Autor zdjęcia: PressFocus
Zwiastun renesansu formy częstochowian? Ekipa Papszuna wraca na zwycięski szlak. Wisła Kraków 1:2 Raków
To był całkiem dobry mecz, choć napastnicy długo bojkotowali wysiłek kolegów i psuli na potęgę dobre akcje. Padły trzy bramki, a mogło - ba, powinno! - być ich dwa razy więcej.
Rewelacyjny jesienią Raków w tym roku spisywał się bardzo, ale to bardzo przeciętnie. Gdyby tabela uwzględniała tylko mecze rozegrane od lutego, ekipa z Częstochowy nie miałaby prawa marzyć o miejscu na ligowym pudle. Podopieczni Papszuna ostatnio męczyli się na boisku, strzelali bardzo mało bramek, tym cenniejszy jest dzisiejszy rezultat, a przede wszystkim sposób, w jaki goście zdobyli bramki. Bez swojego najlepszego, najbardziej kreatywnego piłkarza - Iviego Lopeza, Raków dał radę strzelić dwa gole z gry, po naprawdę ładnych, drużynowych akcjach. Czy to zwiastun renesansu formy? Na pewno kibice zespołu z Częstochowy mają taką nadzieję przed półfinałem rozgrywek o puchar Polski oraz finiszem ligi.
Trzeba przy okazji przyznać, że Raków podjął się naprawdę ambitnego zadania wywalczenia awansu do eliminacji europejskich pucharów bez sensownego napastnika. Arak zaliczył kolejny pusty przebieg i lada moment będzie “świętował” 40. mecz z rzędu na zero z przodu! Dość oryginalny to wyczyn, trzeba przyznać. Dzisiaj zmienił go Gutkovskis, który długo w tym sezonie spisywał się zdecydowanie powyżej oczekiwań. Nic nie może jednak wiecznie trwać, jak głosi piosenka. Na Reymonta łotewski piłkarz zmarnował sytuację, którą poważny napastnik powinien wykorzystać z zamkniętymi oczami.
Hahahahahhahahah pic.twitter.com/bohmXcHe4P
— Greg (@gr3gor_g3) April 9, 2021
Druga porażka w ciągu pięciu dni sprawia, że krakowska ekipa wciąż nie może w spokoju myśleć już o przyszłym sezonie. Skoro sam Hyballa mówił w tygodniu, iż Wisła wróciła do walki o utrzymanie, to dzisiejszy wynik sytuacji siłą rzeczy nie poprawił. Mogłoby to wyglądać inaczej, gdyby błąd Piątkowskiego wykorzystał pod sam koniec pierwszej połowy Medved, ale młody napastnik Białej Gwiazdy poszedł w ślady swoich kolegów z napadu rywali i spartolił wyśmienitą okazję. Bez Brown Forbesa Wisła jest z przodu bezzębna. Jego konkurenci do gry prezentują się w tym sezonie słabiutko.
Wisła Kraków - Raków Częstochowa 1:2 (1:1)
0:1 Tijanić 33’ (asysta Kun)
1:1 Frydrych 39’ - rzut karny (faul na Saviciu)
1:2 Cebula 63’ (asysta Piątkowski)
Wisła: Lis 5 - Burliga 4 (76’ Błaszczykowski), Radaković 3, Frydrych 4, Sadlok 4 (83’ Kone) - Żukow 3 (76’ Boguski), Kuveljić 3 - Starzyński 5 (83’ Gruszkowski), Savić 4, Yeboah 3 - Medved 2 (83’ Buksa)
Raków: Holec 5 - Piątkowski 5, Arsenić 3, Jach 5 (64’ Niewulis 4) - Tudor 5 (89’ Mikołajewski), Sapała 5, Poletanović 4 (46’ Lederman 4), Kun 6 - Tijanić 5, Cebula 6 (67’ Szelągowski 4) - Arak 2 (67’ Gutkovskis 2)
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Nota: 4
Żółte kartki: Burliga, Żukow, Kuveljić, Frydrych, Kone - Jach, Lederman
Piłkarz meczu: Patryk Kun