Autor zdjęcia: Rafał Rusek PressFocus
Odrobinę więcej Brosza w Broszu i późny Lavicka u wczesnego Magiery. Górnik 1:1 Śląsk
Wiele, a może nawet wszystko przed tym meczem wskazywało na remis - historia ostatnich spotkań Górnika ze Śląskiem w Zabrzu, forma obu drużyn, dobra postawa bramkarzy. Czy jesteśmy zaskoczeni więc podziałem punktów? Absolutnie nie. Czy to wynik zasłużony? Tak.
.Jeśli ktoś był bliżej zwycięstwa, to raczej Górnik Zabrze, ale też nie można powiedzieć, że miał miażdżącą przewagę. Alasana Manneh gola w 26. minucie strzelił po w zasadzie pierwszej okazji gospodarzy pod polem karnym Śląska Wrocław. Górnicy mieli później jeszcze trzy dogodne sytuacje, ale ani Bartosz Nowak i Jesus Jimenez nie dali rady pokonać Michała Szromnika, ani w bramkę nie trafił Aleksander Paluszek po swojej główce. Ale tyle samo mieli i podopieczni Jacka Magiery. Jeszcze w pierwszej odsłonie przy technicznym uderzeniu Mateusza Praszelika i kąśliwej próbie z rzutu wolnego Krzysztofa Mączyńskiego musiał gimnastykować się Martin Chudy. Tuż po przerwie zaś w niegroźnej sytuacji omal na listę strzelców nie wpisałby się Łukasz Bejger, ale bramkarz Górnika dał radę wygarnąć piłkę sprzed linii. W 70. minucie musiał już jednak skapitulować po wcince Fabiana Piaseckiego.
Pewnie, gdyby nie ponownie dobra dyspozycja bramkarzy, to zobaczylibyśmy więcej trafień. O ile Chudy był tego dnia bardzo pewny, to Szromnikowi zdarzały się pomyłki. Na początku spotkania niedokładnie zagrał piłkę, ale Jimenez nie potrafił skorzystać z prezentu. W samej końcówce zaś po lekkiej główce futbolówka wyleciała mu z rąk i powędrowała na aut bramkowy. Na jeden błąd przypadały jednak dwie skuteczne interwencje, więc te gorsze momenty odpowiednio się zamortyzowały i nie miały wpływu na wynik.
Generalnie Śląsk w tym meczu pod wodzą jeszcze wczesnego Magiery wyglądał jak za późnego Lavicki. Tym razem uratowały go bardzo dobre zmiany, Piasecki "spłacił się" już po kilkunastu sekundach od wejścia. Pomimo jednak ultraofensywnego ustawienia w samej końcówce, nie był to tak z polotem grający zespół jak z Jagiellonią Białystok i Lechią Gdańsk. Bardziej przypominał ten WKS ze starcia z Cracovią. Tam udało się uratować remis, tutaj także. Bo Górnik, choć zaprezentował w końcu więcej Brosza w Broszu niż poprzednio, to jednak do optimum dalej mu daleko. Na pewno wyglądał lepiej niż w spotkaniach z Piastem Gliwice i Wartą Poznań, oddał więcej strzałów, również celnych, ale nie zmienia to faktu, że przedłużył już do czterech swoją liczbę meczów bez zwycięstwa. Trudno będzie już włączyć się zabrzanom do walki o europejskie puchary. Na pięć kolejek przed końcem mogą mieć już aż siedem punktów straty do czwartej lokaty. Śląsk z dwoma oczkami więcej ciągle może marzyć.
Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 1:1 (1:0)
1:0 - Manneh 26' asysta Jimenez
1:1 - Piasecki 70' asysta Pich
Górnik: Chudy (7) - Paluszek (5), Wiśniewski (5), Gryszkiewicz (4) - Pawłowski (4), Kubica (4) (68' Ściślak - 4), Manneh (7) (77' Prochazka - bez oceny), Nowak (5) (86' Sobczyk - bez oceny), Janża (4) - Jimenez (5) (87' Rostkowski - bez oceny), Boakye (3) (77' Krawczyk - bez oceny).
Śląsk: Szromnik (6) - Bejger (5), Poprawa (5), Tamas (5) - Janasik (4) (69' Sobota - 5), Makowski (4) (60' Pich - 6), Mączyński (5), Stiglec (4) (60' Pawłowski - 4) - Zylla (3) (69' Piasecki - 6), Exposito (4), Praszelik (4).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Nota: 5
Żółte kartki: Paluszek, Janża, Kubica, Ściślak - Tamas, Poprawa, Exposito
Piłkarz meczu: Alasana Manneh