Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Pawel Andrachiewicz / PressFocus

Zmartwychwstanie, przebojowy Jóźwiak oraz kilka nieudanych przeszczepów – wygrani i przegrani minionego zgrupowania

Autor: Mariusz Bielski
2021-04-01 10:40:11

Jak zwykle po zgrupowaniach kadry postawami kilku zawodników jesteśmy zbudowani. Niestety jednak w kategorii „przegrani” wybór był jeszcze większy...

WYGRANI

Kamil Jóźwiak – Chłopak musi grać od pierwszej minuty, nawet jeśli w Derby nadal nie będzie robił liczb. Martwilismy się o niego właśnie z tego względu, lecz udowodnił nam, że się mylimy. Starcie z Węgrami wyciągnęliśmy do remisu tylko dlatego, iż w końcu Sousa posłał go do boju w drugiej połowie. Gol, asysta 1. i asysta 2. stopnia załatwiły sprawę. Wczoraj z kolei gra Polaków ożywiła się też dopiero po wejściu wychowanka Lecha. Tym razem konkretu pod bramką co prawda nie było, aczkolwiek gdyby każdy z naszych ofensywnych graczy potrafił pokazać tyle animuszu, prawdopodobnie moglibyśmy walczyć z Anglikami jak równy z równym.

Grzegorz Krychowiak – W ostatnich miesiącach przeżywał mocny rollercoaster w związku z grą w reprezentacji. Nie ulega wątpliwościom, że parę słabszych meczów zaliczył i wśród kibiców ruszyła dyskusja, czy nie powinien więcej czasu spędzać na ławce. Spotkania za kadencji Paulo Sousy udowodniły, że absolutnie nie, trzeba było tylko poczekać i popracować nad formą Grześka, zwłaszcza w dobie długich kontuzji Bielika oraz Góralskiego. Zwyczajnie nie byłoby kim godnie zastąpić pomocnika Lokomotivu. Zarówno przeciwko Węgrom jak i Anglikom pokazał się z dobrej strony, w dużej mierze to dzięki niemu jedni i drudzy nie zgnietli nas jak robali. Co prawda to właśnie Krychowiak przegrał wczoraj kluczowy pojedynek ze Stonesem, jednak w perspektywie tego, ile poza tym zrobił na naszą korzyść, należy przyznać, iż to zgrupowanie było całkiem udane w jego wykonaniu. Wczoraj internauci śmiali się z jego rozpuszczonych włosów, że Jezus zmartwychwstał parę dni za wcześnie, ale to w sumie całkiem niezła metafora jego powrotu do lepszej dyspozycji.

Karol Świderski – No dobra, trochę ta kandydatura jest na zachętę. Rzecz w tym, że w zasadzie trudno znaleźć inne, jednoznacznie kandydatury. Cieszy natomiast fakt, iż napastnik PAOK-u w ogóle został zauważony, ponieważ w Grecji coś tam jednak strzela, a wcześniej Jerzy Brzęczek nawet nie brał go pod uwagę. Dał dobrą zmianę z Andorą, co oczywiście wielkim wyczynem nie jest. Później zaś wygrał rywalizację z Milikiem o pierwszy skład na Anglię. Przeciwko Synom Albionu niestety nie pokazał się z dobrej strony, nie pociągnął drużyny, raczej wtopił się w jej szarzyznę. Byloby jednak przesadą oczekiwania od totalnego świeżaka w kadrze, że weźmie na plecy cały zespół tak jak wielokrotnie czynił to Lewandowski. Po tym zgrupowaniu sądzimy jednak, iż Karol może być wartościową alternatywą na tych nieco słabszych rywali, pokroju Węgrów czy Albanii.

PRZEGRANI

Michał Helik – Być może skreślanie go po 2 meczach to dość radykalna propozycja, ale powiedzmy sobie otwarcie – obrońca Barnsley zawiódł po całości. Najpierw Madziarzy kręcili nim jak bączkiem dla dzieci, przez co przyczynił się utraty goli przez Biało-czerwonych, a wczoraj również nie nadążał za Anglikami, choć ci też grali raczej na podciągniętym ręcznym. No i jeszcze ten sprokurowany karny… Michała chyba zjadł stres, co w połączeniu z jednak niewystarzającymi umiejętnościami zaowocowało dwoma fatalnymi występami. Raczej nie zachęcił Sousy, by przy najbliższej okazji znów go powołał.

Piotr Zieliński – Po starciu z Węgrami już myśleliśmy, że w końcu mu przeskoczyło, ale jednak nie. W CV, w rubrycie „zawód” powinien wpisać sobie nie „piłkarz”, a „co mecz”.

 

 

 

Sebastian Szymański – Trafia do tego zestawienia niekoniecznie ze swojej winy. Mimo zebrania paru komplementów od Paulo Sousy na temat swojego potencjału, Portugalczyk nie postanowił bardziej mu zaufać. Mało tego, w spotkaniu z Węgrami wystawił go na absurdalnej pozycji – prawego wahadłowego. To nie miało prawa wypalić, skoro mówimy o lewonożnej dziesiątce, która nigdy nie była biegowym tytanem. Później pomocnik Dinama Moskwa nie zagrał już ani minuty. Nowy selekcjoner nie miał na niego pomysłu.

Arkadiusz Milik – Gdyby nie asysta do Modera z Anglią mielibyśmy obraz nędzy i rozpaczy w jego wykonaniu. Zresztą, wiele mówi już sam fakt, że przeciwko ekipie Garetha Southgate’a nasz selekcjoner wolał wystawić od pierwszej minuty Świderskiego. Bo tak w zasadzie zarówno z Węgrami, jak i z Anglią poza tym jednym przytomnym podaniem Arek nie zrobił nic, za co należałyby mu się pochwały. Przecież nie będziemy mu bić brawo za kilka niecelnych główek. Nawet na tle Andory nie błyszczał, a to już istna potwarz. To jest chyba ten moment, w którym należy skończyć z mitem, iż Milik świetnie nadaje się do roli łącznika między drugą linią i atakiem...


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się