Autor zdjęcia: Adam Starszynski / PressFocus
Skromnie, solidnie i pomimo problemów – czyli typowy triumf ekipy Fornalika. Wisła Płock 0:1 Piast
Piast pisze kolejną genialną historię. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto po jego fatalnym starcie sezonu twardo twierdził, że gliwiczanie jeszcze powalczą o puchary...
- Nie ma co zganiać winy za porażkę Nafciarzy tylko na jednego ich zawodnika, ale… Cholera, Tuszyński to jeden z najbardziej irytujących napastików w Ekstraklasie. Nie chodzi nawet o samą surowość techniczną Patryk, lecz podejmowane przez niego decyzje i generalnie świadomość własnych umiejętności. Nie ujmujemy – tyłem do bramki naprawdę gra świetnie, głową podobnie, aczkolwiek już do dryblingów się nie nadaje. A wielokrotnie widzieliśmy takie klisze – Tuszyński wybiega na wolne pole, ma wystarczająco dużo miejsca i czasu, by oddać strzał, obrońcę kawałek za plecami. I co wtedy? Napastnik zatrzymuje się i próbuje nabrać stopera na zamach. Po co? Dzisiaj to samo – spokojnie mogła być z tego bramka, a zatem możliwe że i inny wynik końcowy. Zamiast tego wyszła strata, bo tego typu numery to jednak z nie z Czerwińskim, szanujmy się. Gdy jednocześnie kreatywnością nie grzeszą Szwoch, Adamczyk oraz Kocyła trudno o korzystny wynik.
- Jedną z większych zagwozdek przed tym starciem była obsada lewej obrony w zespole gości. Holubek nie mógł wystąpić, a że latem odszedł Kirkeskov, Waldemar Fornalik musiał trochę pokombinować. Ponoć rozważany był też wariant z trójką obrońców, ale ostatecznie „King” postawił po prostu na Rymaniaka. Znacie nas, nie jesteśmy fanmi tego typu manewrów (Brzęczek i Bereszyński w reprezentacji wywołali truamę), lecz trzeba przyznać, że dzisiaj wypadło. I z tyłu Bartosz wyglądał solidnie, i w grze do przodu przydawał się bardziej, niż mogłoby się wydawać. Zresztą, to od niego rozpoczęła się akcja, po której gliwiczanie zdobyli zwycięską bramkę, więc defensora Piasta spokojnie można nazwać cichym bohaterem meczu. Trener Fornalik musi być zbudowany tym występem. Rymaniak zbyt często nie gra w tym sezonie, przegrywa rywalizację z innymi zawodnikami, a dzisiaj i tak dał dużo jakości. W razie czego nie trzeba się martwić o obsadę lewej obrony, gdyby zaszła konieczność zastąpienia Holubka w przyszłości.
Kiedy w święta nachodzi cię myśl, by zrobić coś produktywnego, ale przypominasz sobie, że makowiec wjechał za mocno pic.twitter.com/b1bTMahTJc
— Jakub Białek (@jakubbialek) April 3, 2021
- Niesamowite jest to, co Piast robi w obecnym sezonie. Powoli, cichutko, meczami takimi jak ten, solidnymi ale bez fajerwerków, ciułają punkty i za chwilę może się okazać, że to właśnie gliwiczanie, a nie Raków, będą nas reprezentowali w kolejnych eliminacjach do europejskich pucharów. Dystans w tej chwili wynosi zaledwie 3 oczka, choć należy też pamiętać o tym, iż Lechia czy Górnik jeszcze swych meczów nie rozegrali, a Stal z częstochowianami zmierzy się w innym terminie. Niemniej ligowe finisze Piasta zawsze były imponujące, zeszłoroczne podium i mistrzostwo też wywalczył dopiero na sam koniec poszczególnych rozgrywek, więc i tym razem zajęcie 3. miejsca przez podopiecznych Waldemara Fornalika uznajemy za scenariusz zdecydowanie realny.
Wisła Płock 0:1 Piast Gliwice (0:0)
Chrapek 54’ (asysta Świerczok)
Wisła: Kamiński (5) – Vallo (3), Rzeźniczak (5), Uryga (5), Garcia (4) (82’ Susnjara) – Rasak (4) (70’ Lagator), Lesniak (4) – Kocyła (3) (70’ Lewandowski), Szwoch (3), Adamczyk (4) – Tuszyński (3) (70’ Tomasik)
Piast: Plach (5) – Konczkowski (5), Huk (6), Czerwiński (6), Rymaniak (6) – Sokołowski (5), Jodłowiec (5) – Pyrka (5) (46’ Steczyk 3), Chrapek (6) (84’ Lipski), Badia (4) (67’ Vida 3) – Świerczok (5) (73’ Żyro)
Sędzia: Damian Kos
Nota: 4
Żółte kartki: Garcia, Rzeźniczak, Lagator – Badia, Rymaniak, Steczyk, Jodłowiec
Piłkarz meczu: Michał Chrapek