Autor zdjęcia: Pawel Jaskolka / PressFocus
Cierpliwość w końcu musiała się skończyć – Żuraw odleciał z Poznania!
Stało się coś, co było pewne jak amen w pacierzu, reklama Coca-Coli z ciężarówką w grudniu i żurek z białą kiełbasą w Wielkanoc. Dariusz Żuraw został zwolniony z Lecha Poznań!
Miło zachowały się władze klubu, iż poczekały do wtorku i nie zakomunikowały tego w święta. I to w sumie chyba szczyt przyjemności, jakie spotkały trenera Kolejorza w ostatnich miesiącach…
Wyobrażamy sobie jak bardzo musieli być wkurzeni sternicy klubu po spotkaniu z Cracovią, skoro jednak zdecydowano się na tak drastyczny ruch. Przecież jeszcze kilka tygodni temu czytaliśmy zarzekania się, iż Żuraw na pewno pozostanie na stanowisku do końca sezonu, choć szczerze powiedziawszy z logicznym działaniem na korzyść drużyny nie miało to zbyt wiele wspólnego. Dziś już duet Rutkowski & Klimczak pękł i nie dziwota, wszak marazm, w którym zagrzebał się ten zespół miał prawo przyprawiać kibiców o stany depresyjne.
Powiedzmy sobie otwarcie – szkoleniowiec Lecha i tak długo wytrwał na stanowisku. Nie został zwolniony po 2-3 gorszych meczach, jak to czasem bywa w Polskiej piłce. Nawet nie po 2-3 gorszych miesiącach. Przygnębiający zjazd w ekipie ze stolicy Wielkopolski rozpoczął się już wczesną jesienią, czyli ponad pół roku temu. To zdecydowanie wystarczający czas – zwłaszcza biorąc pod uwagę zimową przerwę, obóz przygotowawczy itp. – na znalezienie remedium na problemy drużyny, jednak Dariuszowi Żurawowi ta sztuka się nieudała.
Z dzisiejszej perspektywy trenera nie dałoby się bronić praktycznie w żaden sposób. Ostatnie półrocze to czas po prostu zmarnowany. Czy ktoś znacznie się rozwinął i za chwilę zostanie sprzedany za gruby hajs, jak wcześniej Moder lub nawet Jóźwiak? Absolutnie nie. Czy był jakiś pomysł na odrestaurowanie Ramireza, Sykory czy Puchacza? Też nie. Czy szkoleniowiec był wystarczająco pomysłowy taktycznie? Nie. Czy wypracował coś trwałego dla drużyny dzięki awansowi do fazy grupowej Ligi Europy? W żadnym wypadku. Czy seria kilku skromnych zwycięstw była na tyle przekonująca, by wierzyć, że ten projekt wciąż ma sens? Niestety... Czy 10. miejsce w tabeli i odpadnięcie z Pucharu Polski w 1/8 to kompromitujące wyniki – o, tu możemy odpowiedzieć twierdząco!
Inna sprawa, że zwolnienie Dariusza Żurawia wcale nie rozwiązuje problemów, z jakimi zmaga się Lech Poznań. Konsekwencje powinni ponieść także inne decyzyjne postaci, chociaż wiadomo, że akurat Piotr Rutkowski oraz Karol Klimczak są nie do ruszenia. Ale taki Tomasz Rząsa? On swoimi decyzjami dotyczącymi kształtu kadry bynajmniej nie ułatwił pracy Dariuszowi Żurawowi, któremu swego czasu zdarzało się otwarcie narzekać na niedobory personalne w drużynie. Niemniej wciąż to jest bardziej zarzut wobec sterników Lecha niż duży argument na obronę szkoleniowca.
Z trzeciej strony natomiast, biorąc pod uwagę wyżej przytoczoną kwestię, można się spierać, czy jakikolwiek trener będzie w stanie przywrócić Lechowi blask i skutecznie walczyć o najwyższe laury w tak specyficznym środowisku? To już jednak temat na osobną analizę. Najpierw następca Żurawia musi się w ogóle znaleźć. Mówiło się o Zielińskim, mówiło o Skorży... A może warto zastanowić się nad propozycją Kamila Kosowskiego, który dziś w „Przeglądzie Sportowym” przekonywał, iż Kolejorzowi potrzeba kogoś zza granicy, będącego marką samą w sobie, nie zaś ewidentnym eksperymentem? Swego czasu władze Lecha sondowały ponoć bliżej nieokreśloną opcję białoruską.
Jak czytamy w oficjalnym komunikacie klubu – nowego trenera poznaniaków mamy poznać jeszcze w tym tygodniu. Cóż, jesteśmy zaintrygowani!