Autor zdjęcia: Łukasz Sobala / PressFocus
Więcej przerw na poprawę mankamentów już nie będzie. Ostatnie okrążenie - czas start
Jeżeli któryś klub potrzebował przejść mini okres przygotowawczy w trakcie sezonu, to właśnie mijające dwa tygodnie były ku temu najlepszą, ale też i ostatnią okazją. Od jutra Ekstraklasa będzie grać nieprzerwanie co tydzień aż do połowy maja.
Przed sezonem dominowała narracja, że czekają nas najnudniejsze rozgrywki w historii. Że jeśli „dobrze” pójdzie, to już kupę czasu przed końcem będziemy znali zarówno mistrza Polski, jak i jedynego spadkowicza. Jednak wiele wskazuje na to, że kluby nie uczynią nam tej nieprzyjemności, a przynajmniej nie te z dołu tabeli, które zgryźliwie co kolejkę walczą o chwycenie się następnej, pojawiającej się na horyzoncie szalupy ratunkowej. I to właśnie im – przynajmniej w teorii – kończąca się przerwa powinna wyjść na dobre.
UTRZYMANIE
Jednym z nich jest Cracovia. Ameryki nie odkryjemy pisząc, że podopieczni Michała Probierza są najsłabszą drużyną w tym roku. Zdobyli najmniej punktów (tyko 4 w 8 meczach) i w połączeniu z karą punktową, jaką klub otrzymał za korupcyjną przeszłość, widmo spadku bardzo poważnie zajrzało w oczy „Pasów”. W tak złej sytuacji na takim etapie sezonu krakowianie nie byli od dawna. I trener zdaje sobie z tego sprawę jednocześnie mówiąc, że przez przerwę na reprezentację wykonali w klubie dobrą robotę. Mówił o tym na konferencji prasowej.
- W ostatnim okresie wykonaliśmy dużo pracy jeśli chodzi o sztab szkoleniowy i medyczny. Kładliśmy nacisk na wszystkie elementy, na to, by poprawić to co jest, a najważniejsze było dla nas to, żebyśmy wreszcie mieli do dyspozycji wszystkich zawodników, wyznaczając kadrę meczową.
- Odpowiadając na wszystkie pytania, zdaję sobie sprawę, że moje „bla, bla, bla” nikogo nie interesuje, bo kibiców Cracovii interesują trzy punkty. To jest najważniejsze i też zdaję sobie z tego sprawę.
Michał Probierz podobno ma plan ofensywny na mecz z Lechem, ciekawi jesteśmy, czy ograniczy się on do tego, co do tej pory – wypuszczenia Rivaldinho i Alvareza z nadzieją, że a nuż teraz się uda. Jeśli tak, sukcesu nie wróżymy. Tym bardziej, że kalendarz nie ułożył się dla Cracovii specjalnie pozytywnie.
-
z Lechem (dom)
-
z Jagiellonią (wyjazd)
-
Puchar Polski z Rakowem (dom)
-
z Legią (wyjazd)
Potencjał na przerżnięcie wszystkiego w ciągu dwóch tygodni jest całkiem spory. Przed Probierzem i spółką czas próby, bo marginesu błędu praktycznie nie ma.
14. Cracovia – 20 punktów
15. Stal – 19 punktów
14. Podbeskidzie – 18 punktów
PODIUM I PUCHARY
Jeszcze niedawno byliśmy przekonani, że kogo jak kogo, ale Rakowa na podium nie może zabraknąć. Jednak trudno skonfrontować tę tezę z tym, co dzieje się obecnie w Częstochowie. Mecz ze Stalą nie odbędzie się z powodu wykrytych zakażeń koronawirusem, więc przynajmniej na jakiś czas Lechia i Górnik mogą w ten weekend doskoczyć do podium kolejno na jeden punkt i dwa punkty, co psychologicznie sprzyjać Rakowowi na pewno nie będzie.
Tym bardziej, że w ostatnich trzech meczach zdobył dwie bramki i zainkasował tylko trzy punkty. Samymi remisami trzeciej pozycji nie utrzyma. Gdyby goniący peleton nie wywracał się o własne nogi, częstochowianom już dawno powinno zrobić się ciepło. Na ich szczęście inną furtkę do awansu do europejskich pucharów mają przez Puchar Polski. Tym niemniej, nie mogą być już tak spokojni swojego losu, jak na koniec jesieni. Zwłaszcza, że zarówno w lidze, jak i w Pucharze swoje trzy grosze może dorzucić będący w gazie Piast Gliwice, który o skutecznej gonitwie co nieco wie.
3. Raków – 37 punktów
---------------------------------
4. Lechia – 33 punkty
5. Górnik – 32 punkty
6. Piast – 31 punktów
MISTRZOSTWO
W temacie mistrzostwa sytuacja chyba jest najbardziej klarowna. Nie mamy pojęcia, co musiałoby się stać, żeby Legia, goląc do tej pory jednego rywala po drugim, wypuściła pierwsze miejsce z rąk. Ostatnią deską ratunku dla Pogoni jest… mecz z Legią. Zniwelowanie straty do 4 punktów albo odjazd na 11 – bardzo możliwe, że po jutrzejszym spotkaniu będziemy mogli z pewną dozą śmiałości przyznać, kto tym mistrzem Polski zostanie. Co prawda wszystko dalej jest możliwe, matematyka pozwala wierzyć, ale jak wiemy – papier przyjmie wszystko. W rzeczywistości kluczowe znaczenie ma forma, a nie wygląda na to, by legioniści mieli zaraz wpaść w kryzys. Tym bardziej, że zazwyczaj to właśnie wiosną podkręcali tempo. Co więcej, Pogoń w Warszawie zagra bez Rafała Kurzawy, co może być dodatkowym utrudnieniem dla Kosty Runjaicia. Słowem - wszystkie karty w ręku ma Czesław Michniewicz. Pytanie tylko, jak je rozda.
1. Legia – 48 punktów
2. Pogoń – 41 punktów
Oby zatem walka o przynajmniej jedną z trzech wymienionych wyżej pozycji toczyła się do samego końca, a meczów o złote kalesony było jak najmniej. Ostatnie okrążenie sezonu 2020/21 czas zacząć.