Autor zdjęcia: Pawel Andrachiewicz / PressFocus
Bednarek nie może być liderem, wreszcie jest pomysł na Zielińskiego? Wnioski po meczu z Węgrami
Mimo że za reprezentacją Sousy zaledwie jedno spotkanie, to pewne odpowiedzi zdążyło nam już dać. Zapraszamy na nasze wnioski z meczu z Węgrami!
1. Rola lidera defensywy nie dla Bednarka
Powiedzieć, iż wczoraj nasza obrona została zestawiona eksperymentalnie, to jak nie powiedzieć nic. Trójka z tyłu, półprawym został Bereś, Helik debiutował po drugiej strony, a całym dyrygować miał nimi Bednarek. Ten jednak zamiast epatować charyzmą i zarażać spokojem swoich kolegów wprowadzał mnóstwo chaosu, zawalając mocno przy dwóch golach i prokurując jeszcze kilka innych sytuacji dla Węgrów. Pytanie, czy w ogóle powinniśmy być tym jakkolwiek zdziwieni? Zawodnik Southampton najgorsze mecze w kadrze zaliczał właśnie wtedy, kiedy brakowało mu u boku Kamila Glika. Co prawda ten po wejściu na boisko również święty nie był, aczkolwiek nie zmienia to faktu, że przynajmniej póki co Janek nie nadaje się na lidera naszej defensywy.
2. Wreszcie pojawił się konkretny pomysł na to, jak wykorzystać Zielińskiego?
– To jest zawodnik, który powinien być cały czas w centrum wydarzeń (…) W czasie meczu czasem potrzebuje chwili, by się zatrzymać, a my musimy mu to umożliwić. W zamian będziemy oczekiwali, by cały czas był w zasięgu podania od partnera. Po to, by dzięki swym umiejętnościom pomógł przenieść grę pod bramkę rywala, tam może swobodnie rozegrać czy uderzyć (...) – opowiadał nasz selekcjoner jeszcze przed starciem z Madziarami.
Wczoraj Piotrek bez wątpienia był jednym z najlepszych piłkarzy na placu i rzeczywiście funkcjonował mniej więcej tak, jak opisywał Sousa. Nie na każdej fazie akcji stawiał swój stempel, a jednocześnie to właśnie dzięki niemu, zwłaszcza w drugiej połowie, gra Biało-czerwonych była płynna i odważna. Jednocześnie Zieliński zdawał się poruszać po boisku całkiem swobodnie, choć jak mówił w przerwie, w fazie obronnej dostał sporo zadań, które miał realizować na boku boiska. Niemniej jednak obdarzony wolnością w poruszaniu się dał dwa konkrety – rozpoczął akcję, po której gola strzelił Piątek, a potem dał asystę do Jóźwiaka. Czyż nie tego najbardziej nam brakowało u pomocnika Napoli? Oby to nie był jednorazowy wyskok.
3. Fajnie, że Sousa umie się przyznać do błędu
Trochę obawialiśmy się, iż Portugalczyk na dzień dobry zacznie mówić o wychodzeniu z drewnianych domków, ale na szczęście okazał się gościem z dużą klasą i nie wydaje się być typem zakochanym w sobie oraz swoich decyzjach. Najlepszym tego dowodem jest jego wczorajsza rozmowa pomeczowa
- Czy patrząc z perspektywy czasu podjąłby pan inne decyzje co do piłkarzy obecnych w wyjściowej jedenastce?
- Tak!
Nie wyobrażamy sobie, aby coś takiego mogło paść z ust Brzęczka czy Nawałki. Zresztą, na boisku też było widać jak Sousa przyznaje się do pomyłek. Trzy zmiany już w 59. minucie, ściągnięcie wszystkich tych, co prezentowali się najgorzej (Helik, Moder, Szymański), korekty taktyczne takie jak choćby cofnięcie Lewandowskiego ze szpicy nieco głębiej, by zrobić miejsce dla Piątka, przywrócenie klasycznego prawego wahadłowego…
Dobrze więc, że selekcjoner nie wstydził się własnych pomyłek, schował swoje taktyczne ego do kieszeni i skorygował co potrzeba, dzięki czemu udało nam się wyciągnąć chociaż remis.