Autor zdjęcia: Łukasz Sobala PressFocus
Cracovia już totalnie zmarnowała sezon, a może być tylko gorzej. Czy ten projekt spektakularnie zakończy się w I lidze?
Nie można powiedzieć, że Cracovia po odpadnięciu z Pucharu Polski nie ma już o co grać w lidze. Wręcz przeciwnie: ona musi zacząć wreszcie coś prezentować, bo inaczej skończy w I lidze. Nie dalibyśmy sobie ręki uciąć, że do tego nie dojdzie.
Cracovia w ostatnich latach może nas nie zachwycała, ale była konsekwentna, skuteczna, walczyła o czołowe lokaty, reprezentowała nas w europejskich pucharach. A teraz? Powiedzmy sobie szczerze: to jedna z najbardziej topornych i jedna z gorszych drużyn do oglądania w Ekstraklasie. Nie ma cienia przypadku w tym, że podopieczni Michała Probierza są dopiero na czternastym miejscu w tabeli i mają zaledwie trzy punkty przewagi nad ostatnią Stalą Mielec, która ma w dodatku jeden mecz zaległy.
Oczywiście nie można zapominać o tym, że „Pasy” przed sezonem zostały ukarane ujemnymi pięcioma punktami za przewinienia korupcyjne w rundzie wiosennej sezonu 2003/04. Ale umówmy się: te pięć oczek nie miało prawa wpłynąć na to, że w tej chwili krakowianie są bardzo poważnie zagrożeni spadkiem. Bardziej można było się zastanawiać, czy w ostatecznym rozrachunku nie zabraknie ich im do gry w europejskich pucharach.
Tymczasem sezon brutalnie zweryfikował zamierzenia. Do środowego wieczora trener Probierz bardzo słabą postawę w lidze mógł tłumaczyć chęcią rzucenia wszystkich sił na Puchar Polski tak, jak to było w poprzedniej edycji. Jednak po odpadnięciu z Rakowem Częstochowa zostały mu wytrącone z ręki wszelkie argumenty. Naprawdę nie widzimy w tej chwili czynników, które mogłyby jakkolwiek usprawiedliwić Cracovię z tak słabych wyników.
Źródło: 90minut.pl
Jak pokazuje tabela za ten rok, nie ma od „Pasów” gorszego zespołu w lidze. Na tym samym poziomie punktuje Stal Mielec, a takie wyniki zostały przez prezesa Jacka Klimka uznane jako bardzo złe i postanowił on zwolnić Leszka Ojrzyńskiego. Jak dobrze pamiętamy, Probierz zwolnił się sam jeszcze wtedy, gdy sytuacja w tabeli nie była tak beznadziejna. Profesor Janusz Filipiak dymisji jednak nie przyjął, bo poświęcił temu projektowi zbyt wiele cierpliwości i pieniędzy, by teraz Probierz sam miał nagle odejść.
Problem jednak w tym, że autorski zespół 48-letniego szkoleniowca wygląda obecnie fatalnie. Nie obroni Pucharu Polski, w lidze jest niemal na dnie, a jeszcze nic nie wskazuje na to, by kryzys miał odejść. Wprawdzie przy Kałuży udało się pokonać Lecha Poznań, ale okazało się to tylko oderwaniem od szarej rzeczywistości, bo tydzień później nie dano już rady Jagiellonii Białystok z tymczasowym trenerem na ławce.
Cracovii aktualnie można wiele zarzucić. Pomijając już te oczywiste dane o liczbie punktów, o strzelonych i straconych golach, przewertowaliśmy statystyki przygotowywane przez ekstrastats.pl i można w nich zauważyć, że „Pasy”:
- są trzecim najmniej skutecznym zespołem w lidze, zaledwie 7,89% ich strzałów kończy się bramką,
- są drugim najczęściej faulującym zespołem w lidze ze średnią 16,25 fauli na mecz,
- mają trzeci najwyższy współczynnik żółtych kartek oraz wespół z Lechią i Jagiellonią najwyższy współczynnik czerwonych kartek na mecz,
- zdecydowanie najrzadziej korzystają z Polaków – średnia to jedynie 2,58 na mecz (druga od końca Wisła Kraków ma 4,75),
- zaledwie 12% wszystkich goli stanowią trafienia Polaków (druga od końca Jagiellonia ma 24,4%),
- jako jedyne w lidze nie mają gola strzelonego przez młodzieżowca,
- mają drugi najmłodszy, ale i pierwszy najwyższy zespół w lidze.
