Autor zdjęcia: Rafał Oleksiewicz PressFocus
Czy WKS może wygrywać i grać w piłkę na wyjeździe? A i owszem! Jagiellonia 0:1 Śląsk
Jacek Magiera w dwa tygodnie wywrócił niemal do góry nogami to, co Vitezslav Lavicka tworzył ze Śląskiem Wrocław od ponad dwóch lat. Jednak jak potrzebna wrocławianom była obecnie ta rewolucja, pokazał mecz w Białymstoku. WKS wygrał wreszcie na wyjeździe, po ponad czterech miesiącach posuchy. Ale co równie ważne, a może nawet ważniejsze - uczynił to w naprawdę przystępnym stylu.
To był Śląsk, który nie czekał za podwójną gardą, licząc na fart, do czego zdążył nas przyzwyczaić w tym sezonie. Wręcz przeciwnie - podopieczni Jacka Magiery starali się podyktować własne warunki. Więcej niż przyzwoicie funkcjonowały wahadła, czyli coś, na co nigdy nie zdecydował się Vitezslav Lavicka. Tymczasem okazało się, że nawet mając tylko dwóch zdrowych nominalnych środkowych obrońców w kadrze, można grać trójką stoperów. Do Marka Tamasa i Łukasza Bejgera nowy szkoleniowiec wrocławskiego zespołu dołożył bowiem Konrada Poprawę, który ostatni mecz w Ekstraklasie zagrał... prawie trzy i pół roku temu. Tymczasem okazało się, że 22-latek może być nie tylko wartościowym zawodnikiem rezerw, ale i pierwszej drużyny. Co więcej, Magiera odzyskał dla ekipy Mateusza Praszelika, który u schyłku kadencji Lavicki prezentował się bardzo przeciętnie. To on dogrywał po świetnej kontrze do Erika Exposito, kolejnego odblokowanego gracza. Hiszpan strzelił dopiero swojego szóstego gola w tym sezonie.
To jednak nie żaden z powyższych piłkarzy, a Michał Szromnik był piłkarzem meczu. Może się to wydawać zaskakujące w świetle peanów nad grą wrocławian, tym bardziej, że do 67. minuty w tym spotkaniu w zasadzie nie było Jagiellonii Białystok. Dopiero wówczas Taras Romanczuk oddał pierwszy celny strzał i spotkanie stało się bardzo otwarte. Zrobiła się akcja za akcję i wydawało się, że nie ma szans, żebyśmy jeszcze nie zobaczyli kolejnych trafień. Jednak po stronie Śląska w poprzeczkę główkował Fabian Piasecki, a kontry marnował Robert Pich, zaś białostoczanie nie potrafili przebić muru w postaci Szromnika. Próbował z ostrego kąta Bartłomiej Wdowik, próbował w sytuacji sam na sam Romanczuk, jednak w obu przypadkach świetnie interweniował 28-letni golkiper. Gospodarzom nawet nieszczególnie przeszkodził brak jednego zawodnika w ostatnich kilkunastu minutach po wykluczeniu dla Macieja Makuszewskiego. Ba, być może nawet pomógł, bo z nim na boisku nie byli w stanie nic zdziałać. A tak jeszcze w samej końcówce mieli piłkę na remis, ale minimalnie obok bramki głową uderzył Maciej Bortniczuk.
Ogółem naprawdę nie możemy powiedzieć, że nudziliśmy się w Białymstoku. W sumie 30 strzałów, siedem celnych. Tych goli jeszcze kilka mogło bez wątpienia paść, ale zasługa bramkarzy w tym, że do tego nie doszło. Chwaliliśmy Szromnika, ale trzeba też docenić Xaviera Dziekońskiego, który kapitalnie wyjął strzał Dino Stigleca w pierwszej połowie. Szczerze, było się na czym skupić tego dnia. Nie oglądaliśmy paździerzowatego meczu, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić przy konfrontacjach Śląska w ostatnim czasie, a spotkanie, które naprawdę dało się oglądać. Nie ma co ukrywać, że Jacek Magiera rozbudził trochę apetyty, iż WKS nie będzie się już nam kojarzył z wiecznym męczeniem buły.
Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)
0:1 - Exposito 45' asysta Praszelik
Jagiellonia: Dziekoński (6) - Prikryl (5), Runje (4), Tiru (5), Nastić (5) (57' Wrzesiński - 3) - Kwiecień (4) (58' Pospisil - 6), Romanczuk (6) - Makuszewski (2), Imaz (3), Wdowik (4) - Puljić (3) (83' Bortniczuk - bez oceny).
Śląsk: Szromnik (7) - Bejger (5), Poprawa (6), Tamas (5) - Janasik (5), Sobota (5) (58' Pich - 3), Mączyński (5), Praszelik (6), Scalet (5) (68' Pawłowski - 4), Stiglec (5) - Exposito (6) (68' Piasecki - 4).
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Nota: 4
Żółte kartki: Wdowik, Wrzesiński, Makuszewski, Runje - Mączyński, Exposito
Czerwona kartka: Makuszewski (80', za dwie żółte)
Piłkarz meczu: Michał Szromnik