Autor zdjęcia: Paweł Jaskółka / PressFocus
TOP 5 ligowych meczów Legii z Lechem w ostatniej dekadzie. Dziś też chcemy takich emocji!
Przyzwyczailiśmy się do tego, że w klasykach Legii Warszawa z Lechem Poznań więcej jest emocji niż faktycznej gry w piłkę. Ale nie jest to regułą, od której nie ma odstępstw. Zdarzały się bowiem w ostatniej dekadzie spotkania pomiędzy tymi dwoma zespołami, które wspominamy z dużym sentymentem. Była nie tylko ognista atmosfera na boisku, ale również sporo jakości, piękne bramki i niespodziewane zwroty akcji. Wspominamy te naszym zdaniem najciekawsze starcia!
***
5. Lech Poznań - Legia Warszawa 3:0, sezon 2017/18, 11. kolejka
To był mecz, o jakim kibice Lecha Poznań marzą. Legii Warszawa w tamtym spotkaniu nie było na boisku, "Kolejorz" był o klasę, może nawet dwie lepszy. Legioniści oddali raptem jeden celny strzał na bramkę, rozgrywając jedno z najgorszych spotkań ostatnich lat w Ekstraklasie. Na długo przed końcowym gwizdkiem kibice przy Bułgarskiej mogli świętować, gdyż widać było, że goście nie są w stanie odrobić strat. 3:0 było najniższym wymiarem kary.
Legia zagrała tak źle, że po powrocie do Warszawy jej kibice zaatakowali zawodników. Przebieg zdarzenia relacjonował Przegląd Sportowy: "Gdy drużyna zajechała w nocy na klubowy parking, czekało tam na nią ponad 50 pseudokibiców. Do autokaru wszedł "Staruch", "zaprosił" ich na zewnątrz. Piłkarze sądzili, że czeka ich nieprzyjemna rozmowa, ale od razu zostali zaatakowani. Pseudokibice rzucili się na nich, uderzając głównie w tył głowy, z „liścia” w twarz. Tak, by czuli się upokorzeni, ale nie odnieśli większych obrażeń. Oberwał nawet asystent trenera Aleksandar Vuković. Bez szwanku wyszedł za to nowy szkoleniowiec Legii Romeo Jozak, który stał z boku". Po tamtym wydarzeniu Jozak podobno zaczął tracić szatnię, ale na stanowisku, z marnym skutkiem, wytrwał jeszcze aż pół roku.
***
4. Lech Poznań - Legia Warszawa 1:3, sezon 2012/13, 12. kolejka
Był koncert Lecha, to teraz pora na znakomity mecz Legii. Poznańscy kibice na tę batalię przygotowali kilka ton konfetti, którego efektowne wyrzucenie w górę już na początku spotkania zwiastowało prawdziwe kibicowskie święto. Ostatecznie bawili się jednak tylko warszawiacy. Lechici grali fatalnie i to w każdej formacji. Nazywana wówczas najlepszą obroną w lidze defensywa pozbawiona tego dnia jedynie Manuela Arboledy dawała się ogrywać, pomocnicy nie umieli rozegrać piłki, a napastnicy fatalnie pudłowali. Sam Bartosz Ślusarski powinien mieć wówczas przynajmniej jeszcze dwa gole.
Nie ma więc co ukrywać, że to 3:1 dla Legii było w pełni zasłużone. Widzieli to chyba również kibice "Kolejorza", w których po trzecim golu dla gości nie było już ogromnej frustracji, ale nastała po prostu grobowa cisza, mimo iż na trybunach zasiadł komplet 40 632 widzów. To było jedno z najlepszych spotkań stołecznych pod wodzą Jana Urbana.
***
3. Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1, sezon 2020/21, 9. kolejka
Najświeższy mecz, ale zarazem jedno z najlepszych starć Legii z Lechem w minionej dekadzie. Było dużo emocji, strzałów i akcji, które mogły się podobać. I to pomimo że podopieczni Czesława Michniewicza przystępowali do batalii solidnie przetrzebieni brakiem Tomasa Pekharta (ostatecznie tuż przed meczem okazało się, że jednak nie jest zakażony koronawirusem), Michała Karbownika, Bartosza Slisza czy Domagoja Antolicia. Faworytem wydawali się być wówczas poznaniacy, napędzeni awansem do Ligi Europy i świetnymi trzema początkowymi meczami w tych rozgrywkach.
I faktycznie, gracze Dariusza Żurawia byli w pierwszej połowie lepsi, prowadzili po samobójczym golu Josipa Juranovicia. Losy spotkania w drugiej odsłonie odmienił jednak debiutujący w lidze Kacper Skibicki, zmieniający Macieja Rosołka, który bliźniacze wejście do Ekstraklasy zaliczył sezon wcześniej, ratując wtedy posadę Aleksandara Vukovicia. Ostatni kwadrans tego meczu to był zaś prawdziwy rollercoaster. Legię trzy razy przed stratą bramki ratował Boruc, a sytuacje dla gospodarzy marnował Rafael Lopes. Portugalczyk zaś w pełni zrehabilitował się w ostatniej akcji. Tuż przed końcowym gwizdkiem pogrążył "Kolejorza" uderzeniem głową. To wydarzenie rozpoczęło tę niesamowitą serię Lecha z golami traconymi tuż przed ostatnim gwizdkiem.
***
2. Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1, sezon 2016/17, 13. kolejka
Pierwszy z dwóch meczów, w którym kibicom Lecha zapadł w pamięć Kasper Hamalainen. Fin odszedł chwilę wcześniej z Poznania do Warszawy i w swoim pierwszym spotkaniu z byłą ekipą wpisał się na listę strzelców. Mało tego, dokonał tej sztuki w 93. minucie, a zmiana została przeprowadzona przez Jacka Magierę w ogromnym zamieszaniu po wykorzystanym przez Marcina Robaka rzucie karnym. Doszło wtedy do olbrzymiej przepychanki, Arkadiusz Malarz omal nie pobił się z Jasminem Buriciem, a cichaczem na boisko wszedł Hamalainen i kilkadziesiąt sekund później dał Legii zwycięstwo.
Było to zarazem zwycięstwo w oparach sędziowskiego skandalu, gdyż sędzia Szymon Marciniak uznał gola strzelonego ze spalonego. Nie była to jeszcze era VAR-u, więc decyzji nie udało się zmienić.
***
1. Lech Poznań - Legia Warszawa 1:2, sezon 2016/17, 28. kolejka
Zdecydowanie najbardziej emocjonujące spotkanie. To był hit pod każdym względem. Tego dnia przy Bułgarskiej zobaczyliśmy wszystko: nie tylko niesamowitą walkę i zaangażowanie, ale również imponujące tempo, dużo jakości, świetne zagrania, parady bramkarzy i wreszcie trzy gole w samej końcówce. Człowiek nie miał wówczas wątpliwości, że mierzą się dwie najlepsze ekipy w naszym kraju.
Znów w roli głównej wystąpił Kasper Hamalainen. Fin przeważnie zawodził po transferze do Legii, ale warszawscy kibice śmiali się, że warto było go sprowadzić, aby pogrążał swój były zespół. Hamalainen w tym samym sezonie znów to uczynił, znów w samej końcówce i znów na 2:1. Tym razem jednak głową i przepisowo. Dzięki niemu legioniści odskoczyli "Kolejorzowi" w tabeli na pięć punktów i zyskali przewagę psychologiczną, która poskutkowała później mistrzostwem Polski.