Autor zdjęcia: Krzysztof Dzierzawa / PressFocus
Kucharczyk ciągle w gazie, „Portowcy” znowu zwycięscy. Podbeskidzie 0:2 Pogoń
Tak grające Podbeskidzie może mieć problem z utrzymaniem się w Ekstraklasie. I nie mamy nawet na myśli wyniku, bo chyba nikt się nie spodziewał, że akurat bielszczanie zdołają urwać punkty wiceliderowi tabeli. Chodzi bardziej o determinację, która dzisiaj była widoczna zdecydowanie za rzadko.
Kolejny wygrany mecz Pogoni i kolejny, w którym kluczową rolę odegrał Michał Kucharczyk. Jesienią dawał nam więcej powodów do śmiechu, jednak w tym roku to już zupełnie inny, regularny i co najważniejsze skuteczny zawodnik. Trudno tego nie zauważyć nawet wpatrując się jedynie w suche liczby.
Jesień (14 meczów):
- gol ze Śląskiem
- gol z Zagłębiem
Wiosna (11 meczów):
- asysta z Wisłą Kraków
- asysta ze Śląskiem
- gol z Jagiellonią (jedyny w meczu)
- gol z Lechią (jedyny w meczu)
- gol z Wisłą Płock
- gol z Podbeskidziem
Widać różnicę, prawda? I to gołym okiem. Można też zaryzykować tezę, że gdyby nie Kucharczyk, Pogoń miałaby kilka punktów mniej, wszak gole z Lechią i Jagiellonią były typowo kucharczykowe – po zrywie, jednej akcji, przebłysku i po prostu jedyne w meczu. Dziś z kolei były piłkarz Legii powinien dołożyć do swojego dorobku co najmniej 3 asysty, ale w pierwszej połowie Bartkowski i Kowalczyk nie wykorzystali świetnych zagrań na skrzydło, a po przerwie Kacper Kozłowski trafił w Peskovicia po tym, jak „Kuchy” wystawił mu piłkę na patelni. Obsługiwanie kolegów mu dzisiaj wychodziło, trzeba przyznać.
A co w tym meczu wychodziło Podbeskidziu? Od mniej więcej 15. minuty w zasadzie nic. Do momentu, w którym z boiska z kontuzją nie zszedł Benedikt Zech, czyli do doliczonego czasu gry drugiej połowy. Wtedy właśnie beniaminek najchętniej atakował. Nie po stracie pierwszej bramki, nie po drugim golu dla Pogoni, ale gdy już było praktycznie po herbacie. A najgroźniejszy strzał oddał Marko Roginić, również w końcówce. Wymowne, że Podbeskidzie w drugiej połowie ani razu nie uderzyło celnie na bramkę Stipicy. W taki sposób trudno będzie się utrzymać w Ekstraklasie. I nie mamy nawet na myśli wyniku, bo chyba nikt się nie spodziewał, że akurat bielszczanie zdołają urwać punkty wiceliderowi tabeli. Chodzi bardziej o determinację, która dzisiaj była widoczna zdecydowanie za rzadko.
W przeciwieństwie do Pogoni – znowu bardzo dobrze spisał się Jakub Bartkowski, dzięki któremu padł gol na 2:0. Kacper Kozłowski, mimo niesamowitego pudła, miał sporo luzu w rozgrywaniu, a w pierwszej części strzelił premierowego gola w Ekstraklasie. Dante Stipica z kolei nie miał za wiele do roboty, co też świadczy o jakości całej linii defensywnej „Portowców”. Nie tylko Michał Kucharczyk przyczynił się do zwycięstwa. On był jedną z cegiełek i to chyba dla Kosty Runjaicia powinna być najlepsza wiadomość. To nie jeden piłkarz ciągnie zespół, tylko wielu piłkarzy pracuje na całą drużynę. Czego efekty od dawna widać w tabeli.
Podbeskidzie 0:2 Pogoń Szczecin (0:1)
0:1 – 33’ Kozłowski (asysta Kucharczyk)
0:2 – 64’ Kowalczyk rz. k. (asysta Bartkowski)
Podbeskidzie: Pesković 7 – Modelski 3, Janicki 4, Baszłaj 3 – Niepsuj 3 (65’ Danielak 4), Hora 3 (71’ Wilson), Rzuchowski 4, Ubbink 3 (85’ Tulio), Sierpina 3 (65’ Roginić 4) – Biliński 2, Kręcichwost 2 (65’ Frelek 3).
Pogoń: Stipica 5 – Bartkowski 6, Zech 5, Triantafyllopoulos 5, Mata 5 (58’ Malec) – Dąbrowski 6 – Kowalczyk 5, Kozłowski 6 (71’ Kurzawa), Drygas 5 (71’ Podstawski), Kucharczyk 7 (82’ Smoliński) – Benedyczak 4 (82’ Zahović).
Sędzia: Łukasz Szczech.
Nota 2x45: 3.
Żółte kartki: Hora, Niepsuj, Kręcichwost, Janicki – Benedyczak, Kostas, Kowalczyk.
Piłkarz meczu: Michał Kucharczyk.