Autor zdjęcia: Paweł Jaskółka / PressFocus
Miał być strażakiem, a po wykorzystaniu szklanki wody zakręcili mu kran
Zwolnienie Leszka Ojrzyńskiego ze Stali Mielec to jedna z tych informacji, której nie spodziewasz się przeczytać w najbliższych tygodniach, a na pewno nie w tym momencie – po remisie wyjazdowym z Wartą i z ciągle żywymi nadziejami na utrzymanie. Miał być strażakiem, a po wykorzystaniu szklanki wody zakręcili mu kran.
Chaos organizacyjny w Mielcu zaskakuje nas mniej więcej tak bardzo, jak śnieg w grudniu na Antarktydzie. Nie od dzisiaj wiadomo, że w klubie dzieją się dziwne rzeczy – choćby ostatnio kwestia potencjalnego zatrudnienia Krzysztofa Sobieraja na stanowisko asystenta Leszka Ojrzyńskiego i szybkie wycofanie się z tej decyzji argumentując to przeszłością korupcyjną. Natomiast zwolnienie trenera na siedem kolejek przed końcem sezonu w momencie, w którym Stal jest na ostatnim miejscu w tabeli to jest zupełnie inny poziom absurdu. To już nawet nie jest gra va banque, tylko postawienie całych oszczędności na oszukaną ruletkę w kasynie. Logiki w tym nie ma za grosz.
Trenerze, dziękujemy! https://t.co/B4SDMHeEmP
— PGE FKS Stal Mielec (@FksStalMielec) April 12, 2021
Bo po pierwsze – kto podjąłby się takiej iście samobójczej misji na miesiąc przed końcem sezonu? Wyobraźmy sobie: widzisz, że beniaminek zwalnia drugiego trenera w tym sezonie, w środku ewidentnie coś nie gra, kadra jest mocno przeciętna, bo nie poczyniono odpowiednich wzmocnień zimą, więc nie masz żadnego wpływu na personalia do momentu zakończenia sezonu. Czyli de facto ryzykujesz reputacją, nazwiskiem i zszarganiem własnego CV, a cokolwiek się nie stanie – utrzymasz się czy spadniesz – nie zależy od ciebie. Bo nie da się przygotować drużyny przez miesiąc w momencie, w którym mecze są co tydzień, a ty przychodzisz w środku kryzysu sportowego. Czy naprawdę ktoś marzy o takiej robocie?
Paradoksem jest, że to właśnie Leszek Ojrzyński dotychczas specjalizował się w ratowaniu drużyn przed spadkiem, a teraz sam stał się ofiarą. Trudno powiedzieć, na co liczą władze Stali. Albo ściślej mówiąc, na co liczy europoseł PiS Tomasz Poręba (via. Jan Mazurek), który ma ogromny wpływ na klub, o czym wiadomo nie od dziś. Był bardzo chwalony przez poprzedniego prezesa Bartłomieja Jaskota i uznaje się, że gdyby nie on, Ekstraklasy w Mielcu w ogóle by nie było.
Mówi się, że to właśnie jego impulsywna decyzja spowodowała zwolnienie Leszka Ojrzyńskiego. Co może być prawdą, patrząc na to, jak na gorąco wypowiedział się w tej kwestii były już trener Stali.
- Zaskoczyło mnie to, bo przed meczem rozmawialiśmy i usłyszałem, że będziemy walczyć do końca. Po meczu się to zmieniło – powiedział na łamach sport.tvp.pl.
- Były jednak zapowiedzi, że do końca jedziemy na tym samym wózku i co by się nie działo, zostajemy na okręcie. Wierzyłem, że tak będzie. Ale zapowiedzi zapowiedziami, a życie pewne rzeczy weryfikuje – przyznał z kolei w rozmowie z portalem Weszło.
Zwolnienia nie było w planach, ale to w Mielcu żadna nowość. Bartłomiej Jaskot, były już prezes Stali, tak mówił jesienią o ówczesnym trenerze mielczan Dariuszu Skrzypczaku na łamach „Przeglądu Sportowego”:
- Może być spokojny o pracę. Broni go warsztat. Widać, że praca z nim rozwinęła kilku zawodników i w tym upatruję nadziei na przyszłość. Trener gwarantuje solidną, skrupulatną pracę, dużo rozmawia z piłkarzami. Czas, jaki dostanie, może zaprocentować. Sztab ciągle eksperymentuje, ale po ośmiu meczach chyba już doszedł do koncepcji, jak ma wyglądać drużyna. Teraz trzeba ją pielęgnować (…) Jestem bardzo cierpliwy i o tę cierpliwość proszę kibiców i sponsorów.
Dwa tygodnie później Darusz Skrzypczak został zwolniony. Z kolei jego poprzednik Dariusz Marzec odszedł z klubu po awansie do Ekstraklasy dlatego, że nie godził się na zwolnienie swojego asystenta. Nie przedłużono z nim umowy, mimo że według niego wszystko było już ustalone.
Zwolnienie Leszka Ojrzyńskiego to już kolejna w tym sezonie skaza na wizerunku klubu. Bez względu na to, czy Stal utrzyma się w Ekstraklasie, niesmak pozostanie. I mamy ogromne wątpliwości, czy cokolwiek może się tam zmienić, jeśli misja ratunkowa jakimś cudem się powiedzie. Damian Smyk celnie podsumował całą sytuację na Twitterze:
Trenerzy Stali Mielec w tym sezonie: zaraz 3.
Liczba goli strzelonych przez najlepszego napastnika Stali w Ekstraklasie: 2.
Od samego mieszania herbata nie zrobi się słodsza. Niech ktoś przekaże władzom Stali ten prosty przekaz.