanie na eliminacyjne spotkanie z Łotwą. - To dla mnie bardzo duże wyróżnienie, bo każdy chce grać w reprezentacji. Po raz drugi jadę spotkać się z trenerem, ten projekt zaczyna się budować i wszystkiego dowiem się na miejscu. Dobrze, że nie jadę sam. Zawsze lepiej kogoś znać, choć z drugiej strony paru chłopaków już zdążyłem poznać, więc będzie OK. Traktuję to jako „kop” do ciężkiej pracy, którą codziennie wykonujemy w Zabrzu. Zanim pojadę na zgrupowanie, czeka mnie mecz w ekstraklasie i na nim chcę się skupić - mówi w rozmowie z klubowymi mediami Paluszek. W podobnym tonie wypowiada się pochodzący z Żywca Kubica. Defensywny pomocnik przebojem wywalczył sobie miejsce w jedenastce. W zimowych sparingach pokonał bramkarzy AS Trencin oraz Slovana Bratysława i wiosną zagrał we wszystkich siedmiu meczach.”
***
„Bramkarska klasa”
„Najwięcej meczów i najlepsze opinie odkąd Piast gra w ekstraklasie zbierali Jakub Szmatuła, Frantiszek Plach i Dariusz Trela. Zapytaliśmy kibiców w mediach społecznościowych i sonda nie pozostawia złudzeń, choć oczywiście kibice zawsze najlepiej pamiętają niedawne mecze. Tak czy owak 65% ankietowanych wskazało, że najlepszym golkiperem Piasta jest Plach, 26% wskazało na Szmatułę, a 9% ma sentyment do Treli. - Jak dla mnie najlepszy sezon w historii zagrał Kuba Szmatuła. Z kolei Fero Plach całościowo posiada największe umiejętności i jest najbardziej „stabilny” w przeciągu całego sezonu. Plus o klasę lepiej gra nogami - taką opinię przedstawił Przemysław Świder, zagorzały fan Piasta, który ma sporo racji. Można zaryzykować tezę, że każdy z tej trójki przychodząc do Piasta był anonimowym piłkarzem, ale przy Okrzei zapracował na szacunek i uznanie. Trela najlepsze momenty miał w Gliwicach i trafił do Lechii. Szmatuła i Plach zostali wybrani najlepszymi bramkarzami sezonu w ekstraklasie”
***
„Hora – czeski optymista”
„Jakub Hora nie ukrywa również, że jego zespół miał bardzo dobrze rozpracowanego rywala, ale po prostu nie wykonywał założeń. - Ciężko jest coś mi po takim meczu powiedzieć. Wszystko wiedzieliśmy o Stali. Wiedzieliśmy, że Forsell daleko wyrzuca auty... Jedyne, co musieliśmy zrobić, to zrealizować to na boisku – kręcił głową zawodnik Podbeskidzia, który jednak nie dopuszcza do siebie myśli o załamywaniu rąk. I jak na... czeskiego optymistę przystało, stara się szukać pozytywów. - Przed wiosną mieliśmy do Stali cztery punkty straty. Teraz mamy tylko jeden. Jasne, że ten mecz był ważny, ale pozostało jeszcze 9 spotkań. Musimy się podnieść i pokazać charakter – podkreśla 30-letni piłkarz. W ostatnich spotkaniach Jakub Hora nie dawał Podbeskidziu niezbędnej do strzelania bramek jakości w ofensywie. Ale raczej nie zanosi się na to, że ktoś – w najbliższym spotkaniu z Wartą – miałby go zastąpić.”
***
„Trzeci raz Plewni”
„Problem z Piotrem Plewnią jest zasadniczy: nie może prowadzić drużyny w I lidze na warunkach innych niż tymczasowe. Nie ma wymaganej licencji UEFA Pro, legitymuje się dokumentem UEFA A. Dlatego zgodę na pracę klub uzyskał dla niego tylko (albo i „aż”) do końca tego sezonu. - Wiem, że warto inwestować w naszych trenerów. Poczynimy wszelkie starania, by pomóc trenerowi Plewni w uzyskaniu koniecznej licencji UEFA Pro. Myślę, że PZPN rozumie nasze oczekiwania co do rozwoju Odry i piłki w regionie – przekonuje Tomasz Lisiński. W Szkole Trenerów PZPN trwa obecnie edycja 2020/21 kursu UEFA Pro. Piotr Plewnia nie jest jej uczestnikiem, dlatego wszystko wskazuje na to, że od 1 lipca opolanie i tak będą musieli zatrudnić szkoleniowca z zewnątrz.”
***
„Zmiana połowy defensywy”
„Sobotnia porażka z Sandecją była początkiem złych wieści dla kibiców GKS-u Tychy, którzy po pięciu z rzędu zwycięstwach drużyny Artura Derbina już cieszyli się z mocnej pozycji trójkolorowych w czołówce tabeli i liczyli, że niebawem tyski zespół wskoczy na miejsce premiowane bezpośrednim awansem do ekstraklasy. Wracając z Nowego Sącza trenerzy tyskiej drużyny mieli w głowach dwa problemy, które trzeba było rozwiązać w tym tygodniu. Poszukać zastępców dla ukaranego czerwoną kartką etatowego bramkarza Konrada Jałochy oraz napomnianego czwarty raz w tym sezonie żółtym kartonikiem bocznego obrońcy Bartosza Szeligi. Z tą myślą sztab szkoleniowy GKS-u w niedzielę skierował do gry w IV-ligowych rezerwach wszystkich, na których można liczyć w kontekście „łatania dziur” i bacznie ich obserwował. Między słupkami stanął Adrian Odyjewski, na prawym boku obrony zagrał Dominik Połap, a z lewej strony boiska zaprezentował się Marcel Stefaniak. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że przetarcie w drugiej drużynie ważne będzie także dla stopera Kamila Szymury, który wiosnę rozpoczął na ławce rezerwowych.”
***
„Boniek załatwi Francuzów”
„Boniek w ofensywie Tymczasem do ataku przystąpił prezes PZPN Zbigniew Boniek, który w środę na Twitterze wyszydził decyzję LFP. „Czyli przyjaciele z Francji wymyślili sobie tak - nasza francuska reprezentacja gra dwa mecze w tym okienku poza Unią (Kazachstan i Bośnia) i jest wszystko ok, ale obcokrajowcom dajemy zakaz grania poza Unią. Prześpijmy się” - napisał szef polskiej federacji. Wczoraj zaś w rozmowie z Interią zapowiedział, że Milik będzie do dyspozycji na Wembley. - Rozmawiałem dziś z prezesem francuskiej federacji Noelem le Graetem. Powiedział mi, jakie dokumenty musimy przygotować i jakich warunków przestrzegać, żeby Milik mógł grać w Londynie. Obostrzenia wprowadzane przez francuskie kluby mają zabezpieczyć przede wszystkich tych piłkarzy, którzy mieli grać w Afryce eliminacje Pucharu Narodów – powiedział Boniek, który zauważył, że FIFA popełniła błąd, zostawiając na czas pandemii decyzję klubom.”
***
„Rafał Górak: Tylko w jedności siła”
„Druga drużyna „Kolejorza” wygląda na najsilniejszą, odkąd pojawiła się w II lidze…
Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że taki Lech, jak w środę, to bardzo mocny zespół. Z Marchwińskim, Palaczem, Kozubalem... Nieważne, że oni są młodzi. Młodzi w Polsce - a gdzieś indziej już nie. Przeciwnik był bardzo wymagający, poprzeczka była zawieszona wysoko. Fatalnie zaczęliśmy, ale dobrze skończyliśmy. Od 20-25 minuty organizacja naszej gry była taka, jaką sobie wyobrażam. Drużyna funkcjonowała naprawdę solidnie.
Na ile wygrana we Wronkach była dla was ważna, by oczyścić atmosferę po wcześniejszej domowej porażce 0:2 z zamykającym tabelę Hutnikiem?
Przegraliśmy mecz z Hutnikiem, byliśmy bardzo niepocieszeni tym faktem, bardzo nam było z tym źle - ale przegraliśmy w normalnej sportowej rywalizacji. Tak po prostu się wydarzyło. Trzeba było tę porażkę przełknąć, przeanalizować. To zawsze trudny moment, ale powtórzę, że nie jechaliśmy do Wronek z poczuciem chęci oczyszczania czegokolwiek, a po prostu po zwycięstwo. Tak samo patrzymy na niedzielne spotkanie z Górnikiem Polkowice.”
SUPER EXPRESS
„Teraz sklei strzały Cracovii?”
„Hiszpan nie jest zdziwiony dyspozycją Słowaka. – Jest szybki, ma wyczucie i niesamowity refleks – zachwala kolegę. – Wiele razy przekonałem się, jak trudno strzelić mu gola. Ostatnio na treningu miałem wymarzoną sytuację. Byłem pewny, że padnie bramka, że nie zdąży zareagować, ale „Fero” to wybronił! Jak nie ręką, to wybroni strzał nogą. Właśnie w grze nogami jest bardzo skuteczny – stwierdza. Słowak występuje w Piaście od trzech lat. W 2019 r. uznano go bramkarzem sezonu w ekstraklasie. – Początek w klubie miał trudny, bo świetnie grał Kuba Szmatuła – przypomina Badia. – Mam nadzieję, że zostanie w Piaście, ale jak będzie bronił tak jak teraz, to inne kluby się nim zainteresują – zaznacza.”
***
„Sebastian Mila: Kozioł musi przeskoczyć wszysktich”
„Co może dać Kozłowskiemu to powołanie?
To będzie dla niego cenne doświadczenie i niesamowity bodziec do pracy. Będzie mógł sam przekonać się, wjakim jest miejscu i co musi zrobić, aby na stałe zagościć wreprezentacji. Trzymam za niego kciuki, bo tak jak ja pochodzi zKoszalina igrał w Bałtyku. Start ma bardzo obiecujący. Ważne, żeby się tym nie zachłysnął, ale żeby był tak głodny sukcesu jak Robert Lewandowski. Życzę mu tego z całego serca. Niech ciągle będzie mu mało meczów, goli, zwycięstw itrofeów. Aby ciągle podwyższał sobie poprzeczkę.
Trener Sousa mówi o nim „fenomen”. Co ciebie zachwyciło w pomocniku Pogoni?
Możemy używać różnych słów, aby oddać skalę jego talentu. Jest niekonwencjonalny i bezczelny. W każdej sytuacji ma do zaproponowania coś ekstra. Wychodzi poza schematy. Jak na niego patrzę, to odnoszę wrażenie, że on czuje się tak, jakby grał zkolegami na podwórku. To mi się w nim podoba. Nie boi się walki z rywalem, wchodzi znimi wpojedynek. Pamiętajmy, że on cały czas się rozwija. Imponuje balansem ciała, którym robi przewagę. Pod tym względem przypomina mi troszkę Piotra Zielińskiego. Teraz będzie mógł go podpatrzeć na zgrupowaniu.”
GAZETA WYBORCZA
„W Pogoni za Bayernem”
„Trener Hansi Flick pracuje w takich luksusach, że jesienią aż dwukrotnie mógł pozwolić najlepszemu piłkarzowi świata oglądać Ligę Mistrzów nawet nie z fotela dla rezerwowego, lecz z domowej sofy – nie zabrał Lewandowskiego na mecz z Atlético w Madrycie i z Lokomotiwem Moskwa u siebie. Bayern utrzymał bowiem obłędne tempo z poprzedniego sezonu i awans do 1/8 finału z pozycji lidera w grupie zagwarantował sobie w mgnieniu oka, już po czterech kolejkach. Ba, madrytczykom przyłożył czterema, a Red Bullowi, i to w Salzburgu – sześcioma golami.
Z rakietową prędkością mknie od początku poprzedniej edycji, którą zamknął z kompletem zwycięstw. W bieżącej bilans skaził jednym remisem – miał tę „wpadkę” właśnie wtedy, gdy rezerwami opędzał mecz bez znaczenia, już po awansie. Generalnie wytrwał już bez porażki 19 meczów Ligi Mistrzów z rzędu. Dłużej nietykalność zachowywał tylko Manchester United pod przywództwem Alexa Fergusona, w latach 2007-09.”
Więcej TUTAJ
***
„Bezzębna Polska na mecz z Anglią”
„W przypadku Arkadiusza Milika, piłkarza Olympique Marsylia, sprawa jest jasna: on w meczu z Anglią nie zagra. - Wobec braku zwolnienia z kwarantanny dla zagranicznych piłkarzy, którzy udadzą się na mecze reprezentacji narodowych, kluby Ligue 1 i Ligue 2 postanowiły zachować jednomyślność i zastosować przepis FIFA z 5 lutego 2021 r., biorąc pod uwagę liczne ograniczenia w podróżowaniu po świecie - czytamy w oficjalnym komunikacie francuskiej ligi. Istotne w tym komunikacie jest to, że decyzja dotyczy tylko "piłkarzy spoza francuskiej pierwszej reprezentacji" udających się na mecze do krajów spoza Unii Europejskiej. Francja rozegra dwa mecze poza UE, na wyjazdach z Kazachstanem oraz Bośnią i Hercegowiną. I na nie gwiazdy francuskiej reprezentacji będą mogły jechać. - Czyli przyjaciele z Francji wymyślili sobie tak: nasza francuska reprezentacja gra dwa mecze w tym okienku poza Unią (Kazachstan i Bośnia) i jest wszystko ok, ale obcokrajowcom dajemy zakaz grania poza Unią. Prześpijmy się - zgryźliwie skomentował na Twitterze prezes PZPN Zbigniew Boniek.”
Więcej TUTAJ