Autor zdjęcia: Paweł Jaskółka / PressFocus
Utrzymanie już w kieszeni, to może teraz walka o puchary? Czemu nie! Górnik 1:2 Warta
Niedawno zastanawialiśmy się, kiedy Warta zapewni sobie utrzymanie, a tu mija kilka spotkań i bez kozery można stwierdzić, że wcale nie będzie nieosiągalne powalczenie o europejskie puchary. Po dzisiejszym zwycięstwie poznaniacy tracą do czwartego Piasta tylko dwa punkty, a co najważniejsze - słuszność tego miejsca potwierdzają nie tylko zdobywanymi punktami, ale też bardzo dobrą grą.
- Czasami pojawiają się głosy, że Warta Poznań to drużyna bez stylu, toporna, nastawiona na defensywę. I o ile w pierwszej części sezonu można było się z tym stwierdzeniem choć po części zgodzić, tak teraz z każdym kolejnym meczem ta teza jest obalana. W meczu z Górnikiem poznaniacy mogli spokojnie – zamiast 1:0 – wygrywać do przerwy 3:0. Raz Żurawski zmarnował naprawdę dobrą kontrę, innym razem jego świetnego podania nie przyjął Grzesik, a w jeszcze innym momencie Kuzimski spudłował z bliskiej odległości po akcji zapoczątkowanej dalekim wyrzutem z autu. Podopieczni Piotra Tworka przyjechali do Zabrza, jak po swoje. Przez długi czas dyktowali warunki w ofensywie.
- A wspomniany wyrzut z autu nie znalazł się w naszym tekście przypadkowo, tak samo jak nie przez przypadek piłkarze Warty właśnie za pomocą tego elementu zapoczątkowywali swoje groźne akcje. Pierwszą już w 4. minucie, później jeszcze kilkukrotnie Jan Grzesik dorzucał piłkę w pole karne. Aż w końcu sam wykończył akcję golem po asyście Mateusza Kuzimskiego, uprzednim bardzo rozsądnym dalekim zagraniu Ivanova, który posłał je zaraz po tym, jak otrzymał piłkę po – a jak! – wyrzucie z autu. Gołym okiem widać, co było ćwiczone w przerwie reprezentacyjnej. Zresztą, potwierdził to sam Grzesik w wywiadzie w przerwie dla Canal+.
- Ale co się dziwić, skoro obrońcy Górnka rozdają prezenty, jakby byli przekonani, że obchodzimy dziś Boże Narodzenie, a nie święta Wielkanocne? Najpierw Przemysław Wiśniewski dwa razy podpiął się do prądu w pierwszej połowie i może być wdzęczny Warcie, że nic konkretnego z tego nie wyniknęło. Potem Aleksander Paluszek popełnił błąd w walce z Kuzimskim, po czym padł gol na 0:1, a już po bramce na 2:1 Adrian Gryszkiewicz wystawił piłkę napastnikowi Warty i tylko złe przyjęcie sprawiło, że nie doszło do stanięcia oko w oko z Martnem Chudym. Miło ze strony defensorów zabrzan – gdyby byli jeszcze tak zaangażowani w grę ofensywną, mogliby jakiś punkt dziś uciułać.
- Tylko czy z takim piłkarzem, jak Richmond Boakye, jest to możliwe? Kolejne bardzo słabe spotkanie w jego wykonaniu. Jeśli już miał piłkę, to albo wystrzeliwał ją w kosmos, albo silił się na jakieś bezsensowne sztuczki typu nieudana próba strzału przewrotką. Jesus Jimenez ma to coś, że nawet z niczego potrafi stworzyć zagrożenie – patrz gol kontaktowy po strzale (swoją drogą – jedynym celnym) z dystansu i rykoszecie Kupczaka. A Boakye? Jak na razie ciężar zamiast realnej pomocy. Makana Baku od kilku tygodni daje przykład, kim napastnik Górnika powinien być dla swojej drużyny.
Górnik Zabrze 1:2 Warta Poznań (0:1)
0:1 – 30’ Grzesik (asysta Kuzimski)
0:2 – 50’ Kupczak
1:2 – 69’ Jimenez
Górnik: Chudy 4 – Gryszkiewicz 4, Paluszek 3 (46’ Krawczyk 3), Wiśniewski 4 – Janża 3, Kubica 4, Prochazka 4 (67’ Pawłowski 4), Rostkowski 3 (46’ Ściślak 4) – Manneh 4 (79’ Nowak) – Boakye 2 (79’ Sobczyk), Jimenez 5.
Warta: Lis 5 – Kuzdra 5, Ławniczak 5, Ivanov 6, Kiełb 6 – Grzesik 6 (75’ Rodriguez), Baku 6, Trałka 5, Kupczak 6, Żurawski 6 (75’ Czyżycki) – Kuzimski 5 (90’ Jaroch).
Sędzia: Paweł Raczkowski.
Nota 2x45: 3.
Żółte kartki: Wiśniewski, Gryszkiewicz, Manneh.
Piłkarz meczu: Mateusz Kupczak.