Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Rafal Oleksiewicz / PressFocus

Wreszcie trafiliśmy na selekcjonera, który szanuje kibiców oraz media i zamiast banałów oraz bajek wykłada konkrety!

Autor: Mariusz Bielski
2021-03-26 15:30:23

Adam Nawałka i Jerzy Brzęczek do absurdu doprowadzili swą poprawność polityczną na konferencjach i w wypowiedziach dla mediów. Tym bardziej więc miłą odmianą jest podejście Paulo Sousy do tego tematu – wreszcie otrzymujemy konkrety!

Jasne, ładnie opowiadać o piłce to i każdy z członków redakcji 2x45 by potrafił, ale nie w tym rzecz. Po prostu przez ponad pół ostatniej dekady mamieni byliśmy zaokrąglonymi opowieściami o pracy zespołu, godzinach głębokich analiz, świadomości własnych błędów i tym podobnych. Gadkami w stylu:

- Jakie są wasze cele na ten sezon?
- Jasno określone!

- Jak zagramy z najbliższym meczu?
- Mamy kilka pomysłów, pracujemy, rozmawiamy…

I tak to się kręciło przez kilka ładnych lat. A potem się panowie dziwili, że media oraz kibice sporo spekulują. Ech…

Na szczęście to już za nami. Paulo Sousa ewidentnie jest wychowankiem zupełnie innej szkoły rozmawiania z dziennikarzami. Nie uświadczyliśmy z jego strony okrągłych słówek, dostaliśmy za to całe mnóstwo konkretów. Innymi słowy – Portugalczyk od razu wyłożył kawę na ławę, opowiedział co mu się podobało u podopiecznych, co nie, kto go zawiódł i dlaczego, jakie błędy samemu popełnił. Jeśli nie słuchaliście wczoraj na bieżąco, zaległości nadrobicie tutaj:

- W pierwszej połowie wszystko robiliśmy wolno, zwłaszcza z piłką przy nodze, dzięki czemu przeciwnicy mogli łatwo nas „zamykać”.
- Nasi pomocnicy byli zbyt daleko od przeciwników i za często ustawiali się tyłem do bramki rywala. Trudno jest grać do przodu, narzucać tempo i utrzymać odpowiednią intensywność, gdy tak się dzieje. Udało nam się to skorygować w drugiej połowie. Pod względem mentalnym musimy bardziej skupiać się na tym, by przeć do przodu. Mamy dużo jakości w środku pola.
- Oczywiście w defensywie popełniliśmy sporo błędów i musimy nad tym popracować. Powinniśmy być bardziej agresywni i „wygłodniali” w pojedynkach.
- Helika zmieniłem szybko, ponieważ miał już na koncie żółtą kartkę. Ponadto Węgrzy największe zagrożenie stwarzali w fazie szybkiego przejścia do ataku [tuż po odbiorze], więc nie mogliśmy dłużej podejmować takiego ryzyka. Kamil miał nam dać spokoj pod tym względem.
- Roszady ofensywne miały nam podkręcić mobilność, wprowadzić więcej ruchu pomiędzy liniami. Za mało graliśmy do przodu, brakowało nam też „instynktu zabójców” w polu karnym. Musieliśmy coś zmienić, aby zwyciężyć. Nie możesz myśleć, że nie dasz rady odwrócić wyniku. Byliśmy blisko…
- Zmianami chcieliśmy też sprawić, by Zielu mógł lepiej wykonywać swoje zadania. Chodziło o zwiększenie kreatywności i wachlarza możliwości w konstruowaniu akcji.
- Zawodnicy podeszli odpowiednio do tego meczu pod względem mentalnym i dobrze zareagowali na późniejsze wydarzenia. Zmierzamy w dobrą stronę. 

Nam najbardziej podobał się ten fragment rozmowy:
- Czy gdyby mecz z Węgrami miał się zacząć jeszcze raz, to podjąłby pan inne decyzje jeśli chodzi o wyjściową jedenastkę?
- Tak. Nie chcę się teraz zagłębiać w konkretne nazwiska, ale owszem, mógłbym zamienić kilku piłkarzy.

Kilka wypowiedzi selekcjonera przytoczył też wczoraj portal Weszlo.com. Dwie przykładowe:

- Wahadłowi muszą robić dużo więcej pod polem karnym rywala. Zwłaszcza „Szymi”, który ma wielki talent i stać go na dużo więcej. To samo z Recą, który w pierwszej połowie był bardzo nerwowy. Musi więcej w siebie wierzyć i więcej od siebie wymagać.
- Grzegorz Krychowiak był wspaniały, choć jemu również zdarzyły się potknięcia, ale Moder grał często źle, za daleko od przeciwnika, popełniał za dużo błędów.

Ktoś co prawda może zapytać, ale po co tak wychodzić przed szereg, zdradzać tyle kulisów i przede wszystkim otwarcie chwalić jednych piłkarzy, a krytykować drugich. Wiadomo, że zwłaszcza na ten ostatni aspekt wielu zawodników jest wyczulonych, a publiczne wytknięcie błędu to dla nich potwarz. Rozumiemy, że taki Moder na przykład mógł czuć rozczarowanie postawą selekcjonera o ile ten wcześniej nie uprzedził kadrowiczów w jaki sposób zamierza komunikować światu swoje przemyślenia.

A z drugiej strony… Może to i słuszny problem, lecz nie nasz. Jakkolwiek spojrzeć Sousa skrytykował tych, co na mniejszą lub większą burę zasłużyli, nie wstydził się też przyznać, że samemu również powinien był podjąć inne decyzje. Doceniamy zwłaszcza to ostatnie, wszak taka autorefleksja wobec własnej osoby to zdecydowanie nie jest coś, co częśto słyszymy i oglądamy w polskiej piłce.

Z perspektywy kibiców oraz dziennikarzy taka otwartość szkoleniowca to duża zaleta. Dobrze jest mieć poczucie, iż trener bardziej skupił się na budowaniu drużyny, a nie muru między nią a nami. Taki podział był aż nadto odczuwalny wcześniej i szczerze powiedziawszy zrobiło się to zwyczajnie męczące, gdy selekcjoner zamiast wytłumaczyć nam to i owo, wiecznie odgrywał syndrom oblężonej twierdzy.

Nastawienie Sousy pod tym kątem to naprawdę miła odmiana i bardzo wyrazisty dowód szacunku dla dziennikarzy oraz kibiców polskiej reprezentacji. Nie chcemy zabrzmieć zbyt patetycznie, ale jeśli nasza kadra rzeczywiście ma być czymś w rodzaju dobra narodowego, jednoczyć nas jak za najlepszych czasów na przykład w okolicach Euro 2016, to Sousa właśnie postawił bardzo ważny krok ku temu, by taki stan rzeczy przywrócić.

Oczywiście za jego słowami muszą teraz też pójść czyny, jeśli chodzi o jakość gry Biało-czerwonych oraz ich wyniki. Pierwsze wrażenie jednak da się zrobić tylko raz i przynajmniej według nas akurat na tym polu dobrze mu poszło pomimo paru błędów. 

Sousa zrobił więc sporo, abyśmy mu zaufali i… Okej, wierzymy. Obyś teraz, drogi Paulo, nas nie zawiódł!


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się