Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus
Konflikty, pustosłowie i męczenie buły - dlaczego Enkeleid Dobi musiał odejść z Widzewa?
W ciągu sześciu lat tylko jeden trener przepracował na alei Piłsudskiego pełny sezon. Kolejnym na pewno nie będzie Enkeleid Dobi, który we wtorek został zwolniony z Widzewa. Przeanalizujmy, co mogło kierować zarządem RTS-u, że zdecydował się na taki ruch!
1. Konflikt w szatni
Latem, gdy trener Dobi zameldował się w Łodzi, zarząd klubu doceniał jego energię oraz sposób bycia, które miały pomóc w zbudowaniu silnego Widzewa, gotowego do walki o najwyższe cele. Po niecałych dziewięciu miesiącach okazuje się jednak, że osobowością Albańczyka oczarowani byli jedynie ludzie z gabinetów RTS-u. Szatnia – niekoniecznie.
Łódzkie wydanie Gazety Wyborczej jako jeden z głównych powodów rozstania się z Dobim wskazało konflikt, jaki miał rozpocząć się jakiś czas temu pomiędzy trenerem a zawodnikami. Piłkarze czterokrotnego mistrza Polski ponoć nie rozumieli poszczególnych decyzji personalnych swojego szkoleniowca, a i niektóre założenia taktyczne stanowiły dla nich niemałą zagadkę. Co ciekawe, jednym z elementów składowych owego konfliktu miało być także niewłaściwe traktowanie młodych zawodników. Ciekawe, ponieważ była pani prezes klubu, Martyna Pajączek, po zakontraktowaniu Albańczyka powiedziała, że „to trener, który potrafi współpracować z młodymi”. Jak widać pozory mylą. Wszystko to spowodowało, że szatnia zwróciła się przeciwko Dobiemu. Oczywiście, informacje o nie najlepszej atmosferze w drużynie są nieoficjalne, ale podobno w każdej plotce jest trochę prawdy.
2. Konflikt z zarządem
Choć nic wcześniej nie wskazywało na to, że Dobi ma z zarządem na pieńku, to wtorkowa sytuacja dowodzi, że chyba nie wszystko było w porządku w relacjach trener – włodarze RTS-u. O godzinie 10 Albańczyk miał stawić się w klubowym gabinecie. Wtedy też po raz pierwszy usłyszał decyzję o własnym zwolnieniu. Jak pisze Łukasz Grabowski z „Przeglądu Sportowego”, Dobi nie dostał dokumentów do podpisania, więc wyszedł na trening jak gdyby żadnej rozmowy nie było. Poprowadził całą jednostkę, po czym znów musiał udać się na dywanik. Włodarze, którzy tym razem byli bardziej stanowczy, ostatecznie pożegnali trenera. Jeśli tak mają wyglądać dyskusje, a co ważniejsze - relacje trenera Dobiego z “górą” w Widzewie, to chyba dla wszystkich lepiej, że współpraca między obiema stronami już się skończyła.
Ale to ma też drugie dno. Dobi podobno nie dostał rano dokumentów do podpisania, więc żeby uniknąć kary, po prostu poszedł wykonywać pracę.
— Łukasz Grabowski (@elgrabowski) April 13, 2021
Jak to w RTS https://t.co/l12EYIGMsS
3. Niezadowalający styl
Po przyjściu Albańczyka Widzew miał grać ofensywnie, więc sprowadzono czterech piłkarzy do ataku, a drużyna wychodziła na mecze w formacjach, które sprzyjają takiemu stylowi gry. Na niewiele się to jednak zdało, bo do tej pory zespół zmaga się z problemami dotyczącymi skuteczności i z trudem przychodzi mu zdobywanie bramek. Piłkarze z alei Piłsudskiego w tym sezonie trafili do siatki zaledwie 22 razy, a ich najwyższym ligowym zwycięstwem było 2:0. To mówi samo za siebie, tym bardziej, jeśli trener w poprzednim klubie był znany z ofensywnej gry.
