Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: PressFocus

Żeby nie iść śladem Brzęczka i na tle mocnych nie wyglądać, jak San Marino

Autor: Maciej Golec
2021-03-31 12:00:22

Po meczach z Węgrami i Andorą nie mamy wielkich powodów do zadowolenia i dzisiaj, gdy spojrzymy na tablicę wyników po spotkaniu na Wembley, bardzo prawdopodobne, że nic w tym względzie się nie zmieni. Ale ważniejsze niż wynik będzie dzisiaj zupełnie coś innego – wrażenie pozostawione przez piłkarzy.

Ale jak to, wynik nie jest najważniejszy? W eliminacjach do mistrzostw świata? W meczu, który – jeśli nam się poszczęści – może przeważyć o naszym awansie na turniej? Otóż właśnie, nie jest. Jednym z głównych zarzutów wobec Jerzego Brzęczka było ślepe podążanie za wyznaczonymi celami, a co za tym idzie – stawianie punktów ponad styl. Reprezentacja pod jego wodzą zmierzała donikąd, co najłatwiej przedstawić zestawiając obok siebie pierwszy mecz z Włochami w Lidze Narodów i ostatnie spotkania z Włochami w Lidze Narodów. Jedni zrobili duży postęp, inni nie tyle stali w miejscu, co nawet się cofnęli. Oczywiście, jeśli wynik pójdzie w parze z tym, co chcielibyśmy zobaczyć na boisku, będzie świetnie, jednak umówmy się – nikt nie będzie mieć pretensji, jeśli dzisiaj Anglia złoi nam tyłek.

Ale zakładamy, że sporo osób będzie mieć pretensje, jeśli Anglia złoi nam tyłek, a przy okazji nie wypuści nas z połowy i nie pozwoli na oddanie ani jednego celnego strzału. My też będziemy w tym gronie i żeby odpowiedzieć dlaczego, trzeba postawić kolejne pytanie.. Mianowicie, jaka była jedna z istotniejszych (może nie najistotniejsza) różnic między kadrą Adama Nawałki a kadrą Jerzego Brzęczka? Taka, że gdy pierwszy grał z czołowymi reprezentacjami Europy wiedzieliśmy, że nie powinniśmy spodziewać się jednostronnego pojedynku. Mogliśmy przegrać, ale przeważnie z podniesionym czołem, stworzonymi sytuacjami i napędzonym rywalowi strachem, Z kolei gdy drugi mierzył się z czołówką kontynentu, marzyliśmy, bo mecz ten nie był przynajmniej gorszy do oglądania niż poprzedni. I często byliśmy zawiedzeni. Również zawstydzeni, zażenowani, gdy na tle Holendrów lub Włochów wyglądaliśmy – bez kozery – jak San Marino, czy inny Gibraltar. 

Mecze z reprezentacjami z TOP 10 rankingu UEFA za kadencji Jerzego Brzęczka:

Włochy 1:1 Polska

Polska 0:1 Włochy

Polska 2:3 Portugalia

Portugalia 1:1 Polska 

Holandia 1:0 Polska

Polska 0:0 Włochy 

Włochy 2:0 Polska

Polska 1:2 Holandia 

Żeby była jasność, nie chodzi nam o to, że Brzęczek był fe, bo przegrywał z tymi lepszymi. Nie po to wyeksponowaliśmy te wyniki. Ale skoro podczas większości tych meczów jakościowo nasza kadra nawet nie pierdnęła, to może chociaż pragmatycznie udało się coś ugrać ponad stan? Jeżeli trzy punkty (z czego jeden w debiucie) są warte męczenia się przy takich paździerzach, to chyba naprawdę wolelibyśmy kilkukrotnie dostać solidniej w łeb, ale przynajmniej pokazać ułamek futbolu. Na przykład zagrać mecz pokroju Borussii z Legią i przegrać 4:8, ale żeby chociaż dało się zauważyć pomysł, a nie tylko lagowanie na Lewandowskiego…

… A nie, czekajcie. Nawet tego dzisiaj nie będzie. Co jednak wcale nie znaczy, że jesteśmy od razu skazani na pożarcie, obronę Częstochowy i w ogóle to najlepiej poddać się walkowerem. Przypominamy, że „Lewy” w takich meczach miał zazwyczaj maksymalnie utrudnione zadanie. Na nim skupiała się uwaga obrońców, a jako że mieliśmy problemy już na poziomie defensywy i drugiej linii, to zwyczajnie napastnik Bayernu (jak i każdy inny napastnik) był niewidoczny, bezproduktywny. Musiał schodzić niżej tak, jak w meczu z Andorą, ale nie przynosiło to korzyści ofensywnych. Generalnie, snajperzy w takich spotkaniach przeżywają piekło, a poziom prezentowany przez kadrę z Lewandowskim i bez niego nie za bardzo do siebie odbiegał.

Z Holandią (0:1):

Piątek (przez 63 minuty): 1 strzał celny 1 drybling, 26 kontaktów z piłką, 2/8 wygrane pojedynki 

Milik (przez 27 minut): 0 strzałów, 0 dryblingów, 11 kontaktów z piłką 2/2 wygrane pojedynki

Z Włochami (0:0):

Lewandowski: 0 strzałów, 0 udanych dryblingów, 32 kontakty z piłką, 2/8 wygrane pojedynki

Milik (przez 20 minut): 0 strzałów, 0 dryblingów, 14 kontaktów z piłką, 3/5 wygrane pojedynki 

Z Włochami (0:2):

Lewandowski: 1 strzał niecelny, 38 kontaktów z piłką, 4/5 udane dryblingi, 6/10 wygranych pojedynków

Milik (przez 18 minut): 0 strzałów, 0 dryblingów, 5 kontaktów z piłką, 1 pojedynek

Z Holandią (1:2):

Lewandowski (przez 45 minut): 1 asysta, 1 strzał niecelny, 0 dryblingów, 20 kontaktów z piłką, 3 kluczowe podania, 1/2 wygrany pojedynek

Piątek (przez 45 minut): 2 strzały niecelne, 0 dryblingów, 20 kontaktów z piłką, 0/6 wygranych pojedynków

W sumie: 4 strzały niecelne i jeden celny. W czterech meczach. Autorstwa trzech napastników. Klasa rywala niczego nie może usprwiedliwiać, to jest dramat. I niekoniecznie wina leży tu po stronie tychże snajperów. 

Co zatem chcielibyśmy dzisiaj zobaczyć? Konsekwencję, plan, który nie sprawi, że nasi reprezentanci będą mijani przez Anglików, jak tyczki na treningu. I wiemy, że brzmi to bardzo banalnie, ale my po prostu tęsknimy za czasami, w których mieliśmy pomysł, jak walczyć z Goliatem. Mimo że nie zawsze on wychodził, to przynajmniej nasza rola nie była sprowadzana do statystów, czy chłopców do bicia, którzy co rusz patrzą na zegarek. Różnicę między Brzęczkiem i Sousą zobaczyliśmy już w pomyśle taktycznym, komunikacji, braku politycznej poprawności, więc fajnie by było, gdyby ta tendencja została podtrzymana.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się