Co można z tego wywnioskować?
Powyższe dane potwierdzają, że Cracovia częściej skupia się na przeszkadzaniu niż na grze w piłkę. Już blisko dwa lata temu Peter Hyballa, ówczesny trener DAC Dunajska Streda, mówił o tym zespole, że to koszykarska drużyna. - Cracovia gra długą piłką, ale to jednak my gramy w piłkę - uważał wtedy Hyballa. Czy po tym, co widzi teraz na bieżąco w Ekstraklasie, zmienił swoje zdanie? Niestety. - Cracovia grała długimi podaniami i trzeba było zbierać "drugie" piłki - mówił po swoim debiucie w roli szkoleniowca Wisły Kraków i zarazem meczu derbowym. Krótko mówiąc, przez te dwa lata pod względem stylu gry "Pasy" jakkolwiek się nie rozwinęły. Ba, są nawet jeszcze mniej skuteczne w tym siermiężnym sposobie gry.
W dodatku gołym okiem widać, że proporcje w budowie drużyny są zdecydowanie zachwiane. Michała Probierza można pochwalić za odmłodzenie drużyny, ale tak na dobrą sprawę, jeśli zastanowimy się, kto ma w niej potencjał sprzedażowy, to poza Karolem Niemczyckim i ewentualnie zdrowym Kamilem Pestką, trudno będzie wskazać kogokolwiek innego. Nie zanosi się na to, by np. nawet za takiego Pellego van Amersfoorta czy tym bardziej Michala Siplaka ktoś wyłożył fortunę. Zdecydowanie brakuje większej liczby zawodników jak Krzysztof Piątek i Michał Helik, za których „Pasy” byłyby w stanie uzyskać konkretne pieniądze.
Trzeba się zatem poważnie zastanowić, czy taka wieża Babel ma jakikolwiek sens. Od razu odpowiemy: ostatnie rezultaty pokazują, że nie. Z każdym kolejnym swoim sezonem w roli zarządzającego Cracovią Probierz coraz bardziej internacjonalizował swój zespół. Czwarte miejsce w tabeli udało mu się osiągnąć mając średnio czterech Polaków w składzie. Potem siódme miejsce zajął z średnio trzema Polakami w wyjściowej jedenastce. Teraz zaś jest ich średnio 2,5 i "Pasy" walczą o utrzymanie. Być może to przypadek, ale gołym okiem widać, że im bardziej międzynarodowa jest to drużyna, tym gorsze wyniki notuje.
To może jeszcze nie jest najlepszy czas na podsumowania, bo on nadejdzie po sezonie, ale co by się w nich do końca nie wydarzyło, to jednak już wiadomo, że pod żadnym względem nie będzie on udany dla włodarzy klubu, czyli m.in. dla Michała Probierza. Może być tylko jeszcze gorszy. W tej chwili nie postawilibyśmy fortuny na to, że Cracovia z całą pewnością utrzyma się w lidze, chociaż na papierze skład ma za mocny, żeby pałętać się w dolnych rejonach tabeli. Gdyby jednak krakowianie spadli na zaplecze, ten projekt Probierza spektakularnie by się spartolił. Stworzył drużynę, która - mówiąc eufemistycznie - nie jest najsympatyczniejsza w Ekstraklasie. A mówiąc już wprost: trudno się z nią utożsamiać.
Nawet, jeśli "Pasy" uchronią się przed spadkiem - czego mimo wszystko życzymy - to niech wyciągną odpowiednie wnioski z tego sezonu, bo w stosunku potencjału finansowego i infrastrukturalnego klubu do jakości posiadanych piłkarzy i prezentowanego stylu gry, przy Kałuży stworzona została jedna z najbardziej prymitywnych drużyn w XXI wieku.