Być może sternicy byli niezadowoleni również z miejsca w tabeli, choć to sprawa dyskusyjna. Po trzech pierwszych meczach sezonu drużyna ze stolicy województwa Łódzkiego była czerwoną latarnią ligi, nie mając ani jednego punktu na swoim koncie. Potem sytuacja się odwróciła i Widzewiacy zaczęli piąć się w górę stawki. Aktualnie zajmują siódme miejsce, co biorąc pod uwagę koszmary z początku sezonu, jest bardzo dobrym wynikiem. Nadal są też w walce o baraże - do szóstego miejsca tracą tylko jedno oczko. To, co wydawało się niemożliwe kilka miesięcy temu, teraz jest na wyciągnięcie ręki.
4. Piękne słowa, marne czyny
Dobi to świetny przykład piłkarskiego krasomówcy. Przez całą swoje kadencj, Albańczyk karmił kibiców komunałami o walce w każdym meczu, pięknej grze, którą zobaczą już za chwilę i ostrej harówce oraz spartańskim zaangażowaniu. Chciał podkreślić, jak bardzo Widzew zmienił się od jego przyjścia i, że efekty tej zmiany widać już teraz. Niestety, z kwiecistym językiem trzeba uważać, bo zbyt często nadużywany traci swoją magię, zamieniając się w monotonny i nudny monolog, który nikogo nie zachwyca, a raczej nuży czy nawet wkurza. 45-latek w pewnym momencie przekroczył granicę przyzwoitości – jego słowa nie miały żadnego przełożenia na rzeczywistość. Wszyscy słuchali, mieli nadzieję, że w końcu ziści się to, o czym mówi, ale przychodziły mecze i wszyscy schodzili na ziemię. Oprócz samego trenera, który nadal starał się ubarwiać szarą, łódzką rzeczywistość.
5. Niestabilność formy
Kolejna rzecz, która mocno denerwowała kibiców Widzewa, a i z którą trudno o dobry wynik. Drużyna pod wodzą Dobiego potrafiła rozegrać bardzo dobry mecz, lecz po nim przychodził o wiele gorszy. Potem Widzewiacy znów prezentowali się całkiem nieźle, ale następne spotkanie było już nie do zniesienia. I tak w kółko. Prawdę mówiąc, przypomnienie sobie dwóch w miarę niezłych meczów, jakie ekipa z Łodzi rozegrała z Albańczykiem na ławce trenerskiej to zadanie niełatwe. Sukces ma to do siebie, że wymaga choć odrobiny stabilności, a w Widzewie o taką trudno.
Swoisty popis „formy w kratkę”, piłkarze z alei Piłsudskiego dali w derbach Łodzi, które miały miejsce na początku marca. Podopieczni Dobiego rozegrali naprawdę dobrą pierwszą połowę i po 30 minutach prowadzili z ŁKS-em 2:0. Co mogło pójść nie tak? Drugą część rozpoczęli od straty bramki, a pięć minut przed końcem meczu rywale wyrównali. Pozostało tak wielkie rozczarowanie, jakie kiedyś w słynnym wywiadzie opisał Radosław Janukiewicz. Po przykład piłkarskiej niestabilności nie trzeba się nawet cofać aż o miesiąc. Ostatnio Widzewiacy również potwierdzili tę tezę. Mieli fantastyczną serię siedmiu meczów bez porażki, aż nagle przyszło spotkanie z niżej notowanym Zagłębiem Sosnowiec, które zawodnicy Widzewa przegrali 0:3.
Z kolei w rozmowie z Leszkiem Milewskim Piotr Szor wyliczył łącznie 4 mecze, w których RTS powinien był zgarnąć więcej punktów: z Odrą (0:0), z ŁKS-em (2:2), 0:3 z Zagłębiem (0:3) i z Puszczą (0:0). Nie sposób się z nim nie zgodzić.