Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Rafal Oleksiewicz / PressFocus

Zmierzch lidera, nieprzygotowany następca, garść żółtodziobów… Polska ma większy problem w tyłach niż się wydaje

Autor: Mariusz Bielski
2021-03-30 11:15:00

Uzupełnienie miejsca po Robercie Lewandowskim to oczywiście arcyważna sprawa, ale przy jego braku może paradoksalnie jeszcze bardziej trzeba skupić się na zabezpieczaniu tyłów?

Nie oszukujmy się, Anglia ma taką siłę rażenia, że w meczu z nią będziemy się głównie bronić. Czyli niby robić to, co polskie tygryski lubią najbardziej, a jednocześnie wizja spotkania według takiego scenariusza nigdy nie może budzić optymizmu w kibicach. Zwłaszcza w sytuacji, w której polska reprezentacja wcale defensywą nie stoi. Jej niebywała solidność i wytrwałość to już melodia przeszłości tak odległa, że w zasadzie nie ma nic wspólnego ze stanem aktualnym.

Kłopoty w obronie to zresztą nie jest coś, co doskwiera nam od niedawna. Wystarczy rzucić okiem na kadencję Jerzego Brzęczka, by się o tym przekonać. Co prawda z nim za sterami kilka czystych kont zaliczyliśmy, ale z kim właściwie? Łotwa, Macedonia, Izrael, Bośnia, Ukraina, Austria i Włochy. Tylko dwa ostatnie przypadki możemy postrzegać pozytywnie, choć też nie ma co stawiać Austriaków na tej samej półce jakościowej co Italię. W ogóle ciekwae jest także to, iż w tamtym starciu z zespołem Roberto Manciniego najlepiej spisał się Sebastian Walukiewicz, dla którego był to jedyny mecz o stawkę w reprezentacji. Tym bardziej szkoda, że tym razem Sousa go nie powołał.

No ale wracając do sedna – ostatnie kilka spotkań to same potwierdzenia, iż nasza defensywa bardziej przypomina durszlak niż mur chiński. Włosi i Holendrzy wjeżdżali w nas aż miło, Węgrzy wklepali nam 3 sztuki po absurdalnych błędach w defensywie, Jarmołenko i Dżeko też parę razy mocno nas postraszyli, mimo iż z tych starć wyciągaliśmy korzystne wyniki.

Ogólnie rzecz biorąc trudno zatem zachowywać optymizm przed jutrzejszą potyczką z Synami Albionu.

Zwłaszcza, że przecież to nie jest tak, iż zawodzą głównie ci, których najpierw Brzęczek, a potem Sousa głównie testował. Tu można wymienić choćby Pawła Bochniewicza, który nawet na tle drugiego garnituru Finlandii wyglądał niepewnie, czy spalonego w starciu z Madziarami Helika. Cóż, gdyby tu kończyła się lista przewin naszych stoperów, w zasadzie nie mielibyśmy powodów do większych zmartwień. Na ekipę Southgate’a Bednarek, Glik w wyjściowej jedenastce i niech się dzieje wola nieba. Niestety jednak nawet oni ostatnimi czasy nie zapewniali nam należytego spokoju w tyłach.

Właściwie można się licytować, który z nich zaliczył większy zjazd, ale minimalnie chyba wygra zawodnik Southampton. Janek już jesienią dawał powody, by się o niego martwić. A to sprokurowany karny, a to przegrany jakiś kluczowy pojedynek wynikający z braku koncentracji, a to fatalne ustawienie się i niezrozumienie z kolegą… No i to wyprowadzanie piłki! Cholera, ten chłopak zdecydowanie drewniany nie jest, lecz często kiedy bierze się za rozegranie, przynosi to więcej szkód niż pożytku, co zresztą nie stanowi zarzutu wyłącznie wobec niego, lecz również Glika. Inna sprawa, iż gorsza forma stopera Świętych to nie przypadek, lecz po prostu kontynuacja słabej formy z występów klubowych. Przesadą byłoby co prawda napisanie, że Polak odpowiada za większość problemów ekipy Hasenhuttla, jednak bez zwątpienia swoje za uszami ma. Na jego tle luźno poczynali sobie piłkarze obu Manchesterów, Evertonu czy nawet Brightonu.

Zwykle bywało tak, że gdy Bednarek coś przeskrobał, często Glik to naprawiał i generalnie sama jego obecność w wyjściowej jedenastce jakoś dodawała animuszu innym zawodnikom. Niestety, defensor Benevento ostatnimi czasy również całkiem często daje się wziąć przeciwnikom w niezłe obroty i czasem po prostu ma farta, iż poszczególne akcje nie kończą się bramkami. Choć też nie zawsze – bo z jednej strony Depay swego czasu bujał nim jak sztorm kajakiem, a Włosi też klepali sobie przy nim swobodnie. Z drugiej akurat Węgrzy skarcili i Kamila, i cały nasz zespół, przeprowadzając akcję na 3:2, w której nasz lider pełnił rolę statysty. 

Zresztą to dość wymowne jakiej natury są te wszystkie problemy i błędy autorstwa Glika. Łatwo zauważyć, że chodzi o różnego rodzaju szybkość – wymiany piłki tuż pod jego nosem czy po prostu biegu. A Kamil, zwrotny niczym Batowy w porcie, siłą rzeczy musi cierpieć, gdy jest zmuszany do rywalizacji ze zwinnymi technikami albo sprintowania za przeciwnikiem. 

I w tym kontekście zupełnie nie dziwi fakt, że w starciu z Węgrami Sousa posadził go na ławce. Gliik bowiem zwyczajnie nie pasuje do tego, jak Portugalczyk chciałby grać. Tylko tyle i aż tyle. Siłą rzeczy w tej chwili atuty Kamila możemy sprowadzić do dwóch rzeczy. Po pierwsze doświadczenie, które jednak wcale nie sprawia, że gra dobrze. Wystarczy spojrzeć na mecze Benevento, gdzie nasz bohater również popełnia błędy. Po drugie – przyzwyczajenie do gry 3 w obronie. Choć tu też trzeba postawić wielkie „ale”. Ostatecznie to 3-5-2, 3-4-3 i inne warianty to tylko cyfekri. W ramach obu ustawienień można grać ofensywnie i wysoko, lub defensywnie i minimalistycznie. A że Sousa woli pierwszy wariant, to kto wie, czy właśnie nie obserwujemy przyspieszonego zmierzchu Glika w reprezentacji.

Problem w tym, że dla obu właściwie nie ma alternatyw. Kto w ostatnim czasie został sprawdzony, ten:
- zwyczajnie zawodził (Helik, Bochniewicz)
- jest niewystarczająco doświadczony, by opierać na nim całą formację (Walukiewicz)
- albo w zasadzie trudno go ocenić, ponieważ póki co zagrał mecz, który nie daje żadnych odpowiedzi (Piątkowski, Dawidowicz)

Paradoksalnie więc tym, co może nam mocno pomóc w starciu z Anglikami, jest właśnie fakt, że to nasi przeciwnicy będą prowadzili grę, a my prawdopodobnie okopiemy się przed bramką i będziemy próbowali kąsać po kontrach. W przypadku chęci pójścia na wymianę ciosów… Cóż, określenie „wymiana” niekoniecznie musi być celne, jeśli wiecie, co mamy na myśli.

W szerszej perspektywie zresztą też bardziej musimy bazować na nadziejach niż realnych argumentach, które mamy już teraz. Bez wątpienia na przykłąd taki Walukiewicz czy Piątkowski to gracze o naprawdę dużych talentach. Dawidowicz z Helikiem z kolei na pewno mogą zostać solidnymi uzupełnieniami seniorskiej reprezentacji. W Bednarku zaś naturalnie upatruje się lidera całej formacji, zwłaszcza w perspektywie zbliżającej się daty końca przydatności Glika dla tej drużyny.

Niestety jednak mówimy o melodiach przyszłości, a przecież eliminacje do mistrzostw w Katarze dzieją się już, Euro z kolei wydarzy się zaraz. Sousa musi się więc ekstremalnie spieszyć, aby to wszystko poukładać...


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się