Autor zdjęcia: Rafal Oleksiewicz / PressFocus
Szczęśliwy debiut Bartoszka, ale punkt jak najbardziej zasłużony. Wisła Płock 2:2 Jagiellonia
Ciąg dalszy pasjonującej walki o utrzymanie w Ekstraklasie. Po tym, jak swoje mecze solidarnie przegrały zagrożone spadkiem zespoły, czyli Podbeskidzie, Lech, Stal i Wisła Kraków, swoje trzy grosze dołożyła Wisła Płock, która nie dała rady Jagiellonii. Chociaż z drugiej strony - remis wyrwany w ostatnich sekundach meczu może dać płockiej ekipie impuls, którego ta od dawna potrzebowała.
- Maciej Bartoszek niewątpliwie tchnął nowego ducha w zawodników z Płocka. Gołym osiem było widać w nich zupełnie inną motywację, a to pozytywnie przełożyło się na poczynania boiskowe. Wisła wreszcie pokazała futbol inny, niż ten, który sprawia, że człowiek ma ochotę wyłączyć telewizor i w nerwach trzasnąć pilotem o stół. Żeby było jasne - zespół Bartoszka nie pokazał nam żadnej tiki-taki. Po prostu zamiast klasycznej dla siebie niemrawości, zaprezentował solidny futbol z nastawieniem na zdobywanie goli, a to naprawdę duża zmiana.
- Wizualnie Wisła, która starała się częściej atakować, wyglądała lepiej niż Jaga, ale to Jaga budowała ciekawsze akcje. Pierwszy gol? No po prostu coś pięknego, szkoda, że takie rzeczy bardzo rzadko oglądamy e Ekstraklasie. Pochwalić należy zarówno strzelca (Imaza), jak i asystującego (Makuszewskiego) oraz odpowiedzialnego za rozporządzenie piłki (Pospisila) - wszystko, co zrobili, było zrobione idealnie w tempo i z najwyższą dokładnością. Pozostaje tylko przyklasnąć.
- Drugi gol to podobna historia, choć tym razem trafienie poprzedził dobrze rozegrany rzut rożny. Dośrodkowaną piłkę w polu karny opanował Puljić, wyłożył ją Imazowi, którego strzał obronił Kamiński, ale przy dobitce Bidy nie miał już nic do powiedzenia.
- Wysiłek, który „Nafciarze” włożyli w ten mecz, nie poszedł jednak na marne. Najpierw gospodarzom pomógł Dziekoński - bramkarz Jagi źle obliczył lot piłki po rzucie wolnym wykonywanym przez Szwocha i dał sobie wbić kuriozalnego gola. Później po ich stronie była opatrzność - przez 5 z 6 minut doliczonych do regulaminowego czasu gry piłka była na połowie Wisły, ale jeden wypad wystarczył, by zdobyć bramkę na wagę remisu. Bezużyteczny z reguły Sheridan ładnie zastawił się w polu karnym, wyłożył piłkę Urydze, a ten mocnym strzałem doprowadził do wyrównania. A przede wszystkim dał swojemu zespołowi punkt, który był tak bardzo potrzebny.
Wisła Płock 2:2 Jagiellonia Białystok (0:1)
1:0 - 35’ Imaz (asysta: Makuszewski)
2:0 - 60’ Bida
2:1 - 79’ Szwoch
2:2 - 90+6 Uryga (asysta: Sheridan)
Wisła: Kamiński 5 - Vallo 5, Rzeźniczak 4, Uryga 6, Garcia 5 - Kocyła 4 (77’ Pyrdoł - bez oceny), Rasak 4, Szwoch 6, Lesniak 3 (63’ Sheridan - 6), Tomasik 4 (76’ Merebaszwili - bez oceny) — Tuszyński 4
Jagiellonia: Dziekoński 3 - Twardek 4, Augustyn 5, Tiru 5, Wdowik 5 - Matuszewski 6 (67’ Prikryl - 4), Pospisil 6 (90’ Mazur - bez oceny), Romanczuk 5 (81’ Borysiuk - bez oceny), Imaz 6, Bida 6 (67’ Wrzesiński - 4) - Puljić 4 (90’ Bortniczuk - bez oceny)
Sędzia: Jarosław Przybył
Nota: 3
Żółte kartki: Tiru, Wrzesński - Rasak, Rzeźniczak
Zawodnik meczu: Jesus Imaz