Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Michal Kosc / PressFocus

Tak to właśnie bywa, gdy się nie potrafi zabijać meczów! Jagiellonia 3:3 Stal

Autor: Mariusz Bielski
2021-04-21 20:27:35

- Nie wiem co mam powiedzieć… Mieliśmy wynik 2:0, a potem przestaliśmy grać. Nie wiem jak to wytłumaczyć - mówił po meczu załamany Pospisil. My jednak znamy wytłumaczenie!

Chodzi głównie o to, że białostoczanie nie potrafili zabić tego spotkania. Dwie bramki władowane w 12. minut powinny były skłonić ich do jeszcze mocniejszego pójścia za ciosem, a nie oddawania inicjatywy. Kontaktowe trafienie de Amo niedługo potem również. Na zasadzie: „oj, nie możemy teraz odpuszczać, jazda!” Tymczasem im dłużej mecz trwał, w tym większy chaos dawali się wciągać gospodarze co oczywiście się na nich zemściło do spółki z dużą nieskutecznością. Imaz dwa razy kapitulował przed Strączkiem, groźnie lecz niecelnie uderzał Puljić, sam Bida mógł również zdobyć dwie bramki, ale jest w naprawdę kiepskiej formie. Pszczołom pewnie długo będzie się śniło także niecelnie podanie Puljicia do Wrzesińskiego. Ależ on miał autostradę…

Brawa natomiast dla Stali za heroiczną postawę i walkę do końca. Dosłownie, wszak gol Maka na 3:3 padł dosłownie w ostatniej akcji meczu! Niesamowite w tej historii jest to, co poprzedziło trafienie. Otóż wszystko zaczęło się od… Zjawińskiego, który najpierw został posłany do boju w przerwie spotkania, by otrzymać wędkę w 85. minucie. Dawno nie widzieliśmy czegoś takiego, choć powiedzmy sobie otwarcie – sam pomysł gonienia wyniku tym piłkarzem to wariactwo. Iście szalony hazard w wykonaniu Gąsiora opłacił się bardzo, ponieważ za Zjawińskiego wszedł właśnie Mak. Asystent? Dadok, inny rezerwowy. Szacun dla szkoleniowca mielczan, choć prawdę mówiąc lepiej byłoby, gdyby dokonał lepszych wyborów personalnych już w kontekście wyjściowej jedenastki. Z takim hartem ducha może jednak nie wszystko stracone?

Za bohatera meczu i tak chyba należy uznać Bogdana Tiru, choć to spory paradoks, skoro jednocześnie Jaga puściła trzy gole. Prawdę mówiąc Rumun przy żadnym z nich nie zawinił, a nawet uratował drużynę w jeszcze innej sytuacji, blokując strzał na kilka metrów przed bramką, niechybnie zmierzający do siatki. No ale przede wszystkim sam dwukrotnie pokonał Strączka, dlatego jak najbardziej należą mu się ukłony za dzisiejsze spotkanie. Szkoda, iż kilku jego kolegów nie potrafiło dojechać do tego poziomu, albo popełniali durne błędy. Ta ręka Prikryla, po której Stal miała karnego… Ech, on skakał, by zablokować dośrodkowanie, czy tańczył polkę?

- Jeszcze raz pytamy – o co chodzi z tym Krisem Twardkiem? Jedyne co potrafi wykonać dobrze, to podać do tyłu. Nawet w poprzek nie zawsze mu wychodzi, nie mówiąc o czymkolwiek sensownym w ofensywie. Rywale też objeżdżają go jak pachołek. To jakiś eksperyment społeczny?

Jagiellonia Białystok 3:3 Stal Mielec (2:1)

1:0 Tiru 3’ (asysta Pospisil)
2:0 Prikryl 12’ (asysta Imaz)
2:1 de Amo 18’ (asysta Domański)
2:2 Domański 68’ (karny)
3:2 Tiru 85’ (asysta Pospisil)
3:3 Mak 90+5’ (asysta Dadok)

Jagiellonia: Dziekoński (5) – Twardek (3) (46’ Bida 3), Tiru (9), Augustyn (5), Bitok (4) – Kwiecień (4) (63’ Puljić), Romanczuk (4) – Makuszewski (3) (63’ Wrzesiński 4), Pospisil (7), Prikryl (5) – Imaz (6)

Stal: Strączek (6) – Granlund (3) (58’ Dadok 6), de Amo (5) (74’ Żyro 4), Matras (2), Flis (3), Getinger (4) – Prokić (2) (58’ Forsell 5), Urbańczyk (3), Tomasiewicz (4), Domański (7) – Jankowski (3) (46’ Zjawiński 3) (86’ Mak 5)

Sędzia: Szymon Marciniak
Nota: 3

Żółte kartki: Kwiecień – Żyro
Piłkarz meczu: Bogdan Tiru


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się