Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Accredito - Legia Warszawa

Na najlepszy zimowy transfer Legia musiała poczekać do marca. Ale było warto, dla każdej ze stron

Autor: Maciej Golec
2021-03-20 14:48:25

Pociąg o nazwie „zimowe okienko transferowe” nie przyjechał w tym roku do Warszawy na czas, lekko się opóźnił. Efektem czego Radosław Kucharski sprowadzał zawodników stosunkowo późno. Ale i tak najlepszy ruch wykonał dopiero w drugiej połowie marca.

Choć powiedzmy sobie szczerze – jak tak popatrzeć, ile czasu potrzebują poszczególne nowe nabytki mistrzów Polski, by się wprowadzić do drużyny i zacząć grać regularnie, to poprzeczka nie wisi jakoś specjalnie wysoko. Tym niemniej, nawet gdyby Ernest Muci strzelił hat-tricka w debiucie, Nazarij Rusyn zrobił pięć fikołków, a Artem Szabanow wybronił z linii bramkowej wszystkie strzały tyłkiem, to i tak waga transferu żadnego z tych piłkarzy nie miałaby podjazdu do wagi przedłużenia kontraktu z Luquinhasem.

Na tematy transferowe opinie są zawsze różne, nawet skrajne. Tego potrzebujemy, tamtego nie. Ten jest cienki w grze głową, ale „potrafi uderzyć”, więc może nie jest cienki? Natomiast słuszność pozostania w Warszawie Brazylijczyka to jest jedna z tych kwestii, co do której chyba (prawie) żaden kibic Legii nie będzie polemizował. Z prostej przyczyny – w tym dealu nie ma przegranych. Dosłownie każdy na nim skorzysta, a jak nie, to przynajmniej musi mieć świadomość, że taką szansę miał, ale jej nie wykorzystał.  

Dla Luquinhasa najważniejsza jest teraz stabilizacja i autopromocja. A jako że jedno z drugim tworzy przeważnie relację przyczynowo-skutkową (im bardziej ustabilizowana forma, tym większa szansa na wybicie się), to nie ma dla Brazylijczyka obecnie niczego lepszego. Tym bardziej, że jest na fali wznoszącej. Czesław Michniewicz wreszcie – po przejściu na system z trójką obrońców – przesunął go na pozycję mobilnej „10”, a efekty tego widzimy w liczbach – 4 gole i 3 asysty w ostatnich siedmiu spotkaniach. Legia jest na autostradzie do zdobycia mistrzostwa Polski, a Luquinhas do tego, by być twarzą tego tytułu. Czy 24-latek może mieć w takich realiach lepszą promocję?

Pewnie nie. Zważywszy więc na to co powyżej – korzysta też (a może i przede wszystkim) Legia. Bo po pierwsze, zachowuje wyróżniającego się zawodnika, przez co maksymalizuje szansę na zrealizowanie celu, czyli zdobycie tytułu. Po drugie, znacznie poprawia swoją pozycje negocjacyjną przed ewentualną sprzedażą zawodnika. Piotr Koźmiński pisał pod koniec lutego, że w Warszawie nie chcą sprzedawać Luquinhasa za mniej niż 5-6 milionów euro, więc nie spieszą się z finalizacją transakcji. Ba, już wiele ofert odrzucili. A teraz, gdy Brazylijczyk ma umowę trwającą ponad 3 lata i to z opcją przedłużenia o kolejny rok, potencjał zarobkowy przy formie takiej, jak ta teraz, jest znacznie większy. Byle by tylko balonik nie pękł tak, jak to było z Michałem Karbownikiem.

I w końcu Radosław Kucharski. Człowiek, o którym głośno tylko wtedy, gdy jest cicho. Ot, paradoks, ale nie dzieje się tak bez przyczyny. Zimowy okres przygotowawczy był dla niego poniekąd kompromitujący – każdy kolejny wywiad Czesława Michniewicza oraz każda kolejna relacja ze sparingu bądź treningu Legii coraz bardziej go obnażała. Zapowiadał transfery, ale te się nie pojawiały. Za tego Legia zapłacić nie chciała, na tamtego jej nie było stać, a jeszcze inny oblał testy medyczne – PR-owo wyglądało to fatalnie, a nastroje stawały się coraz gorętsze. Dlatego przedłużenie kontraktu z Luquinhasem trochę ten blamaż powinno przykryć. Pewnie nie zmieni ono postrzegania dyrektora sportowego całościowo, ale przynajmniej na jakiś czas odwróci od niego wzrok. Bo to właśnie nazwisko Radosława Kucharskiego widnieje teraz obok Brazylijczyka, to on pozował z nim do zdjęcia. Zresztą, dyrektor sportowy Legii wypowiadał się na ten temat na łamach oficjalnej strony klubu:

- Przedłużenie kontraktu z jednym z kluczowych zawodników zespołu, mogę śmiało powiedzieć - gwiazdą naszej ligi, było dla nas bardzo ważnym krokiem w kontekście realizacji nie tylko najbliższych, ale i długofalowych celów. Luquinhas zaufał nam od samego początku, a nowy kontrakt zawodnika tylko potwierdza, że czuję się tutaj bardzo dobrze, systematycznie się rozwija i chce razem z Legią osiągać kolejne sukcesy. Jeśli będzie przez cały czas pracował z takim zaangażowaniem, pasją i pokorą, jego talent może naprawdę osiągnąć międzynarodowy pułap.

Mimo wszystko, zatrzymanie Luquinhasa to musi być tylko pierwszy krok. Nie zapominajmy, że dalej swoich umów nie przedłużyli tacy piłkarze, jak Artur Boruc i Paweł Wszołek. Nie wiadomo też, jaka będzie przyszłość Igora Lewczuka i Waleriana Gwilii oraz jaką formę po powrocie po kontuzji prezentować będzie Marko Vesović. Niewiadomych jest sporo, a czasu na rozmowy coraz mniej. 